Oto kolejny odcinek mojego osobistego cyklu: lekcja gotowania dla Zofi. Zofi jest daleko w czasie i przestrzeni. To mój sposób na wspólne gotowanie.
Droga Zofio, a co powiesz na A1?
Zachęcona domowym ketchupem (spójrz tylko tutaj) i takąż musztardą (widzisz?), postanowiłam szukać dalej. Już widzę minę mojej koleżanki: a po co skoro można kupić! A no właśnie. Po co? Po co kupować skoro można zrobić samemu i jak mawia mój L jest z tego fun. A więc zachęcona, pomyślałam o sosie do steków.
Każdy, kto chociaż raz był w USA (czyt. usa), uczestniczył pewnie w imprezie zwanej barbecue. Nic to innego jak nasz grill, choć grille mają oni większe, podobnie jak butelki z ketchupem i sosem A1. A1 to legendarny amerykański sos do steków (Amerykanie nie mając długiej historii lubią robić legendy ze wszystkiego), reklamowany hasłem A1- makes beef sing, co w erze chorób prionowych nie jest już chyba takie chwytliwe. Mimo to nadal na każdym szanującym się amerykańskim stole obok Heinza musi znaleźć się butla sponsorowana przez pierwszą literkę alfabetu i cyfrę jeden. A1 to coś jak masło orzechowe z galaretką, Tropicana i Ocean Spray w jednym. Dla steka jest tym czym Jansport dla ucznia Crayola dla przedszkolaka. Po prostu musisz go mieć! I mogą sobie niektórzy być local i organic, a i tak w lodówce mają A1.
Specjalnie dla mojej Zofii domowa wersja, bo gotowanie to przede wszystkim świetna zabawa, a czasem łamigłówka i strategiczna gra. Weź ulubiony słoik z Edwardsa i spróbuj zrobić coś podobnego w domu: sos, jelly, donut wszystko jest możliwe do odtworzenia. Popatrz jakie to proste.
A idąc za ciosem machnęłam jeszcze jeden sos do barbecue, niech mu będzie A2. Teraz tylko mi kiełbasy trzeba i ogniska. Tak musimy robić własne kiełbasy, dodał zza ramienia On.
Specjalnie dla mojej Zofii domowa wersja, bo gotowanie to przede wszystkim świetna zabawa, a czasem łamigłówka i strategiczna gra. Weź ulubiony słoik z Edwardsa i spróbuj zrobić coś podobnego w domu: sos, jelly, donut wszystko jest możliwe do odtworzenia. Popatrz jakie to proste.
A idąc za ciosem machnęłam jeszcze jeden sos do barbecue, niech mu będzie A2. Teraz tylko mi kiełbasy trzeba i ogniska. Tak musimy robić własne kiełbasy, dodał zza ramienia On.
Sos jak A1
-1 szklanka ketchupu najlepiej domowego jak tutaj
-pół siekanej cebuli
-2 małe ząbki czosnku
-1/4 szklanki sosu Worcestershire ( domowy to tylko kwestia czasu ;-)
-1/4 soku z cytryny
-1/2 szklanki wody
-1/4 szklanki octu z białego wina
- 1 łyżeczka Balsamico
-1 łyżeczka melasy trzcinowej
Wrzucić wszystko do garnka i gotować 30 minut. Przecedzić i wlać do butelki lub słoja. Pasteryzować krótko w piekarniku.
Warzywny sos do barbecue A2
Seasonal Preserves
-500g pomidorów, bez skóry pokrojonych
-500g jabłek, bez skóry i gniazd nasiennych pokrojonych grubo
-1 łodyżka selera naciowego grubo krojona
-2 małe cebule grubo krojone
-2 marchewki grubo krojone
-2 ząbki czosnku, pokrojone
-1 łyżeczka soli morskiej
-2 łyżki oliwy z oliwek z wytłoczyn
-2 łyżki musztardy ziarnistej (wiadomo domowej)
-2 łyżki sosu Worcestershire
-1 łyżka wędzonej ostrej papryki
-75 ml octu winnego
-50g ciemnego cukru muscavado
Oliwę rozgrzałam w garnku, wrzuciłam cebulę i marchew. Smażyłam około 10 minut. Następnie dodałam pozostałe składniki i dusiłam pod przykryciem 30 minut. Zmiksowałam. Przelałam do słoików i pasteryzowałam 15 minut. Pycha, A1 niech się schowa.
I chyba nadaje się do akcji:
to ja poczekam na domowy Worcestershire :)))
OdpowiedzUsuńNo to sobie poczekasz ;-)
OdpowiedzUsuńe tam, wierzę w Ciebie, chwila nie uwagi i będzie ;)
OdpowiedzUsuńkiełbasa z ogniska i taki sos.. mhm.. też mi się zamarzyło.
OdpowiedzUsuńoo, i j wymyśliłam ostatnio przepis na sosik bbq, ale kurczę, jakoś nie po drodze mi do wrzucenia do na bloga... :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
mmmm...juz go lubie :) uwielbiam sos BBQ i mysle,ze taki domowy jest o niebo lepszy od gotowcow,w ktorych tak do konca nie wiadomo,co jest w srodku ....choc nadal zbyt leniwa jestem,zeby samej robic....:(
OdpowiedzUsuńsieja: to zapraszam w sobote ;-) ale trzeba będzie robić w betonie przy okazji.
OdpowiedzUsuńBjedrona: To się pochwal
Gosiu: prosty, więc się nie leń.
Nie no! Jesteście genialni! :)
OdpowiedzUsuńha ha , no nieźle , to ja tez czekam teraz na domowy Worcestershire
OdpowiedzUsuńOko: eeeee tam zaraz, a to czemu?
OdpowiedzUsuńMargot: ty mnie nie podpuszczaj.
mniam mniam, a czy nastepna lekcja moze byc pierogowa, z przepisu Babci Lodzi?
OdpowiedzUsuńAnonimowy, pierogi babci Lodzi były już tutaj: http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2008/12/blog-post_13.html
OdpowiedzUsuńa nadzinie robiła tak: cebulę siekała i smażyła na brązowo jak matka do żurku z ziemniakami, dodawała sera białego 0,5kg i tyle samo gotowanych ziemniaków, sól pieprz. To przez maszynkę lub praskę. Uwaga ziemniaków nie miksujemy w mikserze bo powstanie krochmal jakby.
Bo mnie zadziwiacie - jak nie jakieś chemiczne substancje to inne sosy i musztardy. Chapeau bas
OdpowiedzUsuńUprzejmie donoszę, że sos do barbecue okazał się pyszny. Panowie robotnicy-inteligenci spałaszowali cały słoik do domowych hamburgerów.
OdpowiedzUsuń