Przepis na bułki jak sushi znalazłam w książce Crust R. Bertineta, której mam francuską wersję. Bertinet musi być niezwykle otwarty na różnorodność, skoro będąc Francuzem zamieszkał w Anglii. Bułki z dodatkiem sake i nori na zdjęciu prezentowały się pięknie, mimo to podeszłam do nich z dużą rezerwą. Niepotrzebnie. Okazały się pyszne. Efektowne? I bardzo szybkie w przygotowaniu. Autor poleca jeść je z wasabi i marynowanym imbirem. A gdyby tak pójść na całego? Ja swoje zjadłam z chrzanem i gotowaną, marynowaną krewetką przy dźwiękach muzyki Joe Hisaishi. I tym sposobem zużyłam całą mąkę.
Sushi bułki
Proporcje na 12 małych bułek na dwa kęsy.
-250g mąki pszennej chlebowej (użyłam mieszanki pszennej chlebowej i orkiszowej typ 700)
-5 g świeżych drożdży
-175g wody
-5g soli
-35g sake (miałam tylko wino ryżowe, trudno)
-2-3 arkusze wodorostów nori (jak do sushi)
-20g białego sezamu
Drożdże wymieszałam z mąką, następnie z solą. Wlałam powoli wodę i wymieszałam do połączenia składników. Następnie wyrabiałam przez 10 minut, aż ciasto miało dobrze rozwinięty gluten. Uformowałam kulę i zostawiłam w misce przykrytej wilgotną ściereczką na 1 godzinę. Przełożyłam na stolnicę, ponownie uformowałam w kulę i zostawiłam na 15 minut. Po tym czasie rozwałkowałam na prostokąt o grubości 5 mm, podsypując mąką kukurydzianą. Ciasto polałam połową alkoholu, ułożyłam nori tak by pokryły całe ciasto (można sobie pomóc przycinając w razie potrzeby nożyczkami) polałam resztą wina i posypałam sezamem. Zrolowałam wzdłuż dłuższego boku. Ostrym nożem pokroiłam na 12 około centymetrowych, które ułożyłam na blasze wyłożonej pergaminem. Przykryłam ponownie ściereczką i odstawiłam na 45 minut do wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzałam do 250 st.C.
Wyrośnięte bułki posypałam sezamem i wsunęłam do naparowane piekarnika (ja wylewam zawsze pól szklanki wrzątku na blachę z żeliwną fajerką na spodzie piekarnika). Piekłam 15 minut i zostawiłam jeszcze na 5 minut w wyłączonym piekarniku. Szkoda, że nie widzieliście jak pięknie wyglądają po przekrojeniu.
R.Bertinet La lecon de boulangerie
Proporcje na 12 małych bułek na dwa kęsy.
-250g mąki pszennej chlebowej (użyłam mieszanki pszennej chlebowej i orkiszowej typ 700)
-5 g świeżych drożdży
-175g wody
-5g soli
-35g sake (miałam tylko wino ryżowe, trudno)
-2-3 arkusze wodorostów nori (jak do sushi)
-20g białego sezamu
Drożdże wymieszałam z mąką, następnie z solą. Wlałam powoli wodę i wymieszałam do połączenia składników. Następnie wyrabiałam przez 10 minut, aż ciasto miało dobrze rozwinięty gluten. Uformowałam kulę i zostawiłam w misce przykrytej wilgotną ściereczką na 1 godzinę. Przełożyłam na stolnicę, ponownie uformowałam w kulę i zostawiłam na 15 minut. Po tym czasie rozwałkowałam na prostokąt o grubości 5 mm, podsypując mąką kukurydzianą. Ciasto polałam połową alkoholu, ułożyłam nori tak by pokryły całe ciasto (można sobie pomóc przycinając w razie potrzeby nożyczkami) polałam resztą wina i posypałam sezamem. Zrolowałam wzdłuż dłuższego boku. Ostrym nożem pokroiłam na 12 około centymetrowych, które ułożyłam na blasze wyłożonej pergaminem. Przykryłam ponownie ściereczką i odstawiłam na 45 minut do wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzałam do 250 st.C.
Wyrośnięte bułki posypałam sezamem i wsunęłam do naparowane piekarnika (ja wylewam zawsze pól szklanki wrzątku na blachę z żeliwną fajerką na spodzie piekarnika). Piekłam 15 minut i zostawiłam jeszcze na 5 minut w wyłączonym piekarniku. Szkoda, że nie widzieliście jak pięknie wyglądają po przekrojeniu.
hmmmm,dluzszy czas wpatrywalam sie w te buleczki z zaciekawieniem ....jakos sobie nie umiem tego smaku wyobrazic-pieczywo z algami....intrygujace zestawienie,efekt super!!!!
OdpowiedzUsuńMilego weekendu zycze!!!!
Gosiu, też byłam sceptyczna. ale z ostrym i rybnym komponują się znakomicie, a algi są tylko delikatnie wyczuwalne.
OdpowiedzUsuńŚliczne te bułki. Też miałam na nie ochotę przeglądając "Crust", a skoro mówisz, że warto...:)
OdpowiedzUsuńTo trzeba było nam ten przekrój pokazać :)
OdpowiedzUsuńJakbym znała francuski lub/i była Francuzką to za nic w świecie bym w Anglii nie zamieszkała...
Miłej niedzieli Kasiu :*
Trzeba było, trzeba było. Zjadły się poza domem natychmiast.
OdpowiedzUsuńI przyznam ci się Polka, że ja też.
A ja muszę się przełamać ogólnie w kwestii smaków azjatyckich... zupełnie ich nie znam, nigdy na przykład nie jadłam zupy miso... Uwielbiam ryby, więc kto wie, może coś mi posmakuje.
OdpowiedzUsuńTwoje bułeczki są piękne i intrygujące :)
Pozdrawiam ciepło :)
Sushi bułki...Aha... Czy ja już mówiłam, że lubię sushi? I że bułki też? ;)
OdpowiedzUsuńOko: Jak mam to rozumieć?
OdpowiedzUsuń...właśnie się zastanawiam... późno jest
OdpowiedzUsuńNa pierwszy rzut oka myslalam, ze to bulki z makiem!
OdpowiedzUsuńNiezwykle zaskakujaca zmylka :)
a ja już widziałam te bułki u Aleksandry
OdpowiedzUsuńhttp://aleksandraw.blogspot.com/2010/01/japonskie-bueczki-sushi.html
i nawet już kupiłam sobie potrzebne glony i resztę egzotycznych produktów(sake)
Myślę ,że niedługo jer zarobię :D
p.s a ja lubię tofu na chlebie , robię np pastę z wędzonego właśnie do chleba , ale też lubię taki usmażone -uduszone z sosem sojowym, chrzanem , czosnkiem pieczonym , cebula , takie ciepłe czy zimne na chleb
Wywiało mnie na jakiś czas z netu a Wy cały czas bez zakupów???? Nie powiem, zazdrość mnie zżera, na myśl o oszczędnościach ale zaczynam się o Was martwić, czy kupiliście chociaż jajka? ;)
OdpowiedzUsuńA co ty żadnego jajka.
OdpowiedzUsuńI te oszczędności....
Wow, ale bułki! No zachwycasz mnie Kochana, zachwycasz :) Drugi tydzień bez zakupów! Wow! I do tego teraz taki fusion - uwielbiam sushi, lubię bułki, o i pewnie taki wynalazek by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie nad Kalamatą pracuję i powtarzam sobie Twoje słowa jak mantrę - "wierzę w gluten, wierzę w gluten" - oj, rączki mi odpadają :D
Tili trzeci trzeci. Ale dziś wielki koniec i wreszcie zrobię sobie latte.
OdpowiedzUsuńI nie strasz mnie z tą Kalamatą.A przeczytaj komentarz Amber pod GS