środa, 26 maja 2010

Dzień Mamy. Botwinka. Tarta.

Chętnie noszę długie, kwieciste spódnice. Falbanami zamiatam świat.
Na spacerach zaglądam ludziom w rozświetlone okna. Wyobrażam sobie ich życie.
Zagranicą szaleje w sklepach. I puszczam z torbami co się da.
Każdy ranek zaczynam od kawy, a w sobotę od dwóch. Powoli moczę usta w parującym napoju i zachłannie przeglądam nowy numer tygodnika. Pierwsza.
Drżę ze strachu po ciemku, gdy ktoś za mną idzie. Nerwowo odwracam głowę, wyobrażając sobie Bóg wie co.
Kolekcjonuje powiedzonka i przysłowia. Zapominam ich znaczenie. Używam na chybił trafił, w towarzystwie budząc śmiech.
W wannie siedzę długo. Przed przyjściem gości sprzątam, myk, myk. Samochód lubię z kierowcą.
Mam to po mamie. A ona lubi tarty. Tak jak ja. Wszystkiego najlepszego Mamo.
Moja mama namiętnie karmiła mnie botwinką. Może dlatego długo nie lubiłam maja? Uwielbiała ją tak bardzo, jak ja jej nienawidziłam. Botwinki rzecz jasna. Wypluwałam czerwone zielsko. Gdzie? Niech pozostanie to moją tajemnicą. Już na swoim. Na straganach zielono-różowe pęczki obchodziłam szerokim łukiem. Yyyyy. Aż pewnego razu natrafiłam na przepis Liski na tartę z botwinką. Zaryzykowałam. Musiałam spróbować, nawet za cenę wyplucia niewiadomo gdzie. Tarta okazała się strzałem w dziesiątkę. Teraz wkładam botwinkę do wszelkich liściastych tart. Oto jedna z moich propozycji. Z białym serem, który uwielbiam podobnie jak mama. Przaśna, polska, palce lizać.
Tarta z botwinką i białym serem

Na jedną dużą tartę lub kilka tarteletek.


-pęczek botwinki i solidna garść szpinaku albo sama botwinka
-pół pęczka natki pietruszki
-cebula
-2-3 ząbki czosnku
-2-3 łyżki oliwy
-szczypiorek, bazylia według uznania
-biały pieprz, gałka muszkatołowa, odrobinka chili
-50g sera z zieloną pleśnią
-jajko
-250-350g sera białego
-parmezan

Porcja kruchego ciasta na przykład według takiego przepisu

-200g mąki
-100g zimnego masła
-szczypta soli
-jajko roztrzepane z łyżką, dwoma zimnej wody

Najpierw mąkę mieszamy z solą i masłem, aż całość zacznie przypominać okruchy. Dodajemy jajko i szybko zagniatamy ciasto. Ciastem wylepiam foremki do tarteletek, jakie popadnie, nakłuwam widelcem i wkładam do zamrażarki lub lodówki. W zależności od czasu jakim dysponuję. Mniej czasu zamrażarka, dużo lodówka. Schłodzone ciasto podpiekam przez 15-20 minut w temp. 200 st. C

Botwinkę, szpinak siekam. Cebulę i czosnek drobno kroję. Oliwę rozgrzewam w garnku. Wrzucam cebulę i czosnek. Gdy się zeszkli dodaję botwinkę i szpinak. Mieszam. Gdy cała woda wyparuje, dodaję natkę, zioła, przyprawy, pokruszony ser z pleśnią, żółtko i pianę z białka. Na koniec masę botwinkową mieszam z rozgniecionym widelcem białym serem. Sprawdzam stopień przyprawienia. Studzę.
Nadzienie wykładam na podpieczone spody, przykrywam kawałkiem kruchego ciasta, robię kratkę, układam listki z resztek ciasta, ścieram resztki ciasta na tarce. Robię co mi żywnie podoba. Posypuję wierzch startym parmezanem. Piekę około 40 minut w temperaturze 180-200 st. C

13 komentarzy:

  1. Ładnie napisane!:))
    I ładnie upieczona tarta:))

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezłe ziółko z tej Twojej mamy.
    A opis pewnie celny, jeśli sama przyznajesz się, że niektóre rzeczy robisz tak samo. Niedaleko pada jabłko od jabłoni, ale to bardzo miłe. Ja też lubię tarty, a ta jest oryginalna. Zdjęcia super.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja botwnike uwielbiam. Moglabym zjesc te wszystkie tarty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie jadłam botwinki. Ta tarta jest taka urocza ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie opisane. Muszę i ja zrobić sobie taką analizę mama i ja :)
    a tarty marzenie

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie to opisałaś. Botwinke i buraczki mogę jeść codziennie, ale dzisiaj zjadłam malinowe makaroniki i było mi pysznie, słodko i...wspominkowo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja w wypluwaniu nie miałam sobie równych... botwinki, kapusty i inne badziewia ;-) Zdjęcia są rewelacyjne, a przepis zapisuję do ulubionych - będzie jak znalazł na weekend :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jak dobrze, że ja nie mam nieprzyjemnych wspomnień botwinkowcyh. lubiłam od zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny wpis :) a tarta taka urokliwa!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ się fajnie czyta takie notki :-)))
    Też nie przepadałam za botwinką, nie plułam ale omijałam i układałam z niej szlaczki na brzegu talerza :D Plułam natką pietruszki - a teraz sama wrzucam i pietruchę i botwinkę gdzie się da :)
    Piękna tarta i na pewno smaczna, do wypróbowania!
    Pozdrowienia :-)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Takiej tarty jeszcze nie jadłam i bardzo ciekawi mnie jej smak. Uroczo sie prezentuje...

    OdpowiedzUsuń
  12. Majanko: i to nie jedna!

    Ryszardzie: Tak to jest z tymi mamami.
    Majko: to zapraszam.
    Emma: Jak ty się uchowałaś ;-)
    Kabamaiga: TE analizy to czasem niełatwe bywają.

    Lo: malinowe makaroniki? A gdzie TY jadasz takie pyszności? Ja też chyba jakiegoś jadłam z kremem malinowo czekoladowym,

    Dziękuję za miłe słowa. JUż wkrótce kolejna propozycja z botwinką.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mamie sie musialo fajnie czytac, to "myk, myk" jest slodkie!
    "puszczam z torbami co się da." ale mnie Kasia dzisiaj rozbawilas ;-)

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin