
Ostatnio pochłania mnie pewna połać ziemska zwana przez niektórych placykiem. Na szczęście połać to nie czeluść, więc pewnie niedługo wrócę. Tymczasem łyżkę i trzepaczkę zamieniłam na japońską motyczkę, stąd nieczęsto bywam w kulinarnej blogosferze. Za co przepraszam, ale musicie wybaczyć, bo słońce jest właśnie
teraz. Pakuję butelkę z orzeźwiającym napojem i śmigam na wioskę. Może kiedyś stanie się moim domem? Jadam mało wyszukane potrawy, wypatruję nowych liści i psioczę na mrówki. Otwieram pudełko z kolejnym
tabbouleh i patrzę jak zmienia się ziemia. Już niedługo postaram się napisać o moich letnich napojach i niezliczonych wariacjach na temat tabbouleh. Na zdjęciu tabbouleh z ciemnego bulguru z truskawkami i balsamico.

A dziś jeszcze raz syrop z szyszek sosny. Oto jest. Gotowy. Czeka na jesienne drapania w gardle i może, może na inne wykorzystania.
Syrop z zielonych szyszek sosny-ok 3 garście zielonych szyszek sosny
-pół szklanki cukru
-pół szklanki wódki lub spirytusu
Szyszki zbieramy kiedy są jeszcze zielone i dość miękkie, to znaczy można je łatwo przekroić nożem. Myjemy je i suszymy, kroimy na plastry i układamy w słoju. Zasypujemy cukrem i odstawiamy na tydzień, aż puszczą sok i cukier się rozpuści. Po tym czasie dodajemy wódkę i trzymamy jeszcze tydzień. Zlewamy znad syrop znad szyszek i przelewamy do butelek.
A to moja połać:
nęci mnie ten syrop, oj, jak nęci!
OdpowiedzUsuńmmmm, połać z potencjałem :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, a właśnie dziś czytałam u D. Lebovitza o tabbouleh z odwróconymi proporcjami (= mało bulguru). Natomiast skrzynkę na uprawy masz jak u Jamie'ego O., no, no - a co tam zielonego w niej rośnie?
OdpowiedzUsuńfajny musi byc ten syropek:)
OdpowiedzUsuńtabbuleh z truskawkami jeszcze nie robiłam, muszę spróbować takiej wariacji :) Syrop widzę króluje w blogosferze w tym sezonie :)
OdpowiedzUsuńTabbouleh- wspaniała, letnia wersja. Bardzo mnie zaciekawił syrop, bo nigdy takiego nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńKarmelitko: jeśli nie mieszkasz na Pomorzu to za rok możesz zrobić ( Na Pomorzu mogłyby się ostać jakieś szyszki zielone jeszcze). Ciekawi mnie za to jak go wykorzystać, masz może jakis pomysł?
OdpowiedzUsuńJSWM: mam nadzieję, że owszem ;-)
Ptasia: a dla mnie te właściwe to było mało bulguru, więc myslałam, że moje są odwrócone.A grządka zgadłaś, właśnie taka miała być. I udała się, także zamówione drewno na następne. W tym roku uprawy liche+ziemia licha. No i mrówki!!!! zamówiłam 5 kg boraksu. A rosną zioła na razie i fasola.
Aga: fajny, taki chorobowy.
Zielenino: truskawki, winogrona i co tam chcesz!Oczywiście nie wiem czy to bedzie nadal tabbouleh, ale tym to się nie przejmuje.
Burczy mi w brzuchu, zawsze możesz wyporóbować, chyba że nie masz 18 lat!!! Bo on mocny.
No, no i we mnie zrodziła się ogromna tęsknota za taką połacią. Ta butelka jest super i ten szary papier, co za prostota. A syrop, pewnie super.
OdpowiedzUsuńPamiętam ten syrop z dziecinstwa, moi rodzice robili Pyszny był...
OdpowiedzUsuńGospodarna Narzeczono rozumiemiem Twoją niechęć do trasy Pomorze-reszta Polski! I przyczyna też podobna:). Gratuluje przepięknej połaci! Pozdrawiam, Basia.
OdpowiedzUsuń