sobota, 27 lutego 2010

Tydzień bez zakupów - fusion, fusion

Nie jestem wielbicielką fusion. To już mówiłam. Po co wydziwiać, skoro jest tyle pięknych, czystych smaków. Jak pierogi to ruskie, jak gnocchi to z ricottą. Tofu nie idzie mi w parze z chlebem, fusili nie wrzucam do miso. Z drugiej strony obce mi są wszelkie izmy. Skrajności wystrzegam się ognia. Nie przynoszą nic dobrego. Zachwycam się różnorodnością. Pozwalam sobie na odstępstwa. Fusion czemu nie.
Przepis na bułki jak sushi znalazłam w książce Crust R. Bertineta, której mam francuską wersję. Bertinet musi być niezwykle otwarty na różnorodność, skoro będąc Francuzem zamieszkał w Anglii. Bułki z dodatkiem sake i nori na zdjęciu prezentowały się pięknie, mimo to podeszłam do nich z dużą rezerwą. Niepotrzebnie. Okazały się pyszne. Efektowne? I bardzo szybkie w przygotowaniu. Autor poleca jeść je z wasabi i marynowanym imbirem. A gdyby tak pójść na całego? Ja swoje zjadłam z chrzanem i gotowaną, marynowaną krewetką przy dźwiękach muzyki Joe Hisaishi. I tym sposobem zużyłam całą mąkę.

Sushi bułki
R.Bertinet La lecon de boulangerie

Proporcje na 12 małych bułek na dwa kęsy.

-250g mąki pszennej chlebowej (użyłam mieszanki pszennej chlebowej i orkiszowej typ 700)
-5 g świeżych drożdży
-175g wody
-5g soli
-35g sake (miałam tylko wino ryżowe, trudno)
-2-3 arkusze wodorostów nori (jak do sushi)
-20g białego sezamu

Drożdże wymieszałam z mąką, następnie z solą. Wlałam powoli wodę i wymieszałam do połączenia składników. Następnie wyrabiałam przez 10 minut, aż ciasto miało dobrze rozwinięty gluten. Uformowałam kulę i zostawiłam w misce przykrytej wilgotną ściereczką na 1 godzinę. Przełożyłam na stolnicę, ponownie uformowałam w kulę i zostawiłam na 15 minut. Po tym czasie rozwałkowałam na prostokąt o grubości 5 mm, podsypując mąką kukurydzianą. Ciasto polałam połową alkoholu, ułożyłam nori tak by pokryły całe ciasto (można sobie pomóc przycinając w razie potrzeby nożyczkami) polałam resztą wina i posypałam sezamem. Zrolowałam wzdłuż dłuższego boku. Ostrym nożem pokroiłam na 12 około centymetrowych, które ułożyłam na blasze wyłożonej pergaminem. Przykryłam ponownie ściereczką i odstawiłam na 45 minut do wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzałam do 250 st.C.
Wyrośnięte bułki posypałam sezamem i wsunęłam do naparowane piekarnika (ja wylewam zawsze pól szklanki wrzątku na blachę z żeliwną fajerką na spodzie piekarnika). Piekłam 15 minut i zostawiłam jeszcze na 5 minut w wyłączonym piekarniku. Szkoda, że nie widzieliście jak pięknie wyglądają po przekrojeniu.


15 komentarzy:

  1. hmmmm,dluzszy czas wpatrywalam sie w te buleczki z zaciekawieniem ....jakos sobie nie umiem tego smaku wyobrazic-pieczywo z algami....intrygujace zestawienie,efekt super!!!!
    Milego weekendu zycze!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gosiu, też byłam sceptyczna. ale z ostrym i rybnym komponują się znakomicie, a algi są tylko delikatnie wyczuwalne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne te bułki. Też miałam na nie ochotę przeglądając "Crust", a skoro mówisz, że warto...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. To trzeba było nam ten przekrój pokazać :)
    Jakbym znała francuski lub/i była Francuzką to za nic w świecie bym w Anglii nie zamieszkała...

    Miłej niedzieli Kasiu :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba było, trzeba było. Zjadły się poza domem natychmiast.

    I przyznam ci się Polka, że ja też.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja muszę się przełamać ogólnie w kwestii smaków azjatyckich... zupełnie ich nie znam, nigdy na przykład nie jadłam zupy miso... Uwielbiam ryby, więc kto wie, może coś mi posmakuje.
    Twoje bułeczki są piękne i intrygujące :)

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sushi bułki...Aha... Czy ja już mówiłam, że lubię sushi? I że bułki też? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. ...właśnie się zastanawiam... późno jest

    OdpowiedzUsuń
  9. Na pierwszy rzut oka myslalam, ze to bulki z makiem!
    Niezwykle zaskakujaca zmylka :)

    OdpowiedzUsuń
  10. a ja już widziałam te bułki u Aleksandry
    http://aleksandraw.blogspot.com/2010/01/japonskie-bueczki-sushi.html
    i nawet już kupiłam sobie potrzebne glony i resztę egzotycznych produktów(sake)
    Myślę ,że niedługo jer zarobię :D

    p.s a ja lubię tofu na chlebie , robię np pastę z wędzonego właśnie do chleba , ale też lubię taki usmażone -uduszone z sosem sojowym, chrzanem , czosnkiem pieczonym , cebula , takie ciepłe czy zimne na chleb

    OdpowiedzUsuń
  11. Wywiało mnie na jakiś czas z netu a Wy cały czas bez zakupów???? Nie powiem, zazdrość mnie zżera, na myśl o oszczędnościach ale zaczynam się o Was martwić, czy kupiliście chociaż jajka? ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. A co ty żadnego jajka.
    I te oszczędności....

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow, ale bułki! No zachwycasz mnie Kochana, zachwycasz :) Drugi tydzień bez zakupów! Wow! I do tego teraz taki fusion - uwielbiam sushi, lubię bułki, o i pewnie taki wynalazek by mi się spodobał :)

    A ja właśnie nad Kalamatą pracuję i powtarzam sobie Twoje słowa jak mantrę - "wierzę w gluten, wierzę w gluten" - oj, rączki mi odpadają :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Tili trzeci trzeci. Ale dziś wielki koniec i wreszcie zrobię sobie latte.
    I nie strasz mnie z tą Kalamatą.A przeczytaj komentarz Amber pod GS

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin