Z podobnym problemem musiały borykać się kobiety już przed wiekami. W co wyposażyć swojego żeglarza, aby przed wiele miesięcy na wodzie nie umarł z głodu i się nie zatruł. Podobno Krzysztof Kolumb zwykł zabierać w podróż biscotti, dwukrotnie pieczone, twarde ciastka, które łatwo przechowywały na chwiejnych półkach w kajucie. Z kolei skandynawscy żeglarze upodobali sobie chrupkie pieczywo, które z czasem dało początek słynnej wasie.
Podwójnie czekoladowe biscotti
Michel Suas
Proporcje na jedną małą puszkę ciastek, około tuzina. Ten przepis to proporcje na 100g mąki czyli tak zwana baker's formula, gdzie kazdy skladnik jest wyrazony jako czesc procentowa maki, ktora przyjmuje sie jako sto procent. Wygodne! Można je mnożyć dowolnie. I nie trzeba przeliczać uncji na gramy....
-25g masła
-72 g cukru (u mnie demerary)
- 48g jajek (jedno średnie)
- 4 g ekstraktu z wanilii (1 łyżeczka)
- 100g mąki pszennej chlebowej
- 20g mielonych migdałów
- 14-15 g kakao
- 2,5 g proszku do pieczenia (1 łyżeczka)
- 1g soli
- 35g pokrojonej drobno czekolady (u mnie 99%)
Masło utrałam z cukrem na gładką masę. Stopniowo dodałam jajko i wanilię, dalej ucierając. Dodałam suche składniki (mąkę, proszek, sól, kakao). Wymieszała niezbyt dokładnie, dodałam kawałki czekolady i ponownie zamieszałam. Uformowałam z ciasta walec o średnicy około 5 cm. Następnie spłaszczyłam go na wysokość 2,5 cm. Piekłam w temperaturze 160 st. C (termoobieg) przez 35 minut. Ostudziłam. Całkiem wystudzone pokroiłam na plastry około 2-3 cm grubości. Ułożyłam na blasze. Włożyłam do piekarnika nagrzanego do 120 st. C i piekłam, aż były całkiem suche. Około 1 godzinę. Wystudziłam. Schowałam do puszki. szkutnik zjadł.
Wydaje mi się, że lepiej dodać słodszej czekolady np. 60% lub nawet deserowej.
Michel Suas
Proporcje na jedną małą puszkę ciastek, około tuzina. Ten przepis to proporcje na 100g mąki czyli tak zwana baker's formula, gdzie kazdy skladnik jest wyrazony jako czesc procentowa maki, ktora przyjmuje sie jako sto procent. Wygodne! Można je mnożyć dowolnie. I nie trzeba przeliczać uncji na gramy....
-25g masła
-72 g cukru (u mnie demerary)
- 48g jajek (jedno średnie)
- 4 g ekstraktu z wanilii (1 łyżeczka)
- 100g mąki pszennej chlebowej
- 20g mielonych migdałów
- 14-15 g kakao
- 2,5 g proszku do pieczenia (1 łyżeczka)
- 1g soli
- 35g pokrojonej drobno czekolady (u mnie 99%)
Masło utrałam z cukrem na gładką masę. Stopniowo dodałam jajko i wanilię, dalej ucierając. Dodałam suche składniki (mąkę, proszek, sól, kakao). Wymieszała niezbyt dokładnie, dodałam kawałki czekolady i ponownie zamieszałam. Uformowałam z ciasta walec o średnicy około 5 cm. Następnie spłaszczyłam go na wysokość 2,5 cm. Piekłam w temperaturze 160 st. C (termoobieg) przez 35 minut. Ostudziłam. Całkiem wystudzone pokroiłam na plastry około 2-3 cm grubości. Ułożyłam na blasze. Włożyłam do piekarnika nagrzanego do 120 st. C i piekłam, aż były całkiem suche. Około 1 godzinę. Wystudziłam. Schowałam do puszki. szkutnik zjadł.
Wydaje mi się, że lepiej dodać słodszej czekolady np. 60% lub nawet deserowej.
-200g ugotowanej białej fasoli np. mały jaś (uprzednio namoczonej rzecz jasna), dobrze odsączonej
-200g mąki pszennej
-1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
-1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
-3/4 łyżeczki soli
-50g masła
-30g wody
-ew. płatki soli do posypania.
Przy pomocy melaksera robimy gładkie purée z fasoli. Mąkę, sól, proszek i sodę mieszamy w misce. Dodajemy masło i mieszamy opuszkami palców. Do pasty fasolowej dodajemy wodę, mieszamy i dodajemy suche składniki. Wyrabiamy gładkie ciasto.
Piekarnik nagrzewamy do 190 st. C. Ciasto wałkujemy na cienki prostokąt około 1/2 cm grubości. Przy pomocy radełka tniemy na prostokąty i układamy na blasze wyłożonej pergaminem. Każdy prostokąt smarujemy przez środek wodą i posypujemy płatkami soli.
Pieczemy 15-20 minut, aż będą złoto-brązowe na brzegach. Studzimy. Przechowujemy w puszce.
Na przyszłość dałabym mniej soli lub nie posypywała niczym po wierzchu.
Mniam co za chlebek!:D
OdpowiedzUsuńDzielna narzeczono, ten chrupki chleba wygląda świetnie! I dodatek fasoli - ciekawa rzecz.
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje opowieści z podróży i nie podróży, wiatr pachnie, powietrze pachnie,aż się chce spacerów jak to czytam:)
OdpowiedzUsuńTe płaskie chlebki fajne są, one z dipami chyba by dobrze grały co?
Oj wyruszyłabym w morze po tym wpisie. :) Przepisy cudne, an pewno skorzystam!
OdpowiedzUsuńMniam, mniam, mniam... Oj, zjadłoby się, a raczej pochrupało chleb, ciastka i motyle z tego mazurka jeszcze świątecznego. Wspomnienia wystarczą, są piękne i nietuczące. Wiosennie pozdrawiam Cię narzeczono marzycielko.
OdpowiedzUsuńPatrycjo, chleby to takie krakersy jakby.
OdpowiedzUsuńRyszardzie, ty biegaj raczej, to i sobie coś przekąsić będziesz mógł.
wyobraziłam sobie żeglarzy z takimi słodkimi chrupiącymi ciastkami
OdpowiedzUsuńto musiał byc fajny widok :-)
Aż uśmiechnęłam się, jak przeczytałam Twój post - dobrze ma z Tobą Twój wąsaty nos :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia. Ile tu nastroju i obietnicy.
OdpowiedzUsuńTen z fasolą arcyciekawy. I wygląda przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńDzieki pewnej zlotowej uczestniczce uslyszalam o lodzi, zaniemowilam z wrazenia. Jest piekna, chcialoby sie umiec heblowac drewno, drewniana lodz to jest cos - jak i te krakesy - zapisuje Kasiu :-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla L!