Jak ten czas szybko leci mawiali rodzice, a ja zupełnie nie wiedziałam o co im chodzi. Nieustannie czekałam na święta, ferie, wakacje, a dni wlokły się jeden za drugim jak pociąg z Warszawy do Gdańska. I nigdy nie przypuszczałam, że powiem: Jak ten czas szybko leci, mój blog ma już trzy lata. Dziękuję wszystkim za odwiedziny, komentarze, spotkanie przy mące, pytania, wymianę doświadczeń i produktów oraz inspiracje. Zapraszam na deser na miarę mojego przedszkolaka, prosty, domowy i co najważniejsze do wykonania w każdych warunkach.
Ci którzy mnie trochę znają wiedzą, że uwielbiam wszelkie pikniki, biwaki, wyjazdy pod chmurę. A im trudniejsze warunki tym ciekawsze gotowanie. Ten deser powstał w miejscu gdzie nie ma piekarnika, miksera, zaopatrzenie w garnki i pucharki pozostawia wiele do życzenia, wybór towarów w sklepie woła o pomstę do nieba. Żadnych wymyślnych przypraw czy ingrediencji, za to garść ostatnich jeżyn na krzaku i kilka kostropatych gruszek na gałęzi. Garnek, łyżka i wieki nie używane kieliszki. I wiecie co? Był pyszny! Ale może dlatego, że jedzony wśród desek, gałęzi w towarzystwie Szkutnika, wtedy wszystko smakuje.
-1-1,5 szklanki jeżyn
-1 szklanka wody
-2 płaskie łyżki skrobi ziemniaczanej
-3 łyżki cukru
Jeżyny zagotowałam z połową wody do miękkości, następnie przetarłam przez sito. Resztę wody rozmieszałam ze skrobią i cukrem. Gęsty sok jeżynowy ponownie doprowadziłam do wrzenia, dodałam wodę ze skrobią i cukrem, gotowałam, 2-3 minuty. Przelałam do zimnych pucharków.
-kilka małych gruszek
-1 szklanka wina
-kawałek cynamonu
-1/3 szklanki cukru
-2 łyżki soku z cytryny
Gruszki obrałam i wydrążyłam gniazda nasienne. Zanurzyłam je w wodzie z połową soku z cytryny, aby nie ściemniały. Pozostałe składniki zagotowałam, wrzuciłam na wrzątek gruszki i gotowałam na małym ogniu 10 minut. Odstawiłam na 20 minut. Odsączone gruszki schłodziłam i włożyłam do pucharków z kisielem. Pozostały syrop gotowałam, tak by zredukować go o połowę. Polałam nim deser.
A inne moje domowe kisiele znajdziecie tutaj i tutaj.
A inne moje domowe kisiele znajdziecie tutaj i tutaj.
Gratulacje i kolejnych przepysznych lat!
OdpowiedzUsuńA deser wygląda obłędnie...
Dawno nie jadłam domowego kisielu, a na cześć Gospodarnej hip hip hurra !
OdpowiedzUsuńDeserek pierwsza klasa. I masz racje, na swiezym powietrzu wszystko smakuje sto razy lepiej. I w milym towarzystwie rowniez :))
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj dla Twojego bloga. Kolejnych trzech a nawet 33 lat :))
Pozdrawiam cieplo.
Wszystkiego urodzinowego! Niech będzie smacznie :)
OdpowiedzUsuńNajlepszego. Tak sobie myślę, że z ukochaną osobą wszystko smakuje o niebo lepiej. Ba, świat wygląda wspanialej.
OdpowiedzUsuńGratuluje trzecich urodzin - czas faktycznie szybko leci :)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale kisiel znam tylko z torebki. Patrząc na Twój deser, dochodzę jednak do wniosku, że najwyższy czas to zmienić ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i kolejnych smacznych lat życzę!!!
3 lata to już spore doświadczenie w blogowaniu :)
OdpowiedzUsuńDeser w warunkach polowych świetny, uwielbiam domowy kisiel, a dodatkowo spodobał mi się sposób podania go z gruszką :)
Fajny kisiel!:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w urodziny bloga :)
Pozdrawiam.
Sto lat blogowania!
OdpowiedzUsuńA gdzie to o tej porze takie jeżyny się zrywa...
Warunki może i polowe, ale deser wygląda bardzo wytwornie!
OdpowiedzUsuńNarzeczono niech ten przedszkolak wyrasta nam na wspaniałego młodzieńca:) a deser znakomity:)
OdpowiedzUsuńniebywale odmieniony!
OdpowiedzUsuńtaki... hm, zwykły kisiel, a jaki niezwykły zarazem ;]
podoba mi się! bez dwóch zdań.
http://www.karmel-itka.blogspot.com
http://www.slodkakarmel-itka.blogspot.com
Taki cudny deser świetnie musi smakować w każdych warunkach, a w polowych to z pewnością jest najsmaczniejszy!
OdpowiedzUsuńWszystkiego wspaniałego z okazji blogowych urodzin:)
Świetny deser. Domowy kisiel ciągle jeszcze przede mną, a te z proszku to jakaś, trudno ukrywać, marna namiastka...
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego!
Kolejnych lat i dużo dobrego jedzenia! :)
OdpowiedzUsuńDomowy kisiel jest taki łatwy, a ja jeszcze nie zrobiłam. Wstyd. Sto lat blogowania dla fajnego bloga.
OdpowiedzUsuńO ty szczęściaro, jeżyny znalazłaś jeszcze? Domowy kisiel dobra rzecz (nie, żeby szczególnie mi się chciało, ale lubię :).
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego! To cudowna rocznica!
OdpowiedzUsuńSmakowo idealnie komponowałby się z dobrą, aromatyczną herbatą. Dilmah organizuje konkurs dla blogerów kulinarnych. Wystarczy zamieścić swój przepis na stronie dniherbaty.pl. Do wygrania atrakcyjne nagrody.
OdpowiedzUsuńNiesamowite, trzy lata! To jeszcze więcej pomysłów szalonych, pysznego jedzenia, oryginalnego pisania.
OdpowiedzUsuń100 mniam, mniam!
Ojej, rozmarzyłam się czytając o tym kisielku :)Jak u mojej Babci!
OdpowiedzUsuńSto lat...:)
Sto lat Gospodarna Kasiu dla Ciebie i bloga! Wiesz, te proste desery i proste scenerie maja cos do siebie, przynajmniej Dwa Kola z Debicy (bomba nazwa, gratulacje!) :)) Pozdrawiam na te urodziny, byłe...
OdpowiedzUsuńW warunkach polowych prostym rozwiązaniem na dobry deser jest przyrządzenie owoców na grillu np. gruszka http://www.zgrilla.pl/gruszka-w-sosie-miodowo-czekoladowym/ Pychota! Ale ten kisielek musi być pyszny! ;)
OdpowiedzUsuń