Mus mleczny z limonkowo-imbirowym curdem
inspiracja Food&Friends oraz Seasonal Preserves
Curd jest kwaskowy i wyrazisty, a mus słodko-mdławo z ostrą nutą pieprzu. Połączenie doskonałe. Nawet On nie miał żadnych ale... Podałam z czekoladowymi łyżkami, przy czym czekoladę do łyżek zaprawiłam alkoholem i sporą ilością suszonego imbiru. Samą czekoladą rozpuszczałam w kąpieli wodnej. Spiralki- różyczki robiłam z tej samej czekolady. Wylałam ją na blachę i rozsmarowałam 2-3 mm warstwą. Potem nożem do masła zdrapywałam, a ponieważ nie była stwardniała ładnie zwijała się w różyczki.
Mus mleczny na 4 spore porcje:
-300ml śmietany kremówki
-spora szczypta pieprzu czarnego
-50g mleka w proszku
-100ml mleka
-50g cukru
-8-10g żelatyny
Lime and ginger curd
Proporcje na 3 słoiczki, do deseru wystarcza jeden. Jeśli chcecie uzyskać zielony deser to nie pasteryzujcie słoików. W sumie jajka są poddane obróbce cieplnej podczas gotowania na parze. Chyba że macie obawy jak ja. Proponowałabym też dodać nieco imbiru do cukru, bo podczas gotowania imbirowa nuta zbyt łagodnieje.
-6 limonek
-250g cukru
-50g świeżego imbiru
-4 jajka
100g masła
-300ml śmietany kremówki
-spora szczypta pieprzu czarnego
-50g mleka w proszku
-100ml mleka
-50g cukru
-8-10g żelatyny
Mleko zagotować z mlekiem w proszku i pieprzem. Do gorącego dodać cukier i namoczoną w kilku łyżkach ziemnej wody żelatynę. Mieszać, aż się rozpuści. Wystudzić. Śmietanę ubić na sztywno i połączyć z mlekiem. Przelać do pucharków lub słoiczków i wstawić do lodówki.
Proporcje na 3 słoiczki, do deseru wystarcza jeden. Jeśli chcecie uzyskać zielony deser to nie pasteryzujcie słoików. W sumie jajka są poddane obróbce cieplnej podczas gotowania na parze. Chyba że macie obawy jak ja. Proponowałabym też dodać nieco imbiru do cukru, bo podczas gotowania imbirowa nuta zbyt łagodnieje.
-6 limonek
-250g cukru
-50g świeżego imbiru
-4 jajka
100g masła
Ocieramy do miseczki skórkę ze wszystkich limonek. Sok wyciskamy do innej miseczki. Imbir trzemy na tarce do miseczki z sokiem. Skórkę wrzucamy do blendera wraz z cukrem i tak długo miksujemy, aż mieszanina stanie się zielona. Połowę cukru wrzucamy do miski, którą postawimy nad garnkiem z gotującą wodą. Woda nie może dotykać do miski. W miski z cukrem dodajemy soki, jajka i masła. Cały czas mieszając gotujemy na parze, kiedy całość będzie jednolita gotujemy jeszcze 15 minut. Dodajemy pozostały cukier i przekładamy po wypasteryzowanych słoiczków.
A skoro już jesteśmy przy curds:

Passionfruits curd
Seasonal preserves
Pyszny krem z maracui, który z kolei jest zielony, choć miał wyjść żółto-pomarańczowy. Wyobrażam go sobie jako dodatek do musu z nutą kokosa. Łyżeczki obowiązkowo rumowe. Proporcje na 2 słoiczki 300ml.
-10 owoców maracui
-sok z 1 cytryny
-200g cukru
-125g masła
-4 jajka
Do miski wydrążamy zawartość maracui. Wrzucamy pozostałe składniki i ustawiamy nad garnkiem z gotującą się wodą. cały czas mieszając, gotujemy około 20 minut. Masa powinna być jednolita i dość gęsta. Przekładamy do słoiczków jak poprzednio.
A skoro już jesteśmy przy curds:
Passionfruits curd
Seasonal preserves
Pyszny krem z maracui, który z kolei jest zielony, choć miał wyjść żółto-pomarańczowy. Wyobrażam go sobie jako dodatek do musu z nutą kokosa. Łyżeczki obowiązkowo rumowe. Proporcje na 2 słoiczki 300ml.
-10 owoców maracui
-sok z 1 cytryny
-200g cukru
-125g masła
-4 jajka
Do miski wydrążamy zawartość maracui. Wrzucamy pozostałe składniki i ustawiamy nad garnkiem z gotującą się wodą. cały czas mieszając, gotujemy około 20 minut. Masa powinna być jednolita i dość gęsta. Przekładamy do słoiczków jak poprzednio.
Nie pomogę chyba tylko wprowadzę więcej zamieszania - w języku polskim (i kuchni) też istnieje coś takiego jak ser jabłkowy i to właśnie taki blok? marmolada? ale serem się nazywa ;)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak to nazwać, ale wiem za to, że ogromnie mi się podoba ten deser i wiele bym dała za jeden słoiczek, koniecznie z czekoladową łyżeczką:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
bardzo smakowicie wygląda :)
OdpowiedzUsuńTo musi być pyszne. :) Jestem pod wrażeniem, no i wygląda bardzo wiosennie.
OdpowiedzUsuńJa tam curdy nazywam kremami i już :)
OdpowiedzUsuńTen krem z marakui mi się podoba i te czekoladowe łyżeczki i ten mus i krem z limonek ... no wszystko mi się podoba :) Ale ja lubię takie desery :)
Buziak kochana i już się nie mogę doczekać soboty :*
Olga: no toś mi namieszała? I powiem że nie słyszałam o serze jabłkowym!
OdpowiedzUsuńAniu: Toż to prościzna taki deser.
Tili: I czy nie sądzisz, że to świadczy o ubóstwie naszego języka kulinarnego? ;-)
A łyżeczki ostatnio szczerze mnie zafascynowały, wciągnęły rzec można.
ile tu pyszności i smakołyków! zakochałam się w każdym po kolei i we wszystkich na raz:)
OdpowiedzUsuńa czekoladowa łyżeczka mistrz!
No nie! Natychmiast gadaj, skąd masz marakuję!
OdpowiedzUsuńA poza tym: w Ani z Zielonego w PL tłumaczeniu były sery owocowe :), ale mam wrażenie, że tam ogólnie były niezłe kwiatki lingwistyczno-spożywcze. To trochę jak w "Jajo i ja" gdzie cały czas w tym USA bliny jedli na śniadanie :) Mnie całkiem pasuje zostawienie oryginału, a w nawiasie "masło/masełko" w przypadku curd, ew. - krem.
Wygląda boski, brzmi bosko, połączenie niesamowicie zachęcające;)Tylko chwycić za łyżeczkę:))
OdpowiedzUsuńToż to znęcanie się.
OdpowiedzUsuńZakopana po uszy w kodeksach nie mam siły ani czasu na przygotowywanie takich wspaniałości.
przez Ciebie mam ślinotok i wielki głód:)
całuję Cię, moja ulubiona Właścicielko :)
Cudownie wygląda ten deser.
OdpowiedzUsuńEeee Korniku Mistrz nie mistrz, foremka.
OdpowiedzUsuńPtasiu: z makro. Droga i nie znów taka świetna.
Izka: i nawet dało się nią jeść.
Peggy: ja ci pomóc? Przywieźć zapasy?
W tym momencie dysponuje tylko domowym makaronem i sosem z achovies.
Haniu-Kasiu ;-)
Sama też ostatnimi czasy zaczęłam zastanawiać się nad nazewnictwem. Polskim, angielskim... Niektóre słowa są tak dziwne. No ale, cóż... Nie ma wyboru, trzeba zaakceptować. ;)
OdpowiedzUsuńA deser oraz curdy podobają mi się przeogromnie! Jestem pewna, że smakują wybornie.
Pozdrawiam!
Pyszności!
OdpowiedzUsuńSzczególnie marakujowy! Jak tylko dopadnę owoca, to zrobię :)
A ja choć żem slawistka to już dawno przestałam się przejmować tłumaczeniem wszystkiego na j. polski. Lepszy chyba brak tłumaczenia niż kwiatki w stylu sos jajeczny (custard), które już gdzieś widziałam..
OdpowiedzUsuńA serki owocowe jak najbardziej w polskim występują - znalazłam niedawno w Kucharzu krakowskim przepisy na serek jabłkowy i z pigwy - w sumie taka mocno wysuszona marmolada, jak masz ochotę to podeślę przepis :)
Pozdrowienia :)
Ech, tak się pomądrzyłam i zapomniałam napisać że ten słoiczek z marakują to mi się będzie chyba dziś śnił :))) I czekoladowa łyżeczka :)
OdpowiedzUsuńZaytoon ja akceptuję, jedynie mi smutno na ubóstwo kulinarnej polszczyzny, a może kuchni?
OdpowiedzUsuńMoniko: wymądrzanie mile widziane. A tymi serami owocowymi muszę się zainteresować w sezonie owocowym.Ja bym chciała mieć jedynie polskie odpowiedniki, też nie tłumaczę nawet i wzdryguję się na koszmarki translatorskie.
super przepis, tak po prostu! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja spytam,gdzie mozna dostac takie cudne sloiczki z pierwszych fotek(te z deserem) cudne sa
OdpowiedzUsuńChrupko, Chrupku? To klasyczne niemieckie weki. Jakiś czas temu w ramach vintage chyba były w tchibo.
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAA ZROBIŁAM!!! Pyszne , zupełnie inne.REWELACJA. Dziękuję.
OdpowiedzUsuń