Na spacerach zaglądam ludziom w rozświetlone okna. Wyobrażam sobie ich życie.
Zagranicą szaleje w sklepach. I puszczam z torbami co się da.
Każdy ranek zaczynam od kawy, a w sobotę od dwóch. Powoli moczę usta w parującym napoju i zachłannie przeglądam nowy numer tygodnika. Pierwsza.
Drżę ze strachu po ciemku, gdy ktoś za mną idzie. Nerwowo odwracam głowę, wyobrażając sobie Bóg wie co.
Kolekcjonuje powiedzonka i przysłowia. Zapominam ich znaczenie. Używam na chybił trafił, w towarzystwie budząc śmiech.
W wannie siedzę długo. Przed przyjściem gości sprzątam, myk, myk. Samochód lubię z kierowcą.
Mam to po mamie. A ona lubi tarty. Tak jak ja. Wszystkiego najlepszego Mamo.
Zagranicą szaleje w sklepach. I puszczam z torbami co się da.
Każdy ranek zaczynam od kawy, a w sobotę od dwóch. Powoli moczę usta w parującym napoju i zachłannie przeglądam nowy numer tygodnika. Pierwsza.
Drżę ze strachu po ciemku, gdy ktoś za mną idzie. Nerwowo odwracam głowę, wyobrażając sobie Bóg wie co.
Kolekcjonuje powiedzonka i przysłowia. Zapominam ich znaczenie. Używam na chybił trafił, w towarzystwie budząc śmiech.
W wannie siedzę długo. Przed przyjściem gości sprzątam, myk, myk. Samochód lubię z kierowcą.
Mam to po mamie. A ona lubi tarty. Tak jak ja. Wszystkiego najlepszego Mamo.
Tarta z botwinką i białym serem
Na jedną dużą tartę lub kilka tarteletek.
-pęczek botwinki i solidna garść szpinaku albo sama botwinka
-pół pęczka natki pietruszki
-cebula
-2-3 ząbki czosnku
-2-3 łyżki oliwy
-szczypiorek, bazylia według uznania
-biały pieprz, gałka muszkatołowa, odrobinka chili
-50g sera z zieloną pleśnią
-jajko
-250-350g sera białego
-parmezan
Porcja kruchego ciasta na przykład według takiego przepisu
-200g mąki
-100g zimnego masła
-szczypta soli
-jajko roztrzepane z łyżką, dwoma zimnej wody
Najpierw mąkę mieszamy z solą i masłem, aż całość zacznie przypominać okruchy. Dodajemy jajko i szybko zagniatamy ciasto. Ciastem wylepiam foremki do tarteletek, jakie popadnie, nakłuwam widelcem i wkładam do zamrażarki lub lodówki. W zależności od czasu jakim dysponuję. Mniej czasu zamrażarka, dużo lodówka. Schłodzone ciasto podpiekam przez 15-20 minut w temp. 200 st. C
Botwinkę, szpinak siekam. Cebulę i czosnek drobno kroję. Oliwę rozgrzewam w garnku. Wrzucam cebulę i czosnek. Gdy się zeszkli dodaję botwinkę i szpinak. Mieszam. Gdy cała woda wyparuje, dodaję natkę, zioła, przyprawy, pokruszony ser z pleśnią, żółtko i pianę z białka. Na koniec masę botwinkową mieszam z rozgniecionym widelcem białym serem. Sprawdzam stopień przyprawienia. Studzę.
Nadzienie wykładam na podpieczone spody, przykrywam kawałkiem kruchego ciasta, robię kratkę, układam listki z resztek ciasta, ścieram resztki ciasta na tarce. Robię co mi żywnie podoba. Posypuję wierzch startym parmezanem. Piekę około 40 minut w temperaturze 180-200 st. C
Ładnie napisane!:))
OdpowiedzUsuńI ładnie upieczona tarta:))
Pozdrawiam:)
Niezłe ziółko z tej Twojej mamy.
OdpowiedzUsuńA opis pewnie celny, jeśli sama przyznajesz się, że niektóre rzeczy robisz tak samo. Niedaleko pada jabłko od jabłoni, ale to bardzo miłe. Ja też lubię tarty, a ta jest oryginalna. Zdjęcia super.
A ja botwnike uwielbiam. Moglabym zjesc te wszystkie tarty :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam botwinki. Ta tarta jest taka urocza ;)
OdpowiedzUsuńPięknie opisane. Muszę i ja zrobić sobie taką analizę mama i ja :)
OdpowiedzUsuńa tarty marzenie
Fajnie to opisałaś. Botwinke i buraczki mogę jeść codziennie, ale dzisiaj zjadłam malinowe makaroniki i było mi pysznie, słodko i...wspominkowo.
OdpowiedzUsuńJa w wypluwaniu nie miałam sobie równych... botwinki, kapusty i inne badziewia ;-) Zdjęcia są rewelacyjne, a przepis zapisuję do ulubionych - będzie jak znalazł na weekend :)
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że ja nie mam nieprzyjemnych wspomnień botwinkowcyh. lubiłam od zawsze.
OdpowiedzUsuńświetny wpis :) a tarta taka urokliwa!
OdpowiedzUsuńAleż się fajnie czyta takie notki :-)))
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadałam za botwinką, nie plułam ale omijałam i układałam z niej szlaczki na brzegu talerza :D Plułam natką pietruszki - a teraz sama wrzucam i pietruchę i botwinkę gdzie się da :)
Piękna tarta i na pewno smaczna, do wypróbowania!
Pozdrowienia :-)))
Takiej tarty jeszcze nie jadłam i bardzo ciekawi mnie jej smak. Uroczo sie prezentuje...
OdpowiedzUsuńMajanko: i to nie jedna!
OdpowiedzUsuńRyszardzie: Tak to jest z tymi mamami.
Majko: to zapraszam.
Emma: Jak ty się uchowałaś ;-)
Kabamaiga: TE analizy to czasem niełatwe bywają.
Lo: malinowe makaroniki? A gdzie TY jadasz takie pyszności? Ja też chyba jakiegoś jadłam z kremem malinowo czekoladowym,
Dziękuję za miłe słowa. JUż wkrótce kolejna propozycja z botwinką.
Mamie sie musialo fajnie czytac, to "myk, myk" jest slodkie!
OdpowiedzUsuń"puszczam z torbami co się da." ale mnie Kasia dzisiaj rozbawilas ;-)