Zimno, zimniej, najzimniej, lód...
Idę po łydki w śniegu. Twarz ukryłam w czerwonych zwojach szalika. W ręku termiczny kubek z imbirową herbatą. Parzy usta, ale na wszelki wypadek jest. Jak długo przyjdzie mi czekać dziś na tramwaj? Tego nie wie nikt. W autobusie grzeje tłum. Od góry. Od dołu nie. Tuptam w miejscu, bo nie łatwo rozgrzać mi stopy. Spóźniam się, choć nie czeka na mnie nikt. Więc ja zamiast pracować czekam. Ktoś nie dojechał, ktoś nie odpalił, ktoś utknął zasypany, inny zmarzł na kość.
Ciepło, cieplej, gorąco, parzy...
Wchodzę do domu, strzepuję małe sopelki z rzęs. Wtulam lodowaty nos w tego co ma zawsze pół stopnia więcej. Błogosławię testosteron, ale mi mało. Włączam piekarnik niech grzeje. Rozgrzewam ciało domowym miso i ciągle mi mało. Robię błyskawiczny piernik z pomarańczowo-żurawinowym sosem. I jest w sam raz.
Piernik z Guinnessem i mascarpone
Nigella "Kitchen"
Nigella "Kitchen"
To ciasto z nowej Nigelli, więc nic odkrywczego. Za to z czystym sercem polecam, bo jest pyszne i długo zachowuje świeżość. Zamiast śmietany w oryginale dodałam mascarpone. Bo było. Bo nie chciało mi się iść po śmietanę. Bo tak wyszło przepysznie. Za to sos zrobiłam sama i bardzo mi smakuje, na ciepło na zimno. I ten kolor, jak moje rękawiczki.
Robiłam z połowy porcji i tak podaję proporcje i wystarczyło na sześć małych, około 10 cm średnicy aluminiowych foremek, bardzo wygodnych dom podania i transportowania.
-75g masła
-100g golden syrup
-100g ciemnego cukru muscavado
-125ml Guinessa
-1 łyżeczka mielonego imbiru
-1 łyżeczka mielonego cynamonu
-1/8 mielonego goździków
-150g mąki
-1 łyżeczka sody
-150g sera mascarpone
-1 jajko
Piekarnik nagrzałam do 170 st.C. I wysmarowałam cieniutko moje foremki masłem.
Masło, syrop, cukier, piwo i przyprawy korzenne podgrzewałam w garnku, aż do połączenia składników. Zdjęłam z ognia i wmieszałam do masy kolejno mąkę, sodę. Ubijałam trzepaczką, by pozbyć wszelkich grudek. Wbijałam jajko i ser. Dobrze wymieszałam. Wlałam do przygotowanych foremek i piekłam 35 minut. Jadłam zimny z gorącym sosem owocowym.
Sos żurawinowo-pomarańczowy
-1 szklanka żurawin świeżych lub mrożonych ( świeże po nocy na balkonie stają się mrożone)
-1/2 szklanki soku z pomarańczy
-kilka łyżek miodu do smaku
-1 goździk
-2 pomarańcze obrane z usuniętym albedo
Żurawiny zagotować z wodą, przetrzeć przez sito. Puree gotować dalej z miodem i goździkiem, gdy zgęstnieje dodać pomarańcze i gotować około 5-10 minut. Polewać zimny piernik.
Niesamowity talerzyk! Uwielbiam takie z duszą, jak ten! Sam piernik też rewelacyjny; bez wątpienia cudownie rozgrzewa korzeniami. Choć pewnie nie tak, jak ten, co zawsze ma pól stopnia więcej. ;)
OdpowiedzUsuńPiernik z guinessem Nigelli już robiłam - fantastyczny! Natomiast sos żurawinowy z pomarańczą nie.I wiesz,że wkrótce go wypróbuję?
OdpowiedzUsuńDzięki!
Wygląda tak kojąco... sos ma piękny kolor :-)
OdpowiedzUsuńno nie no, przeciez nie wyjdę teraz po guinessa!
OdpowiedzUsuń;)
Same ciekawostki :) Sos biorę w ciemno :)a nad piernikiem to się jeszcze zastanowię ;D
OdpowiedzUsuńo i Pani widzę się żywi podobnymi smakami jak ja :P
OdpowiedzUsuńHm , postanowiłam ,że upiekę na święta piernik z melasa co Bea dziś wstawiła , ale teraz się zastanawiam jeden piernik to mało co?a taki piwny to jest coś co mnie bardzo zachęca do pieczenia i tego na święta
O, jak fajnie! U mnie też niedawno był piernik na guinnessie,ale bez serka. Ciekawe jak smakuje ten?
OdpowiedzUsuńSosik żurawinkowo-pomarańczowy brzmi pysznie:)
Pozdrawiam:)
A ja właśnie szukam fajnych przepisów na pierniki i ten wygląda na bardzo wilgotny. No i ten Guiness! Zrobiłabym już, bo mam chwilę, ale niestety nie mam Guinessa a za oknem poważna śnieżyca. Hmm...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Talerzyk boski Narzeczono! Poluje wlasnie ostatnio na takie ;)
OdpowiedzUsuńI nie zazdroszcze takich siarczystych mrozow i zasp, u nas na szczescie w miare znosnie.
Piernik brzmi fantastycznie, a sos ma rzeczywiscieobledny kolor!
Zycia mi chyba nie starczy na wyprobowanie wszystkich przepisow... ;)
Pozdrawiam serdecznie! I tez piernikowo ;)
Talerzyki ze staroci w Gdańsku tam ich pełno, pewnie nawet nie są takie stare ;-)
OdpowiedzUsuńA sos polecam.
JSWM,też miałam z tym problem. A potem znalazłam tylko czteropak i teraz mam zapas. Tzn miałam.
Misiu: polecam to takie miękkie, aksamitne ciasto.
zachwyciło mnie połączenie tego sosu, wspaniałego zresztą, z piernikiem.
OdpowiedzUsuńz pewnością musi smakowac szczególnie i pysznie ;]
Ja w minionym tygodniu byłam z tych, co nie dojechali. I bardzo mi było z tym dobrze - postałam na przystanku pół godziny w śnieżycy, a potem śmiejąc się w głos wróciłam do domu. A potem jeszcze napiłam się grzanego wina i już w ogóle było cudownie.
OdpowiedzUsuńZmarzłam i rozgrzałam się przy tym w pisie raze z Tobą!
OdpowiedzUsuńDużo ciepłeka i wszytskiego Naj!
buziaki
M.
Kolor sosu jest boski. I talerzyk też, b. lubię te "Wedgewoodopodobne" w kolorze brudnego różu. A co do piernika... ja bym zrobiła, ale nie wiem, czy ręka by nie zadrżała przy w(y)lewaniu tego Guinessa :)
OdpowiedzUsuńAle fajny opis poranka.
OdpowiedzUsuńJeżdżę samochodem, też rano jest zimno, ale widzę, że omija mnie takie codzienne życie. W pozytywnym słowa tego znaczeniu.
Pewnie głupio to brzmi :)
Piernik upiekę z chęcią :)
Pozdrawiam Magda :)
Moniko to miło, że choć sama przemarznięta mogę kogoś rozgrzać. Czy dostałaś @? Bo ja głowę już straciłam całkiem.
OdpowiedzUsuńDajda: ja jakoś dojechałam, ale wale nie miałam pretensji do tych co nie ;-)
Ptasia tylko 125 ml. Ręce ci już drżą? A talerzyki uwielbiam, zawsze naciągam L. na targu w Oliwie. A najlepsza jest teściowa: To bierzemy wszystkie proszę pana.
Magdo: Ja jestem fanką komunikacji miejskiej, najchętniej zamknęłabym miasta dla samochodów! A tak! Bo z ludźmi jest fajniej.