W tym tygodniu do małego świata zawitała wiosna. Ptaszyska rozsiadły się na pobliskim drzewie i spać nie dawały od bladego świtu. Za to w ciągu dnia twarze wystawialiśmy do słońca. W poszukiwaniu witaminy D, rzecz jasna. Na naszych talerzach było biednie, wręcz kryzysowo. Chleby tylko żytnie, warzywa z marynaty. A jak zielenina to tylko z własnej hodowli. Nie mówiąc o nabiale. Ten był tylko roślinny. Ale po kolei.
Już w zeszłym tygodniu On z przerażeniem stwierdził, że brakować nam zaczyna zieleni. Łamiącym się głosem roztaczał przede mną wizję szkorbutu. Niewiele myśląc wyciągnęłam z szafki resztki fasoli mung i kazałam mu hodować kiełki. Ja z kolei narzekałam na czym świat stoi na brak mleka. Do kawy. Wiele mogę znieść, ale kawa musi być z mlekiem. I tu On wykazał się przytomnością umysłu i zrobił mi mleko. Sojowe. W ramach wdzięczności przygotowałam mu masło. Orzechowe, bo lubi.
Kiełki fasoli mung
Fasolę opłukaliśmy i umieściliśmy na gazie na durszlaku. Przelewaliśmy filtrowaną wodą kilka razy dziennie. Przesadziliśmy z hodowlą i wyrosły im liście. Tu na zdjęciu kiełki stri fry po chińsku.
Mleko sojowe
Soję namoczyć przez 8-12 godzin, nie dłużej. Zmiksować jak najdrobniej wraz z wodą. Konsystencją ma przypominać milk shake. Z masy przez gazę wycisnąć jak najwięcej płynu. Płyn gotować na wolnym ogniu przez 40 minut (On twierdzi, że 10 minut, hmmm ), mieszając i odszumowując.
Masło orzechowe
Orzeszki ziemne, niesolone w łupinkach uprażyć na patelni. Wrzucić ciepłe do melaksera wraz z odrobiną oleju, soli i cukru. Miksować, aż całość przypominać będzie gładką, maślaną masę.
Kasiu a o jaką soję chodzi? Suchą?
OdpowiedzUsuńBo mnie ten przepis bardzo skusił.
A kozie masz w domu? Kozie z kawą dobre :)
Uściski!
wow!! jestem pelna podziwu dla pomyslowosci,moze i ja powinnam akcje bezzakupowa w domu zarzadzic....Te maselko orzechowe do mnie bardzo przemawia :D :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
podziwiam pomysłowość ...ale czy kawa z mlekiem sojowym była smaczna?
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja ostatnio tez czytałam o tym mleku sojowym i tak sobie pomyślałam co by nie zrobić, bo jak kiedyś je kupiłam, to zupełnie mi nie smakowało. Ciekawa jestem ogromnie smaku tego Twojego :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze kiełki do tego i masło orzechowe - no Ty naprawdę gospodarna jesteś, a raczej oboje jesteście :)
"Łamiącym się głosem roztaczał przede mną wizję szkorbutu. Niewiele myśląc wyciągnęłam z szafki resztki fasoli mung i kazałam mu hodować kiełki."
OdpowiedzUsuńBłahaha! Normalnie tekst dnia! ;))))
Podziwiam Waszą gospodarność, bo o rozmnażających szafkach już pisałam ;) A! i te mleko mi się podoba, zwłaszcza na tym zdjęciu w takiej butelce i z taką etykietą.
Na gazie? W pierwszej chwili pomyślałam.. Po co umieszczać kiełki na kuchence gazowej... Chyba pora na kawę. ;-)
OdpowiedzUsuńPiękna hodowla. Liście chyba nie przeszkadzają? Prawda? :-)
Potrzeba matka wynalazku. Jestem pełna podziwu dla Waszej gospodarności!
OdpowiedzUsuńPodziwiam, naprawdę podziwiam!
OdpowiedzUsuńZdolne bestie z Was :)
No ja kawy bez mleka też nie, ostatnio baardzo lubię z sojowym:)
OdpowiedzUsuńDomowa produkcja sojowego, ojej...i masło orzechowe, o, to sobie zrobię:)
bardzo lubię te twoje bez zakupowe propozyvcje
OdpowiedzUsuńBardzo spodobała mi się katastroficzna wizja szkorbutu. A raczej dramatyzm, z jaką ona się pojawiła. Tak samo, jak podoba mi się ten Wasz bezzakupowy, pomysłowy czas i sojowe mleko. ;))
OdpowiedzUsuń1. Soja sucha, tylko namoczyc trzeba 10-12h. Gotowac krócej niz GN, napisala - pewnie sie przejezyczyla. Ma byc 10 min.
OdpowiedzUsuń2. Nie lubie sojowego samego w sobie, ale za to z lyzka tahini, szczypta soli i cukru i domowym udon jest boskie. W kawie... wole czarna:)
3. Z tym mlekiem i tofu to musimy powalczyc, bo to jeszcze nie to, ale sama wizja z przetworstwem soi jest niezla. Bedziemy tez kiełkować i robić natural tofu na "brudnym powietrzu". A co, podobno soja zdrowa!
Mleko sojowe zdecydowanie najbardziej mi zaimponowało :)))
OdpowiedzUsuńZ tym sojowym to do dopracowania. Bywa że się warzy z nieznanych mi przyczyn. Ale czekolada na gorąco na sojowym była naprawdę pycha.
OdpowiedzUsuńCo do kawy to pozostanę chyba przy starej poczciwej krowie.
Poswix: liście chyba nadały nieco gorzkawego smaku. Ale i tak tyle zieleniny nie jedliśmy od tygodnia.
Patrycjo: masło zrób zrób, naprawdę dobre. Myślę, żeby tak z pecanów albo innych.
Very nice and tasty blog! Compliments!
OdpowiedzUsuńJa właśnie przed chwilą pomyślałam o tym szkorbucie ale widzę, że radzicie sobie nieźle!
OdpowiedzUsuń