wtorek, 7 czerwca 2011

Rabarbar, szyszki czyli już czas



Ostatnia wizyta w piwnicy szczerze mnie zasmuciła. Pół półki kredensu po starej właścicielce zawalone jest różnymi słoikami z nalepką 2010. Niestety 2009 też by się znalazły. Okazuje się, że mimo namiętności do chleba, nie jadamy często kanapek z dżemem. Kompoty traktujemy po macoszemu. A wsuwając kimchi i orientalne pikle na śmierć zapomnieliśmy o papryce w miodowo-octowej zalewie. Podczas wizyty u mamy okazało się, że i ona nie darzy namiętnością domowych dżemów. O zgrozo miała słoik 2008. Tymczasem nowy sezon przetworów w pełni. W koszyku rowerowym wożę o tygodnia stosowną lekturę. Uwielbiam przetwarzać. To całe sparzanie, gotowanie, mieszanie i pakowanie w słoiki wzbudza mój entuzjazm. A jeszcze jak mogę zbierać to ho ho. Lubię naklejać kolorowe etykietki, wiązać sznureczki. I wreszcie znalazłam zastosowanie do zalegających mufinowych papilotek! I jeszcze On, ten nie-wielbiciel dżemów kupił mi się świetną książkę o przetworach. Oczami wyobraźni widzę niedomykający się kredens po starej właścicielce. Niedomykający się pod koniec lata i niestety na początku przyszłego. Czy macie może jakąś dla mnie radę? Na razie przychodzi mi do głowy tylko jedno: pół porcji! Robię po jednym, dwa słoiczki w danym rodzaju. Oczywiście wszystko rozbije się o liczbę rodzajów.
Na początek jak zwykle poszedł rabarbar. Z tym nie będzie jeszcze tak najgorzej. Moja zagraniczna siostra bardzo go lubi. A u niej nie ma. Pewnie FDA ma jakieś zastrzeżenia do szczwianów. Szkoda, że nie ma takich samych do MSG, ale co kraj to obyczaj. A rabarbar w słoiku dobrze znosi transoceaniczne wędrówki i uchodzi czujnym oczom celników. Wbrew temu co wywnioskowała Ptasia z poprzedniego postu, mój własny krzak łodyg śpi pod ziemią (chcę myśleć, że jeszcze żyje), a ja wypycham rowerowe sakwy bazarowymi łodygami. I znalazłam połączenie doskonałe. Tak proste, że dotychczas na nie nie wpadła. Rabarbar i jabłko. Siostra się ucieszy.
Dżem rabarbarowo- jabłkowy z cydrem
Robiłam z całej porcji, uzyskalam 3 słoiczki 300ml i trochę w miseczce na śniadanie

Czas gotowania: 45 min Przygotowanie 15 min

-500g jabłek
-500grabarbaru
-300ml cydru
-1/2 łyżeczki cynamonu
-250g cukru trzcinowego

Jabłka obrałam i pokroiłam w grubą kostke, rabarbar pozbawiłam końcówek i pokroiłam na 2 cm kawałki. Wrzuciłam wszytko do garnka i zalałam cydrem. Zagotowałam, zmniejszyłam ogień i gotowałam na małym przez 30 minut bez przykrycia. Owoce powinny w tym czasie się rozpaść. Od czasu do czasu mieszałam. Dodałam cukier i cynamon i podgrzewałam do rozpuszczenia cukru. Przełożyłam do wypieczonych słoików ( 15 minut w 120 st.C). Pasteryzowałam w piekarniku 10 minut w 120 st.C


To właściwie takie powidła. Całkiem słodkie jak na ilość użytego cukru. Proponuję użyć mocnego cydru, do kupienia w brytyjskiej sieci sklepów z odzieżą ( ale podły PP i to jak zwykle za darmo). Na przyszły rok zmienię proporcję jabłko-rabarbar, na korzyść kwaśnego.

Ostry dżem rabarbarowo-jabłkowy
Robiłam z połowy porcji i otrzymałam 3 słoiki po 200 ml

Przygotowanie:30 min Gotowanie 35 minut
-1,2 kg jabłek
-2 cytryny
-850g rabarbaru
-25g korzenia imbiru
-2 goździki
-1,5kg cukru

Najpierw moje uwagi. Cukru dałam 1kg, ale i tak dżem jest bardzo słodki. Gotowałam go nieco dłużej, nie chciał osiągnąć pożądanej temperatury i uzyskałam marmoladę. Całkiem niezłą, choć przypraw nie czuć za bardzo. Dla mnie to dobrze, ale miejcie to na uwadze.

Jabłka obrać, wydrążyć gniazda i pokroić na grubą kostkę. Kostki wrzucić do garnka, obierki i gniazda położyć na 4-krotnie złożonej gazie. Cytryny sparzyć, wyszorować. Skórkę zetrzeć do garnka, sok wycisnąć również do garnka. To co zostanie z cytryn dołożyć na gazę i zawinąć sznureczkiem. Pakunek z gazy położyć na jabłka w garnku, dolać do tego 600ml wody i zagotować. Zmniejszyć ogień i gotować przez 5 minut. W tym czasie rabarbar pokroić na 2 cm kawałki. Dodać go do garnka z jabłkami i ponownie zagotować, a następnie dusić na małym ogniu 8-20 minut. Wyjąć gazę i wycisnąć z niej tyle soku ile się da. Sok dodać do garnka. Dodać starty lub drobniutko pokrojony imbir, goździki i cukier. Mieszać, aż cukier się rozpuści. Następnie zwiększyć ogień i smazyć 15-20 minut od czasu do czasu odszumowując. Dżem powinien osiągnąć 105 st.C lub zastygać na zimnym talerzyku. Mój gotował się 30 minut i tak powstała marmolada ( mimo mniejszej zawartości cukru).

I jeszcze na koniec bonus dla spóźnialskich. Jeśli nie udało wam się zrobić w tym roku syropu z zielonych pędów sosny o którym pisała Basia lub tak jak mi wam spleśniał. Nic straconego! I mniej rozterek moralnych. Drzewa niech rosną w spokoju, a kilka zerwanych szyszek żadnemu nie zaszkodzi. Ale uwaga ostatni dzwonek.

Syrop z zielonych szyszek sosny

Szyszki zbieramy kiedy są jeszcze zielone i dość miękkie, to znaczy można je łatwo przekroić nożem. Myjemy je i suszymy, kroimy na plastry i układamy w słoju. Zasypujemy cukrem i odstawiamy na tydzień, aż puszczą sok i cukier się rozpuści. Po tym czasie dodajemy wódkę i trzymamy jeszcze kilka tygodni. Zlewamy znad syrop znad szyszek i przelewamy do butelek. A co z tego wyjdzie nie wiem!

Przepisy na oba rabarbarowe przetwory z Seasonal preserves J.Farrow. Na syrop od napotkanych państwa, serdecznie dziękuję. Podziękowania dla Szkutnika za książkę i to beztroskie: A co państwo tak tu zrywają?

22 komentarze:

  1. świetny pomysł z tymi papilotkami!

    a dżemy u mnie też n ie "schodzą" :(

    OdpowiedzUsuń
  2. o kurcze , wszystko mi się podoba te papilotki , te sznurki , te domowe nalepki i zawartość we wnętrz słoików tez :)
    No ja mam podobny problem , u mnie lubią dżemy itc ,ale i tak robię tego za dużo i mam jeszcze zeszło roczne i pewnie z 2009 tez :DDD
    No ale jak nie robić jak i Pani i Pani Polka i Bea kuszą ,ach co ja się mam z Wami ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja chętnie przyjmę twój nadmiar ;-) u mnie spiżarka świeci pustkami, i tylko czas od czasu zdarza się wrócić z niej ze "zdobyczą" w postaci niezauważonego wcześniej słoika z konfiturą (soki i kompoty "wyparowały" już pod koniec zimy, a półki, gdzie stały już dawno zostały "przeczesane" więc nawet nie ma co się łudzić na znalezienie jakiegoś przeoczonego słoika ;-)
    a dla mnie dom jest domem, kiedy latem i jesienią pachnie w nim przygotowywanymi właśnie przetworami... ;-)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jswm: no właśnie czemu one nie schodzą? Bo ja to lubię, ale zapominam po prostu.

    Margot: ja to nawet już nie czytam przepisów u Polki czy Bei, po co się rozpraszać. Przerabiam w tym roku moją książkę i robię klasyki. Trudno.

    Hanko; pomyślę o tym. Z rozdawnictwem mam taki kłopot, że słoiki nie wracają. Więc gdyby wracały toja już, od razu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny pomysł na przetwory! Podobają mi sie te mieszanki dżemów, a my lubimy dżemy. Szczególnie do naleśników,placków. Idą jak woda :)
    Ciekawy pomysł zastosowania papilotek. A ja się zawsze zastanawiałam, jak zrobić kolorowe przykrywki;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. ile wspaniałych przetworów!
    sezon widzę zaczynasz z pompą. i to jaką!
    cudowne weki.

    OdpowiedzUsuń
  7. A mnie bardzo się podoba syrop vel likier szyszkowy. Zrobię go na pewno, jestem ciekawa zapachu i smaku!

    Dżemów z żalem staram się w tym roku nie robić, bo u mnie też pełne półki... Jestem chyba rekordzistką, bo niedawno w zapomnianym zakamarku spiżarni znalazłam "pełnoletni" kompot z dyni (zrobiony w...1992roku!) Otworzyłam go z niedowierzaniem, że będzie jadalny, ale nie uwierzysz - smakował zupełnie normalnie, tak jak powinien. Nie do wiary! Dodam, że od 1992 do 1995 roku przeprowadzałam się trzy razy i ten kompot taszczyłam ze sobą, a potem o nim zapomniałam na tyle lat!
    Można z tego doświadczenia wyciągnąć wniosek, że dobrze zrobione domowe przetwory mają znacznie lepszą trwałość, niż kupione w sklepie. Niech ta myśl pocieszy wszystkie chomiki!

    OdpowiedzUsuń
  8. ja nie mam takiej klasyki w postaci takiej książki jak twoja , mam Ćwierczakiewiczową , Gumowską i kilka innych ,ale i tak bardzo chętnie zaglądam do Was w poszukiwaniu nowości przetworowych:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja robię po prostu malutko przetworów, a że uwielbiam je przygotowywać to część robię i rozdaję na prezenty., My mieszkamy w dwie osoby, więc nie zjemy nie wiadomo ile tego..

    ps. syrop z szyszek? Fajny pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie też pełno słoików z zeszłego roku i z poprzedniego...Zniknęła tylko czokośliwka, choć ostatnio znalazłam jeden malutki słoiczek ukryty gdzieś w czeluściach szafki ;-) Za to w tym roku zabrania do przetworów nie mam, więc może zdołamy zjeść zeszłoroczne zapasy :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Margot, żadna klasyka ot książeczka. Przypowniałaś mi o mojej Makarewiczowej, ot kurcze zagwozdka.


    Atria: ja też robię malutko, ale się mnoży.


    Arven a mnie niestety rok w rok bierze.

    Pozdrowiania.

    OdpowiedzUsuń
  12. Możesz się ustawić na bazarku w mieście powiatowym w celu zasilenia budżetu, albo zostawiać po nocnej zmianie dla współpracowników do zjedzenia natychmiast ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Magg: W mieście powiatowym powiadasz? A tam nie jest tak, że każdy ma swoje?
    A co do współpracowników, to nie wiem czy zauważyłaś, ale jedynym który cokolwiek podjada jestem ja. Jak mnie tak wyrwą do pracy między 1:50 a 3:30 to głód mnie bierze.

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie schodza, bo ja je prawie wszystkie rozdaje. Tym polaczeniem jablek i rabarbaru zaintrygowalas mnie. Jakos tak przyzwyczailam sie tutaj, ze rabarbar laczy sie z suszonymi morelami i tego sie trzymam, ze w sumie takie nasze typowo polskie polaczenie jablka i rabarbar wydalo mi sie egzotyczne ;)) Moze sprobuje w ten weekend...???

    OdpowiedzUsuń
  15. Kasiu, piękny dżem.Jak to u Was nie schodzą? Hmmmmm...
    A pomysł na czapaeczki to sobie podkradnę,o.k?
    Miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  16. Miss-coco połączenie zaskoczyło mnie samą, takie proste. I nie polskie, angielskie ;-)

    Amber proszędo usług.A ten cydrowy jest bezbłedny, ten drugi ciut dla mnie za słodki, ale też za długo się gotował i jabłka były słodkie, także z potencjałem.

    OdpowiedzUsuń
  17. śliczne te papilotki i naklejki jeszcze ładniejsze..chciałam się zapytać gdzie takie naklejki można znaleźć do kupienia?? ja też uwielbiam robić przetwory..

    OdpowiedzUsuń
  18. Naklejki to prezent z zagranicy ;-) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kasia, wiedzialam ze mam cos jeszcze gdzies u Ciebei napisac i mam: nigdy mi sie nei zdarzylo by syrop z pedow sosny zaplesnial, nigdy tego nei widzlalam az do tego roku :)) Po miesiacu na moim pojawila sie "dziwna mgielka" podejrzewam ze mogla to byc plesn, dosypalam cukru... Jednak moze tylko w Malopolsce sa dobre sosnowe pedy? Pozdrowienia!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy można zbierać takie młode, zielone szyszki sosny? W maju, w czerwcu, czy już teraz - w kwietniu? Nie chcę przegapić odpowiedniej pory, ponieważ w tym roku sama planuję taki syrop z szyszek zrobić.

    PS. Moja babcia robiła syrop z zielonych szyszek. Nikt mi nie wierzył, bo wszyscy twierdzą, że tylko z pędów można zrobić. No proszę, jednak ktoś też robi syrop z szyszek :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja zbieram zwykle w czerwcu, jakoś tak po pędach. Teraz niedługo można zbierać pędy na syrop, przygotowanie podobne. Naleśniki z tym syropem to było coś.

    OdpowiedzUsuń
  22. upiec kruchy spód (słodki lub nie- można z płatków owsianych) i na to zawartość słoika
    bardzej skomplikowane to ciasto typu "zapleśniak" - do tego mocne smaki czarna porzecza aronia imbir...

    Hanka - czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin