Ostatnia wizyta w piwnicy szczerze mnie zasmuciła. Pół półki kredensu po starej właścicielce zawalone jest różnymi słoikami z nalepką 2010. Niestety 2009 też by się znalazły. Okazuje się, że mimo namiętności do chleba, nie jadamy często kanapek z dżemem. Kompoty traktujemy po macoszemu. A wsuwając kimchi i orientalne pikle na śmierć zapomnieliśmy o papryce w miodowo-octowej zalewie. Podczas wizyty u mamy okazało się, że i ona nie darzy namiętnością domowych dżemów. O zgrozo miała słoik 2008. Tymczasem nowy sezon przetworów w pełni. W koszyku rowerowym wożę o tygodnia stosowną lekturę. Uwielbiam przetwarzać. To całe sparzanie, gotowanie, mieszanie i pakowanie w słoiki wzbudza mój entuzjazm. A jeszcze jak mogę zbierać to ho ho. Lubię naklejać kolorowe etykietki, wiązać sznureczki. I wreszcie znalazłam zastosowanie do zalegających mufinowych papilotek! I jeszcze On, ten nie-wielbiciel dżemów kupił mi się świetną książkę o przetworach. Oczami wyobraźni widzę niedomykający się kredens po starej właścicielce. Niedomykający się pod koniec lata i niestety na początku przyszłego. Czy macie może jakąś dla mnie radę? Na razie przychodzi mi do głowy tylko jedno: pół porcji! Robię po jednym, dwa słoiczki w danym rodzaju. Oczywiście wszystko rozbije się o liczbę rodzajów.
Na początek jak zwykle poszedł rabarbar. Z tym nie będzie jeszcze tak najgorzej. Moja zagraniczna siostra bardzo go lubi. A u niej nie ma. Pewnie FDA ma jakieś zastrzeżenia do szczwianów. Szkoda, że nie ma takich samych do MSG, ale co kraj to obyczaj. A rabarbar w słoiku dobrze znosi transoceaniczne wędrówki i uchodzi czujnym oczom celników. Wbrew temu co wywnioskowała Ptasia z poprzedniego postu, mój własny krzak łodyg śpi pod ziemią (chcę myśleć, że jeszcze żyje), a ja wypycham rowerowe sakwy bazarowymi łodygami. I znalazłam połączenie doskonałe. Tak proste, że dotychczas na nie nie wpadła. Rabarbar i jabłko. Siostra się ucieszy.
Dżem rabarbarowo- jabłkowy z cydrem
Robiłam z całej porcji, uzyskalam 3 słoiczki 300ml i trochę w miseczce na śniadanie
Czas gotowania: 45 min Przygotowanie 15 min
Robiłam z całej porcji, uzyskalam 3 słoiczki 300ml i trochę w miseczce na śniadanie
Czas gotowania: 45 min Przygotowanie 15 min
-500g jabłek
-500grabarbaru
-300ml cydru
-1/2 łyżeczki cynamonu
-250g cukru trzcinowego
Jabłka obrałam i pokroiłam w grubą kostke, rabarbar pozbawiłam końcówek i pokroiłam na 2 cm kawałki. Wrzuciłam wszytko do garnka i zalałam cydrem. Zagotowałam, zmniejszyłam ogień i gotowałam na małym przez 30 minut bez przykrycia. Owoce powinny w tym czasie się rozpaść. Od czasu do czasu mieszałam. Dodałam cukier i cynamon i podgrzewałam do rozpuszczenia cukru. Przełożyłam do wypieczonych słoików ( 15 minut w 120 st.C). Pasteryzowałam w piekarniku 10 minut w 120 st.C
To właściwie takie powidła. Całkiem słodkie jak na ilość użytego cukru. Proponuję użyć mocnego cydru, do kupienia w brytyjskiej sieci sklepów z odzieżą ( ale podły PP i to jak zwykle za darmo). Na przyszły rok zmienię proporcję jabłko-rabarbar, na korzyść kwaśnego.
Ostry dżem rabarbarowo-jabłkowy
Robiłam z połowy porcji i otrzymałam 3 słoiki po 200 ml
Przygotowanie:30 min Gotowanie 35 minut
-1,2 kg jabłekRobiłam z połowy porcji i otrzymałam 3 słoiki po 200 ml
Przygotowanie:30 min Gotowanie 35 minut
-2 cytryny
-850g rabarbaru
-25g korzenia imbiru
-2 goździki
-1,5kg cukru
Najpierw moje uwagi. Cukru dałam 1kg, ale i tak dżem jest bardzo słodki. Gotowałam go nieco dłużej, nie chciał osiągnąć pożądanej temperatury i uzyskałam marmoladę. Całkiem niezłą, choć przypraw nie czuć za bardzo. Dla mnie to dobrze, ale miejcie to na uwadze.
Jabłka obrać, wydrążyć gniazda i pokroić na grubą kostkę. Kostki wrzucić do garnka, obierki i gniazda położyć na 4-krotnie złożonej gazie. Cytryny sparzyć, wyszorować. Skórkę zetrzeć do garnka, sok wycisnąć również do garnka. To co zostanie z cytryn dołożyć na gazę i zawinąć sznureczkiem. Pakunek z gazy położyć na jabłka w garnku, dolać do tego 600ml wody i zagotować. Zmniejszyć ogień i gotować przez 5 minut. W tym czasie rabarbar pokroić na 2 cm kawałki. Dodać go do garnka z jabłkami i ponownie zagotować, a następnie dusić na małym ogniu 8-20 minut. Wyjąć gazę i wycisnąć z niej tyle soku ile się da. Sok dodać do garnka. Dodać starty lub drobniutko pokrojony imbir, goździki i cukier. Mieszać, aż cukier się rozpuści. Następnie zwiększyć ogień i smazyć 15-20 minut od czasu do czasu odszumowując. Dżem powinien osiągnąć 105 st.C lub zastygać na zimnym talerzyku. Mój gotował się 30 minut i tak powstała marmolada ( mimo mniejszej zawartości cukru).
I jeszcze na koniec bonus dla spóźnialskich. Jeśli nie udało wam się zrobić w tym roku syropu z zielonych pędów sosny o którym pisała Basia lub tak jak mi wam spleśniał. Nic straconego! I mniej rozterek moralnych. Drzewa niech rosną w spokoju, a kilka zerwanych szyszek żadnemu nie zaszkodzi. Ale uwaga ostatni dzwonek.
Przepisy na oba rabarbarowe przetwory z Seasonal preserves J.Farrow. Na syrop od napotkanych państwa, serdecznie dziękuję. Podziękowania dla Szkutnika za książkę i to beztroskie: A co państwo tak tu zrywają?
Jabłka obrać, wydrążyć gniazda i pokroić na grubą kostkę. Kostki wrzucić do garnka, obierki i gniazda położyć na 4-krotnie złożonej gazie. Cytryny sparzyć, wyszorować. Skórkę zetrzeć do garnka, sok wycisnąć również do garnka. To co zostanie z cytryn dołożyć na gazę i zawinąć sznureczkiem. Pakunek z gazy położyć na jabłka w garnku, dolać do tego 600ml wody i zagotować. Zmniejszyć ogień i gotować przez 5 minut. W tym czasie rabarbar pokroić na 2 cm kawałki. Dodać go do garnka z jabłkami i ponownie zagotować, a następnie dusić na małym ogniu 8-20 minut. Wyjąć gazę i wycisnąć z niej tyle soku ile się da. Sok dodać do garnka. Dodać starty lub drobniutko pokrojony imbir, goździki i cukier. Mieszać, aż cukier się rozpuści. Następnie zwiększyć ogień i smazyć 15-20 minut od czasu do czasu odszumowując. Dżem powinien osiągnąć 105 st.C lub zastygać na zimnym talerzyku. Mój gotował się 30 minut i tak powstała marmolada ( mimo mniejszej zawartości cukru).
I jeszcze na koniec bonus dla spóźnialskich. Jeśli nie udało wam się zrobić w tym roku syropu z zielonych pędów sosny o którym pisała Basia lub tak jak mi wam spleśniał. Nic straconego! I mniej rozterek moralnych. Drzewa niech rosną w spokoju, a kilka zerwanych szyszek żadnemu nie zaszkodzi. Ale uwaga ostatni dzwonek.
Szyszki zbieramy kiedy są jeszcze zielone i dość miękkie, to znaczy można je łatwo przekroić nożem. Myjemy je i suszymy, kroimy na plastry i układamy w słoju. Zasypujemy cukrem i odstawiamy na tydzień, aż puszczą sok i cukier się rozpuści. Po tym czasie dodajemy wódkę i trzymamy jeszcze kilka tygodni. Zlewamy znad syrop znad szyszek i przelewamy do butelek. A co z tego wyjdzie nie wiem!
Przepisy na oba rabarbarowe przetwory z Seasonal preserves J.Farrow. Na syrop od napotkanych państwa, serdecznie dziękuję. Podziękowania dla Szkutnika za książkę i to beztroskie: A co państwo tak tu zrywają?
świetny pomysł z tymi papilotkami!
OdpowiedzUsuńa dżemy u mnie też n ie "schodzą" :(
o kurcze , wszystko mi się podoba te papilotki , te sznurki , te domowe nalepki i zawartość we wnętrz słoików tez :)
OdpowiedzUsuńNo ja mam podobny problem , u mnie lubią dżemy itc ,ale i tak robię tego za dużo i mam jeszcze zeszło roczne i pewnie z 2009 tez :DDD
No ale jak nie robić jak i Pani i Pani Polka i Bea kuszą ,ach co ja się mam z Wami ;D
a ja chętnie przyjmę twój nadmiar ;-) u mnie spiżarka świeci pustkami, i tylko czas od czasu zdarza się wrócić z niej ze "zdobyczą" w postaci niezauważonego wcześniej słoika z konfiturą (soki i kompoty "wyparowały" już pod koniec zimy, a półki, gdzie stały już dawno zostały "przeczesane" więc nawet nie ma co się łudzić na znalezienie jakiegoś przeoczonego słoika ;-)
OdpowiedzUsuńa dla mnie dom jest domem, kiedy latem i jesienią pachnie w nim przygotowywanymi właśnie przetworami... ;-)
pozdrawiam
Jswm: no właśnie czemu one nie schodzą? Bo ja to lubię, ale zapominam po prostu.
OdpowiedzUsuńMargot: ja to nawet już nie czytam przepisów u Polki czy Bei, po co się rozpraszać. Przerabiam w tym roku moją książkę i robię klasyki. Trudno.
Hanko; pomyślę o tym. Z rozdawnictwem mam taki kłopot, że słoiki nie wracają. Więc gdyby wracały toja już, od razu.
Fajny pomysł na przetwory! Podobają mi sie te mieszanki dżemów, a my lubimy dżemy. Szczególnie do naleśników,placków. Idą jak woda :)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł zastosowania papilotek. A ja się zawsze zastanawiałam, jak zrobić kolorowe przykrywki;)
Pozdrawiam.
ile wspaniałych przetworów!
OdpowiedzUsuńsezon widzę zaczynasz z pompą. i to jaką!
cudowne weki.
A mnie bardzo się podoba syrop vel likier szyszkowy. Zrobię go na pewno, jestem ciekawa zapachu i smaku!
OdpowiedzUsuńDżemów z żalem staram się w tym roku nie robić, bo u mnie też pełne półki... Jestem chyba rekordzistką, bo niedawno w zapomnianym zakamarku spiżarni znalazłam "pełnoletni" kompot z dyni (zrobiony w...1992roku!) Otworzyłam go z niedowierzaniem, że będzie jadalny, ale nie uwierzysz - smakował zupełnie normalnie, tak jak powinien. Nie do wiary! Dodam, że od 1992 do 1995 roku przeprowadzałam się trzy razy i ten kompot taszczyłam ze sobą, a potem o nim zapomniałam na tyle lat!
Można z tego doświadczenia wyciągnąć wniosek, że dobrze zrobione domowe przetwory mają znacznie lepszą trwałość, niż kupione w sklepie. Niech ta myśl pocieszy wszystkie chomiki!
ja nie mam takiej klasyki w postaci takiej książki jak twoja , mam Ćwierczakiewiczową , Gumowską i kilka innych ,ale i tak bardzo chętnie zaglądam do Was w poszukiwaniu nowości przetworowych:D
OdpowiedzUsuńJa robię po prostu malutko przetworów, a że uwielbiam je przygotowywać to część robię i rozdaję na prezenty., My mieszkamy w dwie osoby, więc nie zjemy nie wiadomo ile tego..
OdpowiedzUsuńps. syrop z szyszek? Fajny pomysł!
U mnie też pełno słoików z zeszłego roku i z poprzedniego...Zniknęła tylko czokośliwka, choć ostatnio znalazłam jeden malutki słoiczek ukryty gdzieś w czeluściach szafki ;-) Za to w tym roku zabrania do przetworów nie mam, więc może zdołamy zjeść zeszłoroczne zapasy :D
OdpowiedzUsuńMargot, żadna klasyka ot książeczka. Przypowniałaś mi o mojej Makarewiczowej, ot kurcze zagwozdka.
OdpowiedzUsuńAtria: ja też robię malutko, ale się mnoży.
Arven a mnie niestety rok w rok bierze.
Pozdrowiania.
Możesz się ustawić na bazarku w mieście powiatowym w celu zasilenia budżetu, albo zostawiać po nocnej zmianie dla współpracowników do zjedzenia natychmiast ;)
OdpowiedzUsuńMagg: W mieście powiatowym powiadasz? A tam nie jest tak, że każdy ma swoje?
OdpowiedzUsuńA co do współpracowników, to nie wiem czy zauważyłaś, ale jedynym który cokolwiek podjada jestem ja. Jak mnie tak wyrwą do pracy między 1:50 a 3:30 to głód mnie bierze.
U mnie schodza, bo ja je prawie wszystkie rozdaje. Tym polaczeniem jablek i rabarbaru zaintrygowalas mnie. Jakos tak przyzwyczailam sie tutaj, ze rabarbar laczy sie z suszonymi morelami i tego sie trzymam, ze w sumie takie nasze typowo polskie polaczenie jablka i rabarbar wydalo mi sie egzotyczne ;)) Moze sprobuje w ten weekend...???
OdpowiedzUsuńKasiu, piękny dżem.Jak to u Was nie schodzą? Hmmmmm...
OdpowiedzUsuńA pomysł na czapaeczki to sobie podkradnę,o.k?
Miłego weekendu!
Miss-coco połączenie zaskoczyło mnie samą, takie proste. I nie polskie, angielskie ;-)
OdpowiedzUsuńAmber proszędo usług.A ten cydrowy jest bezbłedny, ten drugi ciut dla mnie za słodki, ale też za długo się gotował i jabłka były słodkie, także z potencjałem.
śliczne te papilotki i naklejki jeszcze ładniejsze..chciałam się zapytać gdzie takie naklejki można znaleźć do kupienia?? ja też uwielbiam robić przetwory..
OdpowiedzUsuńNaklejki to prezent z zagranicy ;-) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKasia, wiedzialam ze mam cos jeszcze gdzies u Ciebei napisac i mam: nigdy mi sie nei zdarzylo by syrop z pedow sosny zaplesnial, nigdy tego nei widzlalam az do tego roku :)) Po miesiacu na moim pojawila sie "dziwna mgielka" podejrzewam ze mogla to byc plesn, dosypalam cukru... Jednak moze tylko w Malopolsce sa dobre sosnowe pedy? Pozdrowienia!!
OdpowiedzUsuńKiedy można zbierać takie młode, zielone szyszki sosny? W maju, w czerwcu, czy już teraz - w kwietniu? Nie chcę przegapić odpowiedniej pory, ponieważ w tym roku sama planuję taki syrop z szyszek zrobić.
OdpowiedzUsuńPS. Moja babcia robiła syrop z zielonych szyszek. Nikt mi nie wierzył, bo wszyscy twierdzą, że tylko z pędów można zrobić. No proszę, jednak ktoś też robi syrop z szyszek :)
Ja zbieram zwykle w czerwcu, jakoś tak po pędach. Teraz niedługo można zbierać pędy na syrop, przygotowanie podobne. Naleśniki z tym syropem to było coś.
OdpowiedzUsuńupiec kruchy spód (słodki lub nie- można z płatków owsianych) i na to zawartość słoika
OdpowiedzUsuńbardzej skomplikowane to ciasto typu "zapleśniak" - do tego mocne smaki czarna porzecza aronia imbir...
Hanka - czytelniczka.