Zawsze gdy robię tartę Tatin przychodzi mi na myśl Tintin. Bo czy Tintin jadałby tarty Tatin? A z moich, wybrałby tę czy tę?
Co do powstania tarty Tatin źródła są zgodne lub wszystkie korzystają z tego samego praźródła. W miejscowości Lamotte-Beuvron siostry Tatin prowadziły hotel o tej samej nazwie. Stephanie zajmowała się gotowaniem. Pewnego dnia miały gościć myśliwych wracających z łowów. Niestety Stefanie przypaliła tartę z jabłkami Niewiele myśląc położyła na wierzch kawał ciasta i ponownie zapiekła. Inne dokumenty podają, że po prostu spaliła jabłka podczas smażenia i chcąc je uratować pokryła ciastem i wstawiła do pieca. Jednym słowem tarta powstała z gospodarności. Oczywiście zachwyciła gości, a siostrom i ich deserowi przyniosła nieśmiertelną sławą. Istnieje inna wersja tej historii, która mówi, że siostra przez pomyłkę odwrotnie ułożyła warstwy tarty. Jestem pewna, że wymyślił ją jakiś męski szowinista i w ogóle nie biorę jej pod uwagę. Tymczasem tarty Tatin cieszą się powodzeniem do dziś, na słono, na słodko. To utraszybkie i efektowne dania. I ten moment przewracania, bezcenny.
Nie wiem jak to jest, ale historie słynnych przepisów wymyślonych przez panie mają często swój początek w pomyłce, drobnym klopsie. Ot chocby słynna historia Brownie. Gdy popatrzeć na historie dań autorstwa panów, te zawsze mówią o wizycie jakiegoś władcy, wyjątkowej okazji na którą ten i ów deser specjalnie wymyślił. Żadnego przez przypadek, pomyłkę, przy okazji. Ciekawe? No, ale by oddać sprawiedliwość panom, tartę Tatin rozsławił we francuskiej stolicy Louis Vaudable, restaurator, który umieścił ją w swoim menu.
A więc Tintin! Daj się skusić na tarty Tatin.
Razowa tarta Tatin z karmelizowanymi szalotkami
Tarty wyd. Muza
Tarty wyd. Muza
Na formę do tarty Tatin średnicy 25 cm lub taką samą patelnie
Ciasto:
-175g maki pszennej razowej
-1 łyżeczka proszku o pieczenia
-75g zimnego masła
-2 łyżki drobno siekanej natki pietruszki
-2 łyżki drobno siekanego tymianku
-1 łyżka soku z cytryny ( w przepisie 3 łyżki soku, według mnie zbyt kwaśne ciasto)
-2 łyżki wody
Mąką i proszek mieszamy z masłem, rozcierając w palcach, aż całość przypomina drobne okruszki. Dodajemy zioła, sok, wodę i zagniatamy gładkie ciasto. Formujemy kule i wkładamy do lodówki.
Nadzienie:
-500g szalotek lub małych cebulek
-25g masła
-2 łyżki oliwy
-175g maki pszennej razowej
-1 łyżeczka proszku o pieczenia
-75g zimnego masła
-2 łyżki drobno siekanej natki pietruszki
-2 łyżki drobno siekanego tymianku
-1 łyżka soku z cytryny ( w przepisie 3 łyżki soku, według mnie zbyt kwaśne ciasto)
-2 łyżki wody
Mąką i proszek mieszamy z masłem, rozcierając w palcach, aż całość przypomina drobne okruszki. Dodajemy zioła, sok, wodę i zagniatamy gładkie ciasto. Formujemy kule i wkładamy do lodówki.
Nadzienie:
-500g szalotek lub małych cebulek
-25g masła
-2 łyżki oliwy
-1 łyżeczka ciemnego muscavado
-1 łyżeczka cukru demerara
-sól i pieprz do smaku
-1 łyżeczka cukru demerara
-sól i pieprz do smaku
Obrane szalotki gotujemy przez 10 minut w dużej ilości wody, odcedzamy.
Na patelni, którą potem można wsadzić do piekarnika lub formie do tarty Tatin rozgrzewamy tłuszcze i wrzucamy szalotki, delikatnie smażymy przez 10 minut. Dodajemy cukry, doprawiamy solą i pieprzem i dalej smażymy przez 5 minut. Lekko studzimy. Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C. Ciasto rozwałkowujemy i wykładamy na szalotki, palcami dociskając brzegi. Nakłuć widelcem. Pieczemy przez 20-25 minut. Wyjmujemy, czekamy z 5-10 minut. Formę nakrywamy talerzem i hop: wyrzucamy tartę na talerz.
I wersja słodka:
-porcja kruchego ciasta, mało słodkiego może być jak tutaj
-4 twarde, ale nie zielone banany
-80-100g cukru trzcinowego
-1 łyżka soku z cytryny
Ciasto rozwałkować na koło większe niż forma, patelnia do tarty.
Na formę, patelnię o grubym dnie wysypać cukier i rozpuścić na bursztynowy karmel. Gdy cukier zacznie się rozpuszczać, można mieszać, tylko energicznie. Grudki rozpuszczą się. Pod koniec dodac sok z cytryny, zamieszać i zdjąć z ognia. Na karmel poukładać grube plastry, ok 2 cm bananów ( ja dałam za cienkie, na przyszły raz się poprawię). Na wierzch wyłożyć ciasto i przycisnąć brzegi. Nakłuć widelcem. Piec 20 minut w temp. 200 st. C . Wywrócić na talerz i jeść. A tu instrukcja w obrazkach.
A tu jeszcze jedna propozycja Tatin z morelami.
Na patelni, którą potem można wsadzić do piekarnika lub formie do tarty Tatin rozgrzewamy tłuszcze i wrzucamy szalotki, delikatnie smażymy przez 10 minut. Dodajemy cukry, doprawiamy solą i pieprzem i dalej smażymy przez 5 minut. Lekko studzimy. Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C. Ciasto rozwałkowujemy i wykładamy na szalotki, palcami dociskając brzegi. Nakłuć widelcem. Pieczemy przez 20-25 minut. Wyjmujemy, czekamy z 5-10 minut. Formę nakrywamy talerzem i hop: wyrzucamy tartę na talerz.
I wersja słodka:
-porcja kruchego ciasta, mało słodkiego może być jak tutaj
-4 twarde, ale nie zielone banany
-80-100g cukru trzcinowego
-1 łyżka soku z cytryny
Ciasto rozwałkować na koło większe niż forma, patelnia do tarty.
Na formę, patelnię o grubym dnie wysypać cukier i rozpuścić na bursztynowy karmel. Gdy cukier zacznie się rozpuszczać, można mieszać, tylko energicznie. Grudki rozpuszczą się. Pod koniec dodac sok z cytryny, zamieszać i zdjąć z ognia. Na karmel poukładać grube plastry, ok 2 cm bananów ( ja dałam za cienkie, na przyszły raz się poprawię). Na wierzch wyłożyć ciasto i przycisnąć brzegi. Nakłuć widelcem. Piec 20 minut w temp. 200 st. C . Wywrócić na talerz i jeść. A tu instrukcja w obrazkach.
A tu jeszcze jedna propozycja Tatin z morelami.
Tartowy zawrót głowy ! Wszystkie pyszne, z morelami podoba mi się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe tarty! Ostatnio lubię karmelizowane jedzenie, szczególnie warzywa.
OdpowiedzUsuńPiękny wpis i smakowite tarty! :)
OdpowiedzUsuńMmm, ta z szalotkami do mnie woła (żebym ją zrobiła i zjadła, oczywiście :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Wszystkie wersje!
OdpowiedzUsuńA ja nie jadłam jeszcze żadnej.
Powiedz Kasiu, czyli chodzi o to, że na patelni przygotowujemy nadzienie, potem przykrywamy ciastem i tę patelnię wkładamy do piekarnika, tak?
Trzeba mieć jakąś specjalną patelnię?
Pozdrawiam:)
O tyle specjalną, żeby się raczka nie spaliła w piekarniku. JA dostałam od lubego forme do tarty Tatin, ale to ekstrawagacja. Wcześciej korzystałam ze stalowej patelni, takiej calej stalowej wraz z rączka ( mam ją zreszta na zbyciu, choc nie ejst to dobry produkt)
OdpowiedzUsuńAcha rozumiem:)
OdpowiedzUsuńNo, to moje patelnie sie chyba nie nadają. Mam jedną z odkręcaną rączką, ale to jest akurat grillowa hehehe :D
Zawsze możesz karmelizować na patelni i szybko wylać do foremki. Tylko z tym bananowym to szybko ten karmel, bo zastyga.
OdpowiedzUsuńAlbo tak :) Zawsze to jakiś pomysł. Dzięki Kasiu, muszę spróbować kiedyś koniecznie którejś wersji.:)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale tarty odwróconej jeszcze nie robiłam... na usprawiedliwienie napiszę, że naczynia odpowiedniego mi ciągle brakuje. Bo ta jedna, którą mam do tarty jest akurat z dnem ruchomym, więc odpada, bo co nieco by mi z formy się wylało.
OdpowiedzUsuńA co do pomysłów - to zdecydowanie kobiety jednak górą :)
Ojejku, a ja tu jestem pierwszy raz i co widzę? Jaki wybór, tyle pyszności! Ja zdecydowanie wybieram tę razową z szalotkami :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMajano, ja też nie mam naczynia ani dobrej patelni, przekładałam z patelni do naczynia żaroodpornego (albo tortownicy? Już nie pamiętam).
OdpowiedzUsuńja wybieram z szalotkami :)
OdpowiedzUsuńPtasiu,z tą tortownicą to sądzę świetny pomysł :))
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
A ja bym wybrała obie! Niestety,wybór bardzo trudny,bo i jedna i druga to wspaniałości.
OdpowiedzUsuńTo mieliście tintinowy obiad i deser :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoje spostrzeżenie o kuchennych wynalazkach kobiet i mężczyzn - ciekawe takie historyjki, ale najważniejsze i tak jest smakowite danie jakim teraz możemy się cieszyć, dyskutując nad jego genezą :)
Bardzo podoba mi się ta historia!
OdpowiedzUsuńA poza tym tarta z karmelizowanymi szalotkami - chętnie bym spróbowała, to musi być ciekawy smak!
Bardzo podoba mi się ta historia!
OdpowiedzUsuńA poza tym tarta z karmelizowanymi szalotkami - chętnie bym spróbowała, to musi być ciekawy smak!
wersja z cebulkami zdecydowanie wygrywa!!!
OdpowiedzUsuńTe historie powstawania słynnych dań niezmiennie mnie ciekawią. Zawsze też zastanawiam się, ile w nich prawdy. :)
OdpowiedzUsuńNiemały miałabym problem z wyborem pomiędzy tymi dwoma tartami. Szalotki i banany! Ach, tortura. Dwa składniki, które naprawdę uwielbiam... Może jeden na obiad, drugi na deser?... ;)
Pozdrawiam!
ta z szalotkami... obłędnie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńzresztą bananowa owszem, także. mmm;]
i wszystko okraszone cudownym wpisem.
Kiedyś wzięłam kawałek tarty tatin z karmelizowaną czerwoną cebulą (http://pistachio-lo.blogspot.com/2010/05/cos-prostego-cos-pysznegotarta-tatin-z.html) do pracy na lunch i to był wielki błąd. Od tego czasu muszę ją piec co miesiąc, bo się towarzystwo upomina. Cóż zrobić, skoro jest tak pyszna. Uwielbiam wszelkie tarty tego typu. To jest genialny wypiek. Tintin jest uroczy i taki... francuski.
OdpowiedzUsuńWspaniały wypiek. Muszę zrobić taką samą tarte bo wygląda wspaniale :)
OdpowiedzUsuńale kapitalne sa,obie!!!! choc sklaniam sie do tej z szalotkami bardziej-zaciekawila mnie mocno :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Obie wersje wyglądają pysznie! Sama nie wiem na którą bym sie skusiła;)
OdpowiedzUsuńWspaniałe!!! :)
OdpowiedzUsuńZ bananami chciałam kiedyś zrobić i zapomniałam. No ale nic straconego :)
OdpowiedzUsuńŁadny przegląd tatinek :)
Miłe moje czytelniczki dziękuję za ciepłe słowa.
OdpowiedzUsuńUprzejmie donoszę, że zrobiłam tartę bananową z grubszymi plastrami bananów jak należało, efekt wizualny lepszy, ale ograniczenie cukru wtedy nie na miejscu: karmel nie chwyta całego plastra.
jaka ciekawa historia tej tarty :)
OdpowiedzUsuńwe wszystkich wersjach prezentują się wyśmienicie :-)
Tatin znam (i robie z gruszkami), a widze o gruchach u Ciebie ponizej, wiec pewnie Ci GN nie dziwota :))
OdpowiedzUsuńKasia ;-)
OdpowiedzUsuńBasia: Z gruszkami mniam jest. Gruszke tez już trzaskałam.