Soczewicę uwielbiam odkąd ciocia Teresa przyniosła na Wigilię miskę soczewicowych pierogów. Wcześniej kojarzyła mi się z Kopciuszkiem i tą całą grzebaniną w popiele. Cóż to było za odkrycie. Przez jakiś czas robiłam z nią wszystko. Dziś mam swoje soczewicowe hity. Z czerwonej robię zupy i pasty, z zielonej pasztety. Brązowa i czarna? Lubię zastępować soczewicą mielone mięso: pasztety, kotlety, chili con soczewica ;-), pastelitos. Przepis na dominikańskie pierożki z ostatniego numeru miesięcznika "Kuchnia". W wydaniu wegetariańskim. Pyszności.
Dominikańskie pierożki z soczewicą
Robiłam z połowy porcji, wyszło mi około 30-40 pierogów
Ciasto:
-500g mąki (u mnie pełnoziarnista Lubella)
-3/4 szklanki wody
-2 łyżeczki soli
-2 żółtka
-60g masła
-1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
Nadzienie:
-300g suchej czarnej lub brązowej soczewicy, ugotowanej do miękkości w 2-3 szklankach lekko osolonej wody
-1 cebula, posiekana
-4 ząbki czosnku, pokrojone drobno
-1 łyżka siekanej natki
-2 łyżeczki soli (nie dałam)
-pieprz, oregano do smaku
-1 łyżeczka sosu Worcestershire
-2 łyżeczki octu winnego
-2 łyżki oleju sojowego
-2 łyżki koncentratu pomidorowego (dałam miąższ z dwóch pomidorów)
-1 łyżka kaparów
-1 łyżka posiekanych ogórków konserwowych (dałam kiszonych)
-2 łyżki rodzynek ( dałam dwa razy więcej)
-20 oliwek, posiekanych
-2 jajka na twardo, pokrojonych w kostkę
-olej do głębokiego smażenia
Na ciasto utarłam żółtka i masło w misce, dodałam mąkę, wodę, sól, proszek i wyrobiłam. Zawinęłam w folię i włożyłam do lodówki na 30 minut.
W rondlu rozgrzałam olej, wrzuciłam cebulę, czosnek, natkę, zeszkliłam. Dodałam soczewicę, przyprawy, chwilę smażyłam. Dodałam pomidora i nieco wody. Dusiłam na wolnym ogniu przez 25 minut. Dodałam kapary, rodzynki, ogórki i dusiłam dalsze 5 minut. Na koniec dałam jajko i oliwki. Wystudziłam.
Ciasto wałkowałam cienko i wycinałam krążki filiżanką do espresso. Na co drugi krążek kładłam kopiastą łyżkę farszu. Przykrywałam drugim krążkiem, zlepiałam brzegi i zgniatałam je widelcem.
Pierożki smażyłam na głębokim oleju po 2 minuty z każdej strony. Odsączałam na papierowym ręczniku i podawałam. Myślę, że można je też upiec. Na pewno jeszcze nie raz do nich wrócę.
Ciasto:
-500g mąki (u mnie pełnoziarnista Lubella)
-3/4 szklanki wody
-2 łyżeczki soli
-2 żółtka
-60g masła
-1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
Nadzienie:
-300g suchej czarnej lub brązowej soczewicy, ugotowanej do miękkości w 2-3 szklankach lekko osolonej wody
-1 cebula, posiekana
-4 ząbki czosnku, pokrojone drobno
-1 łyżka siekanej natki
-2 łyżeczki soli (nie dałam)
-pieprz, oregano do smaku
-1 łyżeczka sosu Worcestershire
-2 łyżeczki octu winnego
-2 łyżki oleju sojowego
-2 łyżki koncentratu pomidorowego (dałam miąższ z dwóch pomidorów)
-1 łyżka kaparów
-1 łyżka posiekanych ogórków konserwowych (dałam kiszonych)
-2 łyżki rodzynek ( dałam dwa razy więcej)
-20 oliwek, posiekanych
-2 jajka na twardo, pokrojonych w kostkę
-olej do głębokiego smażenia
Na ciasto utarłam żółtka i masło w misce, dodałam mąkę, wodę, sól, proszek i wyrobiłam. Zawinęłam w folię i włożyłam do lodówki na 30 minut.
W rondlu rozgrzałam olej, wrzuciłam cebulę, czosnek, natkę, zeszkliłam. Dodałam soczewicę, przyprawy, chwilę smażyłam. Dodałam pomidora i nieco wody. Dusiłam na wolnym ogniu przez 25 minut. Dodałam kapary, rodzynki, ogórki i dusiłam dalsze 5 minut. Na koniec dałam jajko i oliwki. Wystudziłam.
Ciasto wałkowałam cienko i wycinałam krążki filiżanką do espresso. Na co drugi krążek kładłam kopiastą łyżkę farszu. Przykrywałam drugim krążkiem, zlepiałam brzegi i zgniatałam je widelcem.
Pierożki smażyłam na głębokim oleju po 2 minuty z każdej strony. Odsączałam na papierowym ręczniku i podawałam. Myślę, że można je też upiec. Na pewno jeszcze nie raz do nich wrócę.
ale go sobie przerobiłaś kapitalnie, pewnie w twojej postaci od ciebie ściągnę , wygląda przepysznie
OdpowiedzUsuńp.s 1 nie martw się WP , dopiero zaczną piec , albo wstawiać posty
p.s 2 , a gdzie kupiłaś te pudełka i czym je malowałaś -te do ciastek ?
Margot,
OdpowiedzUsuńW Empiku.
Rączka własna i akwarele dziecięce.
te pudełka to takie jakby ze sklejki są ? tak mi wyglądają , muszę jutro do Empiku wybrać
OdpowiedzUsuńAle Ci się dużo farszu udało napchać do środka :) A chilli con lentilles też robię ;)
OdpowiedzUsuńWspaniałe :) a jakie nafeszerowane , takie właśnie mają byc ;)
OdpowiedzUsuńGenialne! Soczewica, szczególnie czerwona to moja skrywana namiętność ;) A zielona pasuje mi w pasztetach - z karotą i oliwencjami. Brązowa podpasiła średnio, ale jeszcze z nią nie skończyłam ;))
OdpowiedzUsuńAle pierogasy! :)
ja znam tylko czerwoną soczewicę i bardzo ją lubię :) w pierogach również, co prawda sama nigdy nie robiłam ale jadłam na mieście kilka razy i bardzo smakowite są :D
OdpowiedzUsuńSoczewica jako nadzienie - doskonala. Lubie smazone pierozki, wiec na pewno wyprobuje :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie próbowałam soczewicy.
OdpowiedzUsuńMoże czas spróbować? ;))
Pozdrawiam!
Ptasiu zgodnie z rodzinnym przesłaniem: dużo farszu, mało ciasta. Zresztą potem z resztek robiłąm zwykłe pierogi z jednego krążka. I spokojnie można upchać tyle samo farszu.Grunt to dobrze przyszczypać brzeżki!
OdpowiedzUsuńJa to w ogóle jestem fanką wszelkich ziaren. Pewnie w poprzednim wcieleniu byłam kurą.
Do farszu wolę inne niż czerwona, bo ta się rozpada.
Rewelacja! Jakie bogate w nadzienie i to w moje ulubione :)
OdpowiedzUsuńBrzmia wspaniale! Z pewnoscia wyprobuje je w wersji pieczonej :)
OdpowiedzUsuń