Przy sobocie po robocie usiądziemy sobie. Panowie i ja. Zmęczeni pracą, jakiej żaden z nich dotychczas nie robił. Miesiące lektury i przygotowań, nie złagodzą lęku przed popękaną formą. Z betonem. No, ale fundamentem dobrego domu jest najedzony robotnik. Domowa bułka z pełnego orkiszu i ostry jak diabeł hamburger ukoi ból ramion. A na deser dam im cieple ciasto i lodowym akcentem. Tak, tak będzie. a teraz wezmę dokładkę sobie. No przecież muszę popróbować!
A wszystko za sprawą nowej książki, którą dostałam drogą pomyłki, a właściwie męskiej przypadłości zwanej A wiesz, nie słuchałem cię uważnie. Na szczęście książka okazała się całkiem udana, choć mało odkrywcza czy nowatorska, za to okraszona ciekawymi uwagami dla przyszłych samowystarczalnych mieszkańców mazowieckiej wioski. Lecę formować bułki, a Wam życzę udanego weekendu. A jaka to książka? Następnym razem.
Pomysł znany wszystkim. Wzbogaciłam go o cukier jasny muscavado, mąkę orkiszową typ 700. jak zwykle w moich brownie o dodatkowe kakao. Z dobrym skutkiem. Upiekłam w pojedynczych formach na kwadratowe babeczki. Nasmarowane masłem wnętrze, zapobiegło przywieraniu. Papilotki okazały się zbędne.
Proporcje na 12-15 babeczek
-125g masła
-125g dobrej czekolady 70%
-3 małe jajka
-125 cukru jasnego muscavado
-2 łyżki dobrego kakao
-szczypta soli
-150g upieczonego buraka startego na tarce
-75g mąki orkiszowej typ 700
Czekoladę, kakao i masło rozpuszczam w nagrzewającym się piekarniku. Jajka ubiłam z cukrem na białą, sztywną masę. Dodałam cienką strużką, lekko przestudzoną czekoladę. Następnie mąkę i buraki. Przełożyłam do foremek. Piekłam 20 minut w temp. 190 st.C
Sorbet z pieczonych śliwek
Ostatnio odkryłam świetne połączenie melasy ze śliwkami. Owoce te mają na tyle wyrazisty smak, że melasa go nie dominuje, a dodaje ciekawej nutki. Hmm żadne to odkrycie, po prostu mój Pan i Budowniczy nie je cukru, melasę toleruje ( mam nadzieję, że to chwilowe).
-1kg śliwek
-100g melasy trzcinowej
-2 laski wanilii
-200 ml wody
-dodatkowo czubata łyżka melasy i wody
Śliwki pozbawiłam pestek i przekroiłam na pół. Ułożyłam w brytfance, dodałam melasę, wodę i wyskrobane ziarenka wanilii oraz pokrojone laski. Piekłam 30 minut w temp. 200 st.C. Gdy ostygły wyjęłam laski i przetarłam przez sito. Puree wystudziałam i wstawiłam do zamrażalnika, co godzinę miksowałam trzy razy i jeszcze raz następnego dnia. Po ostatnim miksowaniu do całości dodałam gęstą masę ugotowaną z pozostałej melasy i wody, przerywaną strużką, tak by tworzyła melasowe kawałeczki.
A wszystko za sprawą nowej książki, którą dostałam drogą pomyłki, a właściwie męskiej przypadłości zwanej A wiesz, nie słuchałem cię uważnie. Na szczęście książka okazała się całkiem udana, choć mało odkrywcza czy nowatorska, za to okraszona ciekawymi uwagami dla przyszłych samowystarczalnych mieszkańców mazowieckiej wioski. Lecę formować bułki, a Wam życzę udanego weekendu. A jaka to książka? Następnym razem.
Orkiszowe brownie z burakiem
Pomysł znany wszystkim. Wzbogaciłam go o cukier jasny muscavado, mąkę orkiszową typ 700. jak zwykle w moich brownie o dodatkowe kakao. Z dobrym skutkiem. Upiekłam w pojedynczych formach na kwadratowe babeczki. Nasmarowane masłem wnętrze, zapobiegło przywieraniu. Papilotki okazały się zbędne.
Proporcje na 12-15 babeczek
-125g masła
-125g dobrej czekolady 70%
-3 małe jajka
-125 cukru jasnego muscavado
-2 łyżki dobrego kakao
-szczypta soli
-150g upieczonego buraka startego na tarce
-75g mąki orkiszowej typ 700
Czekoladę, kakao i masło rozpuszczam w nagrzewającym się piekarniku. Jajka ubiłam z cukrem na białą, sztywną masę. Dodałam cienką strużką, lekko przestudzoną czekoladę. Następnie mąkę i buraki. Przełożyłam do foremek. Piekłam 20 minut w temp. 190 st.C
Sorbet z pieczonych śliwek
Ostatnio odkryłam świetne połączenie melasy ze śliwkami. Owoce te mają na tyle wyrazisty smak, że melasa go nie dominuje, a dodaje ciekawej nutki. Hmm żadne to odkrycie, po prostu mój Pan i Budowniczy nie je cukru, melasę toleruje ( mam nadzieję, że to chwilowe).
-1kg śliwek
-100g melasy trzcinowej
-2 laski wanilii
-200 ml wody
-dodatkowo czubata łyżka melasy i wody
Śliwki pozbawiłam pestek i przekroiłam na pół. Ułożyłam w brytfance, dodałam melasę, wodę i wyskrobane ziarenka wanilii oraz pokrojone laski. Piekłam 30 minut w temp. 200 st.C. Gdy ostygły wyjęłam laski i przetarłam przez sito. Puree wystudziałam i wstawiłam do zamrażalnika, co godzinę miksowałam trzy razy i jeszcze raz następnego dnia. Po ostatnim miksowaniu do całości dodałam gęstą masę ugotowaną z pozostałej melasy i wody, przerywaną strużką, tak by tworzyła melasowe kawałeczki.
A to nie zrozumiałam wcześniej, że on Ciebie nie słuchał, i stąd wiadoma książka (bo u mnie to się nazywa przypadłość TY MNIE W OGÓLE NIE SŁUCHASZ! - dlatego ważne rzeczy piszę w mailu...). A co do melasy, w chlebach lubię, w małej ilości w piernikach lubię, ale żeby zastąpić zupełnie cukier, to nie. Szczytem niejadalności jaki stworzyłam, były ciasteczka amerykańskie z melasą i tłuszczem roślinnym utwardzanym (no, shortening) - ojej...
OdpowiedzUsuńAle ja napisałam w mailu!!!
OdpowiedzUsuńA melasy są różne ta jest taka jakby w proszku jak muscavado. A taka płynna rzeczywiście mało jadalna, bardziej mi przypomina paliwo kopalne, zresztą ostatecznie się przeterminowała i trafiła do nazw ozu z rybek.Który wydaje się całkiem niezły, mam już daikony wielkości marchewek!!!
Jak napisałaś, to nie ma wytłumaczenia :)
OdpowiedzUsuńTaką w proszku też mam, ale skamieniała (w puszce) jeszcze szybciej niż muscovado i patent ze skórkami cytrusowymi, który działa na mięknięcie brąz. cukru, tu niezbyt działa ;/ Faktem, że lepsza była od tej płynnej (black treacle w dodatku lekko słony... no, acquired taste).
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOoo świetna foremka! i ciekawy przepis na brownie, muszę i ja coś z burakiem upiec.
OdpowiedzUsuńMocno czekoladowe,słodkie brownie;)sobota zapowiada się idealnie;d
OdpowiedzUsuńEeee! Niezły sorbecik! :)
OdpowiedzUsuńTo jaka to książka?
Bardzo mi się podobają oba pomysły :)
OdpowiedzUsuńWow! jestem pod ogromnym wrażeniem skomponowania brownie z sorbetem. Samo brownie wydaje się bardzo ciekawe, tak samo sorbet z pieczonych śliwek, więc w jako duet zachwycają podwójnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny deser :) Nie chciałabyś go dodac do konkursu na moim blogu na przepis na deser? Do wygrania jest piekarnik i weekend dla 2 osób w Warszawie. Możesz w sumie dodać 3 desery, ale w osobnych komentarzach. Mam nadzieję, że nie pogniewasz się, że dodaję link - najwyżej usuń ten komentarz :)
OdpowiedzUsuńhttp://gotowaniecieszy.blox.pl/2011/09/Konkurs.html
Pozdrawiam :)
Prze-boskie łakocie serwujesz, oczu nie mogę oderwać :))
OdpowiedzUsuńViri: a wiesz ciekawy, nie byłam przekonana, ale po upieczeniu smakuje jak jakaś bakalie rodzynkowo jakby i trzyma się długo. Jedliśmy je jeszcze( drogą umiaru) w poniedziałek.
OdpowiedzUsuńForemkę tez kupiłam bo mi się spodobała, a nie z potrzeby.
Monisia owszem niczego sobie.
Oko: cierpliwości!
Mqania: dziekuję.
Kasia: eee ja jestem niekonkursowa.
Burczymibrzuchu to chyba dosć oklepana kompozycja wydawało mi się.
Aurora: Oderwij oczy i zakasaj rękawy.
Jaka świetna foremka do brownie! Gdzie taką można kupić? Odczuwam nieodpartą potrzebę posiadania jej. Jak najszybciej :-)
OdpowiedzUsuńW NY nie było takich nie wierzę?
OdpowiedzUsuńW Wa-wie w tym dziwnym brytyjskim sklepie TKMaxx