W mojej kuchni nadal króluje On. Powstają wielostopniowe dania robione trzy dni. Mięsiwa pieką się godzinami, co raz przewracane kolejnym widelcem. Nie narzekam. Pomykam w przemoczonych butkach po nieodśnieżonych chodnikach powiatowego miasta. A to zajrzę do starostwa, a to do gminy. Zagrzeję chwilę miejsca w elektrowni. Dowiem się, że brak jednego druku lub że najpierw trzeba mi kolejne pozwolenie mieć. A czas oczekiwania liczyć będę w tygodnie, miesiące. Wracam zła i zmarznięta, ale nie narzekam. Otwieram dziób po jedzenie. Jem ostro i rozgrzewająco. Jem po koreańsku. I ciągle nie narzekam, bo jest pysznie. Choć czasem, by móc podziękować za posiłek muszę wypić duuużo wody. Za to mi zostają resztki. Długo pieczone, aromatyczne mięso. A z resztek to ja potrafię wyczarować lunch. W sam raz do pudełek. Jestem w końcu Gospodarna Narzeczona. A Joanna może to sobie zapakować do pudełka. A Dominika zrobiłaby to w pięć minut, gdyby tylko jadła mięso. A ty?
Sałatka z pieczonej łopatki wieprzowej
gdzieś tam u Nigelli podobna
gdzieś tam u Nigelli podobna
Pieczona łopatka:
wg Momofuku
-1,5kg łopatki wieprzowej
-1/4 szklanki soli czyli 4 łyżki
-1/4 szklanki cukru
wg Momofuku
-1,5kg łopatki wieprzowej
-1/4 szklanki soli czyli 4 łyżki
-1/4 szklanki cukru
Mięso nacieramy solą i cukrem, co zostanie wyrzucamy. Wkładamy do naczynia w którym będzie się piec, przykrywamy szczelnie folią i wstawiamy do lodówki na 6 do 24 godzin. Piekarnik nagrzewamy do 120 st. C. Wylewamy nadmiar płynu z naczynia z mięsem. Wkładamy naczynie na 6 godzin do piekarnika.Co godzinę polewamy wytopionym tłuszczem i sokiem. Przewracamy co jakiś czas, starając się nie utopić widelca. Tak pieczone mięso zachowuje wilgotność i aromat. Wyciągamy i studzimy.
Sałata:
Sałata:
- pół główki zielonej sałaty
- kilka liści gorzkiej czerwonej sałaty lub cykorii
- kawałek pieczonego mięsa na przykład wieprzowej łopatki, kaczki, jagnięciny lub schabu
-pęczek mięty
-pestki z jednego granatu
Sos:
-2 łyżki sosu rybnego
-1 łyżka galaretki z czarnej porzeczki lub dżemu
-2 łyżki delikatnego octu winnego
-1 łyżka słodkiego sosu sojowego
-1 łyżeczka Tabasco
-1 dymka wraz ze szczypiorkiem posiekana
-1 mały ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę
-2 łyżki oliwy
Mieszamy w miseczce składniki sosu. Wkładamy plastry mięsa i marynujemy 15 minut. Na talerzach rozkładamy sałaty, mięso odsączone z marynaty. Posypujemy miętą i granatem. Polewamy pozostałym sosem. Jemy z domowym chlebem.
- kilka liści gorzkiej czerwonej sałaty lub cykorii
- kawałek pieczonego mięsa na przykład wieprzowej łopatki, kaczki, jagnięciny lub schabu
-pęczek mięty
-pestki z jednego granatu
Sos:
-2 łyżki sosu rybnego
-1 łyżka galaretki z czarnej porzeczki lub dżemu
-2 łyżki delikatnego octu winnego
-1 łyżka słodkiego sosu sojowego
-1 łyżeczka Tabasco
-1 dymka wraz ze szczypiorkiem posiekana
-1 mały ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę
-2 łyżki oliwy
Mieszamy w miseczce składniki sosu. Wkładamy plastry mięsa i marynujemy 15 minut. Na talerzach rozkładamy sałaty, mięso odsączone z marynaty. Posypujemy miętą i granatem. Polewamy pozostałym sosem. Jemy z domowym chlebem.
alez to miesko wyglada rewelacyjnie:)
OdpowiedzUsuńpieczenie w niskiej temperaturze daje mu ta soczystosc:)
a salatka z takim mieskiem i fajnym sosem na pewno smakuje rewelacyjnie:)
I ja piszę się na taką pożywną sałatkę :)
OdpowiedzUsuńMojego powiatowego miasta? Zawsze możesz u mnie wysuszyć nogi i dostać tradycyjne skarpetki na zmianę :)
OdpowiedzUsuńosuszyć żelazkiem?
OdpowiedzUsuńNo właśnie tak mi się ta sałatka z Nigellą skojarzyła od razu; szczególnie, że jestem właśnie podczas lektury jej opasłej "Kuchni". I powiem Ci, że bez względu na wersję, bardzo mi się ta sałatka podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Też tak gospodaruję resztkami ;) Sałatki i kolacje pt. "sprzątam lodówkę" urządzam średnio dwa razy w tygodniu ;)
OdpowiedzUsuńskojarzyła mi się ta sałatka z moją Ciotunią. ona nigdy nic nie wyrzucała (idę zresztą w jej ślady). i potrafiła też wyczarowac takie cudne wspaniałości z pozostałych składników. to naprawdę godne pochwały ;] szczególnie za efekt.
OdpowiedzUsuńNo po prostu poezja, zaraz pokażę mojej Janince. serdeczności
OdpowiedzUsuńJa już kiedyś pisałam - aż Ci trochę zazdroszczę Twojego kucharzącego Mężczyzny :) takie pyszności! to nic, że potem trzeba duuuużo wody wypić :)
OdpowiedzUsuńA sałatkę chętnie bym spróbowała, bo granaty same i z dodatkami uwielbiam :)
zapowiada się bardzo apetycznie, pasuje mi to danie :)
OdpowiedzUsuńWygląda zachęcająco!!!:)
OdpowiedzUsuń