Czy rodzice mogą mieć oczekiwania wobec dzieci? Czy raczej powinni stać z boku. Podtrzymywać, podawać pomocną dłoń, a gdy trzeba zastawiać drogę? Często zastanawiamy jaka będzie nasza córka. Jak będzie wyglądać. Gdzie będzie ją ciągnąć, a od czego odpychać. Jakich dokona wyborów. Nie mamy dużych oczekiwań.Jednego tylko będzie nam żal: Co my zrobimy jak będzie niejadkiem?
W
tym celu już od małego wzięliśmy się do pracy. Kochanie, nauka przez modelowanie. Od tygodnia jesteśmy w
fazie warzyw, głównie nieśmiertelnej marchewki. Siadamy wspólnie do
stołu i jemy: marchewkę. My w kawałkach, ona w wersji piure (jak to przeczytałam w jakiejś książce). Jest wesoło pycha, mniam, mniam mniam (rodzice), ej, aj, agu (dziecko), ale chyba działa.
Młoda marchewka* po marokańsku
według Ottolenghi a jakże
Trzy porcje jako solidny dodatek obiadowy. Podane zostało z pilawem z bulguru i sałatką z burakiem buraka to nie będziemy jej dawać tak od razu, chyba, że kupisz mi fartuch
-1kg młodych marchewek
-4 łyżki oliwy
-1 średnia cebula, drobno pokrojona w piórka
-1 łyżeczka cukru
-3 ząbki czosnku posiekane lub przepuszczone przez praskę
-1 czerwone chili drobno pokrojone
-1 zielona cebula drobno pokrojona
-1/8 łyżeczka mielonych goździków**
-1/4 łyżeczka mielone imbiru
-1/2 łyżeczka mielonej kolendry
-3/4 łyżeczki mielonego cynamonu
-1 łyżeczka słodkiej papryki
-1 łyżeczka mielonego kuminu
-1 łyżka octu z sherry
-1 łyżka siekanej skórki kiszonej cytryny***
-spora garść siekanej kolendry
-120ml greckiego, gęstego jogurtu
-sól
-ewentualnie liście młodziutkich marchewek do przybrania
Marchewki obrałam i pokroiłam w dość grube talarki, większe przekroiłam na pół. Wrzuciłam do dużego garnka z wodą, zagotowałam i na małym ogniu gotowałam 10 minut. Odcedziłam. Na patelni rozgrzałam oliwę i smażyłam cebulę, mieszając około 10 minut, nie powinna za nadto zbrązowieć. Dodałam marchewki i pozostałe składniki oprócz jogurtu i kolendry. Chwilę mieszałam, zestawiłam z ognia. Wystudziłam. Na talerzu rozłożyłam natkę, marchewkę, jogurt i kolendrę.
Danie w sam raz do pudełka lunchowego. Chyba też w miarę szybkie, także dołączam do moich osobistych: Pudełko dla Joanny i 5 minut dla Dominiki.
*niemowlętom o tej porze roku radzi się nie podawać młodych marchewek, ze względu na ewentualną zawartość azotanów, stare warzywa zdążą sobie azot z ziemi lepiej przyswoić, młode odkładają właśnie w postaci tychże.
**lub tłuczonych w moździerzu
***przepis mam nadzieję wkrótce
pięknie wygląda, chętnie spróbuję tego przepisu:), Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż mi się spodobało. A nie było zdjęcia, ale tak sobie to wyobrażam.
UsuńTo musi być pyszne!:)
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że niczego sobie. Ale zdecydowanie na zimno, L. sobie "odgrzał" potem i to już nie było to.
UsuńNo i podziałało, BRAWO rośnie smakoszka, i łakomczuszek...
OdpowiedzUsuń