wtorek, 19 stycznia 2010

Dziesięć stron i jeden deser. Krem karmelowy.

Lubię się zaczytać. Zapomnieć o Bożym świecie. Odmierzać czas w rytm przewracanych kartek. Jeszcze dziesięć, jeszcze piętnaście. Koniec rozdziału! Wkładam łyżeczkę między strony. Idę do lodówki po kolejny deser.

Krem karmelowy z dodatkiem kawy
Michel Roux

Jak zwykle robiłam z połowy porcji. Wyszły mi cztery porcje.

-180g drobnego cukru (zwykle mielę w blenderze zwykły kryształ)
-250ml mleka
-100ml kremówki (u mnie proporcje zachwiane na korzyść kremówki ;-)
-15g kawy rozpuszczalnej (użyłam dwie łyżki kawy mielonej i zaparzyłam ją w mleku, odcedziłam)
-3 jajka
-2 żółtka
-40g brązowego cukru (ewentualnie)

W garnku z gruby dnem rozpuszczamy 100g drobnego cukru, aż powstanie karmel. Karmel wlewamy szybko do ceramicznych czarek i szybko nimi kręcimy, tak by pokrył dno i ścianki miseczek. Uwaga trzeba to robić szybko i ostrożnie. Karmel jest gorący i natychmiast zastyga.
Piekarnik rozgrzewamy do 120 st.C.
W garnku doprowadzamy do wrzenia mleko, śmietanę, kawę i 50g cukru. W misce roztrzepujemy przez minute jajka, żółtka i pozostały cukier. Wlewamy gorący płyn do masy jajecznej cały czas mieszając trzepaczką. Przelewamy masę do miseczek.
Duże, żaroodporne naczynie wykładamy pergaminem. Wstawiamy do niego czarki z masą mleczno-jajeczną. Do naczynia wlewamy wrzątek. Woda powinna sięgać przynajmniej do połowy miseczek.
Pieczemy w piekarniku przez 45 minut. Krem powinien być ścięty, a patyczek w nim zanurzony czysty.
Studzimy i wkładamy na kilka godzin do lodówki.

Można ewentualnie posypać brązowym cukrem i opalić palnikiem. Można wyrzucić na talerzyk i patrzeć jak karmel ładnie obleje krem. Można zjeść bez zbędnych ceregieli. Następny rozdział czeka.

10 komentarzy:

  1. Pobudzilaś moją wyobraźnię:)

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja się przyznam, że bardzo lubię takie desery.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, skąd ja to znam. Jeszcze tylko ten rozdział, jeszcze tylko parę stron...i kończę o 3 nad ranem:)
    Uwielbiam takie desery, no i jeszcze ta kawa...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspanialły deser,oj chciałąbym zanurzyć łyżeczkę w takim kubeczku..

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak, są takie książki których nie sposób skończyć czytać przed ostatnią stroną, są też takie desery, których nie sposób nie zjeść do końca :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo, tak. Kawowe? Takie piankowe? I w takiej miseczce? Poproszę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyszłam szukać ciastek ale ten deserek też się dla mnie nada :)
    Ale tylko cztery porcje? Cztery rozdziały i koniec, trzeba robić nowy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. ...Wkładam łyżeczkę pomiędzy strony i idę po kolejny deser... Jakie to prawdziwe i bardzo mi bliskie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetańskie!:) uwielbiam kawusię, więc na pewno by mi posmakował ten deserek:)

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin