poniedziałek, 27 września 2010

Dziewięćdziesiąt kilometrów, dziewięćdziesiąt minut, On, Ona i proszona kolacja.

W sobotę i niedzielę pogoda jest tak piękna, że On i Ona nie mogą odmówić sobie rowerowej wycieczki. Od świtu niemalże On stoi nad Nią jak spragniony uciech dnia sześciolatek i jęczy: No wstań. No jedźmy już. No chodź zrobiłem ci kawę. W sumie miło jest wstać, gdy dom wypełnia jesienne słońce. Za oknem klon gubi pomarańczowe liście, na stole Jej ulubione latte i pyszne bagietki z serem z wymiany*. Myk, myk prysznic, kanapki do sakwy i już po chwili Ona i On telepią się starym składem za miasto. I znowu cudownie jest Im mknąć na pomarańczowym i czerwonym jednośladzie wśród mazowieckich bezdroży. Zwłaszcza, że przyświeca Im życiowa** misja. Wspaniałe jest Im wgryzać się w bagietkę nadzianą świeżym kimchi z ogórków i długo dojrzewającą szynką. Wracają do domu przed siódmą z miłą dla oka, mniej nieco dla mięśni, dziewięćdziesiątką na liczniku. Tymczasem zostaje Im, o ironio, dziewięćdziesiąt minut do przyjścia znajomych. A Ona i On nie lubią byle czego na stole. Kolacja ma być smaczna i efektowna. Ba! Ona chce zrobić jeszcze zdjęcia!

Jak zrobić proszoną kolację w 90 minut.

Nie oszukujmy się planowanie jest konieczne.

Poprzedniego dnia On robi zakupy, piecze chleb. Zresztą i tak by upiekł. Ona piecze sernik bananowy z najnowszej Nigelli. Dobrze, że jest okazja, tyle tych ciast do wypróbowania. Chleb na pszennym zakwasie nic nie traci ze swojej świeżości, a sernik lubi odczekać swoje w lodówce.

Po wejściu do domu o godzinie 18:45
Oboje myją ręce. Ona rozpakowuje sakwy, wyciera stół i sprząta to i owo, bo psuje jej wygląd całości. On zmywa naczynia ze śniadania, o zgrozo! Ona przeciera i nakrywa stół, niezobowiązująco tak lubi. Wyciera sztućce, szklanki, wyjmuje z lodówki sernik. On włącza piekarnik, niech się nagrzeje do 175 st.C

Godzina 19:00, kurczak jest w piekarniku

Ona idzie pod prysznic. On szykuje kurczaka pieczonego z dwoma cytrynami. Kurczak jest solidny i eko. Danie ma być proste, stąd dobra jakoś składników jest nieodzowna. Naciera, nadziewa, zaszywa, związuje Gdzie położyłaś moją dratwę?! A ta igła żaglowa?! I już po chwili kurczak ląduje w piekarniku. Tymczasem spod prysznica wychodzi Ona. On sprząta po kurczaku nazwanym już Kurą. Ona się ubiera.

19:15-19:30, wykąpani, ubrani, szykują sałatę

On idzie pod prysznic. Ona stawia garnek do gotowania na parze, obiera około kilograma pietruszek zrobi te Truskawkowej Ani, od dawna są w jej codziennym repertuarze, szybkie, zaskakująco dobre. I kto by pomyślał, że to pietruszka! Tylko zamiast mąki używa domowej bułki tartej i mniej soli. Myje dwa rodzaje sałaty i rwie na kawałki, kroi na przezroczyste plasterki ogórka. Spod prysznica wychodzi On.

19:30-19:45, On trze i miażdży, Ona strzepuje pyłki.

Ona szykuje wodę z plasterkami ogórka i listkami przyokiennej mięty, kroi chleb. Utrzyj mi parmezanu i ukręć tego sosu z anchovies do sałaty. Komenderuje. Kręcą się jak frygi i już za chwilę na stole ląduje sałata z kaparowo-sardelowym sosem, chleb, woda. Zapomnieli o winie, ale w tej kwestii można zawsze liczyć na znajomych.
Ona ustawia talerze i szklanki i suszy włosy, błogosławiąc swojego boskiego fryzjera, bo nic a nic nie musi ich układać. Z piekarnika dobywa się oszałamiający zapach cytrynowej Kury.


19:45-20:00 Goście i gospodarze starają się ukryć zziajanie.


Ona podgrzewa karmelowy sos i polewa nim sernik. Spływa, niedobrze. Pokrywa pietruszki posypką, skrapia oliwą i wkłada do piekarnika. On sprząta miejsce pracy. Uff oddychają z ulgą w tym czasie do drzwi dzwonią goście, zanim wejdą na górę, zdążą przekląć ich czwarte, wysokie piętro. Kura potrzebuje jeszcze kwadransa, ale co za problem zabawić gości rozmową albo zlecić im łapanie karmelu, co usiłuje uciec z sernika. I kiedy kolacja jest już zjedzona, Ona przypomina sobie o tych zdjęciach. Cholera! Robi zdjęcia resztkom. Nie może sobie odżałować takich dobrych dań.

Kurczak pieczony z dwoma cytrynami
Marcella Hazan

-dobry kurczak w wadze 1,5-1,7 kg
-sól
-świeżo mielony pieprz
-2 małe cytryny najlepiej niewoskowane

Piekarnik rozgrzewamy do 170-175 st.C
Kurczaka myjemy, Usuwamy sterczące kawałki tłuszczu. Sadzamy go na talerzu na 10 minut, tak by jak najwięcej wody wyciekło. Osuszamy papierowym ręcznikiem. Szczodrze nacieramy solą i pieprzem od zewnątrz i w środku.
Cytryny myjemy zimną wodą, zmiękczamy poprzez rolowanie ich o blat. Nakłuwamy każdą wykałaczką w 20 miejscach. Wkładamy cytryny do wnętrza ptaka. Przy pomocy wykałaczek spinamy otwór w kurczaku albo zaszywamy nicią z naturalnego włókna. Nogi związujemy ze sob, ale tak by zachowały naturalną pozycję. Staramy się nie uszkodzić skóry, Kładziemy kurczaka w formie do pieczenia, piersią do dołu i pieczemy bez dodatku tłuszczu około 20 minut na każde 1/2kg mięsa. Wyjątkowy w swojej prostocie.

Sernik bananowy z sosem toffi
Nigella Lawson Kitchen

Piekłam z 2/3 porcji na małą tortownicę około 20 cm

-250g ciastek digestive***
-75g masła

-4 przejrzałe banany, takie z brązową skórką
-60ml soku z cytryny
-700g kremowego twarogu w temp. pokojowej
-6 jajek
-150g jasnego muscavado

-100g masła
-125ml golden syrup****
-75g jasnego muscavado

-tortownica i forma lub naczynie, do której zmieści się tortownica

Tortownicę od wierzchu i spodu owijamy szczelnie kilkoma warstwami folii aluminiowej.
Piekarnik rozgrzewamy do 170 st. C
Ciastka i masło miksujemy w melakserze, powinna powstać masa, którą wylepiamy dno tortownicy. Wstawiamy do lodówki.
Banany rozgniatamy widelcem lub mikserem na pulpę, mieszamy z sokiem z cytryny.
Miksujemy ser na gładko, dodajemy po jednym jajku i po kilka łyżek cukru, nadal miksując. Gdy maa będzie gładka, dodajemy stopniowo banany.
Tortownicę wyjmujemy z lodówki i umieszczamy w dużej formie lub naczyniu. Wlewamy do tortownicy masę serową. W czajniku gotujemy wodę. Gdy piekarnik się nagrzeje. Wstawiamy naczynie z tortownicę do piekarnika i wlewamy do niego wrzątek, ma sięgać do połowy tortownicy. Pieczemy sernik w kąpieli wodnej przez 70 minut. Gdy jest upieczony, ostry nóż zatopiony w cieście wychodzi czysty. Studzimy, wyciągamy z tortownicy i wkładamy do lodówki.
Z pozostałych składników robimy sos. Rozpuszczamy w rondelku syrop, masło i cukier na gładką masę. Gotujemy przez minutę. Przelewamy do dzbanuszka i studzimy. Nie wkładamy do lodówki. Radzę sos przygotowywać w dniu podania, bo mój się zestalił i musiałam chwilę go pogrzać. Sernik jest bardzo dobry, choć nie ma nic wspólnego z polską klasyka gatunku.

Kimchi z ogórków
David Chang Momofuku

Kimchi to rodzina koreańskich kiszonek i pikli. Klasyczną z kapusty pekińskiej opisałam tutaj. To ekspresowa i bardziej zachodnia propozycja Davida Changa właściciela kilku lokali w NY pod wspólną nazwą Momofuku. Gdybyście kiedyś byli w Wielkim Mieście koniecznie odwiedźcie lokale Davida Changa. A książkę z niektórymi przepisami (menu zmienia się tam co tydzień) można kupić wysyłkowo. Większość przepisów jest niezwykle skomplikowana, ale ten poraża prostotą. W potrawy Changa wierzę jak w nic.

-500g jędrnych ogórków jak do kiszenia, pokrojonych wzdłuż na cienkie paseczki
-2 i 1/2 łyżka cukru
-1 i 1/2 łyżeczki soli
-1 i 1/2 łyżki kochukaru czyli koreańskiej ostrej papryki w proszku do kupienia tu.
-1 i 1/2 łyżki pokrojonego w cienkie paseczki imbiru
-4 ząbki czosnku, pokrojone w cienkie paseczki
-1 łyżka sosu rybnego
-1 łyżka jasnego sosu sojowego
-1/2 łyżeczki solonych krewetek (opcjonalnie)
-1 mała marchewka pokrojona na 5 cm zapałki
-1 dymka pokrojona w cieniutkie piórka ( biała i jasnozielona część)
-1/4 cebuli pokrojona w cienkie plasterki

Ogórki mieszamy z 1 i 1/2 łyżki cukru, 1/4 łyżeczki soli i odstawiamy na 10 minut. Pozostałe składniki mieszamy w misce, dodajemy odsączone z soku, który puszczą ogórki. Mieszamy i odstawiamy na 15 minut. Gotowe. Można przechowywać w lodówki w słoiku do kilku tygodni. Rzecz jasna ogórki nieco się zamarynują.

Pieczone pietruszki
Ania

-1kg ładnych pietruszek podobnego rozmiaru
-4 łyżki bułki tartej
-4 łyżki świeżo startego parmezanu
-1 łyżeczka pieprzu
-1/4 łyżeczki soli
-2 łyżki oliwy

Pietruszki obrałam, niektóre przekroiłam wzdłuż na pół. Gotowałam na parze przez 3 minuty. Ułożyłam w naczyniu do zapiekania. Sypkie składniki wymieszałam, wysypałam na pietruszki, potrząsnęłam naczyniem. Skropiłam oliwą. Zapiekłąm przez 20 minut w temp. 170 st.C

Sałata z kaparowo-saredelowym sosem
Jamie Oliver

- różne rodzaje sałaty, podarte na kawałki, okołom 1,5 główki
- ew. kilka ogórków pokrojonych w cienkie plastry
- 4 filecików anchovies
- garść kaparów
- 9 łyżek oliwy
- 3 łyżki octu winnego

Mieszamy w melakserze lub rozcieramy w moździerzu na gładki sos. Polewamy sałatę.


* My pieczemy chleb na zakwasie, chleb jedzie w góry, w górach pani robi pyszny ser, krowi lub kozi, ten z kolei jedzie do nas.
** A tak szykuje nam się życiowa misja.
*** a ciastka możecie zrobić samemu i to nawet orkiszowe, razowe! Przepis na końcu.
**** Z polskich produktów najbardziej zbliżony jest płynny sztuczny miód, syrop do kupienia z delikatesach i sklepach z żywnością z różnych stron świata

Domowe ciastka digestive
modyfikacja przepisu Doroty

-175g mąki orkiszowej typ 2000
-50g mąki pszennej chlebowej
-50g mieszanki płatków zbożowych (owsiane, jęczmienne, żytnie)
- 4 łyżki skondensowanego mleka
- szczypta soli
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
-75g masła
-3 łyżki jasnego muscavado

Z podanych składników zagniotłam niezbyt atrakcyjne ciasto. Schłodziłam w lodówce. Zimne rozwałkowałam, wykroiłam szklanką ciastka, które nakłułam wykałaczką. Piekłam w 180 st. C przez 12 minut. Studziłam na kratce.

16 komentarzy:

  1. Prawdziwie fascynujący post :) czytałam z uśmiechem i oblizywaniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczak pieczony z dwoma cytrynami... przepiękne, malarskie zdjęcie... dawno nie widziałam tak "treściwej" fotki kulinarnej

    OdpowiedzUsuń
  3. Fiu, fiu, to była uczta. Ten obgryziony szkielet kurczaka rzeczywiście artystyczny ;), choć najbardziej wizualnie podoba mi się kimchi. I nawet składniki normalne. A' propos tego ostatniego dania, czy wiadome zamówione doszło?

    OdpowiedzUsuń
  4. prawdziwa uczta dla żołądka i zmysłów!

    OdpowiedzUsuń
  5. Najbardziej zazdroszczę kurczaka EKO :) choć mieszkam na wsi, to takiego kuraka trudno znaleźć... Wszyscy trzymają kury dla jaj! I nikt nie odda, nawet za bezcen....

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się takie podejście dop sprawy!
    O wiele bardziej niż gdyby On i Ona zostali i cały dzień grzebali się w kuchni i z odkurzaczem.
    Organizacja prima!

    :)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Prawdziwie urzekający post:)Chciałabym umieć tak się organiazować i... chciałabym upiec ten sernik:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mistrzowskie zdjęcia spływającego karmelu, ogryzionego kurczaka i resztki sałatki :D Ale podoba mi się, bo ma to swój urok. Świetnie że do Ciebie trafiłam, bo od trzech dni szukam jakiegoś deseru z bananów lodówkowych i kura pieczona mi się marzy na weekend. Idealnie Twoje propozycje pasują do moich zachciewajek. Dzięki za pomysły :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ptasia, kimchi polecam, ostre co prawda. Ale zwykłe kimchi ma normalne składniki. Te solone krewetki, one są mniej odrażające niż pasta krewetkowa tajska.

    Carissima: Może trzeba się z nimi umówić, kupić malucha, dać na paszę...U nas kiepsko z eko, gdybyś wiedziała ile on kosztował...

    Moniko: On i odkurzacz nieznane mi połączenie. A i ja nie jestem jakąś fanką odpylania. Dom jest do mieszkania.

    Ewelajna: A;le sernik to możesz upiec. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kimchi brzmi po prostu bosko.
    Kasiu ale nie widzę czasu przeznaczonego na makijaż :D Jak to tak ust nie pomalowałaś? :)))

    Uściski :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Caracordata: będzie mi miło jak skorzystasz. A jeszcze milej jak ci posmakuje.

    Polka: No nie, ale miałam na ustach karmel to pewne. Ale o kremiku nie zapomniałam! I nawet kolczyki miałam.
    Ale to byli artystyczni znajomi.

    OdpowiedzUsuń
  12. Gospodarna Narzeczono!
    U Ciebie jak zwykle prawdziwa uczta - i dla duszy - i dla ciała!
    Uwielbiam Wasze kulinarne i nie tylko historie!

    OdpowiedzUsuń
  13. O z jaką przyjemnością się to czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  14. To się dopiero nazywa właściwa organizacja! :) A takich dłuuugich rowerowych wycieczek ogromnie zazdroszczę. Ach... Gdyby tylko było z kim! ;)

    Swoją drogą - w przepisie na Digestive wkradła się malutka literówka. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Amarantko, Noblevo to miło pisać jak ktoś czyta :-)

    Zaytoon: to jedź z nami;-)

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin