sobota, 12 lutego 2011

Topinambur i hece z nazwą

Na Sycylii trwa właśnie sezon na karczochy. Podobno miejscowa ludność wynosi je wiadrami z pobliskich targów. Pakuje po kieszeniach i w siatki, zawstydzona niską ceną: 40 centów za sztukę! Ze smutkiem omijam nędznie wyglądające kwiaty w Bomi, o cenie nie wspomnę. Dziś zadowolę się słonecznikiem. Topinambur to odmiana słonecznika bulwiastego, który przywędrował do Europy z Ameryki Północnej, choć nazwę swą zawdzięcza pewnemu indiańskiemu plemieniu Tupinamba z terenów dzisiejszej Brazylii. Mieszkańcy Wysp nazywają go karczochem z Jeruzalem. Stąd skojarzenie. A skąd ta nazwa? Obie rośliny pochodzą z astrowatych i ponoć topinambur przypomina karczocha smakiem. Za to z tym Jeruzalem jest całkiem śmieszna historia. Topinambur rozpowszechnili w kuchni zachodniej Włosi i nazwali go jak trzeba girasole czyli słonecznik. A teraz skupcie się, zwłaszcza ci, którzy znacie choć odrobinę włoski. Nie Włosi i jak mniemam Anglicy wymawiali owo girasole jak Jerusalem. I tak powstał ów karczoch. Obie rośliny oprócz taksonomii i nazwy łączy też zawartość inuliny cukru, który nie zagraża diabetykom. Ale to nie koniec z zamieszaniem w nazewnictwie topinambura. W Anglii i Stanach można go spotkać pod nazwą sunchoke i sunroot, ale też co ciekawe ziemne jabłko (earth apple), z kolei Francuzi mówią na niego trufla z Kanady lub gruszka ziemna (poire de terre), to ostatnie pewnie dlatego, że jabłko ziemne już mają w postaci ziemniaka (pomme de terre). W Polsce próżno szukać topinambura na straganach, za to jak przyjrzeć się dobrze wiejskim ogrodom wypatrzeć można jego kwiaty. Co ciekawe jest wykorzystywany w łowiectwie! Koła łowieckie dokarmiają nim zwierzynę łowną, by zatrzymać ją w danym obwodzie. Roślina nie jest wymagająca w uprawie, choć warto wiedzieć, że w naszym klimacie nasiona nie dojrzewają i można ją rozmnażać tylko z podziemnych, jadalnych bulw.

Indianie chcąc w pełni wykorzystać jego właściwości odżywcze kopcowali bulwy, by poddać je fermentacji co powodowało rozkład nietrawionej inuliny na inne przyswajalne związki. Topinambur można jeść nawet na surowo. Pokrojony w cieniutkie paseczki miło chrupie między zębami. Smakiem przypomina może nieco karczocha, ale głównie smakuje słonecznikiem. I tu przypomniała mi się pewna wakacyjna noc z moją przyjaciółką. Zdrożone i zagubione gdzieś pomiędzy Asyżem a Sieną rozbiłyśmy się na dziko w polu. Całą noc nie mogłam zasnąć duszona dziwnym, acz znajomym zapachem. Rano okazało się, że to karczowisko po słonecznikach, a może pole girasole?
Topinambur można go smażyć i gotować podobnie jak ziemniaki. Dodawać do zup i zapiekanek. W Ameryce stanowi ulubioną roślinę pasjonatów survivalu.

A o topinamburze pisała już jakiś czas temu Bea. A oto moje skromne propozycje.

Topinambur duszony w pomidorach z natką
Marcella Hazan

-500-700g topinambura
-4-6 łyżek oliwy
-2 cebule drobno pokrojone
-1 ząbek czosnku przepuszczonego przez praskę
-2 czubate łyżki siekanej natki
-puszka dobrych pomidorów lub 4 dojrzałe bez skóry i nasion drobno posiekane
-sól i pieprz do smaku

Obrać topinambury i pokroić w dużą kostkę około 3 cm. Do garnka wrzucić oliwę i cebulę. Dusić na średnim ogniu, aż cebula zmięknie i nabierze złotej barwy. Wtedy dodać czosnek, kilka razy zamieszać i dodać pomidory. Dusić na małym ogniu około 5 minut, dodać topinambur, sól i pieprz. Przykryć i dusić 30-45 minut. Mieszając co jakiś czas i ewentualnie podlewając wodą. Podawać z pietruszką. I na przykład włoskimi kopytkami jak tutaj

Topinambur zapiekany
Marcella Hazan

-500g topinambura
-sól
-pieprz
-masło około łyżki
-4 łyżki świeżo tartego parmigiano-reggiano

Obrany topinambur wrzucamy na osolony wrzątek gotujemy około 10 minut, aż zmięknie. Można zrobić to na parze. Foremkę do zapiekania smarujemy masłem. Wystudzony topinambur kroimy w plastry. Układamy warstwami: topinambur, sól, pieprz, skrawki masła. Na wierzchu posypujemy parmezanem. Pieczemy około 20 minut w temp. 190 st. C.
Pyszne i do złudzenia przypomina te pietruszki. Miłego weekendu lub pracowitego jak u mnie.


Notka z ostatniej chwili:
Topinambur do dostania w Warszawie pod Halą Mirowską u słynnego Pana Hippisa. Byłam sprawdziłam, alem głupia dotąd była. Haniu-Kasiu dziękuję.

16 komentarzy:

  1. Dobra rzecz dla odmiany, egzotyczna, jarska potrwka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię topinambur...ale karczochy zdecydowanie bardziej :) Ostatnio od chłopa kupiłam 20 ich sztuk za 5 euro, to dopiero skandal :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietne topinamnburowe propozycje Narzeczono! I wpis caly niezwykle ciekawy :)Co do jego ceny zas, to cos czuje ze powinnam zmienic miejsce zamieszkania... ;)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Alez tu ranne ptaszki cwierkaja, cos mi sie widzi, ze wiosna idzie ;))

    Co do topinambura, to chcialam sprostowac, ze nie nazywamy go gruszka ziemna, bo gruszka ziemna to podobna, ale inna roslina. Gruszka ziemna ma bulwy bardzo przypominajaca dalie, jesli kiedys zdarzylo sie wam przesadzac je w ogrodzie. Konsystencja rowniez nie przypomina topinambura ani karchocha, tylko, i tu sie zdziwicie, wlasnie bardzo soczysta gruszke albo arbuza. Zawiera bardzo duzo wody i gasi pragnienie. Znana jest rowniez pod nazwa yacon, podobnie jak topinambur nie zawiera skrobi, a inulina, ulega w organizmie hydrolizie do fruktozy, stad w sklepach bio mamy sirop de yacon i inne produkty na jego bazie dla diabetykow. Tu mozna zobaczyc, jak wyglada yacon.
    Lubie topinambur, ale chyba wole karczochy od topinambura, chociaz wiecej z nimi roboty. Ciesze sie jednak, ze udaje sie tego typu warzywa kupic u nas. Ja je na pewno posadze u rodzicow w Polsce, zwlaszcza, ze przez cala zime dokarmiaja odwiedzajace ich sarny.
    Milego weekendu wszystkim cwierkajacym ptaszkom!

    OdpowiedzUsuń
  5. Miss_coco ciekawe co piszesz, choć informacje o gruszce znalazłam na kanadyjskiej stronie o topinamburze, ale wiesz jak to z tymi Kanadyjczykami jest ;-) oni jedzą ciepłego psa! Poszukam też i gruszki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ile ja się naszukałam topinambura, żeby go spróbować. Chyba go posadzę u siebie, bo tyle mnie to zdrowia kosztowało. A karczochy to ja uwielbiam. Trochę z nimi pracy, ale jaka radość potem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale mnie dobiłaś tą opowieścią o karczochach w Italii.Kiedy u nas?
    Topinambur w smakowitych wersjach.Ja lubię chrupać na surowo.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja widziałam topinambury na warszawskim targowisku, ale były małe i zasuszone, więc nie kupiłam. Sprzedawca narzekał, że nikt ich nie kupuje. Twoje w porównaniu z tamtymi, które widziałam, są bardzo dorodne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Swego czasu zjeździłam pół Warszawy, żeby go znaleźć i ... nie znalazłam :( Kasieńko, gdzieś go kupiła, bo z chęcią bym z nim poeksperymentowała, ale i popróbowała Twoich propozycji :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś mi się widzi, że nie uda mi się nigdzie dziabnąć ani topinambura, ani karczocha. A szkoda! Lubię próbować oryginalnych (dla polskich podniebień) smaków...

    OdpowiedzUsuń
  11. Topinambur jest mi obcy.
    ale bardzo mnie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki Ci kobieto za ten post :) Już dawno interesował mnie topinambur i kombinowałam skąd go zdobyć, po czym dziś czytam u Ciebie o jego kwiatach w wiejskich ogrodach, więc zajrzałam na google jakże ten kwiat wygląda. I padłam. Ja mam od niepamiętnych lat topinambur przy samym domu, co roku zrywam jego urocze żółte kwiaty :) Jednak człowiek uczy się całe życie. Pozdrawiam Aś

    OdpowiedzUsuń
  13. By uciąć spekulacje topinambur nabyłam w Londynie. Ale Hania-Kasia pisze, że gdzieś widziała. No i te kwiaty wszyscy znają. Już planujemy jak go zdobyć z moim zdobywcą oceanów.

    OdpowiedzUsuń
  14. Topinambur zawsze kojarzy mi sie z pasza dla dzikiej zwierzyny, takie wspomnienia :)

    A z tym jerusalem artichoke to jest smieszna sprawa, nawet w Jerusalem mowia "my go tak nazywamy a z J-ma nei ma nic wspolnego" :))

    OdpowiedzUsuń
  15. To ja poszukam tego Pana Hipisa, bo o nim już zdaje się oprócz Ciebie mówiła też Ptasia, że fajne rzeczy miewa do jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam Panie,a ja mam bulwy już po raz drugi od teściowej z ogródka i nie wiem co z nimi zrobić w takiej ilości;)Szukam przepisów więc jestem na tej stronie.Polecała mi teściowa chrupać, dodać do sałatki,ale spróbuje dwa i leżą aż spleśnieją.Teraz spróbuje reszta rodzinki:))Dziękuję

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin