poniedziałek, 13 czerwca 2011

Syrop z szyszek sosny i pocztówka z połaci.

Ostatnio pochłania mnie pewna połać ziemska zwana przez niektórych placykiem. Na szczęście połać to nie czeluść, więc pewnie niedługo wrócę. Tymczasem łyżkę i trzepaczkę zamieniłam na japońską motyczkę, stąd nieczęsto bywam w kulinarnej blogosferze. Za co przepraszam, ale musicie wybaczyć, bo słońce jest właśnie teraz. Pakuję butelkę z orzeźwiającym napojem i śmigam na wioskę. Może kiedyś stanie się moim domem? Jadam mało wyszukane potrawy, wypatruję nowych liści i psioczę na mrówki. Otwieram pudełko z kolejnym tabbouleh i patrzę jak zmienia się ziemia. Już niedługo postaram się napisać o moich letnich napojach i niezliczonych wariacjach na temat tabbouleh. Na zdjęciu tabbouleh z ciemnego bulguru z truskawkami i balsamico.
A dziś jeszcze raz syrop z szyszek sosny. Oto jest. Gotowy. Czeka na jesienne drapania w gardle i może, może na inne wykorzystania.


Syrop z zielonych szyszek sosny

-ok 3 garście zielonych szyszek sosny
-pół szklanki cukru
-pół szklanki wódki lub spirytusu

Szyszki zbieramy kiedy są jeszcze zielone i dość miękkie, to znaczy można je łatwo przekroić nożem. Myjemy je i suszymy, kroimy na plastry i układamy w słoju. Zasypujemy cukrem i odstawiamy na tydzień, aż puszczą sok i cukier się rozpuści. Po tym czasie dodajemy wódkę i trzymamy jeszcze tydzień. Zlewamy znad syrop znad szyszek i przelewamy do butelek.

A to moja połać:

10 komentarzy:

  1. nęci mnie ten syrop, oj, jak nęci!

    OdpowiedzUsuń
  2. mmmm, połać z potencjałem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę, a właśnie dziś czytałam u D. Lebovitza o tabbouleh z odwróconymi proporcjami (= mało bulguru). Natomiast skrzynkę na uprawy masz jak u Jamie'ego O., no, no - a co tam zielonego w niej rośnie?

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny musi byc ten syropek:)

    OdpowiedzUsuń
  5. tabbuleh z truskawkami jeszcze nie robiłam, muszę spróbować takiej wariacji :) Syrop widzę króluje w blogosferze w tym sezonie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tabbouleh- wspaniała, letnia wersja. Bardzo mnie zaciekawił syrop, bo nigdy takiego nie próbowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Karmelitko: jeśli nie mieszkasz na Pomorzu to za rok możesz zrobić ( Na Pomorzu mogłyby się ostać jakieś szyszki zielone jeszcze). Ciekawi mnie za to jak go wykorzystać, masz może jakis pomysł?

    JSWM: mam nadzieję, że owszem ;-)

    Ptasia: a dla mnie te właściwe to było mało bulguru, więc myslałam, że moje są odwrócone.A grządka zgadłaś, właśnie taka miała być. I udała się, także zamówione drewno na następne. W tym roku uprawy liche+ziemia licha. No i mrówki!!!! zamówiłam 5 kg boraksu. A rosną zioła na razie i fasola.

    Aga: fajny, taki chorobowy.

    Zielenino: truskawki, winogrona i co tam chcesz!Oczywiście nie wiem czy to bedzie nadal tabbouleh, ale tym to się nie przejmuje.

    Burczy mi w brzuchu, zawsze możesz wyporóbować, chyba że nie masz 18 lat!!! Bo on mocny.

    OdpowiedzUsuń
  8. No, no i we mnie zrodziła się ogromna tęsknota za taką połacią. Ta butelka jest super i ten szary papier, co za prostota. A syrop, pewnie super.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam ten syrop z dziecinstwa, moi rodzice robili Pyszny był...

    OdpowiedzUsuń
  10. Gospodarna Narzeczono rozumiemiem Twoją niechęć do trasy Pomorze-reszta Polski! I przyczyna też podobna:). Gratuluje przepięknej połaci! Pozdrawiam, Basia.

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin