Przyszli na kolację do rodziny. Narzeczony podał włoskie danie. Rodzina oblizywała wargi z zachwytem. Narzeczona zdecydowała. Podoba się rodzinie. Wyjdę za niego.
Oczywiście mogło być zupełnie inaczej, ale wyobraźmy sobie, że było tak.
Pokłóceni i naburmuszeni zasiedli do stołu. Wjechał garnek z domowym makaronem i tym samym sosem. Wszystkie niesnaski zniknęły w śmietanowych pysznościach.
Oczywiście mogło być zupełnie inaczej, ale wyobraźmy sobie, że było tak.
Podpatrzyła pewne włoskie danie na proszonej kolacji rodzinnej. Przetestowała. Zaprosiła na obiad kolegę. Zjadł, rozmarzył się i ujrzał w niej swoje cudo.
Oczywiście mogło być zupełnie inaczej, ale wyobraźmy sobie, że było tak.
Idąc za ciosem przygotowała to danie na spotkanie z przyjaciółkami. Ta co była wegetarianką patrzyła zazdrośnie. Następnego dnia przyszła. Wiesz postanowiłam jeść jednak ryby. Zrobisz mi ten sos?
Jest to klasyczne danie w 5 minut dla Dominiki. Proste, smaczne, efektowne. Przepis pochodzi od pewnego ex-szwagra. Makaron może być ze sklepu. Radzę wtedy wybrać spaghetti. Oczywiście można sos odchudzić na różne sposoby. Zredukować ilość masła. Dać jogurt zamiast śmietany. Ale wiecie co myślę o takich zmianach? Zjedzcie sobie na obiad surówkę i dajcie mi spokój. Przepis na domowy makaron znajdziecie tu, a na zielony tu.
-1 cukinia
-100g wędzonego łososia
-kubek śmietany
-2-3 łyżki masła
-sól, biały pieprz, ew. gałka
-świeżo starty ser parmigiano-reggiano
Cukinię kroimy na ćwiartki wzdłuż, a następnie na plastry. Wrzucamy na wrzątek i odliczamy 3 minuty od wypłynięcia. Odcedzamy. łososia kroimy na paski. W rondlu rozpuszczamy masło. Zdejmujemy z ognia, wlewamy śmietanę, mieszamy, Dodajemy łososia i cukinię. Doprawiamy. Podajemy posypane parmezanem.
Oczywiście mogło być zupełnie inaczej, ale wyobraźmy sobie, że było tak.
Pokłóceni i naburmuszeni zasiedli do stołu. Wjechał garnek z domowym makaronem i tym samym sosem. Wszystkie niesnaski zniknęły w śmietanowych pysznościach.
Oczywiście mogło być zupełnie inaczej, ale wyobraźmy sobie, że było tak.
Podpatrzyła pewne włoskie danie na proszonej kolacji rodzinnej. Przetestowała. Zaprosiła na obiad kolegę. Zjadł, rozmarzył się i ujrzał w niej swoje cudo.
Oczywiście mogło być zupełnie inaczej, ale wyobraźmy sobie, że było tak.
Idąc za ciosem przygotowała to danie na spotkanie z przyjaciółkami. Ta co była wegetarianką patrzyła zazdrośnie. Następnego dnia przyszła. Wiesz postanowiłam jeść jednak ryby. Zrobisz mi ten sos?
Jest to klasyczne danie w 5 minut dla Dominiki. Proste, smaczne, efektowne. Przepis pochodzi od pewnego ex-szwagra. Makaron może być ze sklepu. Radzę wtedy wybrać spaghetti. Oczywiście można sos odchudzić na różne sposoby. Zredukować ilość masła. Dać jogurt zamiast śmietany. Ale wiecie co myślę o takich zmianach? Zjedzcie sobie na obiad surówkę i dajcie mi spokój. Przepis na domowy makaron znajdziecie tu, a na zielony tu.
Sos śmietanowy cukiniowo-łososiowy
-1 cukinia
-100g wędzonego łososia
-kubek śmietany
-2-3 łyżki masła
-sól, biały pieprz, ew. gałka
-świeżo starty ser parmigiano-reggiano
Cukinię kroimy na ćwiartki wzdłuż, a następnie na plastry. Wrzucamy na wrzątek i odliczamy 3 minuty od wypłynięcia. Odcedzamy. łososia kroimy na paski. W rondlu rozpuszczamy masło. Zdejmujemy z ognia, wlewamy śmietanę, mieszamy, Dodajemy łososia i cukinię. Doprawiamy. Podajemy posypane parmezanem.
Pyszności! A jak świetnie opisane!:)))
OdpowiedzUsuńA może by tak coś z ryżem dla odmiany? :D
OdpowiedzUsuńJak nie kropki, to znowu nie ryż, o masz!
OdpowiedzUsuńA ryż jest:
http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2010/05/szparagowe-mity-komfort-jedzenia.html
http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2010/05/szparagi-i-czemu-nie-moge-byc-pierwsza.html
http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2010/03/buraka-strata-cebula.html
Proszę! I co?
Podobają mi się Twoje historie, Narzeczono, wiesz?...
OdpowiedzUsuńA pomysł na sos świetny.
Nie chciałabym go odchudzać.
Straciłby na smaku; na pewno.
Pozdrawiam! :)
Ulubione (po pesto) danie mojego syna, musze mu pokazac ;) niech sie uczy. Oby ktoregos dnia ktos dostrzegl w nim to cudo ;)
OdpowiedzUsuńHa, wersja nr 3 najlepsza. "Ujrzał w niej swoje cudo" :) B. lubię Twoje komentarze, np. ten rzeczowy o odchudzaniu dania :)
OdpowiedzUsuńz ryżem będzie za tydzień, w tym zostałem zmuszony do zrobienia mielonych
OdpowiedzUsuńUhuu mnielone z ryżem to jest coś :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo,no. Genialne i danie, i opis. Nic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuńBiorę przepis w ciemno i już mi się uszy trzęsą. A za domowy makaron dam się pokroić.
OdpowiedzUsuńKurcze co wpadam do Ciebie, to łykam wszystko z uśmiechniętym dziobem :)))
OdpowiedzUsuńTo znaczy, tak z polska: strasznie mi się podoba. Ale mam już ściągę u siebie będę częściej :) i z przyjemnością.
A przy Hamelmanie będę pytać i męczyć (ciut).
Piekarz na poduszce...zauroczyło mnie.
Miłego wieczoru.
M.
zdanie o surówce i daniu spokoju mnie rozbawiło :-)
OdpowiedzUsuńuroczy wpis. i ta zieleń.
Ładne historie, aż nabrałam ochoty na taki makaron.
OdpowiedzUsuńTu mi rodzina donosi, że parmezan powinien być rozpuszczony w sosie. I wyraża wątpliwości czy było masło. Moim zdaniem było, bo była cała dyskusja na ten temat, krzywienie się i wciąganie brzucha.
OdpowiedzUsuńMiss coco, dostrzeże tak to już na tym świecie jest.
Polka: Mielone z ryżem? Fu! A mielone były pyszne. Zapisałam się już na następne.
elKomenda: nie skomentuje.
Ryszardzie: całus!
Lo: to podaj skalpel!
Moniko: miło mi niezmiernie. A pytaj ile chcesz. Czy będę znała odpowiedź to się okaże. Zawsze jest niezawodny On.
Dajda: to rób, bo ja z makaronami jeszcze nie skonczyłam. Polka mnie znienawidzi ;-)
No jak się nie je ziemniaków to zostaje ryż :) Ziemniaki tylko młode na wiosnę :)
OdpowiedzUsuńSzukałam przepisu na lekką zupę-krem z cukinii. Trafiłam na Twój przepis. Plany kolacyjne zostały więc zmienione :) Było pyszne. Pozdrawiam z Bukaresztu :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko: Bardzo się cieszę, że smakowało. Bo przecież o to w tym chodzi.
OdpowiedzUsuń