Od dziecka zajadałam się kalarepą. Obrana i pokrojona w ósemki po prostu znikała w mojej wiecznie głodnej paszczy. I może dlatego, nigdy nie przyszło mi do głowy, aby wykorzystać ją w kuchni. Swoją drogą, nigdy nie przyszło mi też do głowy, żeby kupić dwie kalarepy, jedną zjeść, a drugą przerobić. Dopiero we wczesnej dorosłości wpadłam na pomysł ugotowania dziwnej kapusty z marchewką. Chyba musiałam mieć wtedy założone szwy na dziąsłach, a jakże, ósemki. Dlaczego nie zjadłam jej na surowo, pozostaje do dzisiaj zagadką. Owszem, z marchewką komponowała się niczego sobie. Nie przebiła jednak duetu z groszkiem, stąd szybko poszła w zapomnienie. Mój apetyt na kalarepę osiągnął swoje apogeum, kiedy zeszłej jesieni trafiłam na kilka miesięcy do szpitala. Nie był to co prawda sezon na warzywo, ale ja po prostu musiałam ją jeść. Pytana przez potencjalnych odwiedzających co mi przynieść, Kalarepę i dwuzłotówki na telewizor, mówiłam bez zastanowienia. Ze szpitala wyszłam, świat przewrócił mi się do góry nogami, sezon znowu przeminął, a ja nadal chcę jeść kalarepę. Kupuję po dwie, trzy. L. nauczony tygodniami wycieczek do szpitala donosi swoje i tak co raz staję przed wyzwaniem przerobienia kalarepy na coś innego niż ósemki do pogryzania. I tak zrobiłam kalarepę do chińsku!
Przepis pochodzi z najnowszej książki Fuschii Dunlop Every Grain of Rice, której zdecydowanie należy się osobny wpis. Obiecuję!
Cały widz tej prostej surówki, polega na odpowiednim pokrojeniu kalarepy. Tak, tak kształt jest tu ważny. Najlepiej pewnie skorzystać z mandoliny, której nie wiem dlaczego jeszcze nie posiadam. Zwykłym nożem też idzie. Drugi ważny element to maceracja w soli i dokładne odciśnięcie. Tak przygotowane warzywo, może być bazą też do innych, bardziej europejskich surówek na przykład z cytrynowo-oliwnym winegretem z dużą porcją oregano czy innym ulubionym. Nie skłamię, jeśli powiem, że jemy ją średnio raz w tygodniu. Mówiłam, że się zakochałam w kalarepie.
Surówka z kalarepy po chińsku
Porcja dla dwóch osób jako solidna przystawka
-1 solidna kalarepka
-1 czubata łyżeczka soli
-2 łyżki siekanej zielonej cebuli/młodej dymki
-1 łyżeczka jasnego sosu sojowego
-1 łyżeczka drobniutko pokrojonego czosnku (daję ząbek)
-1 łyżeczka chińskiego octu Chinkiang (w każdym sklepie z żywnością orientalną powinien być)
-1/4 łyżeczki cukru
-1 łyżeczka oleju sezamowego
Kalarepę kroję na pół, potem w cieniutkie plasterki, a następnie każdy w cieniutkie paseczki. Otrzymuję górę cienkich zapałek. Wkładam do miseczki i mieszam z solą. Odstawiam na kilkanaście minut i potem rękami, wyciskam jak najwięcej płynu, który odlewam. Tak przygotowana kalarepka, jest miękka i stanowi bazę do innych surówek.
Cebulki kroję drobno.
Z pozostałych składników robię sos: mieszam wszystko w miseczce. Zalewam sosem kalarepę, mieszam. Na wierzchu posypuję cebulką.
Aż mi głupio, że to takie proste, ale naprawdę pyszne. W poprzednim wpisie znajdziecie sposób bliskowschodni na kalarepę.
Super pomysł na kalarepę. U mnie w domu też pojawia się głównie na surowo, jakoś nigdy w daniu. Bardzo zaciekawiłaś mnie tą nową książką F. Dunlop. Chętnie bym się z nią zapoznała - będę czekać na wpis o tej książce.
OdpowiedzUsuńPostaram się o niej napisać. Nie wiem czy masz/widziałaś poprzednie, ale ta jest w wersji dla niechętnych do chińskiego gotowania, mi bardzo się spodobała.
Usuńbardzo ciekawa propozycja.....szkoda ze kalarepa gości u nas tak krótko
OdpowiedzUsuńJa tam się nie przejmuję i nadal ją kupuje. Nie mogę się oprzeć.
UsuńCiekawy przepis na kalarepkę. Muszę przyznać, że ja ją zawsze kroję w ósemki i zjadam po prostu:)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia:)
Ja nie mam kalarepy ale w zastepstwie uzywam zielonej papaji ktora w smaku calkiem przypomina kalarepe lub rzepe musze wyprobowac ten przepis z papaja
OdpowiedzUsuńZrobiłam :) Z rzepy (białej) a nie z kararepy, bo mi mówią że nie sezon i nie ma, ale z rzepy - bomba :-) Jutro idę znów po rzepę..
OdpowiedzUsuń