Czas płynie sennie i powoli. Za oknem śnieg, który nie cieszy już nawet dzieci. Rozeźleni właściciele samochodów z podwórka odgarniają szaroburą breję. Piję herbatę za herbatą i cieszę się, że nie muszę nigdzie gnać. Wyjadam palcami słodkie pigwy z kubka. W domu pusto i cicho. Nie tuła się żaden szkutnik-piekarz. Nie ma dla kogo głowić się nad garnkami. Oglądam francuskie filmy wsłuchana w melodię języka, zakutana w czerwony pled. Jem skromnie, rozgrzewam wnętrze na lepszy czas.
Skromne śniadanie: chleb i domowa konfitura z czarnej porzeczki
Nie lubię, gdy się marnuje. Gdy latem patrzę na zaniedbany ogród, wiszące smętnie owoce na krzaczkach, wstępuje we mnie gospodarny duch. Wszystko zamknęłabym w słoiku. A czarną porzeczkę w przetworach po prostu uwielbiam. Robię ją bez żadnych dodatków, z małą ilością cukru (1/4-1/3 wagi owoców). Pasteryzowana przechowuje się długo. Koktajl, kruche ciastka lub po prostu chleb i czarna porzeczka.Miłością do szałwii zaraziła mnie moja siostra. Przez pewnie czas twierdziła, że może dodawać ją do wszystkiego i słała mi w paczkach słoiczki z suszonym ziołem. W tym roku ja zrobiłam jej mały prezent. Posadziłam kilka krzaczków szałwii i zawiozłam jej jesienią bukiecik suszonego zioła. Udało mi się z nim przemknąć, mimo czujnego wzroku amerykańskich celników. Jeden pęczek zostawiłam sobie. Krem z mrożonego, zielonego groszku na bulionie z eko-kury. Oto co przyszło mi do głowy, gdy zajrzałam do zamrażarki. Groszek zagotowałam w bulionie, zmiksowałam. Doprawiłam go sowicie pierzem i szałwią. Posypałam płatkami parmezanu. I dalej mogłam oglądać moje filmy.
-szklanka krótkoziarnistego ryżu do risotto (świetny w tej roli krótkoziarnisty ryż japoński)
-cebula
-kilka łodyżek selera naciowego
-2 gruszki albo kilka małych gruszek w octowej zalewie
- pół szklanki orzechów włoskich
-4 łyżki masła
-2 łyżki oliwy
-2 szklanki bulionu
-100ml białego wina
-pieprz, sól
-świeżo tarty parmezan spora garść
Risotto mogłabym jeść łyżkami. Zwłaszcza, że prawie zawsze mam pod ręką potrzebne produkty. Do tej wersji dodaje zwykle pora, lubię go w połączeniu z wytrawną gruszką. Moje gruszki w occie są słodkie i łagodne. Dobrze wpasowują się w to danie. Z tych proporcji wychodzą dwie porcje i dokładka dla żarłoka. Dla siebie zrobiłam z jednej trzeciej szklanki ryżu.
Warzywa drobno pocięłam. W garnku z grubym dnem rozgrzałam połowę masła i oliwę. Wrzuciłam warzywa i cały czas mieszając smażyłam do miękkości, uważając by się nie przypiekły. Wrzuciłam ryż i smażyłam mieszając, aż stał się przezroczysty. Zmniejszyłam ogień. Wlałam alkohol (wino ryżowe, sic!). Poczekałam, by odparował. Wlałam kilka łyżek bulionu, czekałam aż ryż go wchłonie, dolałam znowu kilka łyżek. I tak do wyczerpania się płynu. Jeśli ryż nadal będzie wydawał się wam twardy, można dolać kilka porcji wody. Każdą porcję płynu dolewamy dopiero, gdy poprzednia wyparuje. Dodałam pokrojone na kawałki gruszki i posiekane, podprażone na suchej patelni orzechu. Doprawiłam solą i pieprzem. Wyłączyłam gaz. Dodała pozostałe masło i parmezan, zamieszałam i odstawiłam na chwilę pod przykryciem.
No i wszystko jasne:D
OdpowiedzUsuń"Skromne śniadanie: chleb i domowa konfitura z czarnej porzeczki" - dla mnie idealne a i Jego ulubione.
A dżem to mi pachnie przez monitor wręcz:)
(kon-fi-tu-ra, kon-fi-tu-ra)
OdpowiedzUsuńKonfitura miało być:)
Szkoda, ze nie chcialo mi sie robic gruszek w occie :( Strasznie lubię risotto i oczywiście to Twoje też zrobię, ale już wiem, że gruszki mi zabraknie ;(
OdpowiedzUsuńoj Patrycja w sumie to nie wiedziałam jak to nazwać. Na słoiku to sobie napisałam kwaśna czarna porzeczka i tyle.
OdpowiedzUsuńMafilko:gruszki w occie to mój ulubiony chyba przetwór.
Narzeczono ale piękne to pierwsze zdjęcie, takie czyste i mocno gruszkowe ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna ta tygodniowa akcja. Wspaniałe dania, zapisuję sobie niektóre do wypróbowania. Wreszcie zrobię pierwsze w życiu risotto. To Twoje dzisiejsze :-)
OdpowiedzUsuńJa bym nie dała rady tak bez zaplanowania zrobić tygodnia bez zakupów - nie wystarczyłoby mi warzyw, a nie umiem bez nich wytrzymać.
A u Narzeczonej znowu uczta, aż strach pomyśleć co by zjadła gdyby zrobiła zakupy :)
OdpowiedzUsuńŚliczne te gruszki :)
Fela: Konia z kopytami (łój bym zostawiła)
OdpowiedzUsuńMuszę pamiętać w przyszłym roku o Tygodniu bez zakupów. Czytam codziennie Twoje wpisy i zdecydowanie zachęcają mnie do takiego wyzwania :)
OdpowiedzUsuńWszystko mi się podoba!
OdpowiedzUsuńPomysł, wykonanie i kronikarstwo :)))
Baaaardzo.
Mam za sobą tydzień be zakupów i powiem, że w moim wypadku pobudził twórczość, pracowitość a na końcu satysfakcję!
Pozdrawiam
dobrej nocki
M.
Też dołączam do fanklubu konfitury z czarnej porzeczki... Czy jest lepsza? :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńMoniko: Pobudza twórczość i to jak. Chyba na jednym się nie skończy...
Mmm... takie skromne to ja bym chciała mieć na co dzień :) A risotto zrobię - kombinacja fantastyczna, tylko bez wina. Jakoś nie mogę się przekonać do dodawania go do risotto w ogólności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
chomik , nie chomik ,ale jedzenie masz pierwsza klasa :)Możesz nawet gości przyjmować , ja tam w każdym razie chętnie w gościnę do ciebie wybrała
OdpowiedzUsuńKasiu, jakie ładne zdjęcia. No i potrawy... Czarne porzeczki oj tak, tak. Nie można dać im się marnować, bo potem ile dobra z nich można wydobyć! A wino do risotta - jak najbardziej. Jak do wielu dań... ;)
OdpowiedzUsuńJaaasne, skromnie, jaaaasne...
OdpowiedzUsuńPodziwiam Waszą konsekwencję i wyobraźnię; kiedy ja zarządzam tydzień bez zakupów - powstają dania mniej wyszukane, bardzo konkretne, typowe, choć też są to najczęściej zupy, makarony czy risotta albo mięsa duszone.
Czekam na następną odsłonę:)
Misiu, w takim razie radzę ci też zwykła gruszkę, a nie octową. Ja bez wina nie potrafię.
OdpowiedzUsuńMargot: zapraszam
Ptasiu dziękuję. Nic nie może się zmarnować to jasne!
An-na: no co skromnie ;-)
Kasiu, szalejesz normalnie - same pyszności. Chyba muszę przyjrzeć się zawartości swoich szafek, by zobaczyć czy takie cuda uda mi się zrobić :)
OdpowiedzUsuńA i zmiany w szablonie widzę u Ciebie piękne :)
Zjadłabym absolutnie wszystko, ale dając pierwszeństwo dla risotta :)
OdpowiedzUsuńKwasna czarna porzeczka jest bardzo fotogeniczna, Kasiu :-)
OdpowiedzUsuńA ja odnosnie tej konfitury mam pytanie: czy gotowalas ja dluzej, tylko z cukrem - zero zageszczaczy rozumiem? Pytam tak, bo czasem mi sie zdarza, ze po kilku miesicacach moje porzeczki robia sie jakby "bure", a Twoje w pelnie kolowrow i moze czas mi zmienic recepture?