Burak stroni od cebuli,
A cebula don się czuli:
"Mój buraku mój czerwony,
Czy byś nie chciał takiej żony?"
Burak tyko nos zatyka:
"Niech no pani prędzej zmyka,
Ja chce żonę mieć buraczą,
Bo od pani wszyscy płaczą".
A cebula don się czuli:
"Mój buraku mój czerwony,
Czy byś nie chciał takiej żony?"
Burak tyko nos zatyka:
"Niech no pani prędzej zmyka,
Ja chce żonę mieć buraczą,
Bo od pani wszyscy płaczą".
Chodzi dziś ze mną opowieść pacjenta. Historia jakich wiele. Kto z nas nie był tu kiedyś bohaterem. Jemu spodobała się dziewczyna. On jej nie. Chciał się umówić. Wykręciła się nauka. Próbował znowu. Miała ważne zaliczenie. Jeszcze raz się odważył. I znowu usłyszał, ze nie, tego dnia. Zadzwoni jak czas będzie miała. On czeka. Traci nadzieje. Wątpi w miłość. Jak mu powiedzieć, ze przyjdzie i na niego pora, ze nie ona jedna. Ze kiedyś będzie się z tego śmiać. Jak mu powiedzieć, ze ten który wychodzi naprzeciw jest wygrany. Traci kto odrzuca. Tak, tak. Spójrzcie tylko na cebule!
A buraka strata.
-3 duże cebule
-500 g nadzienia
-3 łyzki pasty tamaryndowej (lub tamaryndowca rozprowadzonego w malej iloci wody)
-2 łyżki soku wycinietego z cytryny
-1 łyżeczka soli
-1 łyżeczka cukru
Nadzienie:
-500g mielonej wołowiny (lub kowałek karku wołowego do zmielenia)
- 1/3 szklanki białego, krotko ziarnistego ryżu
-1 łyżeczka mielonego ziela angielskiego
-2 łyżki oleju
-1 łyżeczka cynamonu
-1 łyżeczka soli
-1/4 łyżeczki białego, mielonego pieprzu
-1 cebula drobno pokrojona
-1 szklanka orzeszków piniowych (ja dałam siekanych migdałow)
(-garsc rodzynek)
Ryz zalać woda i moczyć przez 30 minut. Odsaczyc. W misce wymieszać mieso, ryz, cebule, orzechy, rodzynki i przyprawy. Nadmiar mozna zamrozić lub przeznaczyć o nadziania innych warzyw.
Cebule obrac i naciac wzdłuż do polowy. Włozyc cebule do garnka, zalc woda. Doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć ogień i gotować przez 20 minut. Wyjąc z wody i poczekać az wystygną. Potem delikatnie rozdzielić poszczególne warstwy. Kazda warstwe nadziewac kulka nadzienia i zwijac. Zwinięte, nadziane cebule ulozyc scisle w garnku, ktory potem mozna wlozyc do piekarnika. W miseczce wymieszać paste z tamaryndowca, sok z cytryny i przyprawy ze szklanka wody. Zalać tym cebule. Garnek postawic na kuchence i doprowadzic do wrzenia. Zmniejszyć ogien i gotować na malym ogniu przez 30 minut. Po tym czasie wlozyc do piekarnika nagrzanego do 170 st. C i zapiekac przez godzine.
Pyszne! Cos mi szwankuje i alt i słownik. Stad braki w polskich znakach. A on w rozjazdach.
-500 g nadzienia
-3 łyzki pasty tamaryndowej (lub tamaryndowca rozprowadzonego w malej iloci wody)
-2 łyżki soku wycinietego z cytryny
-1 łyżeczka soli
-1 łyżeczka cukru
Nadzienie:
-500g mielonej wołowiny (lub kowałek karku wołowego do zmielenia)
- 1/3 szklanki białego, krotko ziarnistego ryżu
-1 łyżeczka mielonego ziela angielskiego
-2 łyżki oleju
-1 łyżeczka cynamonu
-1 łyżeczka soli
-1/4 łyżeczki białego, mielonego pieprzu
-1 cebula drobno pokrojona
-1 szklanka orzeszków piniowych (ja dałam siekanych migdałow)
(-garsc rodzynek)
Ryz zalać woda i moczyć przez 30 minut. Odsaczyc. W misce wymieszać mieso, ryz, cebule, orzechy, rodzynki i przyprawy. Nadmiar mozna zamrozić lub przeznaczyć o nadziania innych warzyw.
Cebule obrac i naciac wzdłuż do polowy. Włozyc cebule do garnka, zalc woda. Doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć ogień i gotować przez 20 minut. Wyjąc z wody i poczekać az wystygną. Potem delikatnie rozdzielić poszczególne warstwy. Kazda warstwe nadziewac kulka nadzienia i zwijac. Zwinięte, nadziane cebule ulozyc scisle w garnku, ktory potem mozna wlozyc do piekarnika. W miseczce wymieszać paste z tamaryndowca, sok z cytryny i przyprawy ze szklanka wody. Zalać tym cebule. Garnek postawic na kuchence i doprowadzic do wrzenia. Zmniejszyć ogien i gotować na malym ogniu przez 30 minut. Po tym czasie wlozyc do piekarnika nagrzanego do 170 st. C i zapiekac przez godzine.
Pyszne! Cos mi szwankuje i alt i słownik. Stad braki w polskich znakach. A on w rozjazdach.
o kurcze, super te cebule
OdpowiedzUsuńchyba jednak potrzeba wiele cierpliwości do ich nadziania.. :)
O motyla noga! Nieźleś to wykoncypowała!
OdpowiedzUsuńAsieja: jedna piosenka pod nosem i nadziane.
OdpowiedzUsuńOczko: ze niby co?
piekne, piekne, piekne. musze teraz wczytac sie w przepis ;)
OdpowiedzUsuńNo ten..., że te łzawe mają takie bogate wnętrze. Nie podejrzewałam je o to ;))
OdpowiedzUsuńOczko: No pewnie ze maja! A tys przecie nie burak.
OdpowiedzUsuńBurak - jak nazwa wskazuje jest rodzaju męskiego. To zgadza się tezą, kiedy patrzę w lustro ;) Więc tak: nie-burak ;)
OdpowiedzUsuńHmmm, czyli to byla buraczyca? Buraczka?
OdpowiedzUsuńHm, no tym razem błądzisz. Ja bardziej myślałam nad cebuliną. Ale tak sobie teraz myślę, że buraczyca faktycznie ma bardziej atrakcyjny kolor ;)
OdpowiedzUsuńWow!
OdpowiedzUsuńZwykla cebula a prezentuje sie jak krolowa :) super!
Super pomysł. Jestem absolutną cebuloholiczką i zapisuję ten przepis. jak dla mnie rewelacja :)
OdpowiedzUsuńokruchy Ci pewnie wpadły pod alt. Potrzas, postukaj we wszystkie strony i bedzie dobrze.
OdpowiedzUsuń"Faszeraki" uwielbiam. Cebule też, tylko ja doprawiam farsz ziołami :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam ! Podziwam ! Tak pysznie przedstawic cebulicę, by burak poczuł zazdrośc...no, no ..uśmiech dzisiaj mnie nie opuści , bo ciągle będę miała w pamięci twój wpis....Dziękuję i miłego dnia !
OdpowiedzUsuńO jakie pomysłowe, pyszne na pewno też :) cebulki karmelizowane, mniam!
OdpowiedzUsuńCebula jest jednym z najbardziej niesamowitych warzyw! Tyle smaków w czymś tak niepozornym! :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze wiedziałam że z Ciebie pomysłowa kobitka. No, piękne te cebule, a burak niech żałuje :)
OdpowiedzUsuńTak swoją drogą, to wiesz że ja strasznie lubię ten wierszyk :)
Zaraz @ pójdzie :*
Magoldie: bo to krolowa!
OdpowiedzUsuńElkomenda: wrrr!
Kasiaaaa24: Cebuloholizm jest calkiem mi bliski.
An-na: smieszna nazwa faszerai jak szaraki, hmmm to chyba nie dla mojej krolowej ;-)
Szarlotku: To milo sprawic by czyjs usmiech zasiedzial sie na twarzy.
Nadzieniem z tego przepisu mozna tez nadziać wydrazone obsmazone ziemniaki, pomidory, papryki, cukinie....Koniecznie spróbujcie
Tili: No! Nareszcie. TEz lubilam ten wierszyk.
Cebule na cebulowym spodzie - zgrany duet. Burakowi nic do tego.
OdpowiedzUsuńP.S. Podsyłam garść: ś,ć,ę,ą ź od przyjaznego alta, który jeszcze gotować się nie nauczył, choć zestarzał od klikania.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo prosze, wiedze ze i Ty lubisz blog z Aleppo :-) A kodeks z Aleppo, tak to inna bajka...
OdpowiedzUsuńTraci kto odrzuca dobrze to ujelas Kasiu!
O bloga nie znam. Choc w Aleppo bylam, to kucnie znam jedynie z ksiazki (o aromatach Aleppo).
OdpowiedzUsuńa ten mialam na mysli:
OdpowiedzUsuńhttp://www.aromasofaleppo.com/blog/
bo gdy ksiazki sie nie mieszcza ima wrazenie, ze i tak ich do konca zycia nie przeczytam, to pozostaja blogi :-)