Bardzo dawno temu była małą dziewczynką. Marzył jej się krakowski strój. Pewnego dnia niania wzięła ją na stronę. Krakowski strój? Zobaczysz dostaniesz go, kiedy rogaliki będą szły drogą, a kiełbaski wisiały na płocie. Odtąd ich wyglądała. Patrzyła za nimi zimą z nosem przyklejonym do malowanej mrozem szyby, gdy tata saniami wracał z miasta. Myślała o nich latem, zjeżdżając w wiadrze do studni po piłkę zgubioną przez starsze rodzeństwo.
Dorosła.
Stroju nigdy nie dostała.
Spełniała marzenia innych dziewczynek. Jednej z nich marzył się ortalion. Szeleszczący z kieszeniami i mnóstwem zaszewek. Nosiła takie bananowa młodzież, długonogie dziewczęta bikiniarzy. Zatrudniła się u krawca i nocą szyła trzydzieści ortalionów. W zamian za ten jeden. Dla niej.
Dziewczynki rosły. Na świat przychodziły młodsze. Księżniczki, Szeherezady, Fatimy i pensjonarki wszystkie dostawały swoje stroje. Niejedną nagrodę zgarniając na szkolnym balu. Nocami farbowała i krochmaliła gazę. Naszywała cekiny. Obciągała barwne guziki. Kupowała namiętnie materiały i przechowywała w wersalce. Kto wie, może ciągle marzyła o krakowskim stroju.
Moja Babcia.
I piekła pyszne rogaliki z różą.
Rogalki.
Nie zapisałam, niestety, przepisu babci na rogalki. Były nieco większe od moich. Zawsze dostawaliśmy je na drogę. Pod koniec życia straciły trochę ze swojego kształtu, ale były pyszne. Nigdy nie widziałam, żeby babcia sama robiła konfiturę z róży. Podejrzewam, że dostawała ją w prezencie od swojego wielbiciela z sąsiedztwa, jak nazywałyśmy z kąśliwą czułością pana Adaśka gadułę. Moje rogaliki to wariacja na temat hamelmanowych bułeczek drożdżowych. Za to konfiturę zrobiłam sama. Co nie znaczy, że nie mam wielbiciela.
-250g mąki pszennej chlebowej
-115g wody
-25g jajek (1 małe)
-20g masła
-15 cukru
-13g mleka w proszku
-5-6g soli
-12g drożdży (uwaga w książce Bread jest tu błąd, ale z formuły procentowej wychodzi właśnie tyle)
Wszystkie składniki mieszamy w misce. I wyrabiamy około 8-10 minut. Gluten powinien być średnio rozwinięty. Odstawiamy do fermentacji na godzinę. Po tym czasie formujemy kulę i dajemy jej odpocząć 15 minut. Wałkujemy cienki na około 3-4 mm okrągły placek i ostrym radełkiem tniemy na 12 równych trójkątów. Na brzeg każdego trójkąta kładziemy kulkę z różanej konfitury i rolujemy rogalik. Układamy rogaliki na blasze wyłożonej papierem i dostawiamy do wyrastania na godzinę. Po tym czasie smarujemy wodą z wodą różaną i pieczemy w temperaturze 190-200 st. C przez 15-20 minut. Z tego przepisu można upiec też chleb a la tostowy, bułeczki do hamburgerów, chleb cynamonowy. Polecam ten szybki przepis.
Bladym świtem idź nad morze. Zrywaj płatki róż. Podobno o tej porze dnia są najlepsze. A gdy jesteś nieśmiała, unikniesz wtedy oceniającego wzroku przechodniów i wczasowiczów. Zrywaj płatki uważnie, odrywając białe końcówki. One nadają konfiturze gorzki smak. Potrzebować będziesz około 1 kg płatków, to jest dużo. Wróć do domu. Zrób sobie kawy, należy ci się. teraz po chichutku przygotuj syrop. Zagotuj około 700ml wody z 700g-1000g cukru, aż syrop stanie się przezroczysty. Potem wrzuć płatki i smaż, aż całość będzie szklista. Mieszaj nie chcesz chyba nic przypalić. Przełóż do wyparzonych słoików. Ja zawsze kwadrans pasteryzuję. Konfiturę z róży można też ucierać na zimno. zamierzam wypróbować w tym roku, to wam opowiem. Teraz możesz obudzić resztę i zaprosić na śniadanie. W ogrodzie. Czemu nie!
Dorosła.
Stroju nigdy nie dostała.
Spełniała marzenia innych dziewczynek. Jednej z nich marzył się ortalion. Szeleszczący z kieszeniami i mnóstwem zaszewek. Nosiła takie bananowa młodzież, długonogie dziewczęta bikiniarzy. Zatrudniła się u krawca i nocą szyła trzydzieści ortalionów. W zamian za ten jeden. Dla niej.
Dziewczynki rosły. Na świat przychodziły młodsze. Księżniczki, Szeherezady, Fatimy i pensjonarki wszystkie dostawały swoje stroje. Niejedną nagrodę zgarniając na szkolnym balu. Nocami farbowała i krochmaliła gazę. Naszywała cekiny. Obciągała barwne guziki. Kupowała namiętnie materiały i przechowywała w wersalce. Kto wie, może ciągle marzyła o krakowskim stroju.
Moja Babcia.
I piekła pyszne rogaliki z różą.
Rogalki.
Nie zapisałam, niestety, przepisu babci na rogalki. Były nieco większe od moich. Zawsze dostawaliśmy je na drogę. Pod koniec życia straciły trochę ze swojego kształtu, ale były pyszne. Nigdy nie widziałam, żeby babcia sama robiła konfiturę z róży. Podejrzewam, że dostawała ją w prezencie od swojego wielbiciela z sąsiedztwa, jak nazywałyśmy z kąśliwą czułością pana Adaśka gadułę. Moje rogaliki to wariacja na temat hamelmanowych bułeczek drożdżowych. Za to konfiturę zrobiłam sama. Co nie znaczy, że nie mam wielbiciela.
Rogaliki z różą
-250g mąki pszennej chlebowej
-115g wody
-25g jajek (1 małe)
-20g masła
-15 cukru
-13g mleka w proszku
-5-6g soli
-12g drożdży (uwaga w książce Bread jest tu błąd, ale z formuły procentowej wychodzi właśnie tyle)
Wszystkie składniki mieszamy w misce. I wyrabiamy około 8-10 minut. Gluten powinien być średnio rozwinięty. Odstawiamy do fermentacji na godzinę. Po tym czasie formujemy kulę i dajemy jej odpocząć 15 minut. Wałkujemy cienki na około 3-4 mm okrągły placek i ostrym radełkiem tniemy na 12 równych trójkątów. Na brzeg każdego trójkąta kładziemy kulkę z różanej konfitury i rolujemy rogalik. Układamy rogaliki na blasze wyłożonej papierem i dostawiamy do wyrastania na godzinę. Po tym czasie smarujemy wodą z wodą różaną i pieczemy w temperaturze 190-200 st. C przez 15-20 minut. Z tego przepisu można upiec też chleb a la tostowy, bułeczki do hamburgerów, chleb cynamonowy. Polecam ten szybki przepis.
Piękny wpis.
OdpowiedzUsuńz pewnością zrobię, bo wyglądają fantastycznie! takie pulchniutkie...
OdpowiedzUsuńWidok tego swojskiego garnka z płatkami w środku jest cudny, szalenie uspokajający. Aż mi się lata już zapragnęło.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane. Nostalgicznie. Czytając ten opis robienia konfitury miałam wrażenie, że podejrzałaś mnie przy zbieraniu płatków.Właśnie tak lubię, skoro świt nad morzem. Co do ucierania płatków na zimno, to bardzo polecam Ci tę metodę. Rogaliki zrobię na pewno. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRóżę kocham i już nie mogę się doczekać ucierania :)
OdpowiedzUsuńPiękny wpis.. :-)))
Oj, Kasiu, łza w oku mi się zakręciła. Moja babcia też robiła rogaliki...
OdpowiedzUsuńA ze swoją konfiturą czekam, aż róże zakwitną na Mazurach.
Cudowny wpis :) Marzenia małych dziewczynek dziś zupełnie inne niż kiedyś. Ja chciałam mieć przezroczysty płaszczyk przeciwdeszczowy i kalosze z odciskiem stóp na podeszwie. Człowiek pragnął i cieszył się jak głupi.
OdpowiedzUsuńjakie rogale i to z różą .Pani Gospodarna Narzeczona jestem pod wrażeniem i to jakim
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
maniaczka smaku różanego i ciasta drożdżowego
p.s Moja Kochana Babcia mnie zaraziła ta lubością do drożdżowego ciasta
Czytałam i się uśmiechałam. Do Twojej Babci, do swojej Babci, do rogalików, które chyba każda babcia robiła. Do konfitury z róży i do jej krzaku rosnącego w ogrodzie Babci.
OdpowiedzUsuńDziękuję za przywołanie tych wspomnień...!
I mnie rogaliki kojarzą się z babcią, a róże z jej ogrodem :) Może i ja w tym roku skuszę się na zrobienie tej cudnej konfitury różanej.
OdpowiedzUsuńBabcia..
OdpowiedzUsuńna początku myślałam, ze piszesz o sobie.
rogaliki zawsze kojarzą mi się z Domem.
różana konfitura też..
Ogromnie ciepły wpis, Narzeczono.
OdpowiedzUsuńKiedy czytałam o Twojej babci, aż mnie dreszcz przeszedł...
Pięknie.
Tak jak przepis na konfiturę.
Pięknie to ujęłaś Narzeczono:))
OdpowiedzUsuńA rogaliki wyglądają cudownie, prawdziwe, domowe, ciepłe. Cudo!
Jaka piękna historia!
OdpowiedzUsuńBabcia to dobra rzecz; moja też szyła, choc nie zawodowo, a gotowała i piekła tak, że do dzisiaj wszyscy wspominają. Najlepiej pamiętam ciastka wiatraczki, z takiego ciasta, które trzeba było najpierw bic kopyścią, a potem moczyc w wodzie. Za to druga babcia piecze świetną szarlotkę, albo przynosi babkę drożdżową, zapowiadając ją rytualnym stwierdzeniem, że znowu jej się nie udała. :)
Pieknie piszesz Kasiu, o Babci, o Dziewczynce... Marzenia wracaja, spelniaja sie?
OdpowiedzUsuńMoja nie piekla, ale piekla Lukaszowa, odziedziczylam przepis, gdy go robie to jakby Babcia (Rozia zreszta) stala przy mnie :)
Chcialo by sie spelnic tamte marzenia!
pięknie napisałaś! choć szkoda, że teraz, bo nad morzem byłam tydzień temu ;) kilogram płatków to chyba strasznie dużo, jak je się konfiturę łyżeczka po łyżeczce, to nie myśli się o tym, ile płatków trzeba oddzielić od łodyżek...
OdpowiedzUsuńAle się wzruszyłam, jakie piękne te wspomnienia, i jakie to piękne,
OdpowiedzUsuńże osoby, których już nie ma...
żyją w sercach, wspomnieniach.
Chciałbym pozostawić po sobie taki ślad. A rogaliki? pewnie przepyszne, bo tak wyglądają.
Rogaliki z konfitura z rozy! I to domowa! Wspanialosci... Pisze sie na takie sniadanie w ogrodzie :) I bardzo chcialabym choc raz jeszcze moc zjesc takie sniadanie z Babcia... :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
piękne wspomnienia, piękne rogaliki. chciałabym mieć obie rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńKasiu, połykam łezki czytając o dziewczynkach i Babci, a potem śmieję się gdy czytam o przygotowaniu konfitury ... poproszę rogalika :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co we mnie uruchomiłaś, ale rycze :)
OdpowiedzUsuńpozdr. mg
MG: Czy to Ty? Nie rycz, bo się spóźnię w poniedziałek.
OdpowiedzUsuńWszystkim dziękuję za miłe słowa, a Ryszarda ściskam.
Piekna opowiesc!
OdpowiedzUsuńKonfitura z rozy hmm koniecznie musze wyprobowac :)
O!
OdpowiedzUsuńZrobię takową konfiturkę (zaciera łapki) ale u mnie jeszcze róża niestety nie kwitnie.
Pozdrawiam, wyczekuje niecierpliwie!:D
Buzia
Uwielbiam różane nadzienie, do wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńwow, co za konfitura! wow, młodzież by powiedziała "szacun" ;)
OdpowiedzUsuńPrzewspaniała ta Twoja Babcia!
OdpowiedzUsuńTa konfitura i rogaliki, musi być pyszne:)