Ostatni dzień tygodnia bez zakupów. Pierwszego. Spodobało nam się i trzymamy do końca lutego. Trzymacie z nami? Będzie pewnie biedniej, chociaż... Zachowaliśmy kilka rarytasów na koniec. Będzie na pewno mniej relacji. Codziennie wpisy są niezwykle absorbujące. Nawet dla komputera, od rana alt odmawia mi współpracy. Dziś niedziela, nie mogło zabraknąć czegoś słodkiego.
Wczoraj ogarnęły mnie japońskie klimaty: miso, spacer po okolicy i wystawa Japoński Design. Jak będziecie w pobliżu, zobaczcie. Koniecznie. Jeśli też lubicie te klimaty. Miseczki do ryżu, rower lżejszy niż mój, tarka do daikonu, naczynia z odzyskanych kawałków ceramiki, no i uroczy zestaw Mały piekarz. Wieczorem byl seans z małomównym Kitano. Pamiętacie pierwszą scenę Hana-Bi? Bohaterowie jadą na policyjną akcję i zatrzymują sie na chwilę po ciasteczka ryżowe. Ciasteczko nie zostaje pokazane, co tym bardziej pobudza wyobraźnię. O razu chce się coś upiec. Nie lubię tradycyjnych Mochi, no chyba ze z lodami z matchy w środku. Chociaż, może nie jadłam dobrych ( i tu myśl zaświtała w małej głowie). Tymczasem postanowiłam poszukać innych ciastek ryżowych. I oto z rana, przy dźwiękach Japońskich wokalistek z lat siedemdziesiątych, upiekłam. Smaczne, twardawe, mało słodkie. Dość specyficzne za sprawą ryżowej mąki. Bezglutenowe.Ciastka ryżowo-orzechowe z daktylami
-szklanka mąki z brązowego ryżu
-szklanka mielonych orzechów (u mnie laskowe)
-2 łyżki masła lub oleju
-1/4 szklanki miodu lub syropu klonowego (u mnie syrop z agawy i syrop z daktyli z Omanu)
-1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
-szczypta soli
-1 jajko, roztrzepane
- garść posiekanych daktyli (inwencja własna)
Wszystkie składniki wymieszać na gładką, klejącą masę. Zawinąć w folię i wstawić na kilka godzin do lodówki. Z zimnego ciasta formować kulki i układać na wyłożonej papierem blasze. Lekko rozpłaszczyć widelcem, ewentualnie posypać brązowych cukrem. Piec w temperaturze 165-175 st. C przez 10-12 minut. Studzić na kratce.
Poza tym było nudno. Słodkie tosty z czarną porzeczką i morelowym dżemem, ach te prezenty. Wczorajszy makaron z sosem.
Niedzielne wieczory to też tradycyjny wypiek chleba. Dzis Hamelmanowy Semolina bread. Tym razem na drożdżach. Zakwasowy byl tutaj.
J.Hamelman
To chleb robiony na krótko dojrzewającym zaczynie zwanym sponge. Dodatkową cechą tego przepisu jest to, że cale drożdże wędrują do zaczynu i do ciasta właściwego już ich się nie dodaje. Można upiec z podanych składników chlebowe paluszki jak tutaj. Ja zrobiłam bochenek, jak zwykle z 1/2 porcji.
Sponge
-96g semoliny (mąki z pszenicy durum)
-96g mąki pszennej chlebowej (chwilowo orkiszowej typ 700)
-135g wody
-6g świeżych droższy
-9 g cukru
Wszystkie składniki zaczynu mieszamy. Wyjdzie nam dość luźne ciasto. Odstawiamy na 75 minut, aby dojrzało, w temperaturze 25-27 st. C. Dojrzały zaczyn, to taki który usrósł i właśnie od środka zaczyna opadać.
Ciasto właściwe:
-zaczyn (sponge)
-144g semoliny
-144g mąki pszennej chlebowej (orkiszowej 700)
-162g wody
-9g soli
-24g oliwy z oliwek
Wszystkie składniki wrzucamy do miski, mieszamy, na jednolite ciasto. Dodatek mąki orkiszowej sprawia, ze ciasto może wymagać mniej wody niż w przepisie oryginalnym. Wyrabiamy przez 4-5 minut. Gluten ma być dobrze rozwinięty, a temperatura ciasta powinna wynieść 24-25 st. C. Formujemy kulę i odstawiamy w misce przykrytej wilgotną ściereczką do wyrastania na 1 i 1/2 godziny. Po 45 minutach składamy ciasto tj. rozplaszczamy, składamy na trzy, przekręcamy o 90 st. i ponownie składamy na trzy.
Wyciągamy, formujemy kulę i odstawiamy, aby odpoczęło na 10-20 minut. Po tym czasie formujemy ostateczne bochenki: okrągłe lub owalne. Wkładamy do koszykow złączeniem w gorę i odstawiamy do wyrastania na 75 minut w temperaturze 24 st.C
Piekarnik nagrzewamy do 240 st.C
Wykładamy bochenek na wysypaną semoliną łopatę. Ewentualnie posypujemy sezamem, nacinamy według uznania. Pieczemy z parą, okolo 35-40 minut. Gdy chleb nabierze koloru, uchylamy leciutko piekarnik, aby dopiekł się w suchej atmosferze.
Studzimy na kratce.
Tak sobie pomyślałam, że to jednak wyzwanie ponad tydzień. Łatwo rozpocząć akcję, ale potem trudniej sprostać.
OdpowiedzUsuńTobie droga narzeczono udaje się wyśmienicie i smakowicie!
P.S. Intrygują mnie te japońskie wokalistki z lat 70-ych;)
Jasne, że trzymamy z Tobą!:-)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Twoich zapasów, aż się zastanawiam co byłoby z moimi..
ps. te złośliwe komputery to chyba jakaś week-endowa zmowa.
Jak tak sobie czytam Twoje wpisy to mam wrażenie że moje szafki kuchenne są niesamowicie biedne :)
OdpowiedzUsuńWiesz naprawdę gratuluję Wam zapału o wytrwałości. Z całego serca. To wspaniała akcja.
Wiesz co jeśli mogę Wam jakiś drobiazg podesłać, jeśli czegoś Wam będzie brakowało to pisz śmiało dobrze?
Buziaki Gospodrano :*
Czyli słodzisz dzisiaj Felicji ;)
OdpowiedzUsuńMówisz o tej wystawie? ---> http://www.iwp.com.pl/projekty_wystawy_wa
Wczoraj w metrze mi się w oko rzuciło, zwłaszcza to, że wstęp wolny, a wiadomo - to ulubiona cena ;))
Jak zwykle u Narzeczonej czekają na mnie ciasteczka i kultowe rowery, po prostu raj :)
OdpowiedzUsuńjuż się nie mogę doczekac tych Waszych rarytasów
OdpowiedzUsuńa na dzisiaj wybieram ciasteczka
Narzeczona droga, trzymam z Wami! Ryzowe ciasteczka, hmm - zachecajace :-)
OdpowiedzUsuńAlez Wy macie zapasy orzechow, migdalow, daktyli... Powodzenia!
Wow, czyli do końca lutego - to trzymam kciuki ;) I dzięki za cynk o wystawie + kolejny chleb Mistrza.
OdpowiedzUsuńJejkuu... To duże te Wasze zapasy muszą być, Narzeczono, że tyle jesteście w stanie na nich przeżyć i przejeść - w dodatku smacznie i ciekawie. Trzymam kciuki! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ha,
OdpowiedzUsuńPowiem Wam, że drugi tydzień niesie już pewne zmiany w nastroju. Gospodarna pojechala dziś do nocnej pracy, więc ja zostałem na stanowisku, więc ja wybierałem i gotowałem. Oczywiście tylko dla siebie. No i kiedy rano powiedziałem jej co zamierzam zrobić (a było to niewiele więcej niż pewna wersja jajecznicy ze szczypiorkiem) odparła smutnym głosem: I pewnie zużyjesz dwa jajka.
Piękne ciasteczka i piękny chlebuś!:)
OdpowiedzUsuńPatrycjo: te wokalistki nie wiem skąd mam, ale szukałam na You Tube i nie znalazłam. Są odjazdowe, mają słodkie głosiki.
OdpowiedzUsuńAtria: te zapasy, czuję się zażenowana, ale my naprawdę nie gromadzimy. chyba mało jemy po prostu.
Pola, nic nam nie trzeba narazie;-)
Oko: słodzę, a co!
Fela: do usług;-) A rower był git.
Basia: Fakt z orzechy włoskie mamy własne, a reszta: on wciąga bakalie jak odkurzacz. Więc i kupuje.
Zaytoon, Asiejauśmiecham się
elKoemnda: spokój!
Majana: ciasteczka nieco dziwne. czuję, że te zachwyty na oryginalniej stronie były od bezglutenowców. Oni się zachwycają, biedacy nawet takimi dziwami.Z wynalazków wole ciastka z cieciorki.
Ho ho, to zapowiada się ciekawiej niż drewienko, jęczmień i gips, niedługo będziemy świadkami Wielkiej Bitwy O Ostatnie Jajko U Narzeczonych :)
OdpowiedzUsuńFelicjo - stawiamy zakłady? Troszkę hazardziku nie zaszkodzi ;)))
OdpowiedzUsuńZakład o to, kto wygra Bitwę? Ja mogę się założyć, że jajko z pewnością przegra :)
OdpowiedzUsuńEjno! Oszukujesz! Ja miałam pisać o jajcu ;)P
OdpowiedzUsuńOko, Fela: piękna zabawa. Tak cudzym kosztem.A człowiek tu się głowi. To problemy wagi najwyższej: czy jajko czy kura.
OdpowiedzUsuńPatrzcie, drugi tydzień oszczędności a Narzeczeni obok jajek mają jeszcze kurę do dyspozycji ;)
OdpowiedzUsuńPo prawdzie to kaczkę! Bez jednej ćwierci.
OdpowiedzUsuńGospodarno a czy dało by się jakoś zamienić jajko na np śmietanę albo coś innego bo po za glutenem to u kumpeli jajka odpadają ??
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że można zwiększyć rzeczywiście tłuszcz i wodę. Nawet nie śmietana wystarczy olei i woda. Niektórzy dają jeszcze mielone siemię. Ciasta z rozmarynem i koryntkami są bez jajka, a mąkę pszenną można zastąpić w nich bezglutenową tj mieszanka ryżowych i innych. I tamte są lepsze ;-)
OdpowiedzUsuńChleb wygląda smakowicie, ale to chleb z GLUTENEM. :( Mąka z semoliny czyli z pszenicy durum... Myślę, ze ten przepis przypadkowo znalazł się w kategorii bezglutenowych.
OdpowiedzUsuń