Lubię książki Murakamiego. Mówcie sobie co chcecie, lubię i już. Pamiętam ten majowy, gorący weekend kiedy przepadłam w lekturze nakręconego ptaka. I choć wszystkie pozostałe historie są dla mnie już tylko wariacją na ten sam temat, to zatapiam się w nich zawsze z tą samą radością. Kobiety w różowym, gadające koty, tokijskie metro i w moich marzeniach cudowna, wyspa Hokkaido. Lubię Murakamiego mniej za historie, a za język. Niektóre z jego zaskakujących zestawień słownych weszły do naszego codziennego języka. Gdy patrzę na stare buty, przypominam sobie te, które w pudełku wyglądały jak trupki małych zwierząt. Inne słowa nabrały nowego znaczenia: przygotowałem prosty posiłek, robiła dobre kanapki. Niby nic, a oko cieszy. Lubię Murakamiego też za to, że biega. Oto prosty posiłek przed kolejnym bieganiem: sałatka i chleb. Chyba nas wzięło, trzymajcie kciuki.
-szklanka ugotowanej białej fasoli najlepiej młodej (może być z puszki)
-puszka tuńczyka w oliwie ( lub odsączony tuńczyk w oleju plus oliwa)
-cebula
-sól, pieprz świeżo mielony
-ocet winny
Cebulę siekamy w kosteczkę i przelewamy wrzątkiem, w ten sposób miękkie i traci właściwości powodowania brzydkiego zapachu. Wrzucamy do miski. Dodajemy fasolę, rozgniecionego widelcem tuńczyka. Doprawiamy oliwą, octem, pieprzem, ew. solą. Jemy!
Czy wiecie, że to pierwszy Hamelmanowy chleb, który upiekliśmy. Czy wiecie, że go nawet nie spróbowaliśmy. Jeden trafił do przyszłego wtedy teścia, drugi na wieczór pewnej jeszcze wtedy panny. Upiekliśmy go dopiero teraz. A jest pyszny! Zresztą jak wszystkie z duetu On i J.H. W oryginale chleb ten jest z dodatkiem drożdży, nasz jest na czystym zakwasie. Chyba zniknie jak poprzednie, tym razem w naszych brzuchach.
Zakwas:
Sałatka z fasoli
Marcella Hazan
Marcella Hazan
Czy wiecie, że uwielbiam fasolę. Zdarzało mi się gotować jaśka i jeść ciepłego prosto z garnka. Nie wiem co wolę bardziej zupy, pasty czy sałatki. Oto jedna z moich ulubionych. Prosta nie?
-szklanka ugotowanej białej fasoli najlepiej młodej (może być z puszki)
-puszka tuńczyka w oliwie ( lub odsączony tuńczyk w oleju plus oliwa)
-cebula
-sól, pieprz świeżo mielony
-ocet winny
Cebulę siekamy w kosteczkę i przelewamy wrzątkiem, w ten sposób miękkie i traci właściwości powodowania brzydkiego zapachu. Wrzucamy do miski. Dodajemy fasolę, rozgniecionego widelcem tuńczyka. Doprawiamy oliwą, octem, pieprzem, ew. solą. Jemy!
J.Hamelman
Czy wiecie, że to pierwszy Hamelmanowy chleb, który upiekliśmy. Czy wiecie, że go nawet nie spróbowaliśmy. Jeden trafił do przyszłego wtedy teścia, drugi na wieczór pewnej jeszcze wtedy panny. Upiekliśmy go dopiero teraz. A jest pyszny! Zresztą jak wszystkie z duetu On i J.H. W oryginale chleb ten jest z dodatkiem drożdży, nasz jest na czystym zakwasie. Chyba zniknie jak poprzednie, tym razem w naszych brzuchach.
Zakwas:
-144g mąki żytniej razowej typ 2000 ( to dość gruba mąka, myślę że w USA nazwano by ją raczej rye meal)
-120g widy
-7g aktywnego żytniego zakwasu
Wszystkie składniki zmieszać i odstawić na 14-16 godzin w temp. 21 st. C.
Dla lepszego aromatu i smaku, także mocy zakwasu proponuje zrobić zakwas metodą dwufazową. Wtedy potrzebować będziemy jedynie 4 g aktywnego zakwasu. Ta metoda została dostosowana do naszego trybu życia: I zakwas mieszamy przed pójściem spać, odstawiamy na noc. Rano przed wyjściem do pracy mieszamy II zakwas. A chleb robimy po powrocie do domu.
I faza: Mieszamy 48g mąki, 48g wody i 4g zakwasu. Mieszamy i dostawiamy na około 7-8godzin w temp. 23 st. C.
II faza: Powstały zakwas mieszamy z 96g mąki i 72g wody. Mieszamy i odstawiamy 12-16 godzin w temp. 19-20 st. C.
Ciasto właściwe:
-zakwas (jedno lub dwustopniowy)
-240g mąki pszennej chlebowej
-96g mąki żytniej razowej typ 2000
-207g wody
-9g soli
-120g orzechów włoskich
Wszystkie składniki mieszamy w dużej misce, aż do połączenia składników. Wyrabiamy przez dobre 7 minut. Dodajemy orzechy w całości. Dodanie posiekanych orzechów sprawi, że ciasto będzie niepotrzebnie tłuste. I wyrabiamy przez chwilę, aż orzechy będą dobrze rozprowadzone w cieście.
Formujemy kulę i odstawiamy na 1 godzinę w temp. 25 st.C. U nas o tej porze roku jest chłodniej około 22 st. C w najcieplejszym miejscu, więc czas fermentacji należało wydłużyć do 75-80 minut. Po tym czasie wyciągamy, rozpłaszczamy formujemy kulę i dajemy jej odpocząć 5-10 minut. Po tym czasie formujemy bochenek. Wkładamy do przygotowanego kosza i odstawiamy do wyrastania na 50-60 minut. Przy zimniejszym mieszkaniu proponuję wydłużyć temperaturę do 90 minut ( jeśli macie słabszy zakwas, nawet dłużej). Wyrośnięty wykładamy na łopatę, nacinamy. Żytni chleb lepiej włożyć do pieca nieznacznie niedorośnięty niż przerośnięty. Pieczemy w temperaturze 235 st C z parą przez 15 minut. Po tym czasie zmniejszamy temperaturę do 220 st. C i dopiekamy przez 20-25 miniu. Studzimy na kratce. Szczerze polecam!
-120g widy
-7g aktywnego żytniego zakwasu
Wszystkie składniki zmieszać i odstawić na 14-16 godzin w temp. 21 st. C.
Dla lepszego aromatu i smaku, także mocy zakwasu proponuje zrobić zakwas metodą dwufazową. Wtedy potrzebować będziemy jedynie 4 g aktywnego zakwasu. Ta metoda została dostosowana do naszego trybu życia: I zakwas mieszamy przed pójściem spać, odstawiamy na noc. Rano przed wyjściem do pracy mieszamy II zakwas. A chleb robimy po powrocie do domu.
I faza: Mieszamy 48g mąki, 48g wody i 4g zakwasu. Mieszamy i dostawiamy na około 7-8godzin w temp. 23 st. C.
II faza: Powstały zakwas mieszamy z 96g mąki i 72g wody. Mieszamy i odstawiamy 12-16 godzin w temp. 19-20 st. C.
Ciasto właściwe:
-zakwas (jedno lub dwustopniowy)
-240g mąki pszennej chlebowej
-96g mąki żytniej razowej typ 2000
-207g wody
-9g soli
-120g orzechów włoskich
Wszystkie składniki mieszamy w dużej misce, aż do połączenia składników. Wyrabiamy przez dobre 7 minut. Dodajemy orzechy w całości. Dodanie posiekanych orzechów sprawi, że ciasto będzie niepotrzebnie tłuste. I wyrabiamy przez chwilę, aż orzechy będą dobrze rozprowadzone w cieście.
Formujemy kulę i odstawiamy na 1 godzinę w temp. 25 st.C. U nas o tej porze roku jest chłodniej około 22 st. C w najcieplejszym miejscu, więc czas fermentacji należało wydłużyć do 75-80 minut. Po tym czasie wyciągamy, rozpłaszczamy formujemy kulę i dajemy jej odpocząć 5-10 minut. Po tym czasie formujemy bochenek. Wkładamy do przygotowanego kosza i odstawiamy do wyrastania na 50-60 minut. Przy zimniejszym mieszkaniu proponuję wydłużyć temperaturę do 90 minut ( jeśli macie słabszy zakwas, nawet dłużej). Wyrośnięty wykładamy na łopatę, nacinamy. Żytni chleb lepiej włożyć do pieca nieznacznie niedorośnięty niż przerośnięty. Pieczemy w temperaturze 235 st C z parą przez 15 minut. Po tym czasie zmniejszamy temperaturę do 220 st. C i dopiekamy przez 20-25 miniu. Studzimy na kratce. Szczerze polecam!
Uwielbiam taką sałatkę! Robię podobna. A chleb, co ja mogę powiedzieć...piękny i na pewno pyszny!:)
OdpowiedzUsuńJa też tak lubię. Czasem najprostsze połączenia są najlepsze. A tuńczyk z fasolą i cebulą na pewno do nich należy. :))
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńPrezentuje się smakowicie!:))
OdpowiedzUsuńSuper. W dodatku białkowa, czyli do wysiłku idealna.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, oczywiście!
Ja zbieram się od dawna i... zebrać się nie mogę.
Pozdrawiam! :)
Ja też podjadam jaśka z garnka:)
OdpowiedzUsuńA sałata przepyszna - dziękuję!
Też lubię Murakamiego. I bardzo podobnie do Ciebie go odbieram. Jeden z moich ulubionych cytatów...
OdpowiedzUsuń"pokręciłem głową. Choć kręcenie głową naprawdę niczego nie rozwiązuje"
Propozycja sałatkowo-chlebowa - mniam, mniam! miłego dnia!
Lubię taką prostą sałatkę, a najlepiej samą fasolę gotowaną.
OdpowiedzUsuńZ wiatrem i do biegu start.
Do zobaczenia na trasie, może...
A do mnie najbardziej ten chlebek przemawia, zjadłabym go nawet samego :) A sałatka dobra na bieganie, pewnie na pielenie ogródka też :) Wracam do mojego małego chwastnika :)
OdpowiedzUsuńPoszukam Murakamiego, może mają w bibliotece.
OdpowiedzUsuńsłyszałam o książkach Murakamiego same dobre rzeczy. jeszcze nie czytałam. moze kiedyś..
OdpowiedzUsuńa fasolka.. lubię. taką wyjadaną bez dodatków też.
i tuńczyka.
O Gospodarna droga, alez chleb!
OdpowiedzUsuńWreszcie ktos go upiekl, ostrze sobie na niego pazurki od jakiegos czasu, czeklam na wiarygodne zdjecie i metode bezdrozdzowa, wiec jak przetestowany, to zakasam rekawy pewnej soboty :-)
I fakt,ze da si eupiec po pracy nie jest bez znaczenia :-)
OdpowiedzUsuńPS. weglan amonu rozlozy sie w trakcie pieczenia na 100% (tak z 10 minut pieczenie co najmniej mam na mysli).
Basiu, a wyszedl wyszedl i naprawde dobry. Przy aktywnym zakwasie to pryszcz. Koniecznie wyprobuj.
OdpowiedzUsuńZrobie go, mur-beton, juz od dawna za mna chodzi :-) teraz jeszcze bardziej!
OdpowiedzUsuń