niedziela, 29 listopada 2009

Ostatni jesienny liść. Ciasteczka z zieloną herbatą.

Chcę zatrzymać jesień.
Ciepłe dni i mroźne poranki.
Szeleścić nogami na spacerze.
Kasztanami wypychać kieszenie.
Wkładam w książkę ostatni jesienny liść.
Piekę ciasteczka.
Czekam na zimę.

Ciasteczka z zieloną herbatą wg pomysłu Marthy Stewart albo tych, którzy dla niej pracują. Kiedy pierwszy raz pojechałam do Stanów Zjednoczonych zachwyciłam się Marthą Stewart. Wszytko co firmowane jej nazwiskiem, no może oprócz afer w sądzie, było takie ładne, dobrane kolorystycznie i słodkie. Marzyłam o domu w pastelowych kolorach, foremkach do wszystkiego, talerzach pasujących do zasłon w salonie i barwnikach spożywczych. W KMarcie wyszukiwałam gadżety z serii Martha Stewart Everyday. Godzinami przeglądałam stare numery Living i grałam w zabawę: "Wybierz jedną rzecz ze strony, którą chciałabyś mieć". Swoją drogą naszą ulubioną zabawę z podstawówki, kiedy nawet zagraniczny katalog był przedmiotem marzeń. Teraz mam innych idoli. Martha Stewart wydaje mi się zbyt plastik fantastik, a KMart targowiskiem chińskiej tandety. Z sentymenty sięgam czasem po Living. I daję się wciągnąć. Odmierzam składniki amerykańską* szklanką i piekę. Ciasteczka z zieloną herbatą. Nie lubię zdrobnień, ale trudno nazwać trzycentymetrowe listki ciastkami. Zapraszam.


Ciasteczka z matchą


Proporcje na około 100 małych listków. Piekłam z połowy porcji.

Składniki:
- 2 szklanki mąki i trochę do podsypania
- 2 łyżki sproszkowanej zielonej herbaty, użyłam matchy
- 1/2 łyżeczki soli
- 240 g masła
- 1/2 szklanki cukru

W misce mieszamy mąkę, herbatę i sól. Dla większej kruchości, odjęłam łyżkę mąki pszennej i zastąpiłam ją kukurydzianą. Masło ucieramy na puch. Stopniowo dodajemy cukier, cały czas ucierając, aż otrzymamy białą masę. Dodajemy suche składniki i wyrabiamy, aż otrzymamy plastyczne ciasto. Zwijamy w kulę i odstawiamy do lodówki, aż stężeje. Po tym czasie rozwałkowujemy na grubość 6 mm i ponownie odstawiamy do lodówki. Z zimnego ciasta wykrawamy dowolne kształty i ponownie wstawiamy na 30 minut do lodówki. Pieczemy w temp. 150-160 st. C przez około 10 minut, dłużej lub krócej w zależności od wielkości ciastek.
Kruche, zielone, ciekawe w smaku, maślane ciastka.


Ciasteczka w wirtualnym podziękowaniu dla Tili za pomoc przy zmianach w szablonie i dzielenie się marzeniami, w tym TYM o zielonej herbacie.

* amerykańska szklanka = 237 ml

4 komentarze:

  1. Marzy mi się ta Matcha, ale kurka droga ona.

    A zagraniczne katalogi i ja z koleżanką przeglądałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciasteczka urocze, a co do Marthy-mam bardzo podobne odczucia!

    OdpowiedzUsuń
  3. ciasteczka urocze sa,alebardziej bym powiedziala,ze wiosenne niz jesienne w tym kolorze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejciu, no buziak normalnie :*** To dla mnie te ciasteczka, takie zieloniutkie i "liściaste" urocze :) Buziak jeszcze raz :***
    A jak tam dochodzenie do siebie po zmianach stref czasu? Te ciacha to wspaniała pomoc :)))

    OdpowiedzUsuń

Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące składników i przepisów. Uwagi przyjmuję. Złośliwe oznaczam jako spam. Podobnie traktuje komentarze z linkiem typu zajrzyj do mnie, zapisz się do mnie, zapraszam na konkurs. Anonimie przedstaw się! Dziękuję za odwiedziny. Gospodarna narzeczona i czasem On i zawsze Ono.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin