Korona.
Pachnąca, chrupiąca.
Potrącona w biegu.
Oklapła.
Pyszna.
Do powtórzenia
Przepis kopiuję z zaproszenia.
żródło BBA
Pachnąca, chrupiąca.
Potrącona w biegu.
Oklapła.
Pyszna.
Do powtórzenia
Przepis kopiuję z zaproszenia.
Żytnie korony z słonecznikiem
Sunflour seed ryeżródło BBA
Proporcje na 1 półkilogramowy bochenek:
Ponieważ moja waga zastrajkowała i nie wie czy uda mi się coś z tym zrobić do końca tygodnia podaję w nawiasie część proporcji dla szklankowców, przy czy moja szklanka to 237ml
Poprzedniego dnia przygotowujemy namoczkę i zakwas:
-49 g płynnego, aktywnego zakwasu żytniego około 133% hydracji
-52 g mąki
-18 g wody
Składniki mieszamy i odstawiamy zakwas by dojrzał na 12 godzin. Autor podaje, by zakwas dojrzewał przez 4 godziny, a dalej siedział sobie w lodówce. Potem każe go wyjąć na godzinę przez wyrabianiem właściwego ciasta.
Namoczka:
-80g (2/3 szkl.) mąki żytniej razowej lub żytniej śruty
-60 g wody (3-4 łyżki) w temp. pokojowej
Składniki mieszamy, przykrywamy folią i odkładamy na noc by dojrzały w pokojowej temperaturze.
Ciasto właściwe:
-78 g kwaśnego ciasta (½ szkl.)
-128g (1 szkl.) mąki chlebowej
-5,5g soli (¾ łyżeczki) soli
- 6 g świeżych drożdży (około1/20 tradycyjnej kostki) lub 2g (½ łyżeczki) drożdzy instant
-70 g letniejwody (4-5 łyżek)
-cała namoczka
- 28 g (¼ szklanki) prażonych ziaren słonecznika
W misce mieszamy mąkę, sól, drożdże, dodajemy porwaną na kawałki namoczkę i kwaśne ciasto. Mieszając wlewamy powoli wodę. Kiedy masa będzie jednolita, wykładamy ją na wysypaną mąką stolnicą i wyrabiamy przez około 4 minuty. Ciasto powinno być miękkie, elastyczne, lepkie, ale nie klejące (cokolwiek to znaczy ;-) Nie wolno wyrabiać za długo, bo podobno mąka żytnia czyni ciasto zbyt gumiastym. Dodajemy prażone ziarno słonecznika i wyrabiamy jeszcze przez 2 minuty. Teraz ciasto powinno zdać test membrany, a jego temperatura powinna oscylować pomiędzy 24 a 26 st.C. Im zimniejsze ciasto tym dłuższa fermentacja. Miskę smarujemy oliwą i przekładamy do niej ciasto, przykrywamy folią i zostawiamy na około 90 minut do fermentacji. W tym czasie ciasto powinno podwoić swoją objętość.
Zastanawiam się czy by nie złożyć ciasta po 45 minutach
Wykładamy ciasto na oprószoną mąką stolnicę, starając się nie odgazować go. Formujemy okrągły bochenek. Pozwalamy mu odpocząć przez 5 minut i formujemy korony. To znaczy łokciem robimy w cieście dziurę, a następnie rozszerzamy ją do granic możliwości. Inny sposób mówi, by ciasto położyć na omączonej ścierce i przez środek przeciągnąć jak najwięcej ścierki, tak by dziura nie zarosła podczas wyrastania. Przykrywamy folią i zostawiamy do wyrastania na 60-90 minut (ciasto nie musi całkiem podwóić objętość, a jedynie ją zwiększyć o 50 %).
Piekarnik rozgrzewamy do 250 st. C. Chleb wykładamy na łopatę wysypaną semoliną, nacinamy tak by cztery nacięcia tworzyły kwadrat wpisamy wkoło bochenka. Obniżamy temperaturę do 220 st.c Pieczemy z parą, na kamieniu. Autor mówi, by kilka razy w ciągu pierwszych minut spryskać chleb wodą, ale trzeba to robić bardzo szybko. Po 10 minutach, przekręcamy chleb o 180 st, obniżamy temp. Do 210 st. C i pieczemy kolejne 15-20 minut. Studzimy na kratce. Polecam nie kroić chleba zanim nie wytygnie.
Ponieważ moja waga zastrajkowała i nie wie czy uda mi się coś z tym zrobić do końca tygodnia podaję w nawiasie część proporcji dla szklankowców, przy czy moja szklanka to 237ml
Poprzedniego dnia przygotowujemy namoczkę i zakwas:
-49 g płynnego, aktywnego zakwasu żytniego około 133% hydracji
-52 g mąki
-18 g wody
Składniki mieszamy i odstawiamy zakwas by dojrzał na 12 godzin. Autor podaje, by zakwas dojrzewał przez 4 godziny, a dalej siedział sobie w lodówce. Potem każe go wyjąć na godzinę przez wyrabianiem właściwego ciasta.
Namoczka:
-80g (2/3 szkl.) mąki żytniej razowej lub żytniej śruty
-60 g wody (3-4 łyżki) w temp. pokojowej
Składniki mieszamy, przykrywamy folią i odkładamy na noc by dojrzały w pokojowej temperaturze.
Ciasto właściwe:
-78 g kwaśnego ciasta (½ szkl.)
-128g (1 szkl.) mąki chlebowej
-5,5g soli (¾ łyżeczki) soli
- 6 g świeżych drożdży (około1/20 tradycyjnej kostki) lub 2g (½ łyżeczki) drożdzy instant
-70 g letniejwody (4-5 łyżek)
-cała namoczka
- 28 g (¼ szklanki) prażonych ziaren słonecznika
W misce mieszamy mąkę, sól, drożdże, dodajemy porwaną na kawałki namoczkę i kwaśne ciasto. Mieszając wlewamy powoli wodę. Kiedy masa będzie jednolita, wykładamy ją na wysypaną mąką stolnicą i wyrabiamy przez około 4 minuty. Ciasto powinno być miękkie, elastyczne, lepkie, ale nie klejące (cokolwiek to znaczy ;-) Nie wolno wyrabiać za długo, bo podobno mąka żytnia czyni ciasto zbyt gumiastym. Dodajemy prażone ziarno słonecznika i wyrabiamy jeszcze przez 2 minuty. Teraz ciasto powinno zdać test membrany, a jego temperatura powinna oscylować pomiędzy 24 a 26 st.C. Im zimniejsze ciasto tym dłuższa fermentacja. Miskę smarujemy oliwą i przekładamy do niej ciasto, przykrywamy folią i zostawiamy na około 90 minut do fermentacji. W tym czasie ciasto powinno podwoić swoją objętość.
Zastanawiam się czy by nie złożyć ciasta po 45 minutach
Wykładamy ciasto na oprószoną mąką stolnicę, starając się nie odgazować go. Formujemy okrągły bochenek. Pozwalamy mu odpocząć przez 5 minut i formujemy korony. To znaczy łokciem robimy w cieście dziurę, a następnie rozszerzamy ją do granic możliwości. Inny sposób mówi, by ciasto położyć na omączonej ścierce i przez środek przeciągnąć jak najwięcej ścierki, tak by dziura nie zarosła podczas wyrastania. Przykrywamy folią i zostawiamy do wyrastania na 60-90 minut (ciasto nie musi całkiem podwóić objętość, a jedynie ją zwiększyć o 50 %).
Piekarnik rozgrzewamy do 250 st. C. Chleb wykładamy na łopatę wysypaną semoliną, nacinamy tak by cztery nacięcia tworzyły kwadrat wpisamy wkoło bochenka. Obniżamy temperaturę do 220 st.c Pieczemy z parą, na kamieniu. Autor mówi, by kilka razy w ciągu pierwszych minut spryskać chleb wodą, ale trzeba to robić bardzo szybko. Po 10 minutach, przekręcamy chleb o 180 st, obniżamy temp. Do 210 st. C i pieczemy kolejne 15-20 minut. Studzimy na kratce. Polecam nie kroić chleba zanim nie wytygnie.
Wspólne pieczenie jak zawsze bardzo mnie ucieszyło, tymbardziej, że święta mogły tu trochę namieszać. Dziękuję. Weekendowa Piekarnia #49 jest już wspomnieniem. Gospodynią następnej będzie...Na kogo stawiacie? Zachowam swoje domysły w gopodarnej głowie i powędruję na koniec kolejki. Mam nadzieję do zobaczenia. Tymczasem u nas kolejny chleb piecze On...
No pozazdrościć!:d
OdpowiedzUsuńśliczna korona, hm chlebowe pieczenie to jest to co w kuchni lubię najbardziej , na pierwszym miejscu jest to zajęcie i bardzo się cieszę ,że to zajęcie podoba się coraz większej rzeszy Weekendowych Piekarzy :)))
OdpowiedzUsuńU mnie ta korona do powtórki :( Zupełnie nie wyszła - twardy kamień w kształcie ringo :( Ale patrzę na te korony u innych i wiem, że piekę znów w środę :)))
OdpowiedzUsuńpiękna koronacja :-)
OdpowiedzUsuń