Jadę na rowerze przez moje miasto, obijam się na wybojach, skaczę przez krawężniki. I mimo to się się zachwycam. Mieszkam tu prawie całe swoje życie i nadal zdarza mi się trafić gdzieś pierwszy raz. Przystaję zauroczona tajemniczą uliczką. Białe domki kryte starą, pełną nierówności dachówką. Wyobrażam sobie mieszkańców. Urzędnika na emeryturze i siwą nauczycielkę pobliskiego liceum dla dziewcząt. Zaglądam do sklepiku za rogiem. Przysiadam na skwerku. Czytam ogłoszenia na słupie. Podziwiam lokalne inicjatywy. Kolorowe, nieśmiałe. Kibicuję im. Krzywię nos na widok nowych osiedli. Wyciągam się na trawie w parku i obserwuję parkowych kajakarzy. Mijam tłum pod centrum handlowym, nieodmiennie zdziwiona, czemu idzie tam w taki piękny dzień. Wracam do domu wraz z biciem dzwonów mojego kościoła. Na sałatkę. Nieznudzone caprese. I paluszki chlebowe. Pokrzywione, delikatne. Jak moje miasto. Dziękuję, że mogę się nim cieszyć.
Paluszki chlebowe z sezamem
Proporcje na 24 sztuki
z "Bread" J. Hamelmana piekł On
Ciasto:Proporcje na 24 sztuki
z "Bread" J. Hamelmana piekł On
-500 g mąki pszennej chlebowej
-280 g wody
-30 g oliwy z oliwek
-15 g słodu jęczmiennego
-9 g soli
-13 g świeżych drożdży
-sezam do posypania
Wszystkie składniki (oprócz sezamu) wrzucił do miski, mieszał około 3 minuty, aż wszytkie składniki się połaczyły. A następnie wyrabiał przez 5-6 minut, aż ciasto osiągnęło temp. 24-25 st. C. Odstawił do wyrastania na 1 godzinę. Po tym czasie podzielił ciasto na 24 równe części, każda po około 35 g. Pozostawił kawałki ciasta na oprószonej mąką stolnicy, by odpoczęły przez kwadrans. Przykrył je folią. Każdy kawałek ciasta formował w wałeczek długości około 30 cm. Na koniec rolował każdy na wilgotnej ściereczce i obtoczył go w sezamie. Ułożył je na blasze. Piekł w temp. 195 st. C przez 20 minut. Powinny być złociste i dość suche w środku. Podobno można je przechowywac w pudełku przez 5 dni. Nasze tyle nie doczekały ;-)
Oczywiście chodzę i ja czasen z tłumem do CH;-)
Fajne te paluszki :) A z daleka myślałam, że to szparagi :D
OdpowiedzUsuńa, nie mówiłam ,że mogę piec z mistrzem J. Hamelmanem dzięki innym blogowiczom
OdpowiedzUsuńszparagi? są chyba trochę mniejsze :p
OdpowiedzUsuńale wyglądają naprawdę apetycznie, w sam raz na śniadanko...
Nawet nie pomyślałam o szparagach, może dlatego, że ja zajadałam się głownie zielonymi.
OdpowiedzUsuńMargot: a inni blogowicze, cieszą się że mogą piec z tobą. Ale pomyśl co będzie jak zabraknie prądu? Kupuj Hamelmana! Albo rób notatki!