Wiem, zdjęcie jak psia kupa. Zanim westchniesz przeczytaj. To naprawdę tak wygląda, to naprawdę jest jadalne. Ba pyszne.
Zanim zjemy zeszłoroczne orzechy, na naszym zaprzyjaźnionym drzewie pojawią już duże zielone owoce. Najlepsze są takie, które pod zieloną łupką nie wykształciły twardej skorupki. Czerwcowe. Kiedyś interesowała się nimi tylko sąsiadka. Jej mąż robił z nich orzechówkę. Starowinka pochowała już dawno swego pana, a sama rzadko wychodzi na taras. Teraz moja kolej. Wszak natura ma zbieracza. Choć nalewki nie dla mnie, raduje się na samą myśl o zielonych orzechach i pierwszych tegorocznych konfiturach.
Na razie wybieram z płóciennej siatki stare okazy, podziwiam zaprzyjaźnione drzewo. I czekam. Nie chcę przeoczyć odpowiedniego momentu. Na południu to już tuż tuż. W centrum poczekajcie jeszcze ze dwa tygodnie, a pod koniec miesiąca rozejrzyjcie się za nimi nad morzem.
Na razie wybieram z płóciennej siatki stare okazy, podziwiam zaprzyjaźnione drzewo. I czekam. Nie chcę przeoczyć odpowiedniego momentu. Na południu to już tuż tuż. W centrum poczekajcie jeszcze ze dwa tygodnie, a pod koniec miesiąca rozejrzyjcie się za nimi nad morzem.
Konfitura z zielonego orzecha włoskiego nie zachęca swoim wyglądem. Owoce są czarne i pomarszczone. Trudny to orzech do zgryzienia, choć wcale nie twardy. Jeśli wrażliwi jesteście na takie widoki, zamknijcie oczy. Pozwólcie się ponieść piernikow0-orzechowej nucie. Takie orzechy bliższe są kandyzowanym owocom, niż klasycznej konfiturze. Wystarczą za każdy słodycz. Ale gdyby wam było mało, możecie dodać je do ciastek lub innych wypieków. A nawet zrobić muffiny, tak koniecznie muffiny*. A zdjęcia orzechów są gorsze niż psiego jedzenia, co nie? ;-)
Konfitura z zielonych orzechów
-1kg bardzo młodych zielonych orzechów włoskich
-1,5 kg cukru
-ew.kawałek cynamonu
-2 goździki
Orzechy należy umyć i nakłuć gęsto wykałaczką, następnie zalać zimną wodą i odstawić na 3 dni. Woda trzeba zmieniać w tym czasie kilkukrotnie. Na trzeci dzień gotujemy na małym ogniu, tak długo, aż staną się miękkie (zapomniałam ile mi to zajęło). Odcedzamy. W drugim garnku gotujemy 2 szklanki wody z cukrem i przyprawami. Gdy cukier się rozpuści odszumowujemy, studzimy. Zalewamy syropem orzechy i odstawiamy na 3 dni. Wyciągamy orzechy z syropu, a syrop doprowadzamy do wrzenia. Gorącym zalewamy orzechy i odstawiamy na 12 godzin. Następnego dnia smażymy 3-krotnie po 5 minut, za każdym razem studzimy. Odszumowujemy. Przekładamy ostudzone do wyparzonych słoiczków i zamykamy.
Muffiny z kandyzowanymi orzechami
-200g mąki
-2 łyżeczki proszku do pieczenia
-szczypta sody i soli
-50g cukru trzcinowego
-szczypta gałki muszkatołowej
-szczypta pieprzu
-1 łyżeczka cynamonu
-150 ml maślanki
-60g roztopionego masła
-100g siekanych orzechów włoskich
-100g konfitury z zielonych orzechów, drobno krojonej
W jednej misce mieszamy mąki, proszki, przyprawy i orzechy oraz konfiturę.W drugiej pozostałe składniki. Łączymy niedbale mieszamy. Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C. Ciastem napełniamy formę do muffinów wyłożoną papilotkami i pieczemy 20 minut
-2 łyżeczki proszku do pieczenia
-szczypta sody i soli
-50g cukru trzcinowego
-szczypta gałki muszkatołowej
-szczypta pieprzu
-1 łyżeczka cynamonu
-150 ml maślanki
-60g roztopionego masła
-100g siekanych orzechów włoskich
-100g konfitury z zielonych orzechów, drobno krojonej
W jednej misce mieszamy mąki, proszki, przyprawy i orzechy oraz konfiturę.W drugiej pozostałe składniki. Łączymy niedbale mieszamy. Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C. Ciastem napełniamy formę do muffinów wyłożoną papilotkami i pieczemy 20 minut
*Nie wiem dlaczego, ale we wszystkich dyskusjach krytykujących blogi kulinarne czepiają się muffinów ( i zdjęć jak psiego jedzenia). A czepcie się rzepa!
Genialne. Nie sądziłam, że orzechy można wykorzystać do czegokolwiek zanim osiągną ostateczne stadium dojrzałości ;-)
OdpowiedzUsuńO nalewce z zielonych orzechow to i owszem ..slyszalam ,ale o konfiturze ..Nie!!genialny pomysl no i z tego co piszesz super smak...
OdpowiedzUsuńWiesz co...? Chylę czoło...:) Przed genialnością przepisu, przed czasem który poświęciłaś i przed tym o co tam niektórzy się czepiają... Pozdrawiam Cię mocno Narzeczono i obiecuję sobie, że jeśli tylko dam rade być w tym czasie u mamy( a jeszcze tego nie wiem...), zajmę się naszym drzewkiem orzechowym:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o konfiturze orzechowej ale zaczynam strasznie tego żałować i obiecuję dorwac się do naszego orzecha:)
OdpowiedzUsuńKasia, one nawet tak zle nie wygladaja :D A wiesz, ze mam tez kilka z tamtego roku? I zastanawialam sie czy zamiescic przepisu i doszlam do wniosku, ze nie sa tak pyszne ja kpysznymi mi sie wydawaly (za to znajoma pozarla caly sloj i mowi ze boskie! a dla niej robilam, bo byl to jej smak dziecinstwa - morawski smak)... Przepis jest w Kuchni Polskiej - potrawy regionalne jako smakolyk z Malopolski, a ja z Malopolski ale nigdy o nich nie slyszalam... Zdradzisz skad je Kasiu znasz , tak w ramach badan etnograficznych :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńPS. JAk mowisz, ze pyszne, to moze jea cos popsulam i powinnam powtorzyc probe?
nalewkę robiłam, ale tam nie trzeba było nakłuwać każdego orzecha!
OdpowiedzUsuńi to gęsto?!
ło matko!
Eeee ja wiem, wystarczy trochę poszperać w książkach. Miło mi, że Wam się podoba.
OdpowiedzUsuńBasia: Muszę cię rozczarować, nie stoi za tym żadna rodzina. Ot znalezisko z książki, a że było dziwne musieliśmy wypróbować.
Jswm: w nakłuwaniu cała przyjemność.
no nie jak psia kupa to nie :D
OdpowiedzUsuńJa tez je zrobiłam , słoiczek i już leży 2 lata bo się boje to otworzyć :D
ale teraz zrobię te bardzo niemodne(bo nie wiem o co chodzi z tymi mufinkami?) twoje mufinki , które wyglądają pysznie
O zielonych orzechach jeszcze nie słyszłam. Ale wygląda swietnie!
OdpowiedzUsuńzadziwiające są smaki, które tworzysz.
OdpowiedzUsuństwarzasz niesamowite wyroby.
OdpowiedzUsuńinspirujące.
Hej! Wspaniała strona, cudne fotki. Zawsze jak czytam robię się głodna. Ja w sprawie sambusek. Mieszkam w kraju gdzie sprzedawane są na każdym rogu. Nigdzie nie widziałam pieczonych. Zawsze smażone w głębokim oleju. Ciasto rozwałkowuje się na cieniutkie arkusze, tnie w podłużne paski, i składa kilkakrotnie w trójkąty. Są bardzo pyszne i chrupiące. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMargot uff. A wiesz ja nie wiem czy niemodne, raczej nic innego krytykantom nie przychodzi do głowy. A dobry muffin nie jest zły i poręczny jaki.
OdpowiedzUsuńNiesamowite wyroby, ale to brzmi.
Sobotnie uśmiechy dla was
Olu, ja nie znam ich w oryginale, a przepis z książki. CHętnie przyjme taki oryginalny przepis;-)
No nie powiem, faktycznie nie wyglada on zachecajaco, ten zielony orzech, ale czy niektore rzeczy, ktore jemy wygladaja? Ja mam na dzialce orzecha i zawsze tak obrasta w okolo chwastami, ze nie chce mi sie w tych chaszczach potem szukac dojrzalych orzechow i spozytkowanie zielonych poki mozna sie do nich dostac to byloby cos.
OdpowiedzUsuńNiezwykle interesująca notka! Nie miałam pojęcia, że tak można postąpić z orzechami, jestem bardzo ciekawa jak by wypadła taka orzechówka-nalewka :)
OdpowiedzUsuńMoje się już moczą, tak jak w zeszłym roku o tej porze i jak dla mnie są wspaniałym dodatkiem do świeżego domowego kromala:) Przesadzasz deczko z tym nieapetycznym wyglądem bo przecież rodzynka w powiększeniu wcale nie wygląda lepiej a jak przyjrzeć się gruszkom, to dopiero wyobraźnia szaleje ;D
OdpowiedzUsuńU mnie gotowanie do miękkości zajmuje jakieś 40 minut...
Te muffiny to na pewno bez jajka?
OdpowiedzUsuń