Kiedy ponad rok temu rozpakowałam ostatni panieński prezent nie wiedziałam, że stanie się on motywem przewodnim na nadchodzące miesiące. Książka "Bread" towarzyszyła nam niemal każdego dnia, a cotygodniowe planowanie co kto kiedy upiecze było tematem poniedziałkowych rozmów przy sennym śniadaniu. Nie obyło się bez kłótni i sporów: miałeś nie piec, miałaś mi pozwolić naciąć, co ty robisz, nie tak! Dni mijały i tygodnie. Kolejne przepisy, kolejne to będzie mój chleb ulubiony. Jesienią w jego głowie zaświtała szalona myśl: a może pojedziemy na lekcje do Hamelmana. Na nic zdały się jej obawy: że Stany duże, że bez samochodu, że amerykańskie licho nie śpi. Zaopatrzeni w bilety na słynne autobusy pojechali. To już znacie i to. Co było dalej? Ano dalej piekli, wspominali. Ona gładziła ręką uroczą dedykację i nie pozwalała wyrzucić słoika po miodzie od Mistrza. On piekł. Głowili się jak podziękować Mistrzowi. I tak powstał pomysł Hamelman Challenge. Przez nieco ponad rok przerobiliśmy wszystkie przepisy z książki "Bread", pod koniec mocno dopingowani przez samego autora. Dziś możemy powiedzieć, najtrudniejszy był miche. A najwięcej problemów było przy preclach. Choć lęki związane z zasadą sodową były mocno przesadzone. Niektóre przepisy przerabialiśmy po wielokroć, inne nie doczekały się nadal znośnych zdjęć. Dowiedzieliśmy się, że Vermont sourdough może powstać tylko w Vermont, a nasz jest co najwyżej Warsaw sourdough. Oto jest nasz Hamelman Challenge: (kliknięcie na każde zdjęcie sprawi, że zobaczycie przepis na chleb, a więc będą to wszystkie przepisy J.Hamelmana w jednym miejscu. Na razie jest tylko kilka).
Chleby podzielone są na pięć kategorii: beżowe na levain czyli pszennym zakwasie, szare na żytnim zakwasie, żółte na drożdżowych zaczynach, fioletowe na drożdżach bez zaczynu, różowe różne inne dziwa. Dziś kategoria pierwsza.
LEVAIN
Chleby na pszennym zakwasie. Pyszne, długo świeże, obowiązkowo dziurzaste. Czasem nieco kłopotliwe. W oryginalnych przepisach niektóre z dodatkiem drożdży dla kontrolowanego rośnięcia, mogą być pieczone na samym zakwasie. Wtedy należy odpowiednio wydłużyć czas fermentacji i rośnięcia.
Właśnie obejrzałam film Julie&Julia... Naprawdę Wam się to udało?! Gratulacje:) Pzdr Aniado
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona! Właściwie to chyba nie najlepsze słowo - pod wrażeniem też nie oddaje skali zachwytu i podziwu! Podziwiam za zapał, konsekwencję, piękne efekty pracy - chleby urody przepięknej!
OdpowiedzUsuńBrawo!
wow! jestem pod wrażeniem i nie mogę się doczekać wszystkich wpisów:) A wiesz bardzo mi się spodobało to pieczywo czosnkowe :) mam nadzieję, że przepis niedługo będzie, bo uwielbiam takie smaki:) A powiedz bardzo było czuć czosnek?
OdpowiedzUsuńChyle czola :) Te chleby sa doskonale. I zazdroszcze nie tylko ksiazki ale takze warsztatow z Mistrzem :)
OdpowiedzUsuńpiękne..
OdpowiedzUsuńo rany...
OdpowiedzUsuńzatkało mnie,
cała książka...
też tak chce (;
piękne wypieki,
podziwiam.
Atino: Czosnkowe będzie już dziś dla ciebie! O całości poinformuje w kolejnej części.
OdpowiedzUsuńo skubana! i nic nie powiedziala! pary z paszczy nie puscila... ze tez cie nie korcilo jak gadalysmy o czelendzu julii... Chapeau! chapeau! w sam pas sie klaniam i oklaskuje na stojaco!
OdpowiedzUsuńwow, ja zacznę od tego z cydrem bo kupiłam w lidlu
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem! Niesamowici jesteście, gratuluję i podziwiam!
OdpowiedzUsuń:)
Moje miłe. To oczywiście nasze wyzwanie i my się chwalimy. Małgo, spokojnie to dopiero część pierwsza. Przede wszystkim jednak to przepisy dla was. Już dziesięć zdjęć odsyła do przepisu. Z boku w zakładkach też można do nich trafić klikając na levain. Atino: czosnkowy już jest.
OdpowiedzUsuńMargot: a jabłkami także. Postaraj się za bardzo nie przesuszyć jabłek, my trak zrobiliśmy i myślę, że lepiej zostawić delikatnie wilgotne.
No to mnie pogięło, niezła domowa piekarenka. I Wy to wszystko zjedliście? Żółte, szare itp.
OdpowiedzUsuńMistrz Hamelman byłby z Was dumny. Weekendowa piekarnia jest
w świetnych rękach.
wow...wspaniały prezent nam zrobiliście...jeszcze przeżywam to co właśnie przeczytałam...i nie wierzę...bo tego właśnie mi było trzeba...a tu i ze zdjęciami..i po polsku..wow...dziękuję serdecznie
OdpowiedzUsuńO-mój-Boże. To właśnie powiedziałam. Wow. Podziwiam zapału i samozaparcia, no i pracowitości ;) Ale za to jak smacznie Wam było. Z perspektywy czasu, co jest the best? Macie swój chleb nr 1?
OdpowiedzUsuńpoczatkujacy piekarze dziekuja Gospodarnej Parze za te wpisy :) doskonala kompilacja, jak encyklopedia ;)
OdpowiedzUsuńJestem pod wielkim wrażeniem! Podziwiam!
OdpowiedzUsuńWybrałam ewentualną propozycję do WP :) co dalej?
Ryszardzie: tak zjedliśmy, ale to trwało zważ sobie ponad rok, no i nie sami, no i nikt nie zachował na półpaśca.
OdpowiedzUsuńReve: postaram się wstukać przepisy jak najszybciej.
Ptasia: trudne pytanie. Wszytkie Vermonty to jest Warsawy, wszytkie pain au levain i semolina bread.
A.Grey: napisz na maila: Gospodarnanarzeczona@gmail.com i dogadamy szczegóły (na powakacjach ;-(
Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
M.
Kasiu, fajnie przeczytac, ze zasadna nie taka straszna - ciesze sie, ze wyprobowaliscie i ze zyjecie :-)
OdpowiedzUsuńNiezle przedsiewziecie, gratuluje i zazdroszcze - chleby urocze, jak od Hamelmana!
Już się nie mogę doczekać tych żółtych, bo teraz takie przepisy wypróbowuję. Pozdrawiam i gratuluję wspaniałego projektu
OdpowiedzUsuńjola
Po prostu...wow!
OdpowiedzUsuńTyle pracy, takie piekne chleby i wszystkie w jednym miejscu:-)
Wspaniała kolekcja! słów mi brak z wrazenia :) czekam na wiecej ;-)
OdpowiedzUsuń