Będąc w ciąży obiecywałam sobie, że nie zgłupieje (bardziej). Nie będę zdrabniać, pieszczotliwie kwilić. Będę czytać mądre książki, spotykać się z niedzieciatymi i poruszać w rozmowach inteligentne tematy. Początek był całkiem udany. Długi pobyt w szpitalu i mocno skrócona ciąża zaoszczędziły mi tej całej ubrankowo-gadżetowej bieganiny. Moja wyprawka dla maleńkiego niemowlęcia zawierała absolutne minimum, które do dziś uważam za optimum, a gdyby nie pomoc krewnych i znajomych królika moje dziecko po wyjściu ze szpitala spałoby pewnie w kartonie.
Zmiany przyszły powoli. Wtargnęły cichaczem pod osłoną nieprzespanych nocy i wymiętolonych poranków. Podczas długich nudnych (pamiętacie niekończącą się zimę 2013) spacerów. Pewnego dnia spostrzegłam, że rzucam ukradkowe spojrzenia w głąb cudzych wózków, a w knajpie przed obejrzeniem menu sprawdzam, czy mają przewijak. Stałam się członkiem grupy. I tak najchętniej spotykam się z nimi. Nie wznoszą oczu ku niebu, gdy po raz enty poruszam temat ekologicznych pieluch i domowych przecierów. Nie kręcą się nerwowo na krześle, gdy moje dziecię jęczy znudzone w kącie. Mają w domu te wszystkie przewijaki, krzesełka, plastikowe łyżeczki, zabezpieczenia kontaktów, a kocia kuweta stoi poza zasięgiem małych rączek (no bo przecież nie rąk!). Pakuję ciastka w słoiki, a ludka Lego w turbo wózek* i idę na kolejne spotkanie mam.
Podobno w ciąży obniża się kobietom intelekt o jakieś 20 punktów (co jest według mnie całkiem zrozumiałe ewolucyjnie ten świat taki straszny, a dziecko moje takie malutkie), mój prawdopodobnie nie podniósł się wraz z rozwiązaniem. Dawno już nie wspięłam się na żadne cukiernicze wyżyny. Ciastka to aktualnie moja ulubiona forma cukiernicza i jedna z niewielu na jakie mnie stać.
Wszystkie przepisy pochodzą z książki Dana Leparda, o której pisałam już jakiś czas temu. Dziś mogę tę książkę polecić z czystym sumieniem wielbicielom łatwych wypieków. Niestety wydana została koszmarnie i mocno się rozlatuje.
Ciastka żytnio-rodzynkowe
Słodkie, mimo sporej redukcji (podaje tak jak piekłam) cukru i rodzynków, lekko ciągnące. Miła odmiana dla pszennych ciastek. Ze względu użycie białka, dobry duet do przepisów z żółtkiem. Gospodarność mi podpowiada, że każdy przepis z żółtkami powinien iść w parze z innym zawierającym analogiczną liczbę białek. Mało kształtne, ale dobre!
Proporcje na około 20 ciastek
-125 miękkiego masła
-100g cukru jasnego muscavado
-75g cukru pudru
-2 czubate łyżki kakao
-1 białko
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
-150g mąki żytniej typ 720
-1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
-200g drobnych rodzynków
Utrzeć masło z cukrem i kakao. Dodać białko, wanilię i dalej ucierać. Za pomocą drewnianej łyżki wmieszać mąkę z sobą. Na koniec połączyć z rodzynkami. Za pomocą łyżki formować kulki i rozmieścić, zachowując odstępy na blasze. Piec w temperaturze 170 st.C przez 15-17 minut. Studzić na kratce. Uwaga ciastka rozlewają się podczas pieczenia, stąd ważne zachowanie odstępów.
Ciastka sezamowo-daktylowe
Nieco mniej słodkie niż poprzednie, smakują organicznie;-). Dałam sezam do ciasta, zamiast obtaczać ciasteczka. Ważne by sezam był dobrej jakości! Smakowały na wizycie.
Proporcje na około 20 ciasteczek
-40g cukru jasnego muscavado
-40g syropu z daktyli (lub płynnej melasy)
-125g miękkiego masła
-1 żółtko
-175g mąki pszennej
-1/2 łyżeczki sody
-2 łyżeczki cynamonu
-mielone ziarnka z 4 strączków kardamonu
-175 g drobniutko siekanych ( a nawet zmiksowanych) daktyli
-100g sezamu
Masło, cukier i i syrop utarłam w misce. Dodałam żółtko. Następnie mąkę, sodę i przyprawy. Na koniec połączyłam z daktylami i sezamem. Z ciasta formowałam kulki, które na blasze lekko spłaszczałam widelcem. Schłodziłam w lodówce przez 30 minut. Piekłam 16 minut w temp. 170 st.C. Gotowe ciasteczka były grubości 2-3 cm, autor zaleca piec cieńsze niż 1 cm, nie próbowałam.
Ciastka orzechowo-pomarańczowe
Hit sezonu. Piękny, pomarańczowy aromat. Piaskowe, mocno orzechowe i mało słodkie. Autor poleca też upiec z migdałami lub orzechami laskowymi. Ja zrobiłam z orzechami pecan, bo od czasu do czasu mam ich sporą dostawę. Na pewno wypróbuję pozostałe wersje. Podobne do tych, ale lepsze. Oj lepsze!
Proporcje na około 45 ciastek
-200g miękkiego masła
-skórka otarta z dwóch pomarańczy
-100g cukru pudru
-1 żółto
-3 łyżeczki ekstraktu z wanilii
-30ml Cointreau lub innego likieru pomarańczowego
-200g mielonych orzechów pecan
-300g mąki pszennej chlebowej ( lub typ 500)
-1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
-cukier puder do obtoczenia ciastek
Masło utrzeć z cukrem i skórką, nie za długo. Dodać żółtko i dalej ucierać. Powoli wlewać ekstrakt i alkohol nie przestając ucierać. Dodać orzechy i mąkę z proszkiem. Z ciasta uformować kulki, ja użyłam do dzielenia ciasta miarki spoon czyli łyżki 15 ml. Otoczone kulki włożyłam do lodówki. nagrzałam piekarnik do 160 st.C. Połowę kulek rozłożyłam na blasze wyłożonej matą do pieczenia i piekłam 30 minut. Podobnie upiekłam drugą porcję. Ciepłe ciastka obtoczyłam w cukrze pudrze. Czas na pieczenie wykorzystałam na ćwiczenia mięśni brzucha.
* mój wózek ma wielkie koła i amortyzatory co wzbudza duże zainteresowanie wśród...napotykanych mężczyzn. Chyba, że to jakiś nieznany mi wcześniej sposób podrywu na wózek , ale kto by podrywał matkę?
Hmmm, w dobie fejsbuka to już nie wiem gdzie komentować ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie jest tak źle z Twym intelektem, droga GN, bo się uśmiałam czytając niektóre fragmenty wpisu. Podoba mi się to, jak to napisałaś i podoba mi się zalew słodkości!
OdpowiedzUsuńNo wiesz, wyjściowo nie było tak chyba źle ;-) Nie powiem, nie powiem orzechowo-pomarańczowe też z myślą o Tobie.
UsuńSzczerze? Też się gubię, ale chyba wolę tu, choć sama innym komentuję różnie. Czasem łatwiej na tym całym fb ;-(
OdpowiedzUsuńpowiedz pani doktor, moze nie jest ze mna tak zle, bo kuweta ogolnodostepna? jak ty robisz, ze one takie rowniutkie? kazda kulke wazysz?
OdpowiedzUsuńTo już wolę te kontakty. Nie chcę sobie wyobrażać ludzika jak wyjada z kuwety. Ciastka odmierzam łyżką-miarką, nadmiar ścinanm na płasko nożem. Żadna filozofia.
UsuńJakie cudne ciacha upiekłaś! Musisz mieć dużo wprawy. Aż sama chciałabym spróbować swych sił. Mhmm....pychota, aż ślinka leci. Zdjęcia prześliczne, a pudełka - gdzie można takie na ciastkowe wyroby nabyć?
OdpowiedzUsuńEeee ciastka przy odrobinie wprawy prościzn. Pudełka ze sklejki z Empiku malowane plakatówką, co ciekawe przetrwały już cztery lata.
UsuńŚwietna ciasteczkowa inspiracja!
OdpowiedzUsuńKiedyś sobie wydrukowałam ciacha od Ciebie, zrobiłam jedne - były genialne! Muszę wypróbować kolejne. :)
A co do przynależności - po urodzeniu dziecka świat zmienia się baaardzo :) Pozdrówki :*