Dziś przypomnienie kultowego przepisu w kulinarnej blogosferze: tarty z botwinką w jej klasycznej wersji. To danie dzięki któremu spojrzałam przychylnym okiem na znienawidzoną w dzieciństwie botwinkę. Tanie, chwilowo mam obsesję kryzysu, a dość efektowne na proszoną kolację. Chociaż dawno minęły te czasy, kiedy tarty na słono budziły zachwyt gości, dziś spotkać je można prawie w każdej kawiarni, nadal do nich wracam. To moje dania na szybko. Lubię je jeść na drugi dzień, odgrzewane i z wczorajszego obiadu to moja kolejna mała słabość, lub wsadzić w hit ostatnich tygodni: wielorazową torebkę śniadaniową i pomknąć z bobo na spacer.
Szperając w archiwum znajdziecie jeszcze dwie wersje botwinkowej tarty w cieście drożdżowym i białym serem: obie polecam.
Tarta z botwinką
Ciasto kruche
-200g mąki
-100g masła
-duża szczypta soli
-2 łyżki wody do końcowego zagniatania
Mieszam w misce trzy pierwsze składniki, dokładnie rozcierając je między palcami. Na koniec dodaję wodę i zagniatam szybko gładkie ciasto. Wkładam na 30 minut do zamrażalnika lub na kilka godzin do lodówki. Następnie rozwałkowuję i wyklejam foremkę, tym razem kwadratową z wyjmowanym dnem o boku 20 cm. Wkładam jeszcze na 30 minut do zamrażalnika. Jeśli zależy mi na estetyce, piekę wyłożone papierem i obciążone fasolą 20 minut w temp.200st C, a następnie 5-10 minut bez. Czasem po prostu piekę , brzegi trochę się kurczą, ale co tam.
Nadzienie
-2-3 małe pęczki botwinki
-mały pęczek dymki lub średnia cebula
-pęczek szczypiorku
-2 łyżki oliwy
-sól, pieprz do smaku
-2 jajka
-1/2 kubka śmietany 18%
-kulka mozzarelli
-garstka parmezanu do posypania
Jeśli chcemy przyoszczędzić energię, robimy nadzienie, gdy piecze się spód. Botwinkę kroję drobno wraz z dymką i duszę na oliwie, aż zmięknie. Dodaję siekany koper i przyprawiam. W misce mieszam jajka śmietanę. Na ciepłe ciasto wykładam botwinkę i kawałki mozzarelli, zalewam śmietaną, posypuję parmezanem i wstawiam w wyłączony gorący piekarnik. Idę na spacer. Można też zapiec 30 minut w 160 st.C. Oczywiście kwestia użytych przypraw jest dowolna. Dodaję czasem gałkę, inne zioła, natkę, czosnek, orzechy, rodzynki. Duża dowolność i pole do eksperymentu, botwinka podobnie jak szpinak akceptuje różne dodatki.
O tak, robiłam i robić będę;)
OdpowiedzUsuńTwoja w bardzo ładnym wydaniu. Mniam!
pozdrawiam;)
Pięknie wygląda i smacznie.:)
OdpowiedzUsuńRobiłam oczywiście, choć nieco inną, ale również była pyszna :)
Taką śliczną botwinkę dziś na targu nabyłam, że chyba szkoda jej na zupę. Może wyląduje właśnie w takiej tarcie? ;) dzięki za inspirację!
OdpowiedzUsuń