piątek, 14 sierpnia 2009

Trudna miłość. Kimchi.


Niespieszne poznawanie. Przybliżanie. Próbowanie. Odkrywanie na nowo dawnej znajomości. Układanie się z samym sobą. Smakowanie. Nieśmiałe. Uchylanie drzwi. Otwieranie się na drugiego człowieka. Powoli. Na ościerz.
Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Pokonuję trudności. Czekam. Mówię kocham i czuję jak z roku na rok słowo to nabiera dla mnie innego znaczenia. Miłość. Wady, które z czasem stają się zaletami, wadami, zaletami. Różne smaki. Łatwe i trudne. Kolendra, kumin, kimchi.
Nie od razu polubiłam koreańskie kiszonki. Przerażały mnie swoim składem. Nadal zamykam oczy, gdy trzeba dodać marynowanych krewetek, choć, wiem że ich odrobina nadaje daniu niesamowitego smaku. Trudno mi by znieść zapach kiszonej kapusty, którą on nazywa czule kapustką. Gdy trzeba było otworzyć słoik chowałam głowę pod poduszkę: znowu wybuchnie i zaleje cały blat. Powoli, powoli przekonałam się.Lubię dodać kimchi do ryżu po koreńsku. Uwielbiam zupę z jej dodatkiem. Zdarzyło mi się nawet zagryzać kimchi na surowo. Może to jeszcze nie jest miłość, ale kto wie.
Kimchi to nazwa wszystkich koreańskich kiszonek. Choć najczęściej kojarzymy ją z kiszoną kapustą pekińską, to można też tak kisić białą rzodkiew. Podobno w Korei wszyscy robią Kimchi. Na przełomie listopada i grudnia stragany uginają się od warzyw, rojno tam od klientek, które pozdrawiają się tradycyjnym "Czyś już gotowa na robienie kimchi?" albo "U ciebie już po kimchi?". Podobno nawet ten okres nazwano Kimjang Chol czyli porą robienia kimchi. W Polsce, która niewątpliwie jest krajem kiszonek, pora robienia tych specjałów nadchodzi późnym latem. Znajdźcie czas i na kimchi. Lista składników jest bardzo długa. Wierzę, że każdy z nich ma znaczenie.

Kimchi z kapusty pekińskiej
White cabbage kimchi
Składniki:
-2 kg kapusty pekińskiej
-1 i 1/4 szklanki grubej morskiej soli
-250g białe podłużnej rzodkwi (daikonu) obranego i pokrojonego w 8 cm zapałki
-1/2 szklanki suszonych wiórek chili (można zrobić samemu, odpowiednio wcześnie)
-1 gruszka azjatycka (do kupienia w supermarketach)
-2 małe dymki, pokrojone w piórka
-2 ostre, świeże papryczki chili pokrojone na 1 cm paseczki
-1 ząbek czosnku cienko pokrojony

- 15 g świeżych pędów gorczycy (z własnej uprawy, urośnie na każdej glebie, nawet kiepskiemu ogrodnikowi)
-3 kasztany jadałne, obrane i pokrojone na cienkie plasterki
-2 łyżki orzeszków piniowych, usunięte brązowe końcówki
-dwa dużo grzyby shitake w plasterkach
-3 owoce jujubes(do kupienia w sklepach z żywnością orientalną) lub 10 rodzynek
-1/2 szklanki soku z solonych krewetek (można zstąpić wodą z moczonych suszonych kretek lun suszonych anchois, do kupienia w sklepach z orentalną żywnością, solone w słoiku do nabycia w Delikatesach koreańskich na warszawskich Kabatach)
-1/2 szklanki cukru
-łyżeczka świeżego soku z imbiru lub tartego imbiru
-łyżeczka soku z cytryny

Sposób wykonania:
Kapustę należy dokładnie wymyć, usunąć zewnętrzne liście, uciąć koniec. Następnie sikamy kapustę na prostokątne 2-3 cm kawałki. Wkładamy kapustę do dużej miski i zasypujemy sola. Można część soli wsypać bezpośrednio, a część rozpuścić w kilku łyżka wody i polać kapustę. Mieszamy i zostawiamy na 3 godziny. Od czasu do czasu potrząsamy miską, by sól dotarła do wszystkich kawałków kapusty. Słona kapusta powinna być krucha. Płuczemy kapustę z soli, wielokrotnie i odcedzamy na durszlaku. Sól wyrzucamy. Mieszamy w misce wszytskie pozostałe składniki W gumowych rękawiczkach upychamy w kamionce do kiszenia kapustę, na zmianę z pozostałymi składnikami. Przykrywamy szczelnie folią i odstawiamy na 3 dni. Każdego dnia odkrywamy i mieszamy. Po 3 dniach przekładamy do słoików i przechowujemy w lodówce. Zachowuje świeżość przez miesiąc, może nawet trochę dłużej.

Pamiętam kiedy po raz pierwszy robiliśmy Kimchi. Najpierw przez kilka dni On kompletował składniki. Najtrudniej było z krewetkami. Początkowo używaliśmy suszonych anchois, potem z pewnym obrzydzeniem przywiozłam mu w prezencie suszone. W końcu upolował te właściwie w delikatesach koreańskich na Kabatach. Wprawił tym w osłupienie sprzedającą Koreankę. Że Polak? Że Kimchi? Ja zataszczyłam do domu 5-litrową glinianą kankę. Potem była wpadka, bo zapomnieliśmy opłukać z soli kapuste i cała nadawała się do wyrzucenia. Znowu kupowanie składników. W końcu się udało. Ja zatykałam nos i twierdziłam, że nie tknę. On rozmyślał nad przepisami. Zupa z kimchi. Koreańskie naleśniki z kimchi. Wołowina z kimchi. Bakłażany nadziewane kimchi. W międzyczasie kimchi łyżkami jadł. Kiedyś znalazł słoiczek Kimchi w Kuchniach Świata, zobaczył cenę i z dumą powiedział: "Zobacz kochanie ile dzięki mnie oszczędziliśmy."
A na dokładkę przepis na sałatę po koreańsku, ta urzekła mnie od pierwszego kęsa. Mimo to na temat miłości zdania nie zmienię.

Sałata zielona lub szczypiorkowa

-1 duża główka sałaty liściastej lub lodowej (około 450 g)
-1/2 łyżki sosu sojowego
-1 mała dymka wraz z jasno zieloną końcówką, drobno posiekana
-1 ząbek czosnku, drobno posiekany
-1 łyżka słodkiego wina ryżowegu lub wermutu
-2 łyżki octu ryżowego lub innego białego
-1 łyżka siekanych solonych krewetek lub anchois
- 1 łyżka soku z cytryny
-1 łyżka oleju seamowego
-1 łyżka prażonych ziarem sezamu
-1 łyżka sproszkowanej ostrej papryki koreańskiej koch'u karu(do kupienia w Delikatesach Koreańskich)*

Na wiele godzin przed podaniem myjemy sałatę, suszymy i wkładamy do lodówki, by była dobre schłodzona. Przed podaniem mieszamy wszystkie składniki sosu. Polewamy nim podartą na kawałki sałatę. Bardzo udana propozycja sałaty do dań orientalnych. Nieco ostra. Podobną ostrzejszą wersję można przygotować ze szczypioru, wtedy rezygnujemy z cebulki i sosu sojowego. Uwaga koreański i chiński sos sojowy jest mniej słony od japońskiego.

* Dobrze zaopatrzone Koreańskie Delikatesy są w pasażu pawilonów na Kabatach pry ul. Wąwozowej . Nie mają ładnego wystroju, ale miłą obsługę.

3 komentarze:

  1. Fantastyczny wpis!!! Utwierdzasz mnie w przekonaniu, że Kimchi jest do zrobienia przy odrobinie chęci. Skoro Tobie się udało, to jest szansa, źe uda sie także i mnie. Koreańczycy podają Kimchi do każdego niemalże dania. Kiedyś przypadkiem trafiłem do prawdziwego KoreaTown niedaleko mostu Waszyngtona rzuconego tam przez rzekę Hudson. Miasteczko niezwykle schludne i jakby z innego świata. Szyldy wyłącznie w jezyku koreańskim, ludzie na ulicy na pierwszy rzut oka koreańscy.. Na chybił trafił wchodziłem do sklepów, restauracji a raz nawet do fryzjera - bo nazw na szyldzie przecieź nie umialem odczytać. Kupiłem siatkę słoików z kimchi. Sprzedwczyni nie mowila po angielsku i tylko nawzajem przerzucaliśmy się słowem Kimchi raz z pytajnikiem na końcu a raz z wykrzyknikiem... Jadlem to później z emocjami bo do końca nie byłem pewien co kupiłem :)) Ale było znakomite. Też jadlem to z ryżem...
    Przepis który zamiesciłaś to dobry pretekst by spróbowac zrobić Kimchi samemu.. :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, gratuluję zacięcia do kimchi :) Ja tylko o nim słyszałam i jeszcze nie poznałam sie z nim bliżej, ale może w przyszłości ... kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak! Kimchi jest do zrobienia. Jedzenie go to już inna sprawa. Też tam byłam i kupowałam różne ingrediencje.Ale okazuje się, że wszystko jest do kupienia w Warszawie!!!

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin