To smutne, że żydowskich specjałów trudno dziś szukać w polskich cukierniach i kawiarenkach. Napisała o tym niedawno Monika i mam podobne odczucia. Szkoda mi, że moje wyobrażenia o kulturze Żydów polskich pochodzą tylko z książek Singera i spacerów po zniszczonym krakowskim Kazimierzu. Żałuję, że bajgle i bialys kojarzą mi się z Nowym Jorkiem, a nie naszym Podlasiem. Smutno mi, że gdy myślę o grudniowych świętach przed oczami mam tylko Boże Narodzenie, podczas gdy przed wojną trzy miliony mieszkańców mojego państwa obchodziło Chanuka.
Może na przekór historii upiekłam na te święta rugelach. Małe rogaliki z orzechowo-cynamonowym nadzieniem. Tradycyjnie z tłustego serowego ciasta posypywane są cukrem. Ja swoje upiekłam prawie bez cukru. A zamiast często mieszanych z orzechami rodzynek użyłam daktyli, jako że obok mnie często oblizuje się jeden daktylojad. Ciasto można upiec ze zwykłym białym serem lub po amerykańsku z serkiem śmietankowym typu Philadelphia. Piekłam obie wersje i niestety muszę przyznać rację Amerykanom, co prawda ja użyłam serka Piątnicy, który w ilościach dużych przywędrował do mnie ze świątecznymi życzeniami. Bardzo dziękuję, choć pozostanę wierna tylko jednemu produktowi Piątnicy, a na inne spuszczę zasłonę milczenia (dodatki!). Ciasto jest bardzo tłuste i plastik fantastic amerykański patent z wałkowaniem pomiędzy warstwami folii jest tu niezawodny. Inaczej trzeba by dosypać garście mąki, a wtedy ciasto nie jest już tym ciastem. Można upiec z orzechami pecan i syropem klonowym z dodatkiem czekolady. Ale wierzcie mi daktylowo-orzechowy środek jest bezbłędny.
Rugelach
Cook's Illustrated i ja
Ciasto:Cook's Illustrated i ja
-350g mąki (2 i 1/2 szklanki)
-1 i 1/2 łyżki cukru
-szczypta soli
-225g masła
-225g sera białego mielonego na gładko lub śmietankowego u mnie Piątnica. ( czuję się zobowiązana)
-2 łyżki kwaśnej śmietany
Do posypania:
-cukier puder
-cynamon
Z podanych składników zagniatamy tłuste, lepkie ciasto. Dzielimy je na 6-10 części. Z każdej lepimy kulę, którą rozpłaszczamy i rozwałkowujemy pomiędzy dwoma warstwami folii spożywczej. Przycinamy nożyczkami do wymiarów koła. Wymaga to pewnej wprawy folia się marszczy zawija, ale można to wyprawować. Ja podzieliłam na 10 części i wałkowałam koła wielkości talerza o średnicy 21 cm. Ofoliowane koła wkładamy do lodówki jeśli pieczemy tego samego dnia lub do zamrażarki, nawet na tydzień. Przed pieczeniem wyciągamy po jednym, zdejmujemy folię i rozkładamy warstwę nadzienia, u mnie dwie solidne łyżki. Rozprowadzamy równo. Tniemy na 12-16 trójkątów. Każdy zwijamy delikatnie w rogalik. Jeśli zmrożone ciasto się łamie czekamy minutę, dwie. Nie za długo zbyt ciepłe lepi się. Pieczemy na blasze w temp. 195 st. C przez 21-23 minuty. Posypujemy cukrem zmieszanym z cynamonem.
Nadzienie:
-2 szklanki daktyli bez pestek
-2 szklanki i 4 łyżki orzechów włoskich
-1 łyżka mielonego cynamonu
Im lepsze daktyle tym smaczniejsze ciastka. Daktyle siekamy drobno. Połowę wrzucamy do garnka i gotujemy z dodatkiem wody na jednolitą masę. Wody należy użyć w zależności od rodzaju daktyli. Dodajemy do masy cynamon. Orzechy siekamy drobno. Mieszamy ciepłą masę z pozostałymi daktylami i orzechami. Studzimy.
A to było jeszcze w ramach ;-)
Nigdy nie jadłam rugelach. I potwierdzam, "szkoda, że nie ma, że...". Jak ostatnio powiedziałam przy rodzinie M, że chałka jest żydowskim pieczywem, był wielki surprise.
OdpowiedzUsuńA, może jestem nadmiernie śpiąca, albo nie łapię niuansów: te prezenty rogalikowe robiłaś de facto miesiąc temu, tak :)? I o co chodzi z Piątnicą? Jaki jeden produkt jest ok (zgaduję: śmietanka? Czy ten serek)?
De facto tak, ale w czwartek znowu i już znikneły a było ich ponad sto. A Piątnica to przyjechała raz do mnie znienacka, więc poczułam się zobowiązana. Ja to serek ziarnisty i nic poza tym.
OdpowiedzUsuńAha, czyli rogaliki efemeryczne.
OdpowiedzUsuńCo do firmy P. - ja akurat tego serka wiejskiego zjadłam już w życiu swój przydział, za więcej dziękuję :), ale używam śmietanki i śmietany - choć ostatnio zastanawiałam się, co też wsadzili do tej 18%, że się nie warzy. No i dlatego ostatnio testowałam coś jakiejś nieznanej mleczarni (jogurt nie miał mleka w proszku w składzie!).
Strasznym jest, jak zanika ludzka pamięć, jak znikają wspomnienia - te nasze własne i te, które przekazywano z pokolenia na pokolenie. Przerażające jest to, jak łatwo można najzwyczajniej w świecie spalić pamięć o ludziach, którzy przecież kiedyś zajmowali bardzo istotne miejsce w historii. Odczuwam to mocno, bo przecież moje miasto było kiedyś miastem czysto żydowskim. A teraz... Odkąd w nim mieszkam, nie spotkałam żadnego członka tejże wiary i kultury.
OdpowiedzUsuńRogaliki są cudowne. Zapiszę je z ogromną chęcią, bo od dawna mam ochotę upiec jakieś - te zdają się być idealne.
Pozdrawiam Cię, Kasiu!
Dla mnie też o wiele za mało jest żydowskich śladów kulinarnych...Dlaczego są restauracje, a nie ma piekarni i cukierni?
OdpowiedzUsuńTakie rugelach pięknie muszą smakować. Mam daktyle z Jerozolimy, ogromne,mięsiste.Może uda mi się te rożki upiec...
wyglądają strasznie apetycznie :)
OdpowiedzUsuńRobisz smaka Kasia, a ja czekalam kiedy sie pojawia :) I widze ze my obie dzisiaj z zydowskim przepisem. Czyli dodatek daktyli wazny i jednak Philadelphia, tak?
OdpowiedzUsuńPS. Mi tez czesto smutno, z tych samych powodow.
Ładne! Mówisz że jednak Philadelphia? Ja piekłam ze zwykłym twarogiem i b. dobre wyszły, ale z Ph. jeszcze nie próbowałam, przy najbliższej okazji to zrobię :-)
OdpowiedzUsuńA co do reszty - ech..
Pozdrowien moc :)
Ja uprawiam żydowską krucjatę kulinarną, ale nie na blogu, nie wiedzieć czemu... Wystarczy zobaczyć przepisy kuchni żydowskiej, aby się przekonać, że mniej ona dla nas egzotyczna, niż myślimy.
OdpowiedzUsuńAle dlaczego w Kazimierzu nad Wisłą albo na Kazimierzu krakowskim nie ma żydowskiej piekarni - to już pojąć nie mogę1
Pysznie się prezentują Twoje rugelach :)
Basia, no teraz to się zastanawiam. Może te ze śmietankowym bardziej mi smakowały bo pierwsze? Ale chyba nie o to chodzi. No i moja nie była Philadelphia ;-) Za to patent z folią polecam.
OdpowiedzUsuńMonika: a reszta ech...Gdyby tak jeszcze mieć jakieś wyjatkowe daktyle, myślę że ech ech
Wiesz Narzeczono :) serek jest serek, jak uz dojrzeje to chyba strzele amerykanska wersje, bo rugelach jak chyba Ci kiedys pisalam z amerykanska zydowska kuchnia mi sie kojarza :) Tobie zreszta chyba tez...
OdpowiedzUsuńA daktyle np. w IL byly glownie z Jordanii, ale boskie byly :D
Zapraszamy do przyłączenia się do powstającej listy POLSKICH blogów kulinarnych: http://polskieblogikulinarne.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy:)
Potwierdzam! Pychotka! Ślinka leci na same wspomnienie :)
OdpowiedzUsuńDzięki Narzeczono za taki smakołyk :*
Dzień dobry Kasiu :)
OdpowiedzUsuńWitam, weszłam na tą stronę przez przypadek. Byłam w ubiegłym tygodniu na wycieczce w Lublinie i szukałam w internecie nazwy rogalików, które jadłam w żydowskiej restauracji, gdzie po raz pierwszy w życiu zobaczyłam i spróbowałam rugelach - pyszne!z dużą ilością cynamonu, a cynamon dla mnie to jak ambrozja.O żydowskich tradycjach kulinarnych wiem niewiele, ale pokusiło, aby zaczerpnąć informacji na ten temat. Tak czytam i zazdroszczę Waszych kulinarnych zdolności, mi ich brak.... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń