środa, 24 marca 2010

Aloo paratha. Chleb na drogę.

Jakiś czas temu Ptasia przy okazji podróży pytała, czy zabieramy jedzenie na drogę. A więc powiem Wam, że jedzenie na drogę towarzyszy mi nieustająco. Gdyby jedzenie na drogę miało swój Fan Club, byłabym jego wierną członkinią. Zabieram je do pociągu, do samolotu (nie wiem czy to legalne) i autobusu. W pracy, na szkoleniu, konferencji mam ze sobą jakieś zawiniątko. Na słowo pikniki świecą mi się oczy. Kocham całodniowe wyprawy rowerem, łodzią czy po prostu na nogach. Lubię przysiąść gdzieś w nikąd i otworzyć pojemnik smakowitości. Zgromadziłam całkiem pokaźną kolekcję pojemników: wysokich, niskich, okrągłych i prostokątnych, z przegródkami i bez, hermetycznych i tych niekoniecznie. Termosy, torebki strunowe i z zameczkiem, klipsy, klamry i zatrzaski panoszą się w szafkach. Co do nich wkładam? Chyba wszystko. Kanapki z domowym majonezem i grillowanym warzywami. Pierożki, zapiekanki, sałatki, fasolowe pasty, pasztety warzywne, tarty, tortille, quiche, fritaty, samosy... Byle domowe, byle świeże i koniecznie z małym słodkim akcentem na deser.

Aloo paratha, zwane niekiedy alu parothas to rodzaj płaskiego indyjskiego pieczywa z nadzieniem, które wypieka sie na rozgrzanej żeliwnej płytce lub patelni. Oto klasyczna wersja z ziemniakami.
Aloo paratha
J.Hamelman Bread
Ciasto:
-300g mieszanki mąki pszennej chlebowej i odsianej pszennej razowej w proporcji 2:1 (tzw. mąki na chapati, pisałam o tym juz tutaj)
-3 g soli
-225g wody

Wszystkie składniki ciasta mieszamy. Następnie wyrabiamy ciasto przez 10-15 minut. Ciasto jest miękkie i elastyczne. Staramy sie nie podsypywać za duzo maka. Zawijamy w folie i odstawiamy na 30 minut Mozna tez zrobic ciasto poprzedniego dnia i przechowac w lodowce, pamiętając o wyjęciu go do ogrzania na godzine przed przygotowaniem pieczywa.

Nadzienie:
-1/2 kg ziemniaków
-1 lyzeczka prażonych ziaren kuminu
-1 lyzeczka kolendry, prazonych i utluczonych w moździerzu
-2 lyzeczki tartego korzenia imbiru
-1 male zielone chili drobno pokrojone
-1/2 szklanki siekanej natki kolendry
-sol do smaku
-2 lyzki oleju z gorczycy (mustard oil)

Ziemniaki gotujemy w mundurkach. Obieramy i ścieramy ma tarce, lub przepuszczamy przez praske. Dodajemy pozostałe składniki nadzienia i mieszamy. Studzimy!

Ciasto dzielimy na osiem rownych czesci, z każdej formujemy kulke. Omączonymi dlonmi rozpłaszczamy kulke, następnie formujemy cos w rodzaju miseczki, do ktorej nakładamy spora kulke nadzienia. Zaklejamy dobrze ciastem. Toczymy kulke, ktora następnie wałkujemy na okragly placek. Pieczemy na rozgrzanej suchej żeliwnej patelni po 2 minuty z każdej strony. Cieple smarujemy olejem lub ghee i ponownie wrzucamy na patelnie na 30 sekund. tak samo postępujemy z pozostałymi kulami ciasta. Jemy na ciepło lub na zimno w towarzystwie chutneyu.
Smacznego!

14 komentarzy:

  1. mniam, z chęcią wypróbuję ten przepis, bo indyjskie smaki to moje smaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda bardzo smakowicie :) w ogóle jedzenie zabierane z domu na drogę jest miliard razy lepsze niż jakieś batoniki kupowane w przydrożnym spożywczaku lub zapiekanki na dworcu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny przepis !
    Ciesze sie , ze jest wiecej osob , ktore preferuja domowe jedzonko na droge :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiadają się wspaniale! Chętnie zabrałabym je nawet w najdłuższą podróż.

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No wspaniala, jak w ulubionej indyjskiej restauracyjce Narzeczono :-)
    A robilas jeszcze jakas inne wersje, z innym warzywem?

    OdpowiedzUsuń
  6. Gwiazdko i moje to smaki
    Mirabelka: Ja jakos za batonami nigdy nie przepadalam.
    Magoldie zawsze wlasne jedzenie na droge, choc przyznam ze jajecznice w Warsie kiedys jadlam.
    Basia: dokladnie takich nie probowalam, ale w sumie takie ciasto jest tez w Hamelmanowych flatbreadach -przy okazji prowadzonej przede WP je pokazywalam. I tam sa dwa inne nadzienia: pomidorowe i z fety. Zobacz sobie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Raaaaany! Momentalnie się głodna zrobiłam. Idę do kuchni!


    A poza tym, to mam ochotę na piknik - kocyk, jedzenie, trawa, świeże powietrze. Majówkaaaa! :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. a mnie najbardziej cieszą takie kanapki na drogę które zjadam wtedy, kiedy jestem na miejscu już, kanapki z podróży mają nieodparty urok, ale nie potrafię powiedzieć dlaczemu..pozdrawiam, Zuza

    OdpowiedzUsuń
  9. NA patelni? Ale super! Widziałam to chyba jakiś czas temu u Tili, pamiętam... Zapiszę sobie teraz, bo bardzo smacznie się prezenuje.

    Pozdrowienia, GP! :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Oczko: Marcowka chyba chcialas powiedziec. Kocyk powiadasz.

    Torchou: Ja nie lubie zmemlanych

    Aniu wyprobuj konieczni. Ja uwielbiam tez indyjskie piczywo bez nadzienia, przy okazji tygodnia bez zakupow pisałam o chapati

    Bo byly pyszne.

    OdpowiedzUsuń
  11. A co? Bez kocyka? To nie tak jest, że na kocyku? Zgaduję, bo wiesz nigdy nie byłam, a marzył mi się w kratkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. nie no kocyk bez dwoch zdan. Ale pod blokiem czy na odludziu?

    OdpowiedzUsuń
  13. Na łączce oczywiście. Chociaż... nie będę wybredna: park tudzież leśna polana też byłaby git. No i ten kocyk! ;)

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin