niedziela, 28 lutego 2010

Tydzień bez zakupów - koniec końców


Tak, tak koniec. Nasz Tydzień bez zakupów, a właściwie trzy dobiegły końca. I... Nic. Nie będzie morałów, ani wielkich wynurzeń. Żadnych: zrozumieliśmy, uświadomiliśmy sobie. Niestety. Będzie jak dawniej, bo czemu miałoby być inaczej. No może do momentu, aż kolejny, kulinarnie szalony pomysł nie wpadnie nam do głowy. To była dobra zabawa i niech tak pozostanie. Dziś poszłam do sklepu i kupiłam: mleko, twaróg, masło, mąkę, rozmaryn. Po prostu. Dziękuję wszystkim za doping i miłe słowa. Mam nadzieję, że choć jedna osoba skorzysta z naszych bezzakupowych pomysłów. Oto przegląd naszych dań, dodatków z ostatniego tygodnia. Bez specjalnych ceregieli i opisów. Niektóre już były. Niektóre pojawią się może w innej oprawie. I został tylko jeden wpis. Nie mogło go zabraknąć ;-)
Tymczasem w tym tygodniu jedliśmy:

Po indyjsku

Orkiszowo-pszenne chapati, chutneye oraz pikle z mango.


Po włosku

Dla gości była pizza, a nawet dwie. Nasze ulubione. Cieniutkie, chrupiące, z małą ilością dodatków. Z braku mozzarelli tylko z parmezanem. I wiecie co? Nic przez to nie straciły. Przepis tutaj.


Po amerykańsku

Pyszne śniadanie znalazłam na tej stronie. American pancekes z jagodami. Nie miałam świeżych jagód rzecz jasna, ale przezornie zapasteryzowałam kilka słoiczków latem jak robiła siostra mojej babci ciotka Helka. Choć syrop klonowy ciągle stoi na półce, polaliśmy je naszym ostatnio ulubionym syropem z daktyli.


Z kolei na imprezę przyszłam z koszem babeczek. Nie mogłam pójść z pustymi rękami. Nieśmiertelny przepis P. Reinharta na chleb bananowy. Zmniejszam zawartość cukru lub jego rodzaj. Zamiast bananów dodaję różne owocowe przeciery. Pyszne z dynią, jabłkiem. Tym razem nie miałam wielkiego wyboru. Słoik portugalskiego dżemu z marchewki z jesiennego przetwarzania, imbir i dużo orzechów pecan. Fluorescencyjnie żółte, mięciutkie, cytrusowe. Czy wierzycie, że poprosili o przepis?


Po koreańsku, chińsku, japońsku

Koreański kleik ryżowy z czarnego, glutenowego ryżu to ciekawa odmiana dla naszej śniadaniowej owsianki. Jeśli przyzwyczaić się do koloru można go jeść łyżkami. Ciekawie smakował z orzeszkami pini i syropem daktylowym. Może kiedyś o nim więcej, na pewno wymaga osobnego wpisu.

Drugi koreański akcent tego tygodnia,a w zasadzie dalekowschodnie fusion to makaron domowy z sosem i "warzywami" . Przepisy dalekowschodnie zachwycają mnie czasem swoją prostotą. Wystarczy pomieszać sos sojowy, olei sezamowy, ocet ryżowy lub wino, kilka przypraw i jest sos. Pokrojone na cienkie paseczki warzywa, orzechy i proszę podano do stołu.


A to już druga porcja naszych kiełków. Z marynowanym, smażonym tofu. O nim niebawem. Powiem wam tylko, że tak przygotowane tofu jest moim zdaniem najlepsze.


Chleby


Każdego dnia towarzyszyły nam chleby. Ich nie mogło u nas zabraknąć. Lubię wieczory przy rozgrzanym pachnącym piekarniku i żaden bezzakupowy czas, nic tu nie zmieni. Mamy swoją chlebową tradycję: środy i niedziele należą do chleba. W tym tygodniu ponownie żytni 70% Hamelmana, który już na stałe wszedł do naszego repertuaru.


Oraz chleb z ciasta na pizze zwany u nas bułką resztkową.
A to z dwóch powodów: powstaje z pozostałości ciasta i pieczony jest na cieple resztkowym po pizzy.

U mamy

Tydzień bez zakupów powoduje, że człowiek zaczyna tęsknić za mamą i jej obiadami. Ryż zapiekany z jabłkami to była nieśmiertelna potrawa w czasach szalejącej alergii mojej siostry. Lubię go i już. Tym razem jabłka pochodziły ze słoika. Dla rozpusty dosypałam rodzynek, kardamonu i goździka. Ryż polałam odrobiną śmietanki, a po wierzchu wiórkami masła.

Innym razem to była zupa. Prosta jakich wiele. Gotowany do miękkości groch, z podsmażoną cebulą, sokiem z pomidorów (pozostałość po pizzy), selerem naciowym, marchewką, a właściwie ostatnią jej połową. Doprawiona oliwą, majerankiem i cząbrem. Pycha.

I to było na tyle. Idę pozmywać talerze. Dziękuję za waszą obecność.

17 komentarzy:

  1. Super się spisaliście :) Najwieksze wrażenie zrobiło na mnie mleko sojowe, a najfajniejszy przepis - na kuleczki z maki ryzowej, pewnie dlatego, ze szukałam tego rpzepisu.

    PS Dziękuję za foremki! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wciąż jestem pod wrażeniem - ależ jesteście Gospodarni! Taki ryż też jadałam :) Ale teraz zjadłabym te przezorne jagodowe pankejki, a potem posmarowała masłem (macie masło? ;)) ten resztkowy chleb. A potem poprosiła o resztę. I nawet mogę pozmywać talerze! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje! Tak czy siak jest to wyczyn i mnie się nie zdarzył jeszcze tydzień bez zakupów. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja dziękuję, były mi te Wasze tygodnie jak powiew świeżego powietrza:) Dały do myślenia i przede wszystkim pobudzały apetyt.

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu: oko puszczam, nie wąsate
    Oko: Zrobiłam zakupy, mam masło! I jajka!

    Dragonfly: wszystko przed Tobą

    Patrycjo: jakoś tak zabrzmiało jak rozstanie :-(

    OdpowiedzUsuń
  6. O wow! ;)))) Że też się w końcu zdobyliście na ten krok! Nooo jestem pod wrażeniem ;))))

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja? Byłam pod takim wrażenie, że stłukłam ludziom przede mną do kasy butelkę wina. Gdybyś widziała wzrok pana. I nie wiedzieć czemu kasjerka się spłoniła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżeli to było czerwone wino, to Pani może tak właśnie na widok rzeczonego reaguje?

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli nawet, to tylko pożegnanie z bezzakupowymi tygodniami, ale bynajmniej nie z Waszą kuchnią! Zaglądać będę i się oblizywać, regularnie:)

    P.S. Jakby się jakieś inne tygodnie tematyczne miały pojawić, to ja będę kibicować:)

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  10. Narzeczona,
    z dużą przyjemnością Wam kibicowałam! Sama staram się robić zakupy rzadko, więc pewnie dlatego byłam przekonana, że z głodu nie umrzecie ;)
    pozdrawiam i miłej zakupowej rozpusty życze ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaa, to stąd ta rozrzutność :) Szczękę jeszcze zbieram z podłogi, na widok co jedliście po 3 tygodniach od ostatniej wizyty w sklepie, Oczko ma rację, macie magiczne szafki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niezłe menu... :))
    Gratuluję pierwszych zakupów :)

    OdpowiedzUsuń
  13. jestem pod wrażeniem i to jakim
    O podoba się mi większość , a już to tofu i chleby to cudo

    OdpowiedzUsuń
  14. Trzy tygodnie! Wow! Ale patrząc po swoich półkach, rozumiem że to jest możliwe :) Za to smakowicie niezwykle jedliście, pomysłowo i do tego kolorowo :)
    Buziaki cieplutkie :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Brawo! Podziwiam bardzo wasza wytrwałość, nie wyobrażam sobie gotowania czy pieczenia bez jaj, masła czy mleka, a te pewnie skończyły by mi się po kilku dniach ;-)
    A szafki w kuchni musicie miec przepastne! Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. nie no gratki że wytrwaliście :)
    no ale co się dziwić jak takie specjały jedliście :)

    OdpowiedzUsuń
  17. strasznie było fajnie obserowowac z boku te Wasze bezzakupowe zmagania

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin