To co, że jutro idę do pracy, on wyjechał, a zresztą i tak nie lubi robić kawy, gazetę mam tylko z zeszłego tygodnia, a bułki upiekłam wczoraj wieczorem. Są za to pyszne, orkiszowe. A po przekrojeniu poprzecinane delikatnymi sezamowymi smużkami.
Trochę pokombinowałam w przepisie z ostatniej WP:
Mąkę pszenną zastąpiłam orkiszową chlebową. Zmniejszyłam ilość drożdży o około 2/3. Moje ciasto dojrzewało 2 godziny i składałam je w połowie. Rozwałkowane płaty ciasta posypałam prażonym sezamem roztartym z łyżką cukru. Pozwoliłam im wyrastać godzinę i proszę oto są. Piekłam z polowy porcji i mam sześć bułek o rozmiarze w sam raz.
Do tego domowa konfitura z gorzkich pomarańczy i limonkowo-imbirowy krem. Przepis na bułeczki bez kombinacji znajdziecie tutaj.
Mąkę pszenną zastąpiłam orkiszową chlebową. Zmniejszyłam ilość drożdży o około 2/3. Moje ciasto dojrzewało 2 godziny i składałam je w połowie. Rozwałkowane płaty ciasta posypałam prażonym sezamem roztartym z łyżką cukru. Pozwoliłam im wyrastać godzinę i proszę oto są. Piekłam z polowy porcji i mam sześć bułek o rozmiarze w sam raz.
Śniadanie do łóżka to to, co Ptasie lubią :) To co, że najczęściej robię je ja (ale za to ktoś robi mi kawę, więc coś za coś). Z bułkami i ja pokombinowałam, ale wyszły pyszne i już ich nie ma. A to białe w słoiczku to jogurt czy ser?
OdpowiedzUsuńmarzy mi się od dłuższego czasu taka taca- mogłabym leniwie zjadać śniadanko w łóżku;) ech..szkoda że weekend trwa tylko dwa dni. jak dla mnie powinno być na odwrót- 2 dni robocze a reszta wolna;D
OdpowiedzUsuńpyszne te bułeczki;)
Kasiu ,jak ja lubię takie śniadania!Ze świeżo zaparzoną kawą i gazetą.A z tymi bułeczkami to już niebo w łózku!
OdpowiedzUsuńŚwietne te bułeczki:) W sam raz na śniadanko sobotnie. Uwielbiam soboty, bardziej niż niedziele :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Ciekawy pomysł z tą mąką orkiszową . Bułeczki wyglądają wspaniale.
OdpowiedzUsuńKombinatortko, bardzo smakowicie pokombinowałaś :) Ja chyba w przyszłą sobotę wpadnę do Ciebie na śniadanko :)
OdpowiedzUsuńBuziak na dobry weekend :*
Ptasia, eee zwykły serek, nawet nie własnej roboty.
OdpowiedzUsuńPanna Malwina: taca home made przez moich stolarzy, uwielbiam ją.
Amber, no zwłaszcza że jutro do pracy.
Pozdrowienia dla wszystkich.
Tili: W przyszłą to ja w Krakowie ;-)
Śniadań w łóżku nie jadam, to chyba jeszcze nie ten czas. Myślę jednak, że i przy stole, w towarzystwie innych nieco dodatków, takie bułeczki smakowałyby wybornie. :)
OdpowiedzUsuńAleż Pani miała pyszne śniadanie! Jak dobrze, że jutro niedziela i też mogę sobie podobne zamówić:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jak ja bym chciała, żeby gazeciarze na rowerach wrócili. W piekarniku dochodziłyby bułki, w ekspresie kawa, a na trawniku najświeższa prasa. Chyba muszę się przenieść do amerykańskiego filmu.
OdpowiedzUsuńcudne bułeczki na śniadanie!
OdpowiedzUsuńbardzo lubie pieczywo z orkiszowa maka,wprawdzie je kupuje,ale i tak jest pycha....
OdpowiedzUsuńTwoje buleczki wygladaja wspaniale :)chcialabym moc wprosic sie na tak pyszne sniadanko :)
Pozdrawiam :)
A ja od lat ma dylemat czy wole sobote (bo jeszcze po niej jest niedziela) czy moze jednak niedziele i sniadania z jajkiem? :-)
OdpowiedzUsuńZ taka bulka to pewnie bym wolala sobote :D
Usciski Kasiu!
Oliwka: wszystko przed Tobą ;-)
OdpowiedzUsuńAnno-Mario: A ja w niedzielę całą do rana pracowałam ;-(
Lo: Hmmm dałaś mi do myślenia. Może rozkręcimy biznes???
Atino ;-)
Gosiu: to niezwykle proste bułki. A orkisz podobny w obróbce do pszenicy ( w końcu to pszenica)
Basia: Ja jednak sobote, a jajko to sobie moge zrobić i w poniedziałek.
I w poniedzialek a czemu nie? Ale IMO w poniedzialek smakuje o niebo gorzej niz w sobote :)
OdpowiedzUsuńZaraz wywalą mnie z pracy- nie potrafię przestać czytać Twojego bloga....
OdpowiedzUsuńA w sumie- niech wywalają, będzie czas na gotowanie tych wszystkich pyszności.
Pozdrawiam
Pisze sie na takie sniadanie do lozka! :)
OdpowiedzUsuńU mnie tez byly buleczki, i tez po czesci orkiszowe, choc nie tak malowniczo zwijane jak Twoje; sliczne sa Narzeczono!
Pozdrawiam serdezcnie!
śliczne te bułeczki, tak zawodowo zwinięte :)
OdpowiedzUsuńJa jestem raczej fanką sobót, zwłaszcza popołudniu. Niedziela zawsze jest za krótka i już w porze obiadu przypomina mi się, że jutro idę do pracy. Poranne świeże bułeczki za to mogłabym jeść codziennie (jestem przekonana, że to wyłącznie perspektywa jakiegokolwiek śniadania powoduje, że w ogóle rano wstaję). Tylko żeby ktoś je dla mnie zrobił, no, w ostateczności nawet skoczył po nie do piekarni...
OdpowiedzUsuńKasiu czy ja mogę sobie zamówić taką kawę z pianką u Ciebie?
OdpowiedzUsuń:)
Bułkę mogę przynieść ze sobą :)
:*
Do zobaczenia!
Trafiłam tu przez Wysokie obcasy, wzruszająco-pięknego bloga masz i wiesz co, takiego zwyczajnego. Może źle sie wyraziłam. Chodzi o prostotę myśli. -:)
OdpowiedzUsuń