Wiem, zdjęcie jak psia kupa. Zanim westchniesz przeczytaj. To naprawdę tak wygląda, to naprawdę jest jadalne. Ba pyszne.
Na razie wybieram z płóciennej siatki stare okazy, podziwiam zaprzyjaźnione drzewo. I czekam. Nie chcę przeoczyć odpowiedniego momentu. Na południu to już tuż tuż. W centrum poczekajcie jeszcze ze dwa tygodnie, a pod koniec miesiąca rozejrzyjcie się za nimi nad morzem.
Konfitura z zielonego orzecha włoskiego nie zachęca swoim wyglądem. Owoce są czarne i pomarszczone. Trudny to orzech do zgryzienia, choć wcale nie twardy. Jeśli wrażliwi jesteście na takie widoki, zamknijcie oczy. Pozwólcie się ponieść piernikow0-orzechowej nucie. Takie orzechy bliższe są kandyzowanym owocom, niż klasycznej konfiturze. Wystarczą za każdy słodycz. Ale gdyby wam było mało, możecie dodać je do ciastek lub innych wypieków. A nawet zrobić muffiny, tak koniecznie muffiny*. A zdjęcia orzechów są gorsze niż psiego jedzenia, co nie? ;-)
Konfitura z zielonych orzechów
-1kg bardzo młodych zielonych orzechów włoskich
-1,5 kg cukru
-ew.kawałek cynamonu
-2 goździki
Orzechy należy umyć i nakłuć gęsto wykałaczką, następnie zalać zimną wodą i odstawić na 3 dni. Woda trzeba zmieniać w tym czasie kilkukrotnie. Na trzeci dzień gotujemy na małym ogniu, tak długo, aż staną się miękkie (zapomniałam ile mi to zajęło). Odcedzamy. W drugim garnku gotujemy 2 szklanki wody z cukrem i przyprawami. Gdy cukier się rozpuści odszumowujemy, studzimy. Zalewamy syropem orzechy i odstawiamy na 3 dni. Wyciągamy orzechy z syropu, a syrop doprowadzamy do wrzenia. Gorącym zalewamy orzechy i odstawiamy na 12 godzin. Następnego dnia smażymy 3-krotnie po 5 minut, za każdym razem studzimy. Odszumowujemy. Przekładamy ostudzone do wyparzonych słoiczków i zamykamy.
-200g mąki
-2 łyżeczki proszku do pieczenia
-szczypta sody i soli
-50g cukru trzcinowego
-szczypta gałki muszkatołowej
-szczypta pieprzu
-1 łyżeczka cynamonu
-150 ml maślanki
-60g roztopionego masła
-100g siekanych orzechów włoskich
-100g konfitury z zielonych orzechów, drobno krojonej
W jednej misce mieszamy mąki, proszki, przyprawy i orzechy oraz konfiturę.W drugiej pozostałe składniki. Łączymy niedbale mieszamy. Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C. Ciastem napełniamy formę do muffinów wyłożoną papilotkami i pieczemy 20 minut
-2 łyżeczki proszku do pieczenia
-szczypta sody i soli
-50g cukru trzcinowego
-szczypta gałki muszkatołowej
-szczypta pieprzu
-1 łyżeczka cynamonu
-150 ml maślanki
-60g roztopionego masła
-100g siekanych orzechów włoskich
-100g konfitury z zielonych orzechów, drobno krojonej
W jednej misce mieszamy mąki, proszki, przyprawy i orzechy oraz konfiturę.W drugiej pozostałe składniki. Łączymy niedbale mieszamy. Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C. Ciastem napełniamy formę do muffinów wyłożoną papilotkami i pieczemy 20 minut
*Nie wiem dlaczego, ale we wszystkich dyskusjach krytykujących blogi kulinarne czepiają się muffinów ( i zdjęć jak psiego jedzenia). A czepcie się rzepa!
Genialne. Nie sądziłam, że orzechy można wykorzystać do czegokolwiek zanim osiągną ostateczne stadium dojrzałości ;-)
OdpowiedzUsuńO nalewce z zielonych orzechow to i owszem ..slyszalam ,ale o konfiturze ..Nie!!genialny pomysl no i z tego co piszesz super smak...
OdpowiedzUsuńWiesz co...? Chylę czoło...:) Przed genialnością przepisu, przed czasem który poświęciłaś i przed tym o co tam niektórzy się czepiają... Pozdrawiam Cię mocno Narzeczono i obiecuję sobie, że jeśli tylko dam rade być w tym czasie u mamy( a jeszcze tego nie wiem...), zajmę się naszym drzewkiem orzechowym:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o konfiturze orzechowej ale zaczynam strasznie tego żałować i obiecuję dorwac się do naszego orzecha:)
OdpowiedzUsuńKasia, one nawet tak zle nie wygladaja :D A wiesz, ze mam tez kilka z tamtego roku? I zastanawialam sie czy zamiescic przepisu i doszlam do wniosku, ze nie sa tak pyszne ja kpysznymi mi sie wydawaly (za to znajoma pozarla caly sloj i mowi ze boskie! a dla niej robilam, bo byl to jej smak dziecinstwa - morawski smak)... Przepis jest w Kuchni Polskiej - potrawy regionalne jako smakolyk z Malopolski, a ja z Malopolski ale nigdy o nich nie slyszalam... Zdradzisz skad je Kasiu znasz , tak w ramach badan etnograficznych :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńPS. JAk mowisz, ze pyszne, to moze jea cos popsulam i powinnam powtorzyc probe?
nalewkę robiłam, ale tam nie trzeba było nakłuwać każdego orzecha!
OdpowiedzUsuńi to gęsto?!
ło matko!
Eeee ja wiem, wystarczy trochę poszperać w książkach. Miło mi, że Wam się podoba.
OdpowiedzUsuńBasia: Muszę cię rozczarować, nie stoi za tym żadna rodzina. Ot znalezisko z książki, a że było dziwne musieliśmy wypróbować.
Jswm: w nakłuwaniu cała przyjemność.
no nie jak psia kupa to nie :D
OdpowiedzUsuńJa tez je zrobiłam , słoiczek i już leży 2 lata bo się boje to otworzyć :D
ale teraz zrobię te bardzo niemodne(bo nie wiem o co chodzi z tymi mufinkami?) twoje mufinki , które wyglądają pysznie
O zielonych orzechach jeszcze nie słyszłam. Ale wygląda swietnie!
OdpowiedzUsuńzadziwiające są smaki, które tworzysz.
OdpowiedzUsuństwarzasz niesamowite wyroby.
OdpowiedzUsuńinspirujące.
Hej! Wspaniała strona, cudne fotki. Zawsze jak czytam robię się głodna. Ja w sprawie sambusek. Mieszkam w kraju gdzie sprzedawane są na każdym rogu. Nigdzie nie widziałam pieczonych. Zawsze smażone w głębokim oleju. Ciasto rozwałkowuje się na cieniutkie arkusze, tnie w podłużne paski, i składa kilkakrotnie w trójkąty. Są bardzo pyszne i chrupiące. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMargot uff. A wiesz ja nie wiem czy niemodne, raczej nic innego krytykantom nie przychodzi do głowy. A dobry muffin nie jest zły i poręczny jaki.
OdpowiedzUsuńNiesamowite wyroby, ale to brzmi.
Sobotnie uśmiechy dla was
Olu, ja nie znam ich w oryginale, a przepis z książki. CHętnie przyjme taki oryginalny przepis;-)
No nie powiem, faktycznie nie wyglada on zachecajaco, ten zielony orzech, ale czy niektore rzeczy, ktore jemy wygladaja? Ja mam na dzialce orzecha i zawsze tak obrasta w okolo chwastami, ze nie chce mi sie w tych chaszczach potem szukac dojrzalych orzechow i spozytkowanie zielonych poki mozna sie do nich dostac to byloby cos.
OdpowiedzUsuńNiezwykle interesująca notka! Nie miałam pojęcia, że tak można postąpić z orzechami, jestem bardzo ciekawa jak by wypadła taka orzechówka-nalewka :)
OdpowiedzUsuńMoje się już moczą, tak jak w zeszłym roku o tej porze i jak dla mnie są wspaniałym dodatkiem do świeżego domowego kromala:) Przesadzasz deczko z tym nieapetycznym wyglądem bo przecież rodzynka w powiększeniu wcale nie wygląda lepiej a jak przyjrzeć się gruszkom, to dopiero wyobraźnia szaleje ;D
OdpowiedzUsuńU mnie gotowanie do miękkości zajmuje jakieś 40 minut...
Te muffiny to na pewno bez jajka?
OdpowiedzUsuń