Saveurs cooks
-1 niepełna szklanka polenty ( grubej kaszy kukurydzianej), listek laurowy, 1/2 łyżeczki soli, łyżka oliwy
-250g plus osiem ładnych, małych grzybów leśnych
-6 łyżek oliwy z pierwszego tłoczenia
-1/4 szklanki cieniutkich plasterków parmezanu
-1 ząbek czosnku, siekany
- 2 drobniutko krojone szalotki
-gałązka natki pietruszki, siekana
-1/4 szklanki białego, wytrawnego wina
-sól i świeżo mielony pieprz
-listki mięty do przybrania
Polenta: Do garnka wlewamy 3,5 szklanki wody, wrzucamy listek, sól i polentę. Mieszamy. Doprowadzamy do wrzenia, dodajemy łyżkę oliwy. Redukujemy płomień i gotujemy około 40 minut często mieszając. Gęstą masę wylewamy do prostokątnej formy, wygładzamy powierzchnię i czekamy, aż ostygnie. Kroimy na kwadraty, które opiekamy na grillu po 2 minuty z każdej strony.
Grzyby I: Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki oliwy, 4 grzyby kroimy na plastry wzdłuż. I smażymy na złoto-brązowo, około 2 minuty.Doprawiamy solą i pieprzem i układamy w naczyniu żaroodpornym, na wierzch układamy ser i zapiekamy pięć minut w temp. 150 st.C
Grzyby II: 4 grzyby kroimy na połówki wzdłuż. Na tej samej patelni rozgrzewamy 2 łyżki oliwy, dodajemy siekany czosnek i grzyby. Smażymy, aż przekrojone powierzchnie będę lekko skarmelizowane.
Grzyby III: Kroimy grzyby na plastry. Pozostałą oliwę rozgrzewamy na patelni, dodajemy szalotki i dusimy 2 minuty. Dodajemy grzyby i dusimy kolejne 5 minut. Wrzucamy pietruszkę i wino, gotujemy 3 minuty. Doprawiamy solą i pieprzem.
Podajemy polentę otoczoną grzybami i posypaną miętą. na obiad do lunchowego pudełka.

-250g plus osiem ładnych, małych grzybów leśnych
-6 łyżek oliwy z pierwszego tłoczenia
-1/4 szklanki cieniutkich plasterków parmezanu
-1 ząbek czosnku, siekany
- 2 drobniutko krojone szalotki
-gałązka natki pietruszki, siekana
-1/4 szklanki białego, wytrawnego wina
-sól i świeżo mielony pieprz
-listki mięty do przybrania
Polenta: Do garnka wlewamy 3,5 szklanki wody, wrzucamy listek, sól i polentę. Mieszamy. Doprowadzamy do wrzenia, dodajemy łyżkę oliwy. Redukujemy płomień i gotujemy około 40 minut często mieszając. Gęstą masę wylewamy do prostokątnej formy, wygładzamy powierzchnię i czekamy, aż ostygnie. Kroimy na kwadraty, które opiekamy na grillu po 2 minuty z każdej strony.
Grzyby I: Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki oliwy, 4 grzyby kroimy na plastry wzdłuż. I smażymy na złoto-brązowo, około 2 minuty.Doprawiamy solą i pieprzem i układamy w naczyniu żaroodpornym, na wierzch układamy ser i zapiekamy pięć minut w temp. 150 st.C
Grzyby II: 4 grzyby kroimy na połówki wzdłuż. Na tej samej patelni rozgrzewamy 2 łyżki oliwy, dodajemy siekany czosnek i grzyby. Smażymy, aż przekrojone powierzchnie będę lekko skarmelizowane.
Grzyby III: Kroimy grzyby na plastry. Pozostałą oliwę rozgrzewamy na patelni, dodajemy szalotki i dusimy 2 minuty. Dodajemy grzyby i dusimy kolejne 5 minut. Wrzucamy pietruszkę i wino, gotujemy 3 minuty. Doprawiamy solą i pieprzem.
Podajemy polentę otoczoną grzybami i posypaną miętą. na obiad do lunchowego pudełka.
Krem z grzybów
-600g podgrzybków
-2 suszone prawdziwki
-1 łyżka masła
-3 łyżki oliwy
- 2 ząbki czosnku
-2 listki szałwi, mała garstka listków tymianku
-1 cebula
-1l bulionu z resztek eko-kurczaka wg J. Child
-1/2 szklanki białego wina
-sól, pieprz
-ew. natka pietruszki i listki różnych tymianków do przybrania
-mleko spienione jak do latte
Bulion zrobiłam tak jak tutaj, wykorzystałam w tym celu resztki i kości eko-kurczaka, o którym następnym razem. Świeże grzyby oczyściłam, odłożyłam kilka małych na potem, resztę pokroiłam na plasterki.Prawdziwki zalałam 1/2 szklanki wody i odstawiłam na 30 minut. W żeliwnym garnku rozgrzałam masło i 2 łyżki oliwy, wrzuciłam siekane: 1 ząbek czosnku i cebulę, zeszkliłam. Dodałam grzyby i smażyłam około 10 minut. Dodałam wino i pozwoliłam by zabulgotało. Dodałam prawdziwki z wodą, bulion, tymianek, sól i pieprz. Gotowałam około 50 minut. W tym czasie grzybki, które odłożyłam przekroiłam na pół wzdłuż. Mieszałam z pastą zrobioną z odrobiny soli, pieprzu, rozgniecionym ząbkiem czosnku, tymiankiem i pozostałą oliwą. Rozłożyłam na blasze i piekłam około 10 minut w mocno nagrzanym piekarniku. Zupę zmiksowałam na krem. Podałam z mleczną piankę, pieczonymi grzybkami, świeżymi ziołami i grzankami domowego chleba.
I jeszcze wspomnienie 101 jajecznic z kurkami. Wspomnienie lata. A gdyby tak zachować je do grudnia? Jajecznica z kurkami w środku zimy? Popatrzcie to proste!
-500g kurek samodzielnie zebranych
-łyżka soli morskiej
Kurki czyścimy i gotujemy w wozie z solą 10 minut. Przekładamy do czystych, wyparzonych słoików, zakręcamy i ponownie gotujemy w słoikach około 15 minut. Zimą obgotowujemy w wodzie, by pozbyć się ewentualnego nadmiaru soli. Suszymy. Takie grzybki można użyć do zupy, tarty, zapiekanki i legendarnej jajecznicy. Mina ukochanego, gdy podajecie mu takie śniadanie do łóżka, bezcenna!
A dla ciekawych postępów: formy na fundamenty. Czy nie są w sam raz do zabawy w komórki do wynajęcia? W każdym razie sprawdzają się świetnie jako schowek na żonę przed tymi wszystkimi: A mogłabyś mi tu potrzymać?!
Ech, Ty dobra jesteś, że widzisz te grzyby. Ja patrzę, patrzę i NIC. Maślaki są wyjątkiem, bo są pod domem. Kurki w soli b. fajne, a co do dania nr 2, najbardziej mnie zaintrygowała pianka - wygląda tak molekularnie ;)
OdpowiedzUsuńNieśmiertelny kleks śmietany wydał mi się banalny ;-) Fakt Heston zrobił kiedyś grzybowe latte stąd chyba pomysł chwili.
OdpowiedzUsuńGrzyby, ano widzę, ale dlatego że kontempluje.
Super grzybki, zazdroszczę Ci ich, bo ja nie miałam szans w tym roku na wycieczkę na grzybobranie. Poza tym nie jestem w tym zbyt dobra- zawsze szukam wiewiórek :)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam zbierać grzyby, ale z jedzeniem to już gorzej :P choćby nie wiem ile osób powiedzialo, że są jadalne, to dostanę bólu brzucha z samej świadomości, że mogły nie być :P ufam więc tylko kurkom (ich nie sposób pomylić) i tym obejrzanym wpranym okiem mojego dziadka :)
OdpowiedzUsuńLubię ten grzybowy,jesienny czas,bardzo klimayczne pierwsze zdjecie;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekaw tego eko-kurczaka!
OdpowiedzUsuńCiekawe przepisy...muszę zrobić takie kurki w słoikach i mieć do jajecznicy...
OdpowiedzUsuńO rany, zjadłabym takiego kremu.
OdpowiedzUsuńA słoiczki z zawartością wielbię miłością żołądkową - ostatnio przywiozłam grzybki marynowane podarowane od rodzicielki. Ha! Kocham ją! :)
Niestety,nie robię żadnych rankingów,bo...planowanie mi nie wychodzi.
OdpowiedzUsuńA Ty zbieraczem na maksa jesteś.
Tego grzybobrania to Ci tak zazdroszczę,że nie wiem.
Pyszne grzybowe dania!
Uwielbiam podgrzybki :)
OdpowiedzUsuńNa mojej liście rzeczy do posmakowania jest polenta, teraz się znajdzie także polenta z grzybami:) A te kurki w soli, przygotowane do zimowej jajecznicy - marzenie :)
OdpowiedzUsuńGrace, to może powinnaś chodzić na rękach?
OdpowiedzUsuńMonami: ale rurkowe są naprawdę niegroźne poza paroma wyjątkami, a tu jest sposób na liza. Więcej zaufania do siebie i innych! I nie popijac alkoholem.
Jadalne i pijalne: kurczak jak kurczak, ale będzie, obiecuję.
Bożena zrób zrób. Taka jajecznica w styczniu to dopiero coś.
Oko: a wiesz ja tych marynowanych jakoś nie lubię, jakiś mam uraz z dzieciństwa.
Amber: mi też, ale i tak robię sobie, raczej dla pamięci niż żeby się tego trzymać.
Burczymiwbrzuchu: Polenta niby nic takiego, ale ciekawa odmiana jako dodatek weglowodanowy obiadowy.
eee ja się tam nie bawię, tylko u mnie nie ma grzybów, phi :P
OdpowiedzUsuńMam pytanie odnośnie kurek w soli na zimową jajecznicę. Czy do słoiczków przekłada się je razem z wodą w której sie gotowały?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Małgosia