Nie cierpię przekładania urodzin. Pojawiłam się na świecie w najbardziej zaspany dzień roku i moje urodziny zawsze obchodzone są na doczepkę, z opóźnieniem lub pomiędzy ziewnięciami. I proszę, co robię? Sama przekładam urodziny swojego bloga.
A więc Kruchy ma dwa lata. A właściwie miał, drugiego listopada. I kto by pomyślał?
To był kulinarnie bardzo udany rok. Upiekliśmy dużo ponad sto chlebów. Chociaż Narzeczony nadal wnosi oczy ku Niebu: Czy ty musisz popełniać takie błędy? Czemu pieczesz jakieś dziwa zamiast przerobić porządnie jeden rozdział z książki?
Poznałam kilka świetnych, kuchenne zakręconych kobiet. Zjadłam mnóstwo nieziemskich potraw. Zatopiłam się w wielu kulinarnych tomiskach. I wiecie co? Nadal mam wielki apetyt na gotowanie!
A dziś z okazji urodzin banalnie. Domowa szarlotka Mamy Ewy. Po prawdzie nie jest to oryginalny przepis mamy. U nas w rodzinie wszyscy wszystko robią na oko. Nie ma zapisków, tajemnych zeszytów z przepisami, szeptanych na ucho receptur. Robimy według uznania. Sama przez długi czas tak gotowałam. Fascynację książkami kulinarnymi przeżywam dopiero od niedawna. Na początku drwiłam sobie ze skrupulatnego Narzeczonego i jego wielogodzinnych przygotowań do obiadu. Teraz doceniam wierność oryginałowi. Szukałam po książkach przepisu na szarlotkę bliską tej Mamy Ewy. I tak znalazłam jedną z pierwszych swoich kulinarnych książek. Pamiętam jak czekałam, kiedy wreszcie trafi do księgarń, zresztą jak na wszystkie książki tej autorki. Łasuch kulinarny Małgorzaty Musierowicz był moją ulubioną lekturą. Przy byle okazji namiętnie trzaskałam Murzynka Gabrysi i po raz enty czytałam o miłosnych rozterkach czterech różnowłosych sióstr i długonogiej Anieli.
A oto szarlotka. Nie będę Was przekonywać, że jest najlepsza, jest po prostu moja. Też pewnie taką macie. Na przykład: Mama Ania kroi jabłka i nie trze na wierzch ciasta- powiedział On - no i ja wolę mniej cynamonu. Ale teraz Ty pieczesz dla mnie szarlotki, więc pewnie za kilka lat ta będzie moja ulubiona.To był kulinarnie bardzo udany rok. Upiekliśmy dużo ponad sto chlebów. Chociaż Narzeczony nadal wnosi oczy ku Niebu: Czy ty musisz popełniać takie błędy? Czemu pieczesz jakieś dziwa zamiast przerobić porządnie jeden rozdział z książki?
Poznałam kilka świetnych, kuchenne zakręconych kobiet. Zjadłam mnóstwo nieziemskich potraw. Zatopiłam się w wielu kulinarnych tomiskach. I wiecie co? Nadal mam wielki apetyt na gotowanie!
A dziś z okazji urodzin banalnie. Domowa szarlotka Mamy Ewy. Po prawdzie nie jest to oryginalny przepis mamy. U nas w rodzinie wszyscy wszystko robią na oko. Nie ma zapisków, tajemnych zeszytów z przepisami, szeptanych na ucho receptur. Robimy według uznania. Sama przez długi czas tak gotowałam. Fascynację książkami kulinarnymi przeżywam dopiero od niedawna. Na początku drwiłam sobie ze skrupulatnego Narzeczonego i jego wielogodzinnych przygotowań do obiadu. Teraz doceniam wierność oryginałowi. Szukałam po książkach przepisu na szarlotkę bliską tej Mamy Ewy. I tak znalazłam jedną z pierwszych swoich kulinarnych książek. Pamiętam jak czekałam, kiedy wreszcie trafi do księgarń, zresztą jak na wszystkie książki tej autorki. Łasuch kulinarny Małgorzaty Musierowicz był moją ulubioną lekturą. Przy byle okazji namiętnie trzaskałam Murzynka Gabrysi i po raz enty czytałam o miłosnych rozterkach czterech różnowłosych sióstr i długonogiej Anieli.
Szarlotka Mamy Ewy/Mamy Borejko
proporcje na małą kwadratową lub prostokątną blaszkę
ciasto:
-250g mąki
-100g masła
-2-8 łyżki śmietany 18%
-żółtko
-1 łyżka cukru
-1 łyżeczka wanilii
-1 łyżeczka proszku do pieczenia
-1-2 łyżeczki soku z cytryny
nadzienie:
-4 jabłka renety
-1 łyżka masła
-2 łyżki cukru trzcinowego
-skórka z pomarańczy odrobina
cynamon według uznania
Wszystkie składniki wrzucamy do miski i wyrabiamy jednolite ciasto. Można zrobić przy pomocy miksera. Połową ciasta wyklejamy wyłożoną pergaminem formę. Druga połową wkładamy do zamrażalnika.
Jabłka obieramy, ścieramy na grubej tarce. Dusimy w garnku z masłem i cukrem. Doprawiamy cynamonem i skórką. Studzimy. Chłodne jabłka wykładamy na ciasto. Na wierzch ścieramy drugą część ciasta. Pieczemy 40 minut w temp. 185-190 st. C. Podajemy posypane cukrem pudrem z odrobiną wanilii.
Wszystkiego najlepszego blogowego ;*
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia dla Kruchego i Ciebie Kasiu:-)!
OdpowiedzUsuńNo to bloguj dalej! "Łasucha..." polubiłam bardzo - do dziś piekę piernik i pierniczki z przepisu Musierowicz, a czasami i drożdżowe albo makowiec :)
OdpowiedzUsuń.....ale zlecialo!! wszystkiego najlepszego na drugie urodzinki bloga i nadal wielu wspanialosci :)
OdpowiedzUsuńSzarlotka przepysznie sie prezentuje,porwe kawalatek i juz znikam....
Pozdrawiam cieplutko :)
Najlepsze życzenia dla bloga i jego Autorki! Smacznego ;-)
OdpowiedzUsuńJeszcze więcej kulinarnych niesamowitości!:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego:)
sto lat, sto lat!
OdpowiedzUsuńcudna szarlotka.
uwieńczenie urodzinowej imprezy ;]
Kochana Dwulatko! Rośnij dalej tak smakowicie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Zatem wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego Narzeczono! Niech Ci sie dlugo jeszcze i owocnie bloguje :)
OdpowiedzUsuńA szarlotki wszystkie sa pyszne! ;)
Pozdrawiam!
Wszystkiego naj, naj! dla Narzeczonego również wszak wspiera Cię dzielnie nieprawdaż? :-))
OdpowiedzUsuń100 LAT!!! ale gdzie są świeczki???
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam :)
Niesłabnącej ochoty na pisanie! A mnie się wydaje, że pisałaś od zawsze, nawet się zdziwiłam, że to tylko dwa lata :))
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj naj :D Zacięcia do pisania, gotowania i dużego kłębka we(ł)ny!
OdpowiedzUsuńA z szarlotkami...z szarlotkami jest tak, że każdy ma swoją. I u każdego smakuje inaczej...
Wszystkiego najlepszego na kolejne lata:)
OdpowiedzUsuńSamych pozytywnych blogowych i kulinarnych doświadczeń - na kolejny, a potem i kolejny i jeszcze jeden rok :)
OdpowiedzUsuńa Łasucha też znam i lubię... :)
Gratulacje i życzę mnóstwa udanych wypieków, pięknych aromatów i miłych chwil spędzonych w kuchni , a potem oczywiście przy stole. :)
OdpowiedzUsuńChoć niedaleko pada jabłko od jabłoni - jak mówią - Twoja szarlotka o niebo w gębie lepsza
OdpowiedzUsuńniż mamy Ewy.
Czuję ten zapach...
i życzę
100 X 100 X 100 NOWYCH WYPIEKÓW, POTRAW, DAŃ!
i dużo więcej niż 100 oryginalnych opowiadań, historii i historyjek!
A przede wszystkim odkrywania nowych smaków!!!
Kolejnych pysznych lat i zachwycających chlebów, Narzeczono! :*
OdpowiedzUsuńa Dwulatek!!! Dwulatki są przesympatyczne , kochaniutkie ,ale uparte strasznie ,nawet jak chcą powiedzieć tak mówią nie :P
OdpowiedzUsuńTo życzę sto lat
p.s tez mam tą książkę i piekę z niej np piernik
wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Twojego Dwulatka!:)
OdpowiedzUsuńSto lat., sto lat niech żyje żyje nam!!!!!!
OdpowiedzUsuńbuziaki wielkie
M.
Przyłączam się do życzeń :-) Szarlotka Borejków wygląda nieziemsko!
OdpowiedzUsuńBo i Borejkowie, i szarlotka są najlepsi na jesień :)
OdpowiedzUsuńWyszstkiego dobrego, mnóstwa kulinarnych odkryć, smakowitych wpisów i pysznych kęsów :)
piękny to był rok, pyszny
OdpowiedzUsuńja się zachwycam Twoimi chlebami
i innymi smacznymi kąskami
Najlepsze życzenia droga Narzeczono. Wielu pomysłów, inspiracji i cudownych chlebów. A sobie życzę, żebyś miała czas tym wszystkim się podzielić.
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia dla Ciebie i bloga! :)
OdpowiedzUsuńSzarlotka wygląda pysznie !
Najlepsze życzenia dla Ciebie, gratuluję rocznicy :) a szarlotka wygląda obłędnie :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia! Gratuluje rocznicy - dwa latka to piękny wiek :) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSpoznione Sto Lat dla Kruchego! Pozdrawiam GN :-)
OdpowiedzUsuńO!!! To niech się upiecze i ugotuje. I niech nie będzie krucho z produktami.
OdpowiedzUsuńI do następnego! :) (zlotu też :))