czwartek, 1 stycznia 2009

Urodzinowe sushi

Dawno, dawno temu pewna mała dziewczynka nie nie mogła już dłużej usiedzieć w brzuchu. Wyskoczyła na świat tuż po północy w Nowy Rok. Popsuła mamie sylwestrową zabawę. I spotkała ją kara (taka malutka, karka). W dzień jej urodzin wszyscy śpią. Cały świat zamknięty jest na klucz, pogrążony w ciszy. Na świeżym śniegu nie widać nawet śladu. Co roku wstaje rano i idzie boso do pokoju rodziców. Szarpie za kołdrę: "Kiedy wstaniesz? Wstań! No kiedy będą moje urodziny?".

Urodzinowe sushi L.
Czyli czym chata bogata tym rada, Japończyku nie czytaj

Ryż do sushi
Na dwie szklanki ryżu (okrągły do sushi) potrzebne będą 2 szklanki wody, ćwierć szklanki octu ryżowego, 2 łyżki cukru, pół łyżeczki soli i pół łyżeczki sosu sojowego (hmm, ja bym dodała też odrobinę słodkiego wina ryżowego, tak też zrobił L.)
Ryż myjemy, aż woda będzie przejrzysta. Umyty przesypujemy do garnka i zalewamy zimną wodą, tak by dłoń położona płasko na ryżu znalazła się pod wodą. Moczymy przynajmniej pół godziny i w tej samej wodzie gotujemy. Doprowadzamy do wrzenia, a potem na małym ogniu, pod przykryciem przez 10 minut. Potem wyłączamy gaz i dajemy mu dojrzeć pod przykryciem na ciepłej kuchni przez 20 minut.
Mieszamy składniki sosu na wolnym ogniu do momentu, aż cukier się rozpuści. Ryż przekładamy do miski, łączymy po łyżce z sosem, cały czas mieszając. Potem trzeba go powoli wystudzić do temperatury pokojowej, najlepiej z użyciem wachlarza.

A teraz do dzieła
potrzebne będą mata do zwijania, ostry nóż, płaty wodorostów nori, wasabi ( nasze okazało się zwietrzałe, a pewna ostrość wydawała się niezbędna i L. użył sic! pasty Sambal Oelek, co okazało się pyszne, choć tym samym nasze sushi przestało być japońskie) oraz wszystko co z czym chcemy nasze sushi. Cóż, były tylko ogórek (obrany i pokrojony na wąskie, długie słupki) i jajka. Z jajek L. usmażył:
omlet tamago
4 jajka, 3 łyżki bulionu rybnego, 2 łyżeczki cukru, szczypta soli, łyżeczka mirin (słodkiego wina ryżowego), łyżka jasnego sosu sojowego. Mieszamy wszystkie składniki, nie ubijamy przesadnie jajek. Omlet smażymy warstwami. Pierwszą składamy na pół. Puste miejsce zapełniamy masą jajeczną i gdy się zetnie, składamy powstałą warstwę na poprzednie, aż do wykorzystania całej masy jajecznej.
Po usmażeniu i wystudzeniu omlet kroimy na wąskie paseczki ( będą w przekroju wielowarstwowe).
A dalej to już zwijanie i formowanie. Były nigri z tamago (czyli kulka ryżu, posmarowana odrobiną naszej pasty, na kawałki omletu, przewiązane paseczkiem nori) oraz maki ( rolki małe i duże z omletem i ogórkiem). Podawane z sosem sojowym i marynowanym imbirem. Pycha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin