-To ja w poniedziałek upiekę ten chleb!
-Co?! W poniedziałek to ja piekę!
-Oj weź ja! Upieczesz sobie we wtorek.
-We wtorek? No pewnie! Będzie ten z poniedziałku.
-To wyniesiesz*.
-Nie chcę wynosić. Ej, ty piekłaś w piątek! Teraz moja kolej.
-Też piekłeś w piątek i to trzy.
-Hmmm...
-Nie chcesz jeść mojego chleba, to sama zjem.
-Ale ja chciałem upiec właśnie dla Ciebie!
-Co?! W poniedziałek to ja piekę!
-Oj weź ja! Upieczesz sobie we wtorek.
-We wtorek? No pewnie! Będzie ten z poniedziałku.
-To wyniesiesz*.
-Nie chcę wynosić. Ej, ty piekłaś w piątek! Teraz moja kolej.
-Też piekłeś w piątek i to trzy.
-Hmmm...
-Nie chcesz jeść mojego chleba, to sama zjem.
-Ale ja chciałem upiec właśnie dla Ciebie!
Zapraszam na kolejny chleb Hamelmana, który został upieczony przez... A nie powiem! Powiem tylko, że jest jak zawsze wdzięczny w robocie i pyszny w smaku. Ziarenka miło chrupią, a chleb pasuje do wszystkiego. A oto co zanotowano w książce podczas pierwszego pieczenia: "Chleb wyszedł bardzo ładnie, czas pieczenia odpowiedni. Dość trudny w formowaniu. W smaku lekki, 25% to niedużo zakwasu"
Pieczony na zakwasie z dodatkiem drożdży, doskonale wpisze się w plan dnia pracujących na cały etat, a nawet na półtora i to w wielkim mieście. Pieczony bez drożdży potrzebuje zwykle więcej czasu, ale przy żywotnym zakwasie i to niekonieczne.
Wiele z Was ostatnio skarżyło się na leniwe zakwasy. Jedyna na to rada: odświeżać, odświeżać, odświeżać. Nasz zakwas też nie lubi gwałtownych zmian temperatury, dlatego w trudnych okresach karmimy go co dwanaście godzin, czasem i przez kilka dni. Z marnowaniem mąki poradziliśmy sobie w ten sposób, że przechowujemy jedynie 2 łyżki zakwasu żytniego o hydracji 100%. Gdy chcemy upiec chleb, zabieramy łyżkę i z niej mnożymy ile tylko dusza zapragnie, nawet 450g zakwasu jak do Borodiskiego. I to naprawdę wystarcza. Zakwas przechowuje w zakręconym słoiczku o pojemności 330 ml i odświeżam co 3-4 dni, w równych proporcjach wagowych woda i mąka. Najpierw zabieram łyżkę na przykład do pieczenia, potem dodaję wody i mieszam, na koniec wsypuję mąkę. Jeśli wyjeżdżam na dłużej, to po powrocie odświeżam kilka razy , tak jak taki chorujący ;-). Od razu uprzedzę zarzut, że zakwas powinien w lodówce mieć czym oddychać. Na czas leżakowania, wystarcza mu powietrze ze słoika. W końcu sam zajmuje tylko 40ml z 330. No i jak widać jest żywy. A zaleta jest taka, że nie łapie chorób tj. drobnoustrojów z lodówki. Pleśń na zakwasie? Jak dotychczas nigdy. Zapraszam na chleb. Mam nadzieję, że mówi sam za siebie. Chociaż...
Pieczony na zakwasie z dodatkiem drożdży, doskonale wpisze się w plan dnia pracujących na cały etat, a nawet na półtora i to w wielkim mieście. Pieczony bez drożdży potrzebuje zwykle więcej czasu, ale przy żywotnym zakwasie i to niekonieczne.
Teraz powymądrzam się na temat zakwasu. Ten fragment możesz pominąć.
Wiele z Was ostatnio skarżyło się na leniwe zakwasy. Jedyna na to rada: odświeżać, odświeżać, odświeżać. Nasz zakwas też nie lubi gwałtownych zmian temperatury, dlatego w trudnych okresach karmimy go co dwanaście godzin, czasem i przez kilka dni. Z marnowaniem mąki poradziliśmy sobie w ten sposób, że przechowujemy jedynie 2 łyżki zakwasu żytniego o hydracji 100%. Gdy chcemy upiec chleb, zabieramy łyżkę i z niej mnożymy ile tylko dusza zapragnie, nawet 450g zakwasu jak do Borodiskiego. I to naprawdę wystarcza. Zakwas przechowuje w zakręconym słoiczku o pojemności 330 ml i odświeżam co 3-4 dni, w równych proporcjach wagowych woda i mąka. Najpierw zabieram łyżkę na przykład do pieczenia, potem dodaję wody i mieszam, na koniec wsypuję mąkę. Jeśli wyjeżdżam na dłużej, to po powrocie odświeżam kilka razy , tak jak taki chorujący ;-). Od razu uprzedzę zarzut, że zakwas powinien w lodówce mieć czym oddychać. Na czas leżakowania, wystarcza mu powietrze ze słoika. W końcu sam zajmuje tylko 40ml z 330. No i jak widać jest żywy. A zaleta jest taka, że nie łapie chorób tj. drobnoustrojów z lodówki. Pleśń na zakwasie? Jak dotychczas nigdy. Zapraszam na chleb. Mam nadzieję, że mówi sam za siebie. Chociaż...
Uwaga!
Przy okazji należy się informacja, że niestety nikt nie zgadł, co zrobił On po wejściu do domu. Odpowiedź: to co zwykle, gdy wchodzi do domu. Nawet butów nie zdejmie i leci odświeżyć zakwasy. Jako, że zakwas służy wypiekowi chleba, nagroda , oczywiście rokitnikowa, wędruje do Viri, która jako pierwsza podała tę odpowiedź. Proszę o kontakt.Chleb pięć ziaren na żytnim zakwasie
J. Hamelman
Trzy niewielkie bochenki jak tutaj. Pieczemy zwykle jeden większy z połowy porcji.
Zaczyn zakwasowy:J. Hamelman
Trzy niewielkie bochenki jak tutaj. Pieczemy zwykle jeden większy z połowy porcji.
-230g mąki żytniej razowej (raczej 1400-1600 niż 2000)
-190g wody
-12g aktywnego żytniego zakwasu
Wszystkie składniki mieszamy, tj. najpierw w wodzie rozprowadzamy zakwas, dodajemy mąkę i mieszamy. Odstawiamy do dojrzewania na 14-16 godzin w temp. 21-22 st.C. Jeśli zakwas jest bardzo aktywny trwa to krócej. Zwykle robimy to rano tuż po przebudzeniu.
Namoczone na gorąco ziarna:
-80g siemienia lnianego niełuskanego
-80g łamanego żyta (cale ziarna do kupienia w eko-sklepach, łatwo pociąć nożem)
-70g ziaren słonecznika
-20g płatków owsianych lub ciętego owsa
-20g soli
-375g wrzącej wody
W tym samym czasie, rano w dzień pieczenia, ziarna wrzucamy do miski i zalewamy wrzątkiem, przykrywamy folią i odstawiamy na kilka godzin. Do namoczki dodaje się sól. Wrzątek aktywuje enzymy zawarte w ziarnach. Sól hamuje działalność enzymatyczną.
Ciasto właściwe:
-680g mąki wysokoglutenowej** lub chlebowej
-5g drożdży instant lub 15g świeżych (można pominąć, patrz wstęp)
-300g wody
-4-5g drożdży instant
-14-15g miodu
-namoczone ziarna
-cały zaczyn minus około 1 łyżka czyli 415
1.Wszystkie składniki wrzucamy do miski. Mieszamy, a następnie wyrabiamy przez 4-5 minut (mikserem z hakiem: 3 minuty na wolnej prędkości i 3-4 na szybszej). Ciasto jest luźne i dość lepkie. Gluten powinien być dość dobrze wyczuwalny. Temperatura wyrobionego ciasta powinna wynosić 26 st.C.
2.Ciasto zostawiamy w misce pod przykryciem, folia lub wilgotna ściereczka na 1 godzinę do fermentacji. Nie składamy.
3.Po tym czasie dzielimy, jeśli pieczemy kilka bochenków i formujemy luźne kule, które odkładamy by odpoczęły na 15 minut.
4.Formujemy okrągłe lub podłużne bochenki, które wkładamy do przygotowanych koszy złączeniami o góry, tj. posmarowanych cieniutko olejem i wysypanych mąką, ew. wyłożonych lnem i obsypanych mąką. Bochenki formuje dość ciasto, wzmacniamy w ten sposób ostatecznie gluten. Ciasno, ale tak by nie porozrywać powierzchni ciasta, co jest pewną sztuk
Publikuj posta
5.Odkładamy do wyrastania w temp. 27-28 st.C na 50-60 minut. Wyrośnięte ciasto po lekkim naciśnięciu nie całkiem wraca. W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 235-240 st.C
6.Wyrośnięty chleb wyrzucamy na obsypaną semoliną łopatę, deseczkę. Nacinamy i wsuwamy do naparowanego piekarnika. Bochenki półkilogramowe pieczemy 30-35 minut, kilogramowe 10 minut dłużej, po 15 minutach zmniejszamy temperaturę do 220 st. C. Miód zawarty w cieście karmelizuje pod wpływem temperatury i chleb szybko nabiera koloru. Można wsunąć blachę pod górną grzałkę. Studzimy na kratce.
Zdjęcie wnętrza tutaj. Chleb wieloziarnisty na pszennym zakwasie tutaj.
*Wynieść czyli pozbyć się jedzenia z domu, aby móc zrobić następne. Szczególnie przydatne jeśli chcemy jakiś przepis doprowadzić do perfekcji. No bo powiedzcie ile dni pod rząd można jeść ptysie, eklery, karpatki albo bagietki, bagietki, bagietki.
**O tym jak otrzymać takie mąki w Polsce pisałam wielokrotnie w postach o innych chlebach Hamelmana.*wynieść czyli pozbyć się z domu nadwyżki jedzenia. Nie mylić z robieniem jedzenia na zamówienie. Wynoszone przez jedzenie jest zawsze świeże i wysokiej jakości. ;-)
Nie będę oryginalna,jeżeli napiszę,że chleb jak zawsze u Ciebie piękny!
OdpowiedzUsuńA za wywód o zakwasie dziękuję. Mi brak systematyczności w jego odświeżaniu...
Ooo... wywód o zakwasie jak znalazł, mój zakwas wygląda jak osłabiony choroba staruszek. Rósł jak szalony przez lato, chleby wychodziły cudnie, a teraz ani drgnie, a chleb potrafi cały dzień wyrastać. Biorę się za dokarmianie więc!
OdpowiedzUsuńA chleb - cudo. Zjadłabym kromkę z podsmażonymi grzybami :)
Pozdrawiam serdecznie.
Bochenek po prostu jak malowany.
OdpowiedzUsuńA ta kłótnia o chleb?
Takich kłótni i przekomarzania to sam chcę. Muszę to pokazać Janinie.
Wy powinniście mieć po prostu dwa piekarniki (albo piekarnik + piec chlebowy tam, wiesz gdzie).
OdpowiedzUsuńJa mojego Bąbelka też z miłością hoduję od początku, nigdy żadnej pleśni ani nic. Jest cały czas ten sam, pierwszy i jedyny :)
Jesteście po prostu niesamowici !!!
OdpowiedzUsuńaaa! ale się cieszę (((: jeszcze nigdy nic nie wygrałam w blogowych konkursach (:
OdpowiedzUsuńa chleb ten piekłam, myślałam wtedy że Mistrz się pomylił, a on jeszcze mąkę jako piąte ziarno policzył (:
ja obstawiam ze Szkutnik upiekł chleb, po takim wyznaniu ja bym zmiękła w momencie xD ;P
Jejku, dwie osoby z pasją pieczenia. Fantastycznie! A "odświeżanie zakwasu bez ściągania butów" naprawdę podziałało na moją wyobraźnię. ;)
OdpowiedzUsuńChleb przepiękny! Ale to żadna nowość.
Pozdrawiam! :)
Cudowny chlebek i fajny wstęp!:))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
PIĘKNY! WSPANIAŁY! FANTASTYCZNY! Gratulacje! Pzdr Aniado
OdpowiedzUsuńAmber:Dziękuję. A co do zakwasu,też zapominam, choć można się zaprogramować jak z myciem zębów.
OdpowiedzUsuńMisia: Ja to jak leniwy nie robię chlebów na czystym zakwasie, bo uważam że całodzienne wyrastanie czyni ciasto kwaśnym, a tego nie lubię.
Ryszard: Czyżby tak bardzo brakowało ci kłótni?
Ptasia: No powinniśmy, powinniśmy. Tylko wtedy to by były nadwyżki.
Fanny, Majna, Zaytoon, Aniado dziękuję
Viri: oj twardym trzeba by;-)
cudny, wspanialy, poprostu rewelacja!!! ach jaki musi byc pyszne:)
OdpowiedzUsuńJak nie możecie się dogadać kto piecze to pieczcie oboje, a nadwyżki możesz wynosić do mnie :DDDD
OdpowiedzUsuńNo, ale taki chleb to jest to!
Lubię o Was czytać i wspólnej pasji do pieczenia zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńMój Włóczykij czasem jak do kuchni zabłądzi pomaga mi ciasto wyrobić i na tym się kończy jego pomoc przy pieczeniu chleba :)
Chleb wygląda wspaniale!
jakie cudo! aż szkoda byłoby zjeść :)
OdpowiedzUsuńAgaa, upiecz zobaczysz czy pyszny ;-)
OdpowiedzUsuńTili: Jak nam załatwisz bonifikatę w elektrowni deal!
Amaratka: w weekendy zamienia się na szczęście w Szkutnika. I cała kuchnia moja!!!
Kaś: niestety zjedzony ;-(
Raczej nawet łyżke niż dwie:) Chleb piekł kto piekł, ale za to ja go nie jadłem wiec nie wiem czy dobry. Tym razem wersja była na samym zakwasie. Rósł (w koszu) 1h40m, pewnie gdyby temperatura była bliższa zalecanej to byłoby ze 20 min mniej.
OdpowiedzUsuńDwie łyżki, dwie łyżki. Chwalono sobie, myślisz że mogę poprosić o podwyżkę? No i już nikt nie mówi, że to atawistyczne.
OdpowiedzUsuńOj Kasia, dobrze ze Wy to nie my, my zjemy tylko jeden chleb na tydzien (no dobrze, jak mamy gosci to 2-3:)...
OdpowiedzUsuńSwietne Zorro nacieciowe!
I to jest moj nastepny chleb! Ale bylabym wdzieczna za podpowiedz... chce go upiec bez drozdzy, moglby on sobie wyrastac w ostatniej fazie w lodowce przez kilkanascie godzin? (Ja tam lubie kwasne chleby :)) Uratowaloby mi to i dzien i morale po bagietce a la kij baseballowy ktora wlasnie raczylam upiec...
OdpowiedzUsuńAnonimie jakie twoje imię?
OdpowiedzUsuńPo pierwsze można ten chleb upiec bez drożdży w tym samym czasie.
Po drugie: Żytnie zakwasowe nie lubią lodówki,tak mówi Mistrz, są kwaśne. Nie wiem co rozumiesz przez lubienie kwaśnych. Jeśli już to nie wyrastaj w ogóle tylko od razu do lodówki po uformowaniu. Fermentacja oczywiście najpierw musi być.
On mówi: ale warto takie eksperyment zrobić, niech zrobi i napisze jak wyszło.
O dziekuje za odpowiedz :) Faktycznie anonimowo mi sie zadalo pytanie. W ten sposob, w lodowce juz wyrastal mi chleb (http://www.chewswise.com/chews/2010/04/sourdough-spelt-bread-with-flax-seeds.html) i mial lekko inny smak niz ten, ktory wyrastal normalnie. Jak dla mnie nieco bardziej kwasny, w dobrym sensie tego slowa, slowo daje :) Sprobuje wiec i z tym. Zdam relacje po akcji!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Emila
Witaj Gospodarna Narzeczono :)
OdpowiedzUsuńupiekła i ja ten chleb - no jest przepyszny
dziękuję za przepis:)
serdecznie pozdrawiam
Witaj.Bardzo dziękuję za przepisy,upiekłam chlebek.Jest przepyszny.Mam jedno pytanie, czy piekłaś kiedyś chlebek w naczyniu żaroodpornym ? Pozdrawiam serdecznie.Helena :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis.Mam pytanie, czy próbowałaś piec chlebki w naczyniu żaroodpornym? Pozdrawiam serdecznie Helena :)
OdpowiedzUsuń