Wszystko co napisałam poprzednio o swoich przygotowaniach do świąt to prawda. Oprócz piernikowego ciasta na doroczne spotkanie z Joannami nie robiłam nic. Robię jednak jeszcze jeden wyjątek: świąteczne przetwory na prezent. Co prawda mam wrażenie, że główną radość dostarczają obdarowującemu, bo obdarowani nie robią jakiś entuzjastycznych min, ale niech tam. Żurawina w tym roku jeszcze przede mną, a dziś mam dla was wspaniałą, słodką jak diabeł konfiturę pomarańczową z rodzynkami i whisky. A tym, którzy ciekawi są innych moich kulinarnych prezentów zapraszam na chleby prezenty, pudełka z ciastkami, moją ulubioną świąteczną żurawinę, przepyszne rugelah i domową ciastolinę. Zobaczcie sami, może coś uda Wam się wykorzystać. Oczywiście sięgnę też po inne przetwory: rabarbar, wiśnie, czarne jagody. Tymczasem zapraszam na pomarańczę. A wpis dedykuję Margot, co dopominała się świątecznie.
Konfitura z pomarańczy z rodzynkami i whisky
Seasonal Preserves, modyfikacja ;-)
Seasonal Preserves, modyfikacja ;-)
-1kg niewoskowanych pomarańczy
-sok z 2 cytryn
-200g sułtanek
-250 g jasnego muscovado
-500-700g cukru
-75ml whisky
Ostrym nożykiem zdejmujemy z pomarańczy skórkę, tylko pomarańczową część. Kroimy na drobniutkie paseczki lub inaczej, jeśli lubimy.
Sok wyciskamy do garnka, dodajemy sok z pomarańczy. Pulpę owocową wydłubujemy ze środka i kroimy drobno, dodajemy do garnka. A pozostałe białe błonki i skórki zawijamy w muślin, który dobrze zawiązany wkładamy do garnka. Dodajemy 1,5 litra wody. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy bez przykrycia 1 godzinę. Dodajemy rodzynki i gotujemy kolejne 15-30 minut. Wyciągamy muślin i dobrze wyciskamy. Dodajemy cukier i delikatnie podgrzewamy. Kiedy cukier się rozpuści zwiększamy ogień i gotujemy, aż całość będzie miała 105 st. C
W oryginale jest 1100 białego cukru i 500g muscovado, a czas ostatniego gotowania to 15 minut. Ja gotowałam 30 minut. Warto zainwestować w termometr. Mój kosztował około 40 zł i mam go już trzy lata, przy czym nie raz zanurkował w garnku. Odstawiamy na 15 minut. Zdejmujemy pianę i dodajemy whisky.Przelewamy do czystych słoiczków. Otrzymałam sześć małych słoików od 250-375ml. Pasteryzowałam je jeszcze w piekarniku 20 minut w 150 st. C. Polecam też do tej tarty, wtedy należy przetrzeć przez sito.
Sok wyciskamy do garnka, dodajemy sok z pomarańczy. Pulpę owocową wydłubujemy ze środka i kroimy drobno, dodajemy do garnka. A pozostałe białe błonki i skórki zawijamy w muślin, który dobrze zawiązany wkładamy do garnka. Dodajemy 1,5 litra wody. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy bez przykrycia 1 godzinę. Dodajemy rodzynki i gotujemy kolejne 15-30 minut. Wyciągamy muślin i dobrze wyciskamy. Dodajemy cukier i delikatnie podgrzewamy. Kiedy cukier się rozpuści zwiększamy ogień i gotujemy, aż całość będzie miała 105 st. C
W oryginale jest 1100 białego cukru i 500g muscovado, a czas ostatniego gotowania to 15 minut. Ja gotowałam 30 minut. Warto zainwestować w termometr. Mój kosztował około 40 zł i mam go już trzy lata, przy czym nie raz zanurkował w garnku. Odstawiamy na 15 minut. Zdejmujemy pianę i dodajemy whisky.Przelewamy do czystych słoiczków. Otrzymałam sześć małych słoików od 250-375ml. Pasteryzowałam je jeszcze w piekarniku 20 minut w 150 st. C. Polecam też do tej tarty, wtedy należy przetrzeć przez sito.
Marzy mi się taki prezent na święta ♥
OdpowiedzUsuńja whisky nie bardzo, ale miałabym od ręki całą listę amatorów takiej konfitury :)
OdpowiedzUsuńO to ja też taki prezent bym chciała.
OdpowiedzUsuńWow , ja bym się ucieszyła i to jak na taki prezent , konfitura pomarańczowa z whisky brzmi niesamowicie , wygląda rewelacyjnie i jeszcze imienna dedykacja dla mnie, wow
OdpowiedzUsuńZa whisky nie przepadam, ale probowalam kiedys podobnej konfitury i bylam zachwycona. Az zaluje, ze jestem zbyt leniwa (i zalatana) na robienie przetworow... Moze kiedys :)
OdpowiedzUsuńo, ciekawa, ciekawa mieszanka.
OdpowiedzUsuńpiękny prezent.
chętnie dostałbym taki prezent.
OdpowiedzUsuńo tak chętnych na taką konfiturę znajdę bez problemu:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSpojrzałam na zdjęcia pod tytułem strony i cóż...jakimś cudem wszystkiego mieliśmy okazję spróbować :) MY szczęściarze!
OdpowiedzUsuńZa taki prezent ucałowałabym i skakała z radości. Że też mi takich słoiczków nie dają.
OdpowiedzUsuńgenialne :)
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że na taki prezent można nie zrobić entuzjastycznej miny:)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt Bożego Narodzenia Wam życzę:)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt !!!
OdpowiedzUsuńMagii i spełnienia w świąteczny czas!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńKocham takie konfitury! :)
OdpowiedzUsuńSpokojnych Swiat!
ale to musi być dobre;D
OdpowiedzUsuńKasiu moja ulubiona. Tylko troszkę dłużej gotuję, bo nie lubię jak mi spływa z kromek chleba.
OdpowiedzUsuńKasiu niech Wam rok pyszny i radosny będzie!
Ja bym się na pewno cieszyła z takiego prezentu:) (chociaż też, gdy kogoś obdarowuję słoiczkiem, wydaje mi się, że to właśnie ja się bardziej cieszę) Konfitura musi być pyszna z rodzynkami i whisky. Ja kiedyś, dawno temu, zraziłam się do robienia pomarańczowej konfitury, bo nieopatrznie dodałam za dużo skórki i cały garnek wylądował w śmietniku. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńto musi dobrze smakować
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za życzenia i miłe słowa i zapraszam na wiosnę. Tymczasem wracam do zespołów i receptorów.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń