Bladym switem wsiedlismy do Greyhounda, droga wila sie wsrod gor, w szyby zacinal deszcz. Po godzinach, dojechalismy na zamglony kraj swiata. The Green Mountain State, Vermont przywital nas deszczem i blotem. Wysiedlismy gdzies przy autostradzie, daleko od czegokolwiek.
Na szczescie mieszkancy stanu Vermont, ktory "byl zielony zanim zielony byl modny" okazali sie przesympatyczni i pomocni. Nie obylo sie bez przygod, lecz w koncu dotarlismy do Baking Education Center w King Arthur Flour.
Weszlismy do wielkiej sali. W rogu stal piec opalany drewnem. Dostalismy teczke z materialami i zajelismy stanowiska: kawal drewnianego blatu, wielka miska do mieszania, sagan maki, scrapery i inne drapaki, waga, miarki czyli wszystko to, czego potrzebuje piekarski uczen.
Wtem otworzyly sie drzwi i zwawym krokiem wszedl siwy pan w kraciastych spodniach i bialym fartuchu: Hello I'm Jeffrey Hamelman. I tak zaczela sie nasza pierwsza lekcja...pieczenia w piecu opalanym drewnem. Pod czujnym okiem samego mistrza, ktory okazal sie przesympatycznym czlowiekiem. Cierpliwie odpowiadal na nasze pytanie, chwalil, poprawial, dopytywal sie czy nie przeszkadzaja nam uncje i funty i duzo, duzo opowiadal. I chyba nawet sie wzruszyl, gdy uslyszal, ze w Polsce jest calkiem znany w piekarskich kregach. Formowalismy wieloziarniaki, przygotowalismy starter na 'miche', pieklismy 'flatbready' z nadzieniem "Hamelmana"(obiecuje podzielic sie przepisem). Jutro ciag dalszy. Sniadanie z mistrzem o 8:30, a potem do dziela.
Na szczescie mieszkancy stanu Vermont, ktory "byl zielony zanim zielony byl modny" okazali sie przesympatyczni i pomocni. Nie obylo sie bez przygod, lecz w koncu dotarlismy do Baking Education Center w King Arthur Flour.
Weszlismy do wielkiej sali. W rogu stal piec opalany drewnem. Dostalismy teczke z materialami i zajelismy stanowiska: kawal drewnianego blatu, wielka miska do mieszania, sagan maki, scrapery i inne drapaki, waga, miarki czyli wszystko to, czego potrzebuje piekarski uczen.
Wtem otworzyly sie drzwi i zwawym krokiem wszedl siwy pan w kraciastych spodniach i bialym fartuchu: Hello I'm Jeffrey Hamelman. I tak zaczela sie nasza pierwsza lekcja...pieczenia w piecu opalanym drewnem. Pod czujnym okiem samego mistrza, ktory okazal sie przesympatycznym czlowiekiem. Cierpliwie odpowiadal na nasze pytanie, chwalil, poprawial, dopytywal sie czy nie przeszkadzaja nam uncje i funty i duzo, duzo opowiadal. I chyba nawet sie wzruszyl, gdy uslyszal, ze w Polsce jest calkiem znany w piekarskich kregach. Formowalismy wieloziarniaki, przygotowalismy starter na 'miche', pieklismy 'flatbready' z nadzieniem "Hamelmana"(obiecuje podzielic sie przepisem). Jutro ciag dalszy. Sniadanie z mistrzem o 8:30, a potem do dziela.
Zaniemówiłam z wrażenia i zaskoczenia życzę udanych lekcji ażebyście się jak najwięcej nauczyli i wynieśli nowych doświadczeń no i oczywiście podzielcie się tymi wiadomościami i przepisami :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWow, to TAM jesteś! Relacjonuj, relacjonuj, bardzo jestem ciekawa.
OdpowiedzUsuńA Vermont Sourdough wg Hamelmana uwielbiam...
Chciałabym taki prezent gwiazkowy - lekcje u mistrza. To cudowne, że tam jesteście. Czekam na relacje i będę się szkolić od Was.
OdpowiedzUsuńUkłony dla Mistrza w takim razie :-)
OdpowiedzUsuńwow , wow , ach masz fajnie :))))
OdpowiedzUsuńnaprrrawdę, naprrrawdę, naprrrawdę? czy to jakieś Prima Aprilis w listopadzie, co? :D
OdpowiedzUsuńkorzystajcie ile się da, a i proszę o jak najczęstsze relacje ;)
no jedno wielkie: woooow po prostu, ale macie fajowsko!
O rany! Jakbym chciała też się tam znaleźć! No to pozdrów go od licznego grona fanek! Będę ze zniecierpliwieniem wyczekiwać dalszych postów!
OdpowiedzUsuńOj, Ty wiesz jak jak Ci zazdroszczę :) Sama widziałaś moją minę jak mi o tym mówiłaś, a teraz to bym najchętniej wskoczyła do samolotu i już tam u Ciebie była :)
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze :*
aż mam ciarki.... czekamy wobec tego na przepisy...:)
OdpowiedzUsuńJa tez sama nie moge w to uwierzyc. To zasluga mojego Onego, dla ktorego nie ma niemozliwych przedsiewziec. Na razie jestem niezwykle poruszona calym wydarzeniem i wzruszona(co najmniej jakbym poznala Freuda;-)) Jak zbiore mysli wszystko opisze. Jeffrey jest przemily i bardzo sie wzruszyl, ze jest znany w Polsce.
OdpowiedzUsuńPiekę od niedawna. Jeszcze nie korzystałam z przepisów Hamelmana. Ale czytałam, poznawałam, planuję. To naprawdę cudowne być w takiej szkole! Uczyć się u samego mistrza. Zazdroszczę, ach, jakżesz Ci zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńUtwierdź go od nas w przekonaniu, że jest w Polsce znany. I lubiany! :)
Czekamy na przepisy!
Pozdrawiam,
Zay