poniedziałek, 28 czerwca 2010

Tarta z botwinką i blog tygodnia.

Lato przyszło niespodzianie. Bezszelestnie tak, że prawie go nie widać. Za oknem wietrznie. Słońce ściga się z chmurami. Kwieciste sukienki smutno wyglądają z szafy. Powoli tracą nadzieję na upalny czas. Sandały wciągane na przekór, zimno przynoszą paluszkom. Za to zioła na niby balkonie zachłystują się wilgocią i rosną jak szalone. Nie nadążam z obrywaniem czubków. Warzywa na straganie coraz większe. Młode? Już nie takie młode fasole, cukinie, kalafiory krzyczą do mnie z plastikowych skrzynek. Muszą poczekać. Chwytam szybko buraki za dorodną nać. Niedługo już jej nie będzie. Robię drożdżową tartę z botwinką. Kolejną. Całkiem inną. I marzę o prawdziwym lecie.
A dziś wyszło prawdziwe słońce, więc zapraszam Was nieśmiało na blog tygodnia, którym jest mój Kruchy Spód.

Tarta z botwinką, oliwkami, orzeszkami piniowymi i rodzynkami
inspiracja z tej książki

To przepis będący połączeniem moich dwóch kulinarnych miłości tart i ciasta drożdżowego. W oryginale z jakimś innym zielskiem nierosnącym w kraju nad Wisłą. Pomyślałam, czemu by nie spróbować z botwinką. Inna propozycja na tartę z botwinką tu. Proporcje na jedno duże ciasto około 25cm średnicy. Ja robiłam z połowy porcji

Ciasto:
-250g mąki
-1/2 paczuszki suszonych drożdży lub 9-10g drożdży świeżych
-1 łyżeczka cukru
-50g miękkiego masła
-100ml wody
-1 łyżeczka pieprzu i soli
-ew. jajko

Nadzienie:
-500g posiekanej botwinki
-100g czarnych oliwek bez pestek
-70g małych rodzynek
-70g orzeszków pinii
-1 łyżka kaparów
-1 ząbek czosnku
-3 łyżki posiekanej natki pietruszki
-oliwa
-sól, pieprz


W misce rozpuszczamy drożdże i cukier w 100ml letniej wody. Zostawiamy na 10 minut, w tym czasie powinno się spienić. Dodajemy mąkę, przyprawy i masło. Zagniatamy gładkie i elastyczne ciasto. Wyrabiamy przez 7-10 minut. Odstawiamy przykryte wilgotną ściereczką na godzinę.

Gdy ciasto wyrasta przygotowujemy farsz. W rondlu rozgrzewamy 4 łyżki oliwy, wrzucamy posiekany czosnek i gdy zacznie pachnieć botwinkę. Smażymy, aż zmięknie, a cały płyn wyparuje. Dodajemy oliwki, kapary, rodzynki, piniole i natkę. Doprawiamy. Chwilę dusimy. Zdejmujemy z ognia i studzimy.

Wyrośnięte ciasto chwilę wyrabiamy. Dzielimy na pół. Formę do tarty smarujemy masłem. Rozwałkowujemy obie części ciasta. Jedną wylepiamy formę i brzegi. Na ciasto wykładamy ostudzone nadzienie i przykrywamy drugą połową ciasta. Zlepiamy brzegi obu części. Nakłuwamy widelcem. Odstawiamy do wyrastania na 30-40 minut.

Nagrzewamy piekarnik do 200 st. C. Ciasto przed piezeniem smarujemy jajkiem i pieczemy przez 45 minut.

26 komentarzy:

  1. Jaka piękna tarta! Musi być przepyszna, takie smakowite zdjęcia,mniam:)
    Lecę czytać :)
    A wiesz, u mnie gorąco, upał, u Ciebie tez na pewno będzie słoneczko.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tarta bardzo apetyczna. Przeczytałam, bardzo fajnie się czytało. Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawe nadzienie, fajne polaczenie smakow :) musi byc pysznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aptycznie! Bardzo apetycznie! Przeczytałam i wiem, że to właściwy blog na blog tygodnia :) Gratuluję !

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję bloga tygodnia, przeczytałem, świetny pomysł z tą restauracją, gdzie będą pracować ludzie z kłopotami psychicznymi.
    Ze zdrowiem OK, jedynie stresy
    w korporacji. To może ja na zmywak
    i od PR. Znajomy muzyk z gitarą też się pisze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ładnie wygląda, ale ja tak lubię zupę z botwinki, że szkoda by mi było tego do tarty, która nie wiem, czy by mi smakowała. ;]

    Gratuluję bloga tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Majanko: a i u mnie w końcy niczego sobie.

    Nobleva: to się cieszę.

    Marto: zaskakująco, ale całkiem to udane połączenie. Próbowałam też z mieszanką szczaw-szpinak.

    Szarlotku:Dziękuję

    Olciaky: ;-)

    Ryszard, Ryszard i co ja mam powiedzieć. Może receptę?

    OdpowiedzUsuń
  8. Dwie... i dla muzyka oraz po kawałku tarty.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasiu gratuluje serdecznie , baardzo sie milo czytalo:D
    Tarta drozdzowa+ciekawe nadzienie, brzmi pysznie:)
    A u mnie deszcz na przemian z goracym, dusznym powietrzem, jutro ma byc tylko goraco:) I mam zamiar zalozyc sukienke. Usciski!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluję Pani blogu tygodnia.
    A może książka kucharska teraz?
    Te Pani historyjki są interesujące.

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie się czytało wywiad z Tobą. Odniosłam tylko wrażenie, że jesteś za skromna! Blog jest cudowny, przepisy rewelacyjne, a zdjęcia smakowite:) Pzdr Aniado

    OdpowiedzUsuń
  12. Kasia, gratuluje wywiadu - wreszcie wiem skad sie wzial ten kruchy spod :-)

    Botwinka za mna lazi i to w wersji z kruchym wlasnie...

    OdpowiedzUsuń
  13. Gratuluje! A tarta wyglada mega pysznie. Dobrze, ze wysialam sobie botwinke na tarasie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Musi smakować znakomicie, botwinkę uwielbiam, ale z orzeszkami gorzej, nie mogę ich nigdzie dostać. Gratuluję bloga tygodnia! Z podziwem obserwuję i czytam Wasze wpisy o kolejnych bochenkach:)
    Pozdrawiam słonecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Patrycja ja też w falbany dziś przyodziana.
    Anonimowy: dziękuję. Choć mówisz jak moja mama.

    Dajda: A ja zupy botwinkowej właśnie nie cierpię, uuh


    Lepszysmak: Skromność? Pozory ;-)

    Basia: A widzisz to wyjaśniłam. To rób na kruchym, ja już trzy botwinkowe pokazywałam. I o dziwo żadnej szpinakowej

    Majka: I urosła? A duże skrzynki miałaś?

    Piegowata: orzeszki są w supermarketach Kresto ma nawet w ofercie. A u mnie i na targu są, w cenie zaporowej ale co zrobić. Chce się prowadzić bloga kulinarnego panie tego, to nie ma przebacz. Spodni nie kupię, a orzeszki będą.

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałam wywiad z zainteresowaniem i prawdziwą przyjemnością :) Tarta bardzo mi się podoba, tym bardziej, że podzielam Twoją miłość do ciasta drożdżowego :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam pytanie z innej beczki a zarazem ogromną prośbę czy mogłabys mi podac informacje na temat twojego kamienia do pieczenia chleba to znaczy jaki to rodzaj kamienia i jaka ma grubosc bo bardzo bym chciała taki sobie zamówic u kamieniarza:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Amatorko quinoa( czy wiesz że jest czarna i czerwona quinoa?) to miło.

    Anonimie (przdstaw się proszę) kamień to granit o jak najdrobniejszej strukturze, mógłby być też bazalt, ale chyba niedostępny komenrcyjnie. Grubość 11 mm, lepszy byłby grubszy gdzieś z 15, ale nie ma. 2 cm już jest za ciężki, przynjamniej na moje ramionka. Acha nasz pękł był po jakims czasie, nasza wina, różnica temperatur, ale to nie przeszkadza piec. Acha kamieniarze zwykle oporni w tych zam ówieniach, bo im się nie oþłaca. W stolicy zdzieraja po 100 zł, a pod częstohową wysyłkowo mieliśmy 2 za 75 wraz z przesyłką. Warto szukać.

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo dziekuję za informacje, od dłuzszego czasu rozgladam sie własnie za jakimś kamieniem ale te które sa w sprzedaży sa malutkie i jakos mnie nie przekonują.Gratuluję wyróżnienia jako blog miesiąca! Pozdrawiam miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kasieńko, gratuluje bloga tygodnia!!! Weszłam sobie jak zwykle na gazetę a tam TY:)-bardzo miło. Świetny wywiad. Jak widzisz zgodnie z sugestią postanowiłam rozwinać aktywność poza esemesową :) komentarz dotyczacy Twojego czekoladowego tortu czeka pod wywiadem. Niech żalują Ci którym nie dane było spróbować...Buziak.
    Aśka

    OdpowiedzUsuń
  21. To mi wygląda na absolutnie trwałe uzależnienie :)
    Gratuluje bloga. Zasłużył na wyróżnienie...

    OdpowiedzUsuń
  22. Gratuluje wywiadu! Milo sie go czyta :)
    A tarta bardzo oryginalna, tylko botwinki u mnie nadal brak :/

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Moniu do usług.
    Asieńko...
    Pinios, ale na odwyk nie idę. Nie idę i już.

    Bea: Serio? Zrób ze szpinakiem albo escarolą ( u nas nie ma ;-((

    OdpowiedzUsuń
  24. Trzeba miec szczescie, by ja dostac ;) A teraz jeszzce za wczesnie, wszyscy bardzo sie dziwia gdy pytam o botwinke na targu; dla nich buraki to dopiero na jesien przeciez ;))

    OdpowiedzUsuń
  25. Beo, kiedys pisałas że nie ma u was botwinki i tak sobie pomyśłama, mogłabys sobie w domu w skrzynkach zasadzić. Mysl ta stąd, że wyrosły mi pierwsze buraczane kiełki, to takie mikrusie botwinki w koncu. Jakby co podeslę nasiona, choć mają niekontrolowaną siłę kiełkowania ;-)

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin