Na Sycylii trwa właśnie sezon na karczochy. Podobno miejscowa ludność wynosi je wiadrami z pobliskich targów. Pakuje po kieszeniach i w siatki, zawstydzona niską ceną: 40 centów za sztukę! Ze smutkiem omijam nędznie wyglądające kwiaty w Bomi, o cenie nie wspomnę. Dziś zadowolę się słonecznikiem. Topinambur to odmiana słonecznika bulwiastego, który przywędrował do Europy z Ameryki Północnej, choć nazwę swą zawdzięcza pewnemu indiańskiemu plemieniu Tupinamba z terenów dzisiejszej Brazylii. Mieszkańcy Wysp nazywają go karczochem z Jeruzalem. Stąd skojarzenie. A skąd ta nazwa? Obie rośliny pochodzą z astrowatych i ponoć topinambur przypomina karczocha smakiem. Za to z tym Jeruzalem jest całkiem śmieszna historia. Topinambur rozpowszechnili w kuchni zachodniej Włosi i nazwali go jak trzeba girasole czyli słonecznik. A teraz skupcie się, zwłaszcza ci, którzy znacie choć odrobinę włoski. Nie Włosi i jak mniemam Anglicy wymawiali owo girasole jak Jerusalem. I tak powstał ów karczoch. Obie rośliny oprócz taksonomii i nazwy łączy też zawartość inuliny cukru, który nie zagraża diabetykom. Ale to nie koniec z zamieszaniem w nazewnictwie topinambura. W Anglii i Stanach można go spotkać pod nazwą sunchoke i sunroot, ale też co ciekawe ziemne jabłko (earth apple), z kolei Francuzi mówią na niego trufla z Kanady lub gruszka ziemna (poire de terre), to ostatnie pewnie dlatego, że jabłko ziemne już mają w postaci ziemniaka (pomme de terre). W Polsce próżno szukać topinambura na straganach, za to jak przyjrzeć się dobrze wiejskim ogrodom wypatrzeć można jego kwiaty. Co ciekawe jest wykorzystywany w łowiectwie! Koła łowieckie dokarmiają nim zwierzynę łowną, by zatrzymać ją w danym obwodzie. Roślina nie jest wymagająca w uprawie, choć warto wiedzieć, że w naszym klimacie nasiona nie dojrzewają i można ją rozmnażać tylko z podziemnych, jadalnych bulw.
Indianie chcąc w pełni wykorzystać jego właściwości odżywcze kopcowali bulwy, by poddać je fermentacji co powodowało rozkład nietrawionej inuliny na inne przyswajalne związki. Topinambur można jeść nawet na surowo. Pokrojony w cieniutkie paseczki miło chrupie między zębami. Smakiem przypomina może nieco karczocha, ale głównie smakuje słonecznikiem. I tu przypomniała mi się pewna wakacyjna noc z moją przyjaciółką. Zdrożone i zagubione gdzieś pomiędzy Asyżem a Sieną rozbiłyśmy się na dziko w polu. Całą noc nie mogłam zasnąć duszona dziwnym, acz znajomym zapachem. Rano okazało się, że to karczowisko po słonecznikach, a może pole girasole?
Topinambur można go smażyć i gotować podobnie jak ziemniaki. Dodawać do zup i zapiekanek. W Ameryce stanowi ulubioną roślinę pasjonatów survivalu.
Topinambur można go smażyć i gotować podobnie jak ziemniaki. Dodawać do zup i zapiekanek. W Ameryce stanowi ulubioną roślinę pasjonatów survivalu.
A o topinamburze pisała już jakiś czas temu Bea. A oto moje skromne propozycje.
-500-700g topinambura
-4-6 łyżek oliwy
-2 cebule drobno pokrojone
-1 ząbek czosnku przepuszczonego przez praskę
-2 czubate łyżki siekanej natki
-puszka dobrych pomidorów lub 4 dojrzałe bez skóry i nasion drobno posiekane
-sól i pieprz do smaku
Obrać topinambury i pokroić w dużą kostkę około 3 cm. Do garnka wrzucić oliwę i cebulę. Dusić na średnim ogniu, aż cebula zmięknie i nabierze złotej barwy. Wtedy dodać czosnek, kilka razy zamieszać i dodać pomidory. Dusić na małym ogniu około 5 minut, dodać topinambur, sól i pieprz. Przykryć i dusić 30-45 minut. Mieszając co jakiś czas i ewentualnie podlewając wodą. Podawać z pietruszką. I na przykład włoskimi kopytkami jak tutaj
-500g topinambura
-sól
-pieprz
-masło około łyżki
-4 łyżki świeżo tartego parmigiano-reggiano
Obrany topinambur wrzucamy na osolony wrzątek gotujemy około 10 minut, aż zmięknie. Można zrobić to na parze. Foremkę do zapiekania smarujemy masłem. Wystudzony topinambur kroimy w plastry. Układamy warstwami: topinambur, sól, pieprz, skrawki masła. Na wierzchu posypujemy parmezanem. Pieczemy około 20 minut w temp. 190 st. C.
Pyszne i do złudzenia przypomina te pietruszki. Miłego weekendu lub pracowitego jak u mnie.
Pyszne i do złudzenia przypomina te pietruszki. Miłego weekendu lub pracowitego jak u mnie.
Notka z ostatniej chwili:
Topinambur do dostania w Warszawie pod Halą Mirowską u słynnego Pana Hippisa. Byłam sprawdziłam, alem głupia dotąd była. Haniu-Kasiu dziękuję.
Topinambur do dostania w Warszawie pod Halą Mirowską u słynnego Pana Hippisa. Byłam sprawdziłam, alem głupia dotąd była. Haniu-Kasiu dziękuję.
Dobra rzecz dla odmiany, egzotyczna, jarska potrwka.
OdpowiedzUsuńLubię topinambur...ale karczochy zdecydowanie bardziej :) Ostatnio od chłopa kupiłam 20 ich sztuk za 5 euro, to dopiero skandal :)
OdpowiedzUsuńSwietne topinamnburowe propozycje Narzeczono! I wpis caly niezwykle ciekawy :)Co do jego ceny zas, to cos czuje ze powinnam zmienic miejsce zamieszkania... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Alez tu ranne ptaszki cwierkaja, cos mi sie widzi, ze wiosna idzie ;))
OdpowiedzUsuńCo do topinambura, to chcialam sprostowac, ze nie nazywamy go gruszka ziemna, bo gruszka ziemna to podobna, ale inna roslina. Gruszka ziemna ma bulwy bardzo przypominajaca dalie, jesli kiedys zdarzylo sie wam przesadzac je w ogrodzie. Konsystencja rowniez nie przypomina topinambura ani karchocha, tylko, i tu sie zdziwicie, wlasnie bardzo soczysta gruszke albo arbuza. Zawiera bardzo duzo wody i gasi pragnienie. Znana jest rowniez pod nazwa yacon, podobnie jak topinambur nie zawiera skrobi, a inulina, ulega w organizmie hydrolizie do fruktozy, stad w sklepach bio mamy sirop de yacon i inne produkty na jego bazie dla diabetykow. Tu mozna zobaczyc, jak wyglada yacon.
Lubie topinambur, ale chyba wole karczochy od topinambura, chociaz wiecej z nimi roboty. Ciesze sie jednak, ze udaje sie tego typu warzywa kupic u nas. Ja je na pewno posadze u rodzicow w Polsce, zwlaszcza, ze przez cala zime dokarmiaja odwiedzajace ich sarny.
Milego weekendu wszystkim cwierkajacym ptaszkom!
Miss_coco ciekawe co piszesz, choć informacje o gruszce znalazłam na kanadyjskiej stronie o topinamburze, ale wiesz jak to z tymi Kanadyjczykami jest ;-) oni jedzą ciepłego psa! Poszukam też i gruszki!
OdpowiedzUsuńIle ja się naszukałam topinambura, żeby go spróbować. Chyba go posadzę u siebie, bo tyle mnie to zdrowia kosztowało. A karczochy to ja uwielbiam. Trochę z nimi pracy, ale jaka radość potem.
OdpowiedzUsuńAle mnie dobiłaś tą opowieścią o karczochach w Italii.Kiedy u nas?
OdpowiedzUsuńTopinambur w smakowitych wersjach.Ja lubię chrupać na surowo.
A ja widziałam topinambury na warszawskim targowisku, ale były małe i zasuszone, więc nie kupiłam. Sprzedawca narzekał, że nikt ich nie kupuje. Twoje w porównaniu z tamtymi, które widziałam, są bardzo dorodne.
OdpowiedzUsuńSwego czasu zjeździłam pół Warszawy, żeby go znaleźć i ... nie znalazłam :( Kasieńko, gdzieś go kupiła, bo z chęcią bym z nim poeksperymentowała, ale i popróbowała Twoich propozycji :)
OdpowiedzUsuńCoś mi się widzi, że nie uda mi się nigdzie dziabnąć ani topinambura, ani karczocha. A szkoda! Lubię próbować oryginalnych (dla polskich podniebień) smaków...
OdpowiedzUsuńTopinambur jest mi obcy.
OdpowiedzUsuńale bardzo mnie ciekawi.
Dzięki Ci kobieto za ten post :) Już dawno interesował mnie topinambur i kombinowałam skąd go zdobyć, po czym dziś czytam u Ciebie o jego kwiatach w wiejskich ogrodach, więc zajrzałam na google jakże ten kwiat wygląda. I padłam. Ja mam od niepamiętnych lat topinambur przy samym domu, co roku zrywam jego urocze żółte kwiaty :) Jednak człowiek uczy się całe życie. Pozdrawiam Aś
OdpowiedzUsuńBy uciąć spekulacje topinambur nabyłam w Londynie. Ale Hania-Kasia pisze, że gdzieś widziała. No i te kwiaty wszyscy znają. Już planujemy jak go zdobyć z moim zdobywcą oceanów.
OdpowiedzUsuńTopinambur zawsze kojarzy mi sie z pasza dla dzikiej zwierzyny, takie wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńA z tym jerusalem artichoke to jest smieszna sprawa, nawet w Jerusalem mowia "my go tak nazywamy a z J-ma nei ma nic wspolnego" :))
To ja poszukam tego Pana Hipisa, bo o nim już zdaje się oprócz Ciebie mówiła też Ptasia, że fajne rzeczy miewa do jedzenia.
OdpowiedzUsuńWitam Panie,a ja mam bulwy już po raz drugi od teściowej z ogródka i nie wiem co z nimi zrobić w takiej ilości;)Szukam przepisów więc jestem na tej stronie.Polecała mi teściowa chrupać, dodać do sałatki,ale spróbuje dwa i leżą aż spleśnieją.Teraz spróbuje reszta rodzinki:))Dziękuję
OdpowiedzUsuń