wtorek, 6 kwietnia 2010

Herbatka u szkutnika. Prowiant dla żeglarza.

Jako dziecko nie lubiłam wiosny. Pogoda niepewna, do wakacji daleko, a kolejna Gwiazdka hen hen... Nie lubiłam pluchy, zimnych poranków i tych ciągle marznących stóp. Nie znałam szkutnika. Teraz na pierwsze promienie wiosennego słońca goni mnie i pcha. Nad morze. W tym roku zapakowałam drożdżowe babki, imbir na rozgrzanie, czerwony imbryk i dałam się powieźć na północ. I choć, za sprawą magii PKP, droga ta za każdym razem się wydłuża, nim się obejrzałam drzwi mojego wagonu otwierał szkutnik. W tajemniczym ogrodzie zastałam dużo niepewności. Zima zatrzymała się w pół kroku zostawiając po sobie pomarszczone owoce. Obok, niczym niezrażone zazieleniły się pączki. Usiadłam wśród dłut i strugów. Ogrzewana ogniem z zardzewiałej kozy popijałam pierwszą herbatę w szopie. Rozmyślałam. O letnich przetworach, średniowiecznych żeglarzach i wycieczkach rowerem wzdłuż skarpy. Marzyłam. O wyprawach łodzią w nieznane, śniadaniach w ogrodzie i wieczornym obserwowaniu jeży. Planowałam. Prowiant dla żeglarza. O długiej przydatności do spożycia.
Z podobnym problemem musiały borykać się kobiety już przed wiekami. W co wyposażyć swojego żeglarza, aby przed wiele miesięcy na wodzie nie umarł z głodu i się nie zatruł. Podobno Krzysztof Kolumb zwykł zabierać w podróż biscotti, dwukrotnie pieczone, twarde ciastka, które łatwo przechowywały na chwiejnych półkach w kajucie. Z kolei skandynawscy żeglarze upodobali sobie chrupkie pieczywo, które z czasem dało początek słynnej wasie.

Podwójnie czekoladowe biscotti
Michel Suas

Proporcje na jedną małą puszkę ciastek, około tuzina. Ten przepis to proporcje na 100g mąki czyli tak zwana baker's formula, gdzie kazdy skladnik jest wyrazony jako czesc procentowa maki, ktora przyjmuje sie jako sto procent. Wygodne! Można je mnożyć dowolnie. I nie trzeba przeliczać uncji na gramy....

-25g masła
-72 g cukru (u mnie demerary)
- 48g jajek (jedno średnie)
- 4 g ekstraktu z wanilii (1 łyżeczka)
- 100g mąki pszennej chlebowej
- 20g mielonych migdałów
- 14-15 g kakao
- 2,5 g proszku do pieczenia (1 łyżeczka)
- 1g soli
- 35g pokrojonej drobno czekolady (u mnie 99%)

Masło utrałam z cukrem na gładką masę. Stopniowo dodałam jajko i wanilię, dalej ucierając. Dodałam suche składniki (mąkę, proszek, sól, kakao). Wymieszała niezbyt dokładnie, dodałam kawałki czekolady i ponownie zamieszałam. Uformowałam z ciasta walec o średnicy około 5 cm. Następnie spłaszczyłam go na wysokość 2,5 cm. Piekłam w temperaturze 160 st. C (termoobieg) przez 35 minut. Ostudziłam. Całkiem wystudzone pokroiłam na plastry około 2-3 cm grubości. Ułożyłam na blasze. Włożyłam do piekarnika nagrzanego do 120 st. C i piekłam, aż były całkiem suche. Około 1 godzinę. Wystudziłam. Schowałam do puszki. szkutnik zjadł.

Wydaje mi się, że lepiej dodać słodszej czekolady np. 60% lub nawet deserowej.

Chrupki chleb z białej fasoli
Dan Lepard

-200g ugotowanej białej fasoli np. mały jaś (uprzednio namoczonej rzecz jasna), dobrze odsączonej
-200g mąki pszennej
-1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
-1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
-3/4 łyżeczki soli
-50g masła
-30g wody
-ew. płatki soli do posypania.

Przy pomocy melaksera robimy gładkie purée z fasoli. Mąkę, sól, proszek i sodę mieszamy w misce. Dodajemy masło i mieszamy opuszkami palców. Do pasty fasolowej dodajemy wodę, mieszamy i dodajemy suche składniki. Wyrabiamy gładkie ciasto.
Piekarnik nagrzewamy do 190 st. C. Ciasto wałkujemy na cienki prostokąt około 1/2 cm grubości. Przy pomocy radełka tniemy na prostokąty i układamy na blasze wyłożonej pergaminem. Każdy prostokąt smarujemy przez środek wodą i posypujemy płatkami soli.
Pieczemy 15-20 minut, aż będą złoto-brązowe na brzegach. Studzimy. Przechowujemy w puszce.

Na przyszłość dałabym mniej soli lub nie posypywała niczym po wierzchu.

11 komentarzy:

  1. Dzielna narzeczono, ten chrupki chleba wygląda świetnie! I dodatek fasoli - ciekawa rzecz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne te Twoje opowieści z podróży i nie podróży, wiatr pachnie, powietrze pachnie,aż się chce spacerów jak to czytam:)
    Te płaskie chlebki fajne są, one z dipami chyba by dobrze grały co?

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj wyruszyłabym w morze po tym wpisie. :) Przepisy cudne, an pewno skorzystam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mniam, mniam, mniam... Oj, zjadłoby się, a raczej pochrupało chleb, ciastka i motyle z tego mazurka jeszcze świątecznego. Wspomnienia wystarczą, są piękne i nietuczące. Wiosennie pozdrawiam Cię narzeczono marzycielko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Patrycjo, chleby to takie krakersy jakby.
    Ryszardzie, ty biegaj raczej, to i sobie coś przekąsić będziesz mógł.

    OdpowiedzUsuń
  6. wyobraziłam sobie żeglarzy z takimi słodkimi chrupiącymi ciastkami
    to musiał byc fajny widok :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż uśmiechnęłam się, jak przeczytałam Twój post - dobrze ma z Tobą Twój wąsaty nos :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepiękne zdjęcia. Ile tu nastroju i obietnicy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten z fasolą arcyciekawy. I wygląda przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzieki pewnej zlotowej uczestniczce uslyszalam o lodzi, zaniemowilam z wrazenia. Jest piekna, chcialoby sie umiec heblowac drewno, drewniana lodz to jest cos - jak i te krakesy - zapisuje Kasiu :-)

    Pozdrowienia dla L!

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin