wtorek, 1 marca 2011

Kokosanki czyli jedyne makaroniki na jakie mnie stać.


Kokosanki były jednymi z moich ulubionych ciastek w dzieciństwie. Sprzedawane na białych styropianowych tackach nie były ani tanie, ani łatwe do zdobycia. Tym bardziej wydawały się egzotyczne. W nowej Polsce, wiórki leżały już na sklepowych półkach, ale przechodziłam koło nich obojętnie. Szalałam za bouty. Na studiach przeżyłam krótki romans z kokosanką. Przed każdym wspólnym uczeniem, trzaskałyśmy z koleżanką Anią blachę kokosanek. Na naszych studiach dużo było tego wspólnego uczenia, szybko osiągnęłyśmy wprawę. Tamte studenckie ciasteczka piekłyśmy na sztywnej pianie z białek. Były kruche i twardawe. Dobre, ale cały czas marzyłam o tych wilgotnych, lekko ciągnących z dzieciństwa. Studia minęły, zapomniałam o kokosankach. Przypomniał mi o nich mój Szkutnik. Kiedy pierwszy raz zabrał mnie nad swoje morze, jeszcze na stacji ścisnął mnie mocno za rękę i patrząc głęboko w oczy wyszeptał: Kupię ci kokosanek. Gdańskie kokosanki były większe od moich. Dobre, ciągnące, ale szybko wyczułam chemiczne dodatki. Wiem, wiem to nie to co kiedyś, ale chciałem żebyś spróbowała. Mimo to przez pewien czas kupowałam sobie jedną tuż po wyjściu z pociągu. Może chciałam poczuć klimat tamtej romantycznej chwili. On, morze, to spojrzenie i kokosanka. Może nie były takie złe. A może cały czas główkowałam jak zrobić by się ciągnęły.
Temperatura? Proporcje? Okazało się to tyleż zaskakujące, co proste. Zobaczcie sami. A i jeszcze jedno. One nazywają się makaroniki! Jedyne makaroniki, które wychodzą mi zawsze i bez stresu. Jeszcze jeden sposób na nadmiar białek na przykład po smażeniu pączków.

Do pieczenia zaprosiłam Polę, która zastanawiała się wykorzystać nadmiar pijanych wiórków. Moje co prawda są całkiem trzeźwe. A Poli? Upiekła i zamilkła ;-)

Kokosowe makaroniki
Chewy coconut macaroon
Michel Suas
Zrobiłam z dwóch porcji

-93g wiórków kokosowych
-100g cukru
-57g białka


Wszystkie składniki mieszamy w garnku i podgrzewamy do 55 st. C.
Łyżką wykładamy na blaszkę kupki "ciasta".
Pieczemy 15 minut w 160-165 st C ( u mnie zwykle 155) na jasno złoty kolor.

Studzimy i ewentualnie spody zamaczamy w roztopionej czekoladzie. Mlecznej dla efektu bouty. Patrzymy mu głęboko w oczy Zrobiłam ci kokosanek. Nadmiar wynosimy do pracy.

41 komentarzy:

  1. Poli wstawi Kochana wstawi! Poli obiecuje i przeprasza za spóźnienie, ale jak zaczęła pakować graty tak wieczór ją zastał :(
    Już nie mogę potrzebuję pomocy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może takie makaroniki by mi wyszły, bo ani makaroniki, ani bezy w życiu mi się nie udały.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne! Nie omieszkam sprobowac :)

    OdpowiedzUsuń
  4. na takie makaroniki to i mnie stac. cudne są.

    OdpowiedzUsuń
  5. dziś zrobię! w lodówce mam białka z 10 jajek!

    OdpowiedzUsuń
  6. Polka:rozgrzeszona.Pakuj!
    Nobleva:z pewnością to nie może nie wyjść

    Asieja:staćsta.dziś kupiłam kilo wiórów za 12 u Azjaty.

    Nina:z 10 białek to hhmmm z kilograma płatków: furaa kokosanek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie proste, a wyglądają tak cudownie.

    OdpowiedzUsuń
  8. a gdzie kupiłaś 1kg wiórek u Azjaty? sprzedaj adres

    OdpowiedzUsuń
  9. o jakie fajne i te spody czekoladowe urocze

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciągnące, mówisz? I pysznie wilgotne? Wspaniała sprawa. Na takie makaroniki, to nawet ja bym się odważyła. ;))

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj tak, tez pamietam czasy ukochanych kokosanek! A teraz stwierdzam, ze strasznie dawno juz takowych nie jadlam! Ciekawe, czy nadal beda mialy 'tamten' smak ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kokosanki mnie też kiedyś urzekły.A te jeżeli są ciągnące to dla mnie! Częstuję się ,o.k?

    OdpowiedzUsuń
  13. Proszę się częstować miałam dużo białek.

    Nino za halą Gwardii, to ta za Halą Mirowską.

    OdpowiedzUsuń
  14. nawet wiem gdzie jest ten sklep, dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  15. dobra kokosanka nie jest zła! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. "On, morze i kokosanki" - rozczuliłaś mnie ;) A tak, takie przepisy na białka to mi się przydadzą, bo co tam z 10 - ja mam zamrożone co najmniej z 20.
    A ze sklepem azjatyckim mnie nie denerwuj ;/ Wieś jednak czasem MA złe strony.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jaki piękny opis... :)
    Może i mi takie makaroniki wyjdą? Te z dodatkiem mielonych migdałów mnie nie lubią, uparły się, żeby nigdy nie wyjść :(

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja też zawsze bardzo lubiłam w kokosankach tę wilgoć ale byłam święcie przekonana że potrzebne jest do tego masło a tu taka miła niespodzianka :-). Pomysł ze spodem czekoladowym świetny :-).

    OdpowiedzUsuń
  19. wspaniale sa !! uwielbiam kokosanki :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam kokosanki! Moje też wiążą się ze wspomnieniami, takimi dziecięcymi , z wypraw z mamą:)
    Mój brat zawsze chciał eklerki, a ja kokosanki:)
    Do dziś je uwielbiam.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  21. O, a ja umiem makaroniki, ale też zupełnie inne niż te francuskie, z takiego starego przepisu Makarewiczowej, też dobre :)

    A kokosanki to chyba jedna z niewielu rzeczy z wiórkami jakie lubię, kokos to jednak wolę świeży.. Czyli mówisz że te takie jak należy? To chyba zapisuje!

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kasia, tym "Nadmiar wynosimy do pracy" to mnei rozwalailas :D

    Czyli co hjest tajemnica - dlaczego sie ciagna? Nie pamietam przedpotopowego przepisu Mamy (tak, jedyny sposob na zutylizowanie bialek orocz bezy:), temperatura, proporcje?

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  23. o, kurcze! też bym chciała tyle wiórków za tak niewiele złotówek!

    a mnie jeszcze zaciekawiło gdzie były te pyszne gdańskie kokosanki..? we Wrzeszczu?

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ptasia:nie można mieć wszystkiego mówią.Ja na przykład udowadniam teraz że droga jest drogą.

    Mihrunnisa:ja też myślałam że jest jakiś trik.

    Monika:Makarewiczowa to moja ulubiona przedwojenna pamiątka. Choć przyznaje że jej przepisy na chleb sa mało precyzyjne, za to pierniczki norymberskie choć ciasto w konstystencji betonu niezłe.

    Basia:może są i inne tajemnice, ale ten sposób prosty.
    A ty co robisz z nadmiarem?

    OdpowiedzUsuń
  26. Kasia, ja ich wieki nei robilam, nawet nei mam przepisu pod reka, ale jak Twoje sa miekkie to z tych licznych bialkow co zostaja z drozdzowego i kruchego kiedys strzele :-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ostatnio udało mi się kupić takie kokosanki na czekoladowym spodzie w sklepie. Mężczyzna był wniebowzięty. Tym bardziej cieszę się, że znalazłam u Ciebie ten apetyczny przepis :).
    Nadmiar wynoszony do pracy to u mnie norma. Co osiem par rozanielonych oczu to nie jedna, prawda? ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Się zaczytałam w kokosankowej historii :)
    W taki sposób jeszcze nie robiłam kokosanek, ale myślę, że to zapewne będzie też smak i moich młodszych lat.

    OdpowiedzUsuń
  29. Mam pytanie o te białka - nie mam wagi kuchennej, więc jestem ciekawa z ilu jajek te białka żeby wyszło 57g.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  30. Mam pytanie o te białka - nie mam wagi kuchennej, więc jestem ciekawa z ilu jajek te białka żeby wyszło 57g.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  31. Anonimowy miło się przedstawić.
    W zależności od wagi jajka.Jeśli jajko około 50g to białko przyjmujemy 30.A więc dwa.Białko niewiele się w gęstości różni od wody, a więc zobacz sobie w mililitrach. 60 ml białka będzie ok.

    OdpowiedzUsuń
  32. Dziękuję za odpowiedź, wspaniały przepis. Pozdrawiam - Ania.

    OdpowiedzUsuń
  33. hehe, ja też piekę dokładnie takie same "makaroniki". Laduree pewnie by się obraził ;-)

    OdpowiedzUsuń
  34. Chyba coś jest w kokosankach i ludziach wody. już widzę wzrok mojego żeglarza, kiedy upiekę mu te kokosanki.

    OdpowiedzUsuń
  35. Kasieńko, ależ takich kokosanek nigdy nie ma w nadmiarze :) Wiesz ja też pałam miłością do kokosanek i to taką, że muszę sobie zabraniać ich pieczenie, bo jeszcze ciepłe zjadam z blachy na wyścigi z S :D

    OdpowiedzUsuń
  36. No takie "babcine" te przepisy - grastkę tego, na dno dzieży tego.. :) Ma to swój urok :)

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  37. No ładnie... to już wiem JAKIE kokosanki mnie ominęły... Następnym razem nie wyjdę bez nich...

    OdpowiedzUsuń
  38. ja mam inny sposób na ciągnące i miękkie w środku kokosanki, ale to już nie będzie idealny sposób na wykorzystanie zgromadzonych białek.

    200g wiórek
    2 jajka
    około 100g drobnego cukru.. zależy jakie lubimy
    opcjonalnie wanilia

    białka na sztywną pianę, do tego cukier, ew. wanilia, delikatnie wmieszać żółtka i na końcu wiórki.

    im więcej wiórków tym mniej się rozlewają, a po kilku eksperymentach zauważymy, że można nawet formować kulki.

    OdpowiedzUsuń
  39. Lo:a to twój żeglarz? Bo kojarzyłam go z ekstremalną jazdą na rowerze.

    Łasuch: nie musi wiedzieć.

    Zgibek: umrę z wyrzutów sumienia. Musze trenować śmiałość w realu.

    Coala: na razie mam dość kokosanek ( Tili: tak można mieć dość), ale następnym razem pomyśle. W sumie lubię przepisy z całymi jajkami.

    Monika: moja babcia nie była taka egzotyczna, wiórki bój się Boga.

    OdpowiedzUsuń
  40. Kasiu, pewnie masz dość, bo się nie podzieliłaś :-P
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  41. Zgibek: skąd wiedziałeś? Chcesz bym zapadła się pod ziemię ze wstydu?

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin